Liberalna katedra upada. Prawica buduje nowy porządek
Mencius Moldbug (Curtis Yarvin); screen [z:] https://www.youtube.com/watch?v=NcSil8NeQq8&t=2941s
To, co Ryszard Legutko nazywał liberalną duszą III RP, zaczyna znikać. „Katedra” – system ideologicznej dominacji liberalizmu – chwieje się pod naporem nowych narracji. Prawica buduje nowy porządek, wspierana przez międzynarodowy wiatr. Czy powtórzy ich błędy?
Tekst został pierwotnie opublikowany w obszerniejszej wersji na łamach magazynu „Plus Minus”. Dziękujemy redakcji za możliwość przedruku!
Prawicowy hegemon medialny
Dane Nielsen Audience Measurement pokazują, że wyraźnie prawicowa i antyliberalna TV Republika w lipcu 2025 roku stała się najpopularniejszą stacją telewizyjną w Polsce. Jeszcze rok wcześniej zajmowała dopiero szóste miejsce, a od tego czasu jej udział w rynku wzrósł o ponad 68 procent.
Z kolei Polskie Badania Czytelnictwa wskazują, że w pierwszym kwartale 2025 roku „Gazeta Wyborcza” zanotowała największy spadek wśród ogólnopolskich dzienników – aż o 19 procent rok do roku.
W lutym 2024 roku Kanał Zero – projekt Krzysztofa Stanowskiego, który w zamyśle miał być platformą otwartą na wszystkie poglądy. Dziś liczy już 2,1 miliona subskrybentów i coraz wyraźniej przechyla się na prawo. W ciągu ostatnich trzydziestu dni materiały w Zerze wyświetlono niemal 100 milionów razy.
Dla porównania, w tym samym czasie łączna liczba wyświetleń liberalnych kanałów – OKO.press, TOK FM, Okiem Wiejskiego i oficjalnego kanału Tomasza Lisa – wyniosła zaledwie 6,5 miliona.
To tylko fragment większego obrazu. Każdy użytkownik politycznych treści na YouTubie widzi dziś, że kanały prawicowe i konserwatywne mają znaczącą przewagę nad liberalnymi i lewicowymi. Jednocześnie spada wpływ gazet i tradycyjnej telewizji.
Ryszard Legutko tłumaczy, co upadło
Można zapytać: co tak naprawdę się kończy? Wydaje się, że upadają kolejne szańce liberalnego systemu, który przekonująco opisywał w pierwszej dekadzie XXI wieku krakowski filozof, a później polityk PiS, Ryszard Legutko.
W Eseju o duszy polskiej pisał o totalnym charakterze projektu liberalnego: „Liberalna demokracja zakłada zatem istnienie liberalno-demokratycznej edukacji, liberalno-demokratycznej kultury, liberalno-demokratycznej mentalności”. Zauważał przy tym, że system społeczno-polityczny, zainstalowany w Polsce odgórnie po 1989 roku, bardzo szybko wytworzył klasę kapłanów i policjantów – strażników nowego ładu, którzy dyscyplinowali Polaków poprzez media, kulturę i politykę do przyjmowania jedynie słusznych poglądów.
Społeczeństwo, zajęte budową prywatnego dobrobytu i zachłyśnięte nowymi możliwościami oferowanymi przez Zachód, przyjęło ten model bez większego sprzeciwu. Liberalizm jednak stał się ofiarą własnego sukcesu.
Strażnicy liberalnej hegemonii – zdaniem Legutki – dążyli do unieważnienia różnic między abstrakcyjnie pojmowanym Zachodem a Polską. Wszystko, co nas odróżniało, traktowano jako przejaw sowieckiej mentalności albo groźnego nacjonalistyczno-ciemnogrodzkiego wzmożenia. Elity liberalne, które w III RP osiągnęły hegemoniczną pozycję ideologiczną, gremialnie postawiły na modernizację z kserokopiarki, sprowadzając własną rolę do biernych obserwatorów.
