Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Jacek Kurski delfinem Kaczyńskiego? Widmo polskiego trumpizmu krąży nad prawicą

Jacek Kurski delfinem Kaczyńskiego? Widmo polskiego trumpizmu krąży nad prawicą European Parliament/flickr.com

Wywiad Jacka Kurskiego w tygodniku „Sieci” nie tylko kolejny raz przypomina, że jest on jedną z najbardziej wyrazistych i kluczowych postaci obozu rządzącego. Nasuwa też nieodparte wrażenie, że jego ambicje wykraczają daleko poza zarządzanie publiczną telewizją. To Kurski bodaj jako jedyny wśród polityków Zjednoczonej Prawicy potrafi wyznaczać linie podziału i konfliktu w sposób najbardziej zbliżony do tego, w jaki od półtorej dekady czyni to Jarosław Kaczyński. W bezwzględności, cynizmie i łatwości z jaką przychodzi mu walka o własną, partykularną pozycję zdaje się wielokrotnie przewyższać dzisiejszego lidera PiS. Wobec globalnego trendu nasilającej się polaryzacji i radykalizacji polityki tożsamościowej czyni go to potencjalnie bliższym roli przyszłego przywódcy polskiej prawicy niż zwykle rozważanych w tym kontekście Mateusza Morawieckiego, Zbigniewa Ziobry, Joachima Brudzińskiego czy Mariusza Błaszczaka.

Najskuteczniej polityk minionego roku

Kilka miesięcy temu na naszych łamach Paweł Musiałek ostrzegał, że „alternatywą wobec obecnego PiS-u nie jest prawica odpowiedzialna, elegancka i ambitna, ale zsekularyzowana, antywspólnotowa i antyzachodnia”. W niedawnym nagraniu podsumowującym rok 2020 w polskiej polityce postawiłem z kolei mało optymistyczną tezę, że nie ma w niej większego wygranego niż Jacek Kurski. Z perspektywy umiarkowanego, wspólnotowego konserwatyzmu i chrześcijańskiego umiaru trudno zatem o optymizm. Nad prawicą krąży widmo polskiego trumpizmu, które uosabia właśnie prezes Telewizji Polskiej.

Warto przypomnieć obraz z dziwacznej, odbywającej się późnym piątkowym wieczorem konferencji prasowej z marca. Jej skład był bezprecedensowy: prezydent, premier, szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz szef Rady Mediów Narodowych. Wspólnie zebrali się, by ogłosić zmianę na stanowisku prezesa telewizji. Efekt? Kurski błyskawicznie odnalazł się w gmachu przy Woronicza w roli kluczowego doradcy pełniącego obowiązki prezesa. Dla jego politycznych wrogów było to upokorzenie – pierwsze, ale nie ostatnie.

Kilka miesięcy później Kurski wrócił wpierw do zarządu telewizji, a następnie na dawne stanowisko, stawiając polityczną kropkę nad i. Trudno o bardziej spektakularne potwierdzenie politycznej rangi, niż pokonanie i upokorzenie we własnej sprawie najważniejszych osób w państwie zaangażowanych po drugiej stronie sporu.

Po drodze zarządzana faktycznie w jakimś stopniu przez Kurskiego telewizja odgrywała jedną z kluczowych ról w kampanii Andrzeja Dudy. Świadczyła o tym skuteczna mobilizacja elektoratu czy przebieg debaty kandydatów i „paradebaty” z solowym występem Andrzeja Dudy. Wymownym przykładem jest też wyeksponowanie w toku kampanii za pośrednictwem pytań w TVP tematu szczepień. Jak ważne było „wrzucenie” tego zagadnienia do debaty przedwyborczej można ocenić dopiero z perspektywy czasu, gdy powszechnie znamy przekraczającą polityczne podziały skalę sceptycyzmu Polaków wobec szczepień. Jednak wówczas ta wiedza była zapewne dostępna właśnie sztabom wyborczym i ich oficjalnym i nieoficjalnym współpracownikom. Bez bezwzględności i skuteczności Kurskiego kampania mogłaby skończyć się zgoła innym wynikiem.

