Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Wielki powrót klas społecznych

Wielki powrót klas społecznych Autorka ilustracji: Julia Tworogowska

Historia wszystkich dotychczasowych społeczeństw jest historią walk klasowych”. Wobec myśli Karola Marksa można mieć zastrzeżenia, jednak powyższa teza dobrze obrazuje, czym żyje dziś współczesna kultura. Wątki poczucia wykluczenia warstw niższych oraz pogardy „klas posiadających” przewijają się w netflixowym serialu Beef, oskarowym hicie Parasite i literaturze noblistki Annie Ernaux. Byt ciągle kształtuje świadomość. Warto więc przyjrzeć się uważniej temu, co współczesna kultura mówi nam o świadomości człowieka późnego kapitalizmu.

Bezsilny gniew wykluczonych

Mający niedawno premierę serial Beef (pol. Awantura) kwestie klasowe porusza od samego początku. Główny bohater marzący o awansie społecznym, Daniel Cho, nie zostaje odpowiednio obsłużony w sklepie m.in. z powodu swojej biedy, którą ma wypisaną na twarzy.

Przynależność klasowa warunkuje zachowania, język i wyobrażenia, dlatego jest rozpoznawalna niemalże od razu. Jak śpiewał Kuba Sienkiewicz, wokalista Elektrycznych Gitar, „jestem z miasta, to widać, słychać i czuć”. Annie Ernaux w Bliskich pisała: „Teraz naprawdę jestem burżujką”. Zaznaczyła w ten sposób konieczność zmiany zachowania w związku z awansem do klasy wyższej.

„W niedzielę w pociągu powrotnym starałam się zabawiać syna, żeby siedział spokojnie, podróżni w pierwszej klasie nie lubią hałasu i kręcących się dzieci” – dodała. Jedynie lud, podkreśliła Francuzka pisząca o własnej ojczyźnie, jest głośny, co ewidentnie odróżnia go od klasy średniej i wyższej. Z kolei w słynnym koreańskim filmie Parasite wyznacznikami odmienności były jedzenie i zapach, który posiadali biedni mieszkający w podmokłej piwnicy.

Daniel Cho w serialu Beef był człowiekiem pełnym frustracji, a jego gniew wściekłością Innego/wykluczonego – niesłyszanego i niemającego szansy na artykulację swojego głosu w przestrzeni publicznej. W jego życiu praktycznie nic mu się nie układało, a jego pragnienia wiązały się z chęcią stania się podmiotowym i uznanym przez innych oraz możnością bycia sobą. Szansę na to wiązał z wzbogaceniem się. Majątek zyskał później nie dzięki kapitałowi, lecz poświęceniu się na rzecz lokalnej wspólnoty chrześcijańskiej.

To, że wątek walki klas wraca w serialu z popkulturowego mainstreamu, nie jest przypadkiem. Motyw ten obserwujemy nie tylko w Beef czy wspomnianych dziełach Ernaux, ale także refleksji intelektualistów. Przykładem może być esej Powrót do Reims filozofa Didiera Eribona.

Wszyscy ci twórcy pokazują, że najbardziej podstawowe tożsamości, wyuczone przez szkołę i rodzinę, są dla klasy ludowej zasadniczym źródłem szczęścia i godności. Może nią być tożsamość narodowa, klasowa (jak w przypadku ojca Eribona, który był dumny z robotniczego pochodzenia) i religijna (Daniela Cho właśnie podczas nabożeństwa pozwolił sobie na płacz i autentyczne okazanie najgłębiej skrywanych emocji).

Podobnie było i w wypadku przodków Ernaux, która pisała, że „znak krzyża na chlebie, msza święta, Wielkanoc. Religia, podobnie jak schludność, nadawała im godność. Wkładali niedzielne ubrania, śpiewali Credo razem z majętnymi rolnikami, dawali na tacę. Mój ojciec był ministrantem, lubił chodzić z księdzem niosącym wiatyk. Kiedy przechodzili, wszyscy mężczyźni zdejmowali czapki”.

Ludowa duma z pochodzenia skrywa mroczny rewers. Prowincja, tak nostalgicznie idealizowana przez klasę średnią i elitę, dla klasy ludowej jest źródłem nieszczęścia. Miejscem, z którego ludzie pragną się wydostać. „Jak opisać wizję świata, w którym wszystko drogo kosztuje?” – pytała Ernaux ze względu na swoje doświadczenie prowincjonalne.

