Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Centralizm PiS-u odbije się prawicy czkawką

Centralizm PiS-u odbije się prawicy czkawką autor ilustracji: Julia Tworogowska

Jedną z diagnoz stawianą przez Jarosława Kaczyńskiego od dekad był imposibilizm polskiego państwa, który rząd prawicy dochodząc do władzy miał skutecznie przełamać. W tym celu rozpoczął proces centralizacji władzy na wielu jego obszarach. Dziś, oddając władzę, PiS wręcza opozycji gotowe narzędzia do szybkiego odwrócenia dotychczasowego wektora polityki. Media, szkoła czy kultura – PiS ukręcił prawicy bat, którym teraz będzie bezlitośnie smagany.

Prawica, dochodząc do władzy w 2015 roku, miała przekonanie o byciu sekowaną przez lata z przestrzeni medialnej, rosnącej ideologizacji placówek oświatowych czy dyskryminacji konserwatywnej części opowieści o polskiej historii i kultury. Ta sanacyjna emocja sprawiła, że Zjednoczona Prawica od razu po przejęciu władzy rozpoczęła proces oczyszczania instytucji z „ideologicznie wrogich” elementów, zastępując je konserwatywnymi i wywołując coraz większą furię u odcinanych od środków i posad środowisk.

Jak często to u Jarosława Kaczyńskiego bywało, diagnoza była słuszna – prawica była niereprezentowana w dużych obszarach państwa, stanowiąc przez lata raczej kwiatek do kożucha aniżeli będąc pełnoprawnym uczestnikiem debaty publicznej.

Niestety znów – jak często u Jarosława Kaczyńskiego – rewanżyzm Prawa i Sprawiedliwości zamiast dokonać korekt, wprowadzić i osadzić prawicę w dyskursie, sklientelizował ją względem partii oraz zwulgaryzował. Koronnym przykładem stały się media publiczne – główny organ propagandowy rządu.

Nawet jeśli potraktować ten zabieg jako celowo służebny wobec interesów partii, to również i tutaj okazał się nieskuteczny. Jak bowiem pisałem w swoim przedwyborczym tekście, Kaczyński w ten sposób skutecznie wyjałowił intelektualnie własną partię, czyniąc ją niezdolną do jakiejkolwiek refleksji i zmiany kursu.

Chociaż idąc do władzy PiS deklarował przywrócenie równowagi w życiu publicznym, to w rzeczywistości środowiska, które podzielały wiele tez Kaczyńskiego przed 2015 rokiem, bardzo szybko zaczęły się od niego dystansować, dostrzegając krótkowzroczność przyjętej strategii. A im bardziej sama prawica zaczęła kontestować kurs Prawa i Sprawiedliwości, tym bardziej Kaczyński go zaostrzał, tworząc system wsparcia i promocji jedynie pisowskiej wizji nie tylko świata, ale także prawicy.

Kaczyński przez kolejne lata szukał politycznej podmiotowości, momentu, w którym będzie potrafił uzyskać sprawczość o jaką mu chodziło. Było to od początku założenie utopijne, bowiem, jak dowodziłem w swoim tekście sprzed trzech lat,„problem z zarządzaniem państwem przez Zjednoczoną Prawicę jest taki, że poszukując politycznej sprawczości, dąży do centralizacji, zamyka jednocześnie oczy na coraz większe splątanie problemów, które próbuje rozwiązać”.

Kompleksowe reformy, jak chociażby ta dotycząca sądów rozbiła się o konflikt wewnątrz partii i Unię Europejską, reforma szkolnictwa zakończyła się głównie na zwiększeniu uprawnień kuratorów, którzy mieli ratować dzieci przed „lewackimi” edukatorami, a inwestycje takie jak CPK czy atom i tak pozostaną na łasce i niełasce dotychczasowej opozycji, bo są procesami tak długotrwałymi, że niemożliwymi do realizacji przez jeden rząd. Ale o czym my mówimy, skoro realizacja drogi szybkiego ruchu, od momentu decyzji do końca budowy to średnio dekada!

Kaczyński centralizował więc i próbował uzyskać bezpośredni wpływ, ale to co prawicy się realnie udawało, to głównie blokada wpływów liberalno-lewicowych. Jeśli nie mamy prawicowych reżyserów, to przynajmniej ci lewicowi nie mogą kręcić filmów i wystawiać przedstawień z pieniędzy podatników – tak można streścić logikę obozu Prawa i Sprawiedliwości. Porzućmy nadzieję szerokiego otwarcia, skupmy się na wiernych zagonach.

Jednak wybiórczy PiS-owski system wsparcia koncesjonowanej prawicy w Polsce działał o tyle dobrze, o ile u władzy był sam PiS. W momencie oddania władzy prawica, nie wytworzywszy wcześniej żadnych nowych miejsc, w których mogłaby pozostać silnymi ośrodkami kultury, myśli czy międzypokoleniowego przekazywania tradycji, może okazać się słabsza niż przed 2015 rokiem.

Prawo i Sprawiedliwość stworzył w lewicowo-liberalnych środowiskach spotęgowaną emocję „rewanżyzmu”, podobną do tej, z jaką prawica przejmowała władzę od koalicji PO-PSL. Różnica jest jednak taka, że dziś przejmując władzę, opozycja nie tylko dysponuje rewanżystowską emocją, nie tylko większą liczbą instytucji i środków do rozdysponowania niż przed niemal dekadą, aby prowadzić nową politykę, ale przede wszystkim scentralizowanym systemem, aby szybko zaprowadzić porządek, jaki panował przed Dobrą Zmianą. A wszystko to w duchu przywracania równowagi! Skąd my to znamy, prawda?

Pierwsze informacje dotyczące składu nowego rządu nie napawają optymizmem. Minister Czarnek , którego krytykowaliśmy za „Lex Czarnek” i wyrzucanie NGO ze szkół, może zostać zastąpiony przez posłankę z lewicy. Czyż nie byłby to chichot losu, gdyby Czarnek przeforsował ustawę, która za chwilę sprawi, że do szkoły o zmienionej przez lewicę podstawie programowej nie będzie mogła wejść żadna bardziej konserwatywna organizacja?

Czyż w podręczniku do HiT-u nie wystarczy dziś, aby passusy o szkodliwości gender i feminizmu nowy lewicowy minister zastąpił szerokimi ustępami o ideologicznych ruchach pro-life i faszystowskich korzeniach ruchu narodowego, lub czegokolwiek innego? Czy naprawdę „minister Czarnek w spódnicy”, który będzie wprowadzać swoje porządki w edukacji, był nie do przewidzenia?

Prawica w Polsce będzie w coraz większej defensywie, dlatego zamiast centralizować wszystko i nawracać wszystkich przemocą, czego należy się dziś spodziewać lecz w przeciwnym kierunku, należało przyjąć strategię długiego trwania – wzmocnienia tych ośrodków, które mogą jakkolwiek stanowić przeciwwagę dla ponownie zdominowanej przez blok lewicowo-liberalny debaty publicznej. Niestety, z biegiem lat taki scenariusz stawał się coraz trudniejszy do spełnienia. 

Dziś widać wyraźnie, że obcięcie centroprawicowego skrzydła Zjednoczonej Prawicy, pozbycie się tej przestrzeni, w którą weszła Trzecia Droga i postawienie na walkę z Konfederacją, stało się drogą do utraty władzy. Władzy, którą właśnie centroprawica w dużej mierze dla PiS-u wygrała prowadząc przed 2015 rokiem debatę o innej wizji państwa.

Sprawiedliwszego, skuteczniejszego i uzupełnionego o prawicową wrażliwość, która w 2015 roku na Kongresie Polska Wielki Projekt miała twarz inteligenta, a skończyła jako przedwyborczy roast Donalda Tuska w wykonaniu Dominika Tarczyńskiego. Jednak nawet gdyby władza prawicy trwała z utrzymaniem dotychczasowej tendencji do jej prymitywizacji, to przy stole na obiadach Jarosława Kaczyńskiego prezes już nie miałby nawet z kim porozmawiać.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.