Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Koniec doktryny Giedroycia. Sposób na Rosję to partnerstwo z Azją Środkową

Koniec doktryny Giedroycia. Sposób na Rosję to partnerstwo z Azją Środkową autor ilustracji: Marek Grąbczewski

Osiągnięcie statusu nieimperialnego mocarstwa to wyzwanie wymagające nie tylko zmiany mentalności i ideologii, ale także przekucia ich w konkretne działania. Aby z powodzeniem nawiązać do czasów świetności Rzeczpospolitej, powinniśmy już dziś rozpocząć aktywne kształtowanie naszego bliższego i dalszego otoczenia. Wyrzućmy więc stare kalki Giedroycia-Mieroszewskiego i zbudujmy prawdziwie ambitną politykę wschodnią, która nie kończy się kilka kilometrów za Terespolem.

 „Nieimperialne mocarstwo” to tytuł 62 teki czasopisma idei „Pressje”, którą w całości za darmo pobierzesz tutaj.

Anachronizm polityki wschodniej

Redaktor naczelny paryskiej „Kultury”, Jerzy Giedroyc, jeden z architektów polityki wschodniej III RP, rzekł niegdyś, że Polską rządzą 2 trumny – Dmowskiego i Piłsudskiego. Nie rozstrzygam o słuszności przywołanej maksymy, ale mogę ją sparafrazować – trumny Giedroycia i Mieroszewskiego rządzą dziś polską polityką wschodnią. Jakie fakty przemawiają za takim stwierdzeniem?

Pomimo wielkich zmian, jakie zaszły w geopolitycznym krajobrazie regionu, polska polityka wschodnia wciąż rozumiana jest zaledwie jako działanie w trójkącie Rosja-Białoruś-Ukraina z uwzględnieniem państw bałtyckich, co brzmi niemal identycznie jak doktryna ukuta w zaciszach francuskiego Maisons-Laffitte w latach 60. i 70. XX w.

W momencie jej tworzenia oraz w pierwszych latach po odzyskaniu przez Polskę suwerenności po 1989 r. taka strategia mogła mieć sens, ale teraz warunki działania i otoczenie znacząco się zmieniły.

Diagnoza sytuacji

Przede wszystkim konieczne jest chłodne oszacowanie własnych sił wobec zamiarów. Nie wystarczy jednak samo określenie, w której kategorii wagowej się znajdujemy. Polska jak profesjonalny bokser musi nauczyć się zmieniać i adaptować strategie do nowych warunków.

Wschód nie jest już tym samym miejscem, którym był 35 lat temu. Spełniły się najgorsze przewidywania co do Rosji, zaś białoruska opozycja (w tym mieszkający w tym kraju Polacy) znajdują się pod butem łukaszenkowskich służb specjalnych.

Główny cel polskiej polityki wschodniej, czyli podtrzymywanie dobrych relacji z Rosją i Białorusią, nie powiódł się. Co więcej, ostatni z kluczowych partnerów w doktrynie Giedroycia-Mieroszewskiego, czyli Ukraina, walczy o przetrwanie, w dodatku w ostatnim czasie pokazuje dosyć dobitnie, że nie jesteśmy dla niej pierwszym wyborem w ramach bliskiej współpracy.

Należy zatem stwierdzić, że choć diagnozy sprzed przeszło pół wieku były może dobre i trafne, to jednak dalsze wypadki potoczyły się inaczej, niż zakładali architekci polskiej polityki wschodniej. Nie jest to bynajmniej powód do załamywania rąk. Świat się zmienia. Konieczne jest dogłębne przemyślenie naszej strategii i bardziej ambitne podejście do Wschodu.

