Szymonie Hołownio, zajrzyj do własnej szuflady!
Polska 2050 i PSL w dwóch sprawach stanęły w poprzek większości własnej koalicji. Choć okazanie przez Trzecią Drogę jakiejkolwiek asertywności i podmiotowości względem reszty rządu powinno cieszyć, to sposób podjęcia spornych tematów rozczarowuje. Szymon Hołownia powinien sięgnąć do szuflady i przeczytać raz jeszcze, co sam proponował w kampanii prezydenckiej w sprawie aborcji i składki zdrowotnej.
„Powrót wielkich tematów (…) świadczy nareszcie o powrocie normalności do polskiej polityki zamiast toksycznej ustawki Hitler kontra Hitler” – napisał niedawno Grzegorz Sroczyński. Publicysta słusznie zwrócił uwagę, że z koalicyjnych sporów powinniśmy się cieszyć, bo oznaczają one powrót polityki o czymś, a nie wyłącznie – o kimś. O kimś, czyli w polskich warunkach o Jarosławie Kaczyńskim.
Swój wywód Sroczyński opiera na dwóch przykładach – koalicyjnych bojach o aborcję i składkę zdrowotną. „Sprawa aborcji i składek na NFZ to przynajmniej triumfalny powrót zwykłej polityki do polskiej debaty publicznej” – podsumowuje.
W sercu obu z nich stoi Szymon Hołownia i jego ugrupowanie. Skoro więc możemy już rozmawiać o sednie problemów, a nie jedynie o PiS-ie, to przyjrzyjmy się obu sprawom nieco bliżej. I przypomnijmy głównemu bohaterowi, co w nich proponował, gdy rozpoczynał swoją polityczną przygodę.
Gdy chodzi o aborcję, sprawa jest dość powszechnie znana. Szymon Hołownia – jak i cała Trzecia Droga – stoi na stanowisku, że regulacje w tym zakresie należy rozstrzygnąć w referendum. Jednocześnie marszałek Sejmu zatrzymał do 11 kwietnia, tj. pierwszego posiedzenia po wyborach samorządowych, procedowanie projektów zwiększających dostęp do aborcji. Wywołuje to wściekłość na lewicy: zarówno tej parlamentarnej, jak i medialnej czy pozarządowej.
Po prawdzie jednak koalicyjny spór zdaje się służyć wszystkim jego stronom. Proaborcyjne jastrzębie mają jak zaistnieć przed trudnymi dla siebie wyborami samorządowymi. Trzeciodrogowe gołębie – zyskują nieco wiarygodności w konserwatywnym elektoracie gminnym, który przez lata sprawiał, że PSL mógł liczyć w samorządach na znacznie więcej niż w wyborach ogólnokrajowych.
Jakkolwiek zasadniczo blisko mi do stanowiska Hołowni, to szkoda jednak, że marszałek nie wykorzystał trwającego sporu, by wrócić do swoich wyjściowych pozycji w tej sprawie, które prezentował w kampanii prezydenckiej.
W czym może zgodzić się pro-life i pro-choice?
Po pierwsze, w programowej i komplementowanej przeze mnie swego czasu broszurze Nowy prezydent. Wizja i konkrety prezydentury pisał: „Za obowiązującymi obecnie [przed wyrokiem TK z X 2020 r. – przyp. PTr] regulacjami w sprawie aborcji nie stoi wyłącznie prosta większość parlamentarna, która uchwaliła ustawę w 1993 roku. Wspiera je także bardzo ważne orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 28 maja 1997 roku, stwierdzające, że konstytucyjna ochrona należy się ludzkiemu życiu od momentu poczęcia, zastrzegając jednocześnie, że nie wyklucza to «różnej intensywności» tej ochrony prawnej”.
Warto o tym stanowisku pamiętać również wówczas, gdy rozważamy rozstrzygnięcie sporu aborcyjnego w drodze referendum. Pytaniu jak to zrobić poświęciłem swego czasu, już po zmianie prawa przez TK w 2020 roku, obszerny esej.
Po drugie jednak Hołownia proponował „przeformatowanie optyki”. Na czym miałoby polegać? „Co do czego się nie zgadzamy – to wiemy. Jeśli mamy ruszyć z miejsca, wyjdźmy z okopów i poszukajmy wspólnie pierwszej rzeczy, co do której możemy się zgodzić. Skupmy się na kobietach, na rodzinach, stających przed dramatycznymi wyborami. (…) Zróbmy coś konkretnego, zamiast po raz kolejny ubierać się w retoryczne szaty obrońców kobiet albo obrońców dzieci” – proponował.