Być może ktoś słusznie wspomni, że przed wybuchem pandemii i wobec konfrontacji z Małgorzatą Kidawą-Błońską oceniałem, że radykalizm i polaryzacja symbolizowana przez TVP Jacka Kurskiego raczej będzie dla Dudy przeszkodą w reelekcji. Wobec zmiany w nastrojach społecznych spowodowanych COVID-19 i podmiany kontrkandydata na Rafała Trzaskowskiego sądzę, że gdyby nie Kurski, Duda mógłby nie być dziś prezydentem. W konfrontacji z bardziej „centrową” i „umiarkowaną”, a wizerunkowo i pokoleniowo wręcz „konserwatywną” Kidawą-Błońską, a także Kosiniakiem-Kamyszem lub Hołownią, Duda rzeczywiście mógłby polec, zrażając do siebie centrowych wyborców. Gdy pojawiły się polockdownowe frustracje, wojna światopoglądowa wokół tematu osób LGBT, a jego kontrkandydatem był reprezentant postępowego, wielkomiejskiego i „młodszego” skrzydła Koalicji Obywatelskiej – wiadomo było, że rozstrzygnie zdolność do mobilizacji i kampania negatywna. Zresztą o tym, że podmiana kandydata na Trzaskowskiego to prezent dla sztabu Dudy pisaliśmy na moment przed ogłoszeniem zmiany w Koalicji Obywatelskiej.

Niech nie zwodzi nas „przyczajenie się” Kurskiego poza tradycyjnie rozumianą partyjną polityką. Skuteczność, niezatapialność, bezwzględność i niekwestionowany talent do kreślenia linii podziału czynią go jedną z najsilniejszych figur politycznej szachownicy. I dlatego potencjalnie jest on osobą, która ma dużo większe szanse sięgnąć po przywództwo na prawicy po epoce Kaczyńskiego niż zwykle rozważani w tym kontekście przez komentatorów Morawiecki, Ziobro czy Brudziński.

Pięć kluczowych wątków wywiadu w „Sieciach”

Jeśli ktoś ma wątpliwości co do potencjału Kurskiego, niech koniecznie sięgnie do rozmowy z prezesem TVP przeprowadzonej przez Michała Karnowskiego w nowym numerze tygodnika „Sieci”. Subiektywne streszczenie nie oddaje całości wywiadu, ale zwrócę uwagę na kilka najbardziej doniosłych wątków.

Po pierwsze, Kurski stawia pod nazwiskiem i do szerokiej publiczności ostrzejsze diagnozy i bardziej krytyczne opinie wobec polityki Zjednoczonej Prawicy, niż zwykła to robić zdecydowana większość pozostałych udziałowców obozu rządzącego.

„Dobra zmiana odpuściła sobie przeobrażenia w tym obszarze”, „To już było, to się kończy. (…) Jeśli nie nastąpią zmiany w otoczeniu, obóz dobrej zmiany nie wymusi pluralizacji także poza TVP, front kłamstwa go zgniecie. Przyspieszają przeobrażenia technologiczne, a na naturalne zużywanie się obozu rządzącego nakłada się zmęczenie epidemią, wszystko ludzi denerwuje, narastają obawy o przyszłość”, „Pewnie atak byłby mniejszy, gdyby cały obóz propolski wiosłował w jednym kierunku, wspierał zmiany w mediach i sądownictwie. Tak niestety nie było. Od początku wiedziałem, że jakiekolwiek cofnięcie się, zawahanie, oznacza śmierć – i to w niesławie”.

Wreszcie: „Gdyby tyle, ile udało się wycisnąć z Telewizji Polskiej dla odbudowy pluralizmu i walki o polską rację stanu, udało się zrobić w innych dziedzinach, to bylibyśmy już w punkcie, od którego nie ma powrotu do tego co było. Point of no return. Ale tak nie jest”.