Jeśli chcemy być nieimperialnym mocarstwem, czyli, jak definiował to Konstanty Pilawa na łamach „Pressji”, państwem, którego obywatele twardo stąpają po ziemi, a dzięki ucieleśnianiu wielkich idei wybijają się na podmiotowość i niezależność, musimy zerwać z dotychczasowym podejściem zakładającym, że interesuje nas tylko to, co znajduje się za naszą miedzą. Wschód nie kończy się kilka kilometrów za Terespolem, lecz rozciąga się aż do bezkresnych stepów i pustyń Centralnej Azji oraz gór Kaukazu.

Kiedy, jeśli nie teraz?

Geografia to nie wszystko. Ważny jest także historyczny moment, w którym się znajdujemy. Atak Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. na kilka dobrych lat przekreślił możliwość prowadzenia konstruktywnej polityki z Rosją i wymusił przestawienie się na politykę odstraszania. Co więcej, Unia Europejska (nie licząc Węgier) również traktuje agresywną politykę Władimira Putina jako poważne zagrożenie dla własnego bezpieczeństwa.

Do powyższych rozważań dochodzi aspekt personalny. Premierostwo Donalda Tuska cieszącego się dobrym PR-em wśród brukselskich elit oraz objęcie sterów polskiej dyplomacji przez obytego na europejskich salonach Radosława Sikorskiego może być dobrym momentem na podjęcie próby prowadzenia bardziej ambitnej polityki wobec Wschodu.

Należy pamiętać, że to właśnie Sikorski był jednym z architektów Partnerstwa Wschodniego. Abstrahując od skuteczności tego formatu, można stwierdzić, że urzędujący minister spraw zagranicznych z pewnością posiada odpowiednie doświadczenie potrzebne do wypracowywania nowych mechanizmów w unijnej polityce zagranicznej.

Polskie elity mogłyby zatem wykorzystać dobre relacje z Unią i siłę rozpędu po objęciu władzy w kraju, aby zagospodarować w ramach Unii Europejskiej kierunek Azji Centralnej i Kaukazu, ujednolicić i koordynować działania różnych aktorów na tym obszarze.

Odpowiedzią może być powołanie zupełnie nowego formatu współpracy (równoległego do Partnerstwa Wschodniego) dopełniającego kierunki i dziedziny, którymi Partnerstwo się nie zajmuje, oraz nadanie tym działaniom praktyczny wymiar.

Inspiracją może stać się inicjatywa UE Global Gateway, która skupia się na inwestowaniu w nowe technologie, cyfryzację oraz przeciwdziałanie zmianom klimatu. Sęk w tym, że znacząca część funduszy i inicjatyw jest kierowana do państw bałkańskich, Afryki oraz Ameryki Łacińskiej i Karaibów, pomija natomiast Kaukaz i nie docenia Azji Centralnej. Wobec tej ostatniej przeprowadzono zaledwie jedno działanie z dziedziny transportu – to znacząco mniej niż wobec odległych Karaibów.

Ze względu na bliskość geograficzną oraz strategiczne znaczenie pod względem surowcowym i transportowym Polska powinna lobbować w Unii Europejskiej na rzecz wzmocnienia współpracy z Azją Centralną i Kaukazem w ramach różnych unijnych formatów partnerstwa.

Kazachstan – okno na postsowieckie republiki

Choć Rosja przez długi czas zasłaniała nam horyzont patrzenia na Wschód, to należy pamiętać, że przecież nie leży ona w próżni. Jej najbliższe sąsiedztwo złożone jest z dawnych republik sowieckich, które są rozwijającymi się krajami z dynamiczną demografią. Ta wymusza na obywatelach migrowanie za chlebem. Ze względu na kwestie historyczne tradycyjnie były one traktowane jak skazane na współpracę z Rosją. Koniec złudzeń wśród unijnych liderów w stosunku do państwa Władimira Putina może stanowić jednak dogodny moment, by podjąć bardziej zdecydowane kroki.

Warto zacząć od największego państwa w tym regionie, czyli Kazachstanu. Dokonany w ostatnich latach transfer władzy z rąk wieloletniego prezydenta Nazarbajewa do namaszczonego przez niego następcy, Kasyma Żomarta-Tokajewa, wpłynął na powolne i ostrożne ruchy związane z chęcią redukowania swojej zależności od Rosji.