Bieda ludu powoduje, że źródłem szczęścia staje się to, co się posiada, bo nie ma szans na nic więcej. Ojciec pisarki cieszył się prostymi sprawami – rowerem, kinem itd. Z kolei dla niej samej wyznacznikiem szczęścia była możliwość najedzenia się do syta, zaś ojciec Eribona szczęśliwy był, gdy wędkował.

Daniel Cho zajadał się kanapkami w jednej z amerykańskich tanich sieciówek, bo tylko tam mógł udać się na posiłek. „Ponieważ ten sposób był nasz – i potrafił nawet dać szczęście, ale stanowił także upokarzającą barierę właściwą naszej kondycji (świadomość, że «jesteśmy trochę gorsi»)” – pisała z ambiwalencją noblistka, podkreślając poczucie niższości, które wiąże się z biedą.

Kapitalizm nadaje godność

Podmiotowość zyskuje się tam, gdzie istnieje otwarcie na drugiego, oraz pozytywnie przyjmowana odmienność. Te w realiach społeczeństwa klasowego i kapitalistycznego stają się często pretekstem do pogardy dla ekonomicznie wykluczonych.

Ernaux świetnie oddała wpływ biedy na wizję świata jej ojca: „Obawa, że będzie się nie na swoim miejscu, obawa przed wstydem. Pewnego dnia przez pomyłkę wsiadł do pierwszej klasy z biletem na drugą Konduktor kazał mu dopłacić.

Inne wspomnienie wstydu: u notariusza musiał po raz pierwszy w życiu napisać «przeczytano i zatwierdzono», a że nie znał dobrze ortografii, zdecydował się na «za twierdzono». Zażenowanie, obsesyjne myślenie o tym błędzie w drodze powrotnej. Widmo utraty godności” – pisała.

Wyznacznik wartości człowieka w realiach kapitalistycznych powiązany jest z fetyszyzmem towarowym – przekonaniem o wartości towarów, których użytkowanie nadaje jakość człowiekowi. Jak powszechnie wiadomo, nie szata zdobi człowieka, jednak nie każdy wyznaje tę zasadę.

Raper Rogal DDL, który w swojej twórczości poruszał kwestie społeczne, trafnie ujmował to zjawisko: „Weź przetrzyj sobie Instagram, bo cieknie z niego materializm / Lecz wina nie jest tu nasza, wszystkich skaleczył nas kapitalizm”.

Główna bohaterka Awantury, skonfliktowana z Danielem businesswoman Amy, w swojej firmie sprzedawała rośliny stylizowane na azjatyckie. W ten sposób monetyzowała wyobrażenia Amerykanów o Azji, gdyż jak sama przyznała, nie znała się na florze, ale projektowała towary przy użyciu wyszukiwarki Google.

Wstyd i złość podstawowymi emocjami klas niższych

W społeczeństwie, w którym klasizm jest czym powszechnym, nad klasą ludową wisi nieustannie widmo zdemaskowania, ujawnienia własnego pochodzenia oraz braków z niego wynikających. W Parasite zostało to zobrazowane w sposób skrajny – elita i lud są do siebie nieprzystające.

Klasa niższa (reprezentowana przez rodzinę Kimów) dosłownie egzystowała na społecznym dnie – w podmokłej piwnicy, między kulturą a naturą, od której była całkowicie zależna. Bohaterowie filmu nie mogli np. uchronić się przed wielkimi opadami deszczu, które zalewały ich mieszkanie.

Kimowie byli kompletnie nie podmiotowi. Reżyser Joon-ho Bong portretował ich jako tytułowych „pasożytów” żyjących na ciele swoich pracodawców. Teoretycznie postępowa i inkluzywna klasa wyższa, ucieleśniona przez rodzinę Parków, w gruncie rzeczy gardziła Kimami, ludem, własnymi pracownikami, którzy byli dla nich śmierdzącymi insektami. Jednak ta niechęć istniała za zasłoną, artykułowana była jedynie wtedy, gdy bogaci sądzili, że nikt ich nie słyszy.