A konkretnie? „Zaprojektujmy i zbudujmy system realnego wsparcia ze stałą opieką psychologiczną, wytchnieniową, dodatkowym urlopem, tak, by te i ci, którzy muszą wybierać, mogli faktycznie decydować, a nie, by sytuacja wybierała za nich.
Rozbudujmy wsparcie państwa dla hospicjów perinatalnych, dostrzeganych od niedawna przez państwowy system ochrony zdrowia, by pomoc dla rodziców i samotnych matek, które zdecydują się dziecko urodzić, sięgała poza obecnie przewidziany miesiąc po porodzie i kwotę niespełna półtora tysiąca złotych.” – przekonywał lider Polski 2050.
Chciałbym wierzyć, że z tym stanowiskiem już naprawdę trudno się nie zgodzić – bez względu na deklarowane w fundamentalnym sporze o początek życia poglądy. PiS zmarnowało szansę, by potrzebną z konserwatywnej perspektywy zmianę prawa „otoczyć” innymi, niezbędnymi rozwiązaniami.
Już w październiku 2020 pisała o tym na łamach Klubu Jagiellońskiego Karolina Olejak. Liczne zapowiedzi radykalnej poprawy w tym zakresie nie przyniosły oczekiwanej rewolucji. Hołownia i jego partia ma zaś szansę, by pokazać w tym względzie inną jakość i zająć się prokobiecą, prodziecięcą i prorodzinną zmianą, która prawicę u władzy przerosła.
Trudno o lepszy moment na powrót do tej agendy niż ten, gdy czeka nas najpierw gorący sejmowy spór, a potem najpewniej prezydenckie weto. Panie Marszałku, ta wizja naprawdę powinna stać się dziś konkretem!
Bez wyższej składki nie będzie lepszej ochrony zdrowia
Mniej ogniskującym debatę publiczną sporem jest ten o składkę zdrowotną. Tymczasem tutaj Hołownia postawił sprawę wręcz na ostrzu noża. „Kwestia składki zdrowotnej to nasze być albo nie być w koalicji. Stawiamy tę sprawę bardzo twardo i bardzo jasno” – zadeklarował na początku marca na konwencji inicjującej kampanie samorządową Trzeciej Drogi.
Problem w tym, że propozycja Hołowni i Kosiniak-Kamysza zdaje się sprowadzać do powrotu do rozwiązania sprzed tzw. Polskiego Ładu – a więc do systemu, w którym przedsiębiorcy często byli w sytuacji dużo bardziej uprzywilejowanej, niż pracownicy.
Zmiana przybliżyła nas do pożądanej w tym obszarze progresji. Co równie ważne – przy całym rozwodnieniu założeń podatkowej rewolucji w jej efekcie w systemie ochrony zdrowia znalazło się finalnie więcej pieniędzy. Różnica w przypadku powrotu do ryczałtu w formie „sprzed Polskiego Ładu” ma wynieść, bagatela, 10 miliardów złotych.
Co o tym problemie sądził Szymon Hołownia w trakcie kampanii prezydenckiej 2020 roku? „Nie ma więc przed nami innej drogi, niż realne zwiększenie budżetowych nakładów na ochronę zdrowia w inny sposób – na przykład poprzez ogłoszenie prezydenta wraz z Senatem referendum w sprawie zwiększenia składki zdrowotnej” – pisał w programowej broszurze.
Formułując swoją „wizję i konkrety” późniejszy lider Polski 2050 był świadom, że bez zwiększenia składki zdrowotnej jakości systemu ochrony zdrowia podnieść się nie da. Proponował więc odważne rozwiązanie w postaci rozpisania w tej sprawie referendum.
Trudno o bardziej republikańską instytucję, niż świadoma zgoda na samoopodatkowanie dla dobra wspólnego. Dlatego komentując program dzisiejszego marszałka Sejmu, pisałem wówczas, że to wyłamanie się z nieodpowiedzialnego populizmu większości klasy politycznej, która obiecuje lepszą ochronę zdrowia bez większych obciążeń po stronie podatników.
Zapomniał marszałek jak kandydatem był?
Szkoda, że w tej sprawie Hołownia upodobnił się do klasy politycznej, której oblicze chciał odmienić. Taka jest brutalna natura polityki. Pochodzący jednak z nieco innego świata Hołownia mógłby jednak czasem pozwalać sobie na pewną odskocznię od jej brutalnych reguł. Może nią być lektura jakiejś idealistycznej broszury początkującego polityka, nasyconej republikańską wizją i innowacyjnym konkretem pozwalającym przekroczyć utarte ścieżki sporów. Śmiem sądzić, że mu się spodoba. Szczególnie, że sam jest jej autorem.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.