Jak pisał na naszych łamach w 2022 r. Radosław Dutczak, reformy demokratyczne zapoczątkowane przez Tokajewa są do pewnego stopnia uwarunkowane kwestiami gospodarczymi. Po pierwsze, Kazachstan ma potencjał na zastąpienie Rosji jako jednego z głównych dostawców ropy i uranu do Unii Europejskiej, a po drugie, kraj ten mógłby stać się głównym hubem transportowym między Europą i Chinami (co już się powoli dzieje przy pomocy wspomnianego powyżej Global Gateway).

Skoro Kazachstan szuka dróg kontaktu z Zachodem, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby prowadziły one przez Polskę. Kazachstan, jako bogacące się państwo, jest potencjalnym rynkiem zbytu dla polskich produktów, których wytwórcy mogliby skorzystać z programów wsparcia eksportu oferowanych przez Unię Europejską.

Należałoby wziąć przykład z Orlenu, który już od pewnego czasu działa na kazachskim rynku ropy naftowej, oraz dalej rozwijać współpracę gospodarczą i polityczną poprzez ustanowienie mechanizmów współpracy parlamentów i tworzenie grup eksperckich. W przyszłości moglibyśmy również zabezpieczyć dostawy uranu potrzebne do planowanej w Polsce elektrowni jądrowej.

Wypełnianie porosyjskiej luki na Kaukazie

Nie inaczej jest z innymi państwami regionu. Wydaje się, że wskutek azerskiej agresji i siłowego włączenia Górskiego Karabachu do Azerbejdżanu zaufanie do Rosji utraciła Armenia. Rosja, zajęta konfliktem na Ukrainie, nie była w stanie (lub nie chciała) udzielić pomocy Armenii lub chociaż mediować w konflikcie czy próbować rozdzielić zwaśnione strony.

Jak pisze The Economist, w październiku 2023 r. premier Armenii, Nikol Paszynian, oskarżył Rosję o próbę zamachu stanu w jego kraju. Tymczasem Rosja nie zrobiła nic, aby tym oskarżeniom zaprzeczyć, odpowiedziała jedynie ustami anonimowego urzędnika wysokiej rangi, że premier Paszynian podąża drogą Wołodymyra Zełenskiego. W tym samym miesiącu rząd Armenii podpisał umowę na zakup francuskich systemów obrony powietrznej i wskazał, że Rosja zaniechała swoich sojuszniczych obowiązków.

Jasnym jest, że w warunkach otoczenia Armenii przez wrogie państwa (Azerbejdżan, Rosję i Turcję) do pełnienia funkcji politycznego patrona zdolne są tylko Unia Europejska i NATO. Ze względu na znaczną ormiańską diasporę i tradycyjnie dobre stosunki Polska mogłaby odegrać ważną rolę, gdyby poszukała pól do kooperacji zarówno na płaszczyźnie politycznej, jak i gospodarczej, choćby poprzez promowanie oferty polskiego przemysłu zbrojeniowego.

Uszczelnić sankcje

Abstrahując od potrzeby długoterminowej reorientacji polskiej polityki wschodniej, można stwierdzić, że w krótszej perspektywie kluczowa jest kwestia uszczelnienia sankcji nałożonych przez Unię Europejską na Rosję. Nie tak dawno ekonomiczny X (dawniej Twitter) rozgrzała zadziwiająca statystyka wskazująca, że polski eksport do Kirgistanu wzrósł o 1900% od momentu inwazji Rosji na Ukrainę.

Wniosek może być tylko jeden – obchodzenie sankcji poprzez nieobjęte nimi państwa Azji Centralnej to duży problem także dla polskich firm. O ile polski eksport do Kirgistanu w wartościach bezwzględnych nigdy nie był wysoki, to powyższy przykład jest puzzlem pasującym do reszty układanki.