Strach ludu wiąże się z możliwością rozpoznania własnych odmienności i braków, które następnie zostały napiętnowane bądź wyśmiane. Ojciec Ernaux bał się tego, gdyż cała rzeczywistość – od kulturowej po społeczną – wyśmiewała „wieśniaków”. Matka Didiera Eribona, gdy ten jako dziecko wyrecytował jej wierszyk po angielsku, zareagowała agresją, gdyż sądziła, że syn chce wyśmiać jej nieznajomość języków obcych.

Pretekstem do szydery może stać się wszelka ludowa odmienność, począwszy od innego stawiania akcentów w mowie przez stosowanie specyficznego, lokalnego języka, a na ubiorze skończywszy. W Warszawie, gdzie mieszkam i skąd pochodzę, przybrało to formę „słoika” – przyjezdnego, którym się pogardza, dlatego że przywozi jedzenie z prowincji właśnie w słoikach. To raczej powinno prowadzić do namysłu nad cenami w stolicy Polski, a nie być kolejnym powodem do atakowania osób spoza miasta.

Doświadczenie agresji, przemocy i wrogości zostawia negatywne skutki. Noblistka tak pisała o swoim dziadku: „Złość napędzała go do działania, z niej czerpał siłę, by nie poddać się nędzy i wierzyć, że jest mężczyzną. Agresywny robił się przede wszystkim wtedy, kiedy w swoim domu widział kogoś z rodziny pogrążonego w lekturze książki lub gazety. Nie miał czasu nauczyć się czytać ani pisać. Ale liczyć potrafił”.

Dziadek wiedział, że wykształcony jest potencjalnym wrogiem ludu, bo może go wyszydzić, dlatego alergicznie reagował na inteligenckie zachowania. Ponadto mógł czuć to, co czują bohaterowie głośnego reportażu Magdaleny Okraski pt. Nie ma i nie będzie – samotność oraz zapomnienie ze strony elity i polityków.

Reportażystka oddała głos mieszkańcom miejscowości, które po transformacji gospodarczej w Polsce po 1989 r. ulegali powolnemu rozkładowi w związku z systemową biedą, brakiem pracy oraz zwijającym się życiem codziennym. Ze względu na to wszystko czuli się mieszkańcami „Polski G, jak wiadomo co”.

Daniela Cho z Awantury także przepełniał resentyment. Tak bardzo chciał osiągnąć sukces, że traktował z niechęcią, a nawet nienawiścią, tych, którzy byli zamożni. Gdy popadł w konflikt z Amy, najbardziej bolała go sytuacja, gdy ona wypisała na jego aucie: „Jestem biedny”.

Jak się potem dowiadujemy, główny bohater miał myśli i próby samobójcze. Cechował się brakiem energii do życia. Osobą, na którą Daniel przelewał frustrację i gniew, był jego własny brat Paul, którego Cho poniżał oraz któremu wyrządzał wielkie krzywd, bo nie chciał, by ten osiągnął sukces. Danny stał się ofiarą kultury pracy ponad siły, która jawiła mu się jako jedyna szansa na awans społeczny oraz spełnienie marzenia – zbudowania domu własnym rodzicom.

Człowiek jest bytem społecznym, konstytuuje się w relacjach. Egzystencja Daniela powodowała jego gniew, który wyniszczał ludzi dookoła niego, a zwłaszcza jego samego. Z kolei życie Amy, kolejnej z osób ciągle pracujących, destrukcyjnie wpływało na jej relacje z mężem i córką. Główni bohaterowie wyżej wspomnianych produkcji nakładali na siebie tak dużą presję, że odbierała im smak życia. Nie potrafili się cieszyć, wyluzować, nawiązać trwałych relacji.

Mit kapitalistycznego self-made mana

Awantura sprawnie dekonstruuje wiele mitów, które narosły wokół neoliberalizmu, kapitalizmu oraz przesądów klasowych. Serial obrazuje, że sama chęć i ciężar pracy nie wystarczą do zdobycia kapitału, bogactwa i sukcesu życiowego.

Bardzo podobny obraz wyłania się z przywoływanego reportażu Okraski. Daniel Cho wykorzystywał nowoczesne technologie do pracy niemalże 24h na dobę – wykonywał robótki, do których nie miał predyspozycji, tylko po to, by zyskać pieniądze nawet kosztem własnego zdrowia.