„Jesteśmy kibicem toczących się procesów, bez woli aktywnego i równoprawnego uczestnictwa” – podkreślał Legutko.
Liberalna katedra
Ryszarda Legutkę jako diagnostę liberalnej demokracji można zestawić z Curtisem Yarvinem – jednym z kontrowersyjnych ideologów ruchu MAGA, który jest uznawany za współtwórcę koncepcji „ciemnego oświecenia”, która w ostatnim czasie zyskała popularność również w Polsce.
Yarvin, nieco później niż Legutko, uderzał w podobne tony. W 2008 roku, publikując pod pseudonimem Mencius Moldbug, prowadził owiany dziś legendą blog w formie otwartych listów do progresywistów (Open Letter to Open-Minded Progressives). Pomijając jego rewolucyjne i niebezpieczne rekomendacje, warto skupić się na samej diagnozie, która uderzająco przypomina analizy formułowane przez polskich intelektualistów prawicy od lat 90.
Yarvin ukuł pojęcie „Katedry” na określenie nieformalnego systemu ideologicznej dominacji liberalizmu. Nie chodziło mu o spisek elit, lecz o zdecentralizowaną sieć instytucji – uniwersytetów, mediów, think tanków, a częściowo także aparatu państwa – które wytwarzają i reprodukują obowiązującą narrację.
System ten, jak zauważał Yarvin, funkcjonuje niczym świecka religia: ma swoich kapłanów (profesorów, dziennikarzy), dogmaty (prawa człowieka, równość, demokrację) oraz mechanizmy dyscyplinujące heretyków. „Katedra” posiada monopol epistemiczny – decyduje, co jest wiedzą, a co „dezinformacją” – i nie potrzebuje centralnego ośrodka dowodzenia, ponieważ jej siła polega na zdolności do samoreprodukcji.
W tym sensie – według Yarvina – liberalna demokracja jest iluzją: realna władza spoczywa nie w rękach obywateli, lecz w ideologicznej strukturze, która wyznacza granice debaty publicznej i eliminuje głosy kwestionujące dogmaty progresywizmu.
To właśnie ten system – krytykowany niezależnie zarówno przez Legutkę, jak i Yarvina – dziś stopniowo upada, tak na szeroko pojętym Zachodzie, jak i w Polsce.
Zamiana ról
Znajdujemy się dziś w wyjątkowo interesującym momencie. Choć liberalna katedra w Polsce wciąż istnieje, to znajduje się w głębokim kryzysie, a równolegle obok niej powstają zręby nowego systemu. Przez osiem lat rządów PiS, mimo chęci, nie udało się zbudować alternatywnej katedry. Próby wykreowania nowych elit dziennikarskich, prawniczych, administracyjnych i akademickich trudno uznać za zakończone sukcesem.
Dziś jednak, w związku z pojawieniem się ruchu MAGA oraz coraz powszechniejszym prawicowym buntem w Europie, wiatr zmian wyraźnie wieje w żagle prawicy. Następuje powolna, lecz coraz bardziej widoczna zamiana ról.
Od początku III RP prawica budowała swoją opowieść w kontrze do salonu – czy, jak określał postkomunistyczny ład Rafał Ziemkiewicz, „michnikowszczyzny”. Czuła się słabsza, strukturalnie wykluczona nie tylko z władzy politycznej, lecz także z wpływów medialnych i kulturowych.
Za liberałami stał wówczas cały „cywilizowany świat”, ogarnięty emocją końca historii. To oni mieli kontakty na Zachodzie i czuli się częścią postępowej międzynarodówki.
Dziś jednak to prawica zaczyna pełnić rolę hegemona medialnego, tworzy własne kontrelity, a świeżo wybrany konserwatywny prezydent zapraszany jest przez Donalda Trumpa do rosnącej, międzynarodowej rodziny ruchu MAGA.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.