Jak wskazuje analiza Center of European Policy Analysis, eksport niemieckich samochodów i części do nich wzrósł o 5500% do Kirgistanu, o 720% do Kazachstanu, 450% do Armenii i 340% do Gruzji. Wymienione kraje odnotowały także rekordowy wolumen handlu z Rosją – kazachskie firmy od stycznia do października 2023 r. wyeksportowały do Rosji elektronikę o wartości 550 mln euro, czyli około 18 razy więcej niż w analogicznym okresie rok wcześniej. Przypadek?

Nie ma prostych recept

Obchodzenie sankcji przez europejskie i światowe przedsiębiorstwa oraz sprzedaż towarów do Rosji jest faktem. Za ten stan trudno jednak winić kraje Azji Środkowej i Kaukazu, gdyż często nie mają one innego wyjścia. Ze względu na uzależnienie od Rosji i od jej nośników energii bardzo trudno byłoby im całkowicie odciąć się od rosyjskiego rynku zbytu. Znaczenie mają również wieloletnie więzy gospodarczo-kulturowe, które pamiętają czasy sowieckie.

Jedyne, co Europa, a w szczególności Polska, może zrobić w tym procesie, to cierpliwie, ale konsekwentnie dążyć do uzgadniania stanowisk w ramach UE i podjąć działania w tym kierunku. Należy także postawić na rozbudowanie narzędzi dyplomacji ekonomicznej, takich jak wizyty państwowe z przedstawicielami największych sektorów gospodarczych oraz przeznaczanie większej puli funduszy na bezpośrednie inwestycje i szeroko pojętą współpracę.

Powinno się wspierać ekspansję gospodarczą, np. otwieranie biur przedstawicielskich w tych krajach (jak zrobiła to Polska Agencja Inwestycji i Handlu w Tbilisi) czy organizować fora ekonomiczne. Ważne jest także zwrócenie uwagi na twarde projekty infrastrukturalne oraz wspieranie budowy alternatywnej infrastruktury przesyłowej. Równocześnie należy starać się uczestniczyć w projektach na poziomie kapitałowym i wykonawczym.

Nie ma tu prostych rozwiązań, ale w myśl powiedzenia, że kropla drąży skałę, należy cierpliwie budować struktury i powiązania polityczno-gospodarcze. Będzie to miało znaczenie nie teraz, ale w przyszłości. Rosyjskie miękkie podbrzusze to Azja Centralna i Kaukaz. Jeśli zależy nam na osłabieniu Rosji, powinniśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby jej sojuszników metodycznie przeciągać na naszą stronę.

Echa afery wizowej

Afera wizowa przed wyborami parlamentarnymi zwróciła naszą uwagę także na kolejny aspekt polityki wschodniej, którego w Polsce brakuje, a którym jest polityka migracyjna. Fakt ten dziwi, bo jak szacuje Warsaw Enterprise Institute, łączna liczba migrantów w Polsce wynosi od 3,5 do 4 mln osób, z czego od 60% do 75% stanowią Ukraińcy.

Znaczącą grupą imigrantów są Gruzini, lecz wprawne oko polskiego obywatela zanotuje również obecność pracowników o urodzie wskazującej na pochodzenie z Azji Centralnej. Osoby te najczęściej są zatrudnione jako dostawcy jedzenia czy kierowcy taksówek. Ponieważ tacy pracownicy są bardzo istotni z punktu widzenia rynku, prawdopodobne jest to, że ich liczba w Polsce będzie wzrastać.

Kulejąca demografia sprawia, że niemal w każdym sektorze brakuje pracowników, dlatego ważne jest, aby z Uzbekistanem, Tadżykistanem, Kirgistanem i innymi państwami, z których przyjeżdżają do nas migranci, wypracować jasne i klarowne zasady, ukrócić zachowania korupcyjne i budować pozytywny wizerunek naszego kraju jako atrakcyjnego miejsca dla imigracji zarobkowej.