Człowiek wykluczony ekonomicznie nie jest panem własnego losu, musi korzystać z okazji, jakie podsuwa mu los. Bez tego nie ma szans na awans. Ta sytuacja powoduje nie tylko nieustanną presję, ale wpływa również na postrzeganie świata. Widać to w Parasite, gdzie życie biednych przypomina darwinowską walkę o byt i nie ma nic wspólnego z harmonią społeczną.

Między biednymi nie istnieje żadna wspólnota. Gdy rodzina Kimów dostrzegła szansę na pracę i awans społeczny, kuła żelazo póki gorące i starała się wyeliminować dotychczasowych pracowników rodziny Parków. Brak wykorzystania szansy oznaczał pozostanie w stanie wykluczenia i społecznego dna.

Antropologia przedstawiona w Awanturze jest sprzeczna z wizją kapitalistyczną – ani Daniel, ani Amy nie pracowali dla samych finansów, pieniądze nie były ich najważniejszym celem. Oboje pragnęli wartości autotelicznych – szczęścia i bezpieczeństwa. Mimo tego zostali naznaczeni perspektywą klasową – marzyli o pieniądzach, bo tylko w nich widzieli szansę na realizacji swoich marzeń.

Daniel i Amy byli dziećmi lat 80. XX w., kultury ciągłej pracy ponad siły oraz związanej z kulturą „harówki” nieobecności rodziców w procesie wychowania. Amy wychowała się w biednym domu, nie chciała tego dla córki i męża. W pewnym momencie ogłosiła George’owi, że pieniądze nie są ważne tylko dla tych, którzy już je posiadają.

Konieczność pracy integralnie przynależy do klasy ludowej. Ernaux w Bliskich pisała: „Matka zamknęła interes tylko na czas pogrzebu. W przeciwnym razie straciłaby klientów, a na to nie mogła sobie pozwolić. Na górze leżał mój zmarły ojciec, ona zaś na dole podawała pastis i czerwone wino”. Lenistwo, brak pracy i czas wolny to pewnego rodzaju luksusy, których nie dostrzegamy, o ile nie mieliśmy doświadczenia biedy i ciężaru pracy.

Eribon wspominał: „Matka bała się, że nie zdam matury, a przede wszystkim oboje z ojcem nie mogli pogodzić się z faktem, że nie poświęcam całego czasu na naukę, gdy oni się zaharowują się, żebym miał tę możliwość. Byli zgorszeni, oburzeni. Dali mi do wyboru: albo koniec z polityką, albo koniec z liceum. Powiedziałem, że wolę skończyć z liceum; więcej o tym nie mówiliśmy. W gruncie rzeczy matce zależało, żebym dalej się uczył”.

Od własnego pochodzenia nie da się uciec

Eribon stwierdził również, że „dziecko robotnika czuje przynależność klasową we własnym ciele”, dziedziczy się ją z pokolenia na pokolenie. Tak pisał o losach swoich bliskich: „Jak wiele rodzin wielodzietnych rodzina mojej matki stanowiła plemię, inaczej mówiąc, moją babkę i jej dzieci cechowały identyczne zachowania i ten sam sposób przeżywania swojej kondycji półwiejskiej jeszcze ludności robotniczej, co pozwalało rozpoznać ich jako «rodzinę D…»”. On sam też prawdopodobnie by tak żył, gdyby nie osiągnął sukcesu.

Eribon, opisując doświadczenie ludowe, używał pojęcia habitusu – zespołu stałych i nabytych dyspozycji, które warunkują percepcję świata i myślenie. Ponadto stwierdził, że „to, z czego nas wyrwano, bądź skąd sami chcieliśmy się wyrwać, nadal stanowi integralną część tego, kim jesteśmy”.

Od własnej przeszłości, wychowania, dzieciństwa i rodziny nie da się uciec. Daniel Cho żył i pracował tak, jak jego rodzice – ponad siły. Wizję rzeczywistości buduje się od pierwszego momentu socjalizacji. Gdy ta następuje w biednej rodzinie, niezamożność i konieczność wysiłku i pracy są dla tej wizji konstytutywne.

Bohaterowie Awantury wiedzieli, że w świecie kapitalistycznym bezpieczeństwo osiąga się dzięki kapitałowi. Amy pragnęła pieniędzy, by mogła spędzać czas z mężem i córką, jednak nie była w stanie tego robić, póki nie zdobyła ich wystarczającej ilości. Wiedzieli to także rodzice Ernaux, którzy pracowali ciężko przede wszystkim po to, by ich córka tak nie musiała.