Po drugie, szef TVP dość bezpardonowo, wręcz z pobłażaniem odnosi się do środowiska „umiarkowanych” w obozie rządzącym, a jak można mniemać – szczególnie do premiera Morawieckiego. „Dominuje postawa zaprogramowanej słabości. Żal mi się robi, gdy słyszę, że jedna z czołowych osób z kierownictwa niemal 40-milionowego kraju pisze do zagranicznego serwisu streamingowego prośbę o zmianę w filmie zakłamującym straszliwie polską historię i spotwarzającym Polaków. To jest chore”. Albo: „Z tego, co wiem, różni wpływowi politycy obozu prawicowego wówczas [w czasie kryzysu parlamentarnego związanego z okupacją sali sejmowej na przełomie grudnia 2016 i stycznia 2017, zwanego przez Karnowskiego i Kurskiego „puczem” – przyp. red.] też sondowali możliwość cofnięcia się, poświęcenia marszałka Marka Kuchcińskiego”.

Po trzecie, konsekwentnie Kurski odgrywa rolę najlojalniejszego z lojalnych wobec prezesa PiS, który życzliwie ostrzega Kaczyńskiego przed błędami „miękkiej prawicy” (określenie pada w jednym z pytań Karnowskiego) i jednocześnie za każdym razem staje jednoznacznie po jego stronie.

Podkreśla choćby wagę i pozytywne efekty „zmian kadrowych w prezydium rządu”. Określa konkurencyjną telewizję jako tę, która wchodzi w konszachty z „jednym tylko ośrodkiem w obrębie Zjednoczonej Prawicy”, a w której to „pozostali, w tym premier Jarosław Kaczyński, są tam wściekle zwalczani”. Albo wspomina „absolutnie właściwą wizytę na cmentarzu”. I tak dalej, i tak dalej.

Po czwarte, Kurski bez cienia zawahania prezentuje alternatywne interpretacje rzeczywistości i wypowiada kontrowersyjne, delikatnie rzecz ujmując, sądy z przekonaniem graniczącym z pewnością. Mamy więc nie jeden, a dwa „pucze” (drugim były protesty przeciwko reformie sądownictwa latem 2017 r.), mamy oczywistą odpowiedzialność Platformy Obywatelskiej za hejt wobec śp. Pawła Adamowicza, mamy wreszcie chyba najbardziej dobitne autorskie szacunki wyników TVP. „W mojej ocenie wszystkie anteny TVP mają obecnie na stałe 37-40% rynku przy wykazywanych oficjalnie 29%”. Źródło, dowód? Anegdota z rozmowy z szefem jednej z opozycyjnych partii, który rzekomo na spotkaniu z wyborcami miał się dowiedzieć, że ludzie oglądają TVP. „Taka jest prawda” – przesądza Kurski.

Po piąte wreszcie, Kurski kreśli linie podziałów i scenariusze nadchodzących konfliktów wpisując je w, znane znakomicie z programowych wystąpień Jarosława Kaczyńskiego, dychotomiczne podziały, konfrontację „obozu dobra” z „obozem zła”, „nas” i „ich”.

„Świat pogrążą się w cenzurze. Potężne siły medialne i biznesowe uległy pokusie, by korygować »niewłaściwe wyniki« wyborów, złe ich zdaniem decyzje ludzi, by ich przymusowo reedukować. Idą bardzo złe czasy dla ludzi kochających ojczyznę, Pana Boga i wolność. (…) Ponownie idzie ta sama walka o wolność, którą kiedyś w podziemnej Solidarności w Gdańsku rozpocząłem jako licealista, a potem student, włączający się w walkę z komuną (…) Atak na chrześcijaństwo, Jana Pawła II, patriotyzm i suwerenność już jest potężny, ale nadchodzi jeszcze większy. Tym bardziej potrzeba nam ludzi odważnych i rozumiejących wyzwania. Mamy jeszcze szansę, by w Polsce zapobiec najgorszemu. Ale czasu zostało niewiele”. To pointa rozmowy. Ale może też świadectwo sięgających dalej ambicji Kurskiego?