Oczywiście celem takich porozumień musi być również zapewnienie, że przyjazd obywateli państw Azji Środkowej nie będzie odbywał się poza naszą kontrolą. Jeśli polskie wizy będą krążyć po bazarowych kramach za kilka dolarów, to nie zbudujemy na tym fundamencie dobrej marki i nie przyciągniemy z rozwijających się krajów specjalistów lub wykwalifikowanych pracowników, ale jedynie osoby o niskich kompetencjach, korzystające z dziurawych przepisów.

Repatrianci!

Szczelniejsza polityka migracyjna pozwoliłaby nam ukierunkować działania także na możliwość repatriacji. Jak wskazywaliśmy we wspomnianym wyżej numerze „Pressji”, polityka migracyjna musi być otwarta na ludność bliską nam kulturowo i restrykcyjna wobec obcych.

Wypełnienie tego założenia przy równoczesnym odpowiadaniu na potrzeby rynku pracy powinno się wiązać z podkreślaniem atrakcyjności Polski jako miejsca do życia. Ten przekaz przede wszystkim powinniśmy kierować do skupisk Polonii, bo to właśnie jej przedstawicieli być można uda nam się ściągnąć do naszego kraju jako pierwszych. Wielu ludziom przebywającym poza granicami Unii Europejskiej możemy zaoferować atrakcyjny model kulturowy i warunki gospodarcze zachęcające do relokacji.

Jednym z takich miejsc wciąż jest Kazachstan, w którym według danych żyje około 100 tys. osób z polskimi korzeniami. Nawet jeśli szanse powodzenia takiej akcji nie są duże, to warto budować systemowe zachęty przyciągające Polaków z zagranicy.

Przykładem działania wpisującego się w tę strategię była nowelizacja ustawy o repatriacji wprowadzona przez rząd Zjednoczonej Prawicy w 2017 r. Według założeń co roku do Polski miało wracać 10 tys. osób, głównie dzięki wsparciu finansowemu oferowanemu np. w formie dopłat do mieszkań lub wynajmu.

Jak się okazało, problemy, na które natrafili chętni, były o wiele bardziej prozaiczne. Trudności pojawiały się na etapie tłumaczenia dokumentów, uznawania dyplomów uczelni i braku wystarczającej liczby ośrodków adaptacyjno-integracyjnych. Ze względu na powyższe kwestie zamiast 10 tys. repatriantów rocznie udało nam się ściągnąć jedynie nieco ponad 2 tys. osób w latach 2016-2019.

Proces repatriacji, aby był skuteczny, musi być jak najprostszy od strony biurokratycznej, ale namysł musi wybiegać o wiele dalej wprzód i uwzględniać chociażby kwestię gotowości rynku mieszkaniowego. Chyba nie skażemy repatriantów na kwaterowanie w mikrokawalerkach?

Mocarstwowa polityka interesów

Nieimperialne mocarstwo to nie nazwa strategii politycznej, ale raczej postawa objawiająca się wytężoną pracą u podstaw, skupiającą się zarówno na tworzeniu silnych instytucji państwowych oraz armii, jak również atrakcyjnej kultury i spójnego społeczeństwa. Działania te mają prowadzić nas do budowy prawdziwej podmiotowości i sprawczości.

Jednym z kroków, które musimy podjąć, jest właśnie prowadzenie ambitniejszej polityki wschodniej uwzględniającej zmieniające się otoczenie i długoterminowe cele związane z obroną przed Rosją. Nie możemy chować głowy w piasek i obrażać się, że w Unii jesteśmy graczem drugiej kategorii. Stać nas na bardziej ambitną politykę, jednak do jej prowadzenia potrzebujemy pogłębionej refleksji i ponownego zdefiniowania roli Polski w zmieniającym się świecie.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.