Niezależnie od szerokości geograficznej oraz kultury, klasa ludowa okazuje uczucia i miłość poprzez poświęcenie i intensywną pracę. „Byłam pewna jej miłości i tej niesprawiedliwości: od rana do wieczora podawała klientom ziemniaki i mleko, żebym mogła siedzieć w auli uniwersyteckiej i słuchać wykładów o Platonie” – pisała autorka Bliskich.

Okazywanie miłości i uczuć przez pracę oraz wysiłek nie są fenomenem, którego potrzebują dzieci. One przede wszystkim pragną bliskości, obecności i wsparcia, dlatego potem mogą nabrać niechęci do własnych rodziców. Tak było w przypadku Eribona czy Ernaux, którzy nie czuli się rozumiani, gdy wybierali odmienną drogę niż tę, którą podążali ich rodzice. Mimo powstałemu w tej sytuacji dystansowi klasowemu awans obu francuskich autorów ostatecznie napawał dumą ich rodziców. W końcu całe życie pracowali właśnie po to, aby ich dzieci nie podzieliły ich losu.

Francuski filozof wspominał, że po śmierci ojca, którego nienawidził za jego ludowość i homofobię, niespodziewanie odkrył, że ojciec tak naprawdę był z niego on dumny, gdy syn-intelektualista występował w telewizji. Ponadto Eribon bronił go przed homofobicznymi komentarzami środowiska, w którym żył.

Amy z Awantury, analogicznie jak rodzice francuskich autorów, nie widziała innej drogi niż ciągła praca, na czym ucierpiały jej relacje z rodziną. Danny, gdy osiągnął kapitał, pragnął go utrzymać. Zyskał pewną dozę bezpieczeństwa i satysfakcji, jednak jego zmartwienia nie zniknęły, ale uległy zmianie. Bohater pracował, by nie spaść z wyższego szczebelka hierarchii społecznej.

Polska kultura odpowiedzią na walkę klas?

Annie Ernaux osiągnęła sukces klasowy – będąc córką sklepikarzy, stała się uznaną pisarką. Wyrwała się z ludu na literacki szczyt. Z czasem nabrała dystansu i niechęci do grupy społecznej, z których się wywodziła. Odmienność klasy ludowej niemającej szans na artykulację własnej egzystencji może powodować  niechęć do klas wyższych.

Widać to szczególnie w twórczości Eribona, który po porzuceniu własnej ludowej tożsamości zaczął do niej odczuwać głęboką niechęć i dystans klasowy wynikający z osobistego awansu. Filozof ujmował to w następujący sposób: „Politycznie stałem po stronie robotników, ale nienawidziłem swojego zakotwiczenia w ich świecie”.

Ludowe pochodzenie kojarzyło mu się z traumą i cierpieniem związanym chociażby z niemożnością bycia gejem w prowincjonalnym Reims. Ponadto Eribon stał się ofiarą klasizmu francuskiego – dla klasy średniej i elity w jego kraju łączenie tożsamości intelektualisty z tożsamością ludową jest czymś nieakceptowanym.

Mam poczucie, że odpowiedź na wyzwania walki klas można znaleźć na naszym rodzimym poletku. Dla polskiej kultury ludowość nie jest, co do zasady, zbyt wielkim obciążeniem. Warto tu wymienić chociażby Władysława Reymonta wywodzącego się z chłopskiej chaty, premiera, który orał ziemię – Wincentego Witosa, doświadczenie „Solidarności” kierowanej po części przez robotników lub najwybitniejszego współczesnego pisarza w Polsce – Wiesława Myśliwskiego, którego chłopskie doświadczenie było jednym z jego głównych tematów literackich.

Powyższe przykłady dowodzą, że ludowa tożsamość i chłopskie korzenie nie są czymś obciążającym, jeśli istnieje przestrzeń na ich akceptację. To właśnie wymienione wyżej postacie wskazują, jak przekraczać klasowe antagonizmy oraz budować integralne i zdrowe relacje społeczne. Być może warto sięgać do tych twórców, by znaleźć odpowiedzi na bolączki ujawnione w Awanturze, Parasite oraz twórczości Ernaux i Eribona.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.