Chcesz redystrybucji podatków? Zrezygnuj z antyliberalnej narracji i poprzyj uproszczenie systemu [KLUB JAGIELLOŃSKI]
W skrócie
Polski system podatkowy bez wątpienia wymaga istotnych systemowych zmian. Jednym z głównych postulatów podnoszonych w debacie publicznej jest zwiększenie progresywności, czyli przeniesienie ciężaru wpływów podatkowych z grup najgorszej zarabiających na rzecz tych lepiej uposażonych. Taki też jest kierunek myślenia Huberta Walczyńskiego, który w tekście „Polskie patologie podatkowe” przedstawia standardowe lewicowe zarzuty wobec polskiego systemu podatkowego. Z niektórymi propozycjami autora należy się zgodzić, jednak część z przedstawionych argumentów skłania do podjęcia polemiki. Co więcej, w jego tekście zabrakło tych postulatów, o które słusznie dopominają się przedsiębiorcy i wolnorynkowo zorientowani eksperci.
Klub Jagielloński, Magazyn Kontakt, Krytyka Polityczna, Kultura Liberalna i Nowa Konfederacja z odmiennych perspektyw ideowych rozmawiają o Polsce. W ramach projektu „Spięcie” przebijamy społecznościowe bańki - wybieramy jeden ważny temat i opisujemy go na pięć autorskich sposobów. Zobacz wszystkie teksty projektu „Spięcie”.
Większa redystrybucja jest uzasadniona
Zacznijmy od tego, z czym należy się zgodzić.
1) Zwiększenie podatku spadkowego. Jest to najbardziej solidarystyczny i najmniej dotkliwy podatek, ponieważ nie karze za pracę, konsumpcję ani nawet własny majątek. Wręcz przeciwnie, zwiększenie go utrudnia petryfikację struktury społecznej i tym samym ułatwia równość szans.
2) Wprowadzenie podatku katastralnego, aby w mniejszym stopniu podatki obciążały pracę, a w większym majątki. Oczywiście podatek ten powinien dotyczyć przede wszystkim nieruchomości inwestycyjnych przy ograniczeniu obciążania nieruchomościami na cele mieszkalne.
3) Walka z fikcyjnymi przedsiębiorcami na umowach „B2B. Najlepszym rozwiązaniem fikcyjnych przedsiębiorców jest zlikwidowanie źródