Kosiniak-Kamysz i Hołownia jako katolicy nie mogą zgodzić się na aborcję
Ochrona życia nienarodzonych, rewolucja socjalna, wielkie inwestycje w polską armię. To najlepsze co wydarzyło się w polskiej polityce w ostatnich ośmiu latach. Złe dla Polski byłoby cofnięcie tych dobrych zmian. Największe wyzwanie stoi dziś przed Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem i Szymonem Hołownią. Umowa koalicyjna z KO i Lewicą to wyzwanie nie tylko dla ich politycznej tożsamości, ale i katolicyzmu.
Wszystko na to wskazuje, że władzę przejmie ekipa Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy. Nie wierzę, że nowy rząd będzie na tyle lekkomyślny, żeby podcinać skrzydła polskiej armii. Jednak bardzo prawdopodobne, że jeśli dotychczasowej opozycji uda się stworzyć stabilną koalicję, to w najbliższych 4 latach możemy być świadkami prób liberalizacji prawa aborcyjnego i cofnięcia niektórych reform socjalnych.
Na razie obserwujemy festiwal przyjaźni. Tusk wysyła jasne sygnały do Hołowni i Kosiniaka, Czarzasty już wita się z gąską. Uśmiechnięta Polska, reinkarnacja pierwszej Solidarności, odsunęła zamordystyczną partię od koryta – taka jest główna emocja. Jednak gdy niebawem siądą do rozmów, trzeba będzie skończyć ten spektakl odstawiany dla wiernych widzów TVN-u i zacząć poważne rozmowy na temat umowy koalicyjnej.
Wiara w to, że naczelny demokrata Tusk będzie traktował demokratycznie swoich politycznych sojuszników jest wyrazem skrajnej naiwności. Dla post-polityka doskonałego, człowieka, który dla dekapitacji PiSu sprzedał wszystkie swoje poglądy z przeszłości, liczy się dziś wyłącznie zapach władzy.
Równolegle do rozmów koalicyjnych ruszy również wielka operacja przejmowania pojedynczych posłów z Konfederacji, PSL-u, Lewicy, a nawet posłów, którzy startowali z list PiSu. Szczególnie, jeśli do uformowania rządu KO-Trzecia Droga Tusk będzie potrzebować 10 czy 15 szabel.
Po co dzielić się władzą z Czarzastym, skoro można kupić sobie bardziej samodzielne rządy? Przecież PiS tak zepsuł państwo, że jak obiecamy kilkanaście stanowisk w spółkach skarbu państwa to nawet nikt nie zauważy. Przecież dziś wszyscy naczelni demokraci w mediach wybaczą nowej ekipie pojedyncze strzały w potylice demokracji, która wszak zwyciężyła.Dużo bardziej jednak prawdopodobna jest na dziś opcja KO-3D-Lewica.
Nie mam wielkich oczekiwań wobec takiej koalicji. Zresztą ona tylko pozornie jest egzotyczna. Czy naprawdę lewica z jej indywidualistyczną i libertyńską tożsamością jakoś fundamentalnie różni się od wielkomiejskich libków z KO i merytokratycznych centrystów z Hołowni?
Być może tylko PSL ze swoją historią, bezobjawowym, ale jednak konserwatyzmem i lokalizmem najmniej pasuje do tej układanki. No ale miarą wyrazistości tej ekipy jest fakt, że najbardziej wyróżniającym się elementem całości są politycy pokroju Marka Sawickiego czy Władysława Kosianiaka-Kamysza.
Jeśli jednak polska polityka naprawdę nie chce się stoczyć w najczarniejszą otchłań post-polityk, to zarówno Lewica jak i Trzecia Droga powinny postawić przed Tuskiem konkretne warunki.
Sprawa jest prostsza, jeśli idzie o deal, o jaki powinien zawalczyć Czarzasty. Nie ma lewicy bez socjalizmu i to bez względu na to, jak indywidualistyczny i paradoksalnie nielewicowy jest jej elektorat. Dlatego warunkiem koniecznym zawiązania umowy koalicyjnej przez Czarzastego powinien być zapis zakazujący walki z tzw. rozdawnictwem.
Może się wydawać, że skoro Tusk obiecał 800+, to będzie to tylko pusty zapis. Równie dobrze jednak można założyć, że po przejęciu władzy wajcha liberalizmu zwycięży i choć 500+ się ostanie, to zapowiadany audyt budżetu sprawi, że na 800+ zabraknie pieniędzy, no i w sumie to nie ma żadnego uzasadnienia dla 13. i 14. emerytury, bo teraz to trzeba wspierać przedsiębiorczość z uwagi na recesję, światowe trendy etc.
Przed dużo poważniejszym wyzwaniem w rozmowach z Tuskiem stoją Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia. Obaj wielokrotnie przyznawali się do swojego katolicyzmu. Hołownia nawet dwa razy wstępował do nowicjatu u dominikanów, o czym się dziś często zapomina. Obaj liderzy 3D opowiedzieli się za referendum w sprawie aborcji, jednak co najmniej wśród posłów Hołowni przeważają zwolennicy liberalizacji.
Co więcej, w badaniu Exit Poll OGB wyszło, że sprawa aborcji i praw kobiet stanowiła drugą co do ważności motywację przy podejmowaniu ostatecznej decyzji przez wyborców. Wajcha na liberalizację wydaję się dziś mocno zyskiwać na sile – i to zarówno w nowym sejmie, jak i w społeczeństwie.
Taka perspektywa dla każdego polityka będącego jednocześnie szczerym katolikiem jest bardzo trudna. Rosną obawy, że pod hasłem uśmiechniętej Polski kryje się prawdziwa tragedia dla nienarodzonych.
Jeśli Kosiniak i Hołownia chcą wejść do koalicji z Tuskiem, to jako katolicy powinni zgłosić veto i już na poziomie umowy koalicyjnej przeciwstawić się pomysłom liberalizacji prawa aborcyjnego na drodze rządowego rozporządzenia, w sejmie lub poprzez jakąś formę przejęcia Trybunału Konstytucyjnego, którą na ten moment trudno sobie wyobrazić.
Dla ugłaskania własnych elektoratów mogliby tej umowy nie ujawniać, zwrócić uwagę opinii publicznej na zdobycie pieniędzy z UE czy walkę o praworządność – wszystko mi jedno. Niech lobbują po cicho za referendum i zrzucą odpowiedzialność ze swoich barków na społeczeństwo, jeśli dziś to jedyna realna opcja na stole. Najlepiej niech po prostu dążą do odkładania tej sprawy na wieczne nigdy. Argumentów można dostarczyć wiele, na czele z Konstytucją, tak przecież drogą dla Hołowni, który wylewał nad nią łzy.
Jednak niech ich katolicyzm nie będzie bezobjawowy przynajmniej w tej newralgicznej sprawie, w przeciwnym razie ich podpis pod umową koalicyjną będzie równoznaczny z cyrografem.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.