To Kurski może zbudować polski „trumpizm”

Oczywiście, można interpretować ten wywiad po prostu jako kolejną spektakularną szarżę prezesa TVP w obronie własnego stanowiska, uzasadnioną medialnymi pogłoskami o próbie „wymuszenia” ponownej dymisji przez jego przeciwników. Być może rzeczywiście Kurski walczy o przetrwanie i istnieje szansa, że zostanie niebawem zmarginalizowany.

Nawet jeśli tak jest, to warto spojrzeć na postać, działalność i słowa Jacka Kurskiego w kontekście trendów, które obserwujemy globalnie, choćby aktualnie w Stanach Zjednoczonych.

Coraz ostrzejsza, brutalniejsza polaryzacja. Coraz silniejsza tożsamościowa radykalizacja. Coraz szersze przyzwolenie, że nie spieramy się już o interpretacje rzeczywistości, ale widzimy (a ktoś kreuje) alternatywne „rzeczywistości”. Coraz powszechniejsze ciągoty, by zastąpić demoliberalny modelu instytucjonalnej ciągłości i rotacji u władzy wizją konieczności „scancelowania” przeciwników po ich pokonaniu – to przekraczająca podziały na konkurencyjne obozy codzienność dzisiejszej polityki. Nie tylko w USA, ale i w Polsce.

W książce Shitshow! Ameryka się sypie, a oglądalność szybuje Charlie LeDuff we wstępie przedstawia Rogera Ailesa, twórcę potęgi Fox News, następującą frazą: „To Rog wymyślił na nowo Richarda Nixona, a potem stworzył prawackie wiadomości z dupy. I to on pierwszy zorientował się, że istnieje ogromna widownia, która ma dość wciskanych im od kilkudziesięciu lat lewackich wiadomości z dupy. Rog był geniuszem, jasna sprawa”.

Kurski nie tylko stworzył w Polsce „prawackie wiadomości z dupy” zagospodarowując polską widownię, która miała dość „lewackich wiadomości z dupy”. Jest też dziś w szerszym ujęciu chyba najbardziej „amerykańską” z postaci polskiej sceny medialnej i politycznej. Czy z potencjałem do gry na krajowym podwórku w lidze odpowiadającej Ailesowi, Steve’owi Bannonowi czy może wręcz Donaldowi Trumpowi? Czas pokaże.

Jeśli jednak zgodzimy się, że kluczowe dla uzyskania przyszłego przywództwa na prawicy będzie zdolność koncentrowania na sobie uwagi opinii publicznej, kreślenia granic wyobraźni politycznej, wskazywanie „wroga” i umiejętność pociągnięcia za sobą najtwardszego „ludu pisowskiego”, to na każdej z tych płaszczyzn to szef TVP dużo bardziej przypomina dziś Jarosława Kaczyńskiego niż Morawiecki, Ziobro, Brudziński czy Błaszczak.

Globalne trendy zdają się sprzyjać takim jak on. Jeśli ktoś mógłby, gdy nadejdzie zmierzch ery Kaczyńskiego, budować coś na kształt polskiego odpowiednika trumpizmu – to jest to Kurski. Dla przedstawicieli obśmiewanej w rozmowie Karnowskiego z szefem TVP „miękkiej prawicy”, a do przynależności do niej się poczuwam, to nie jest dobra informacja. Kurski jest geniuszem, jasna sprawa.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki 1% podatku przekazanemu nam przez Darczyńców Klubu Jagiellońskiego. Dziękujemy! Dołącz do nich, wpisując nasz numer KRS przy rozliczeniu podatku: 0000128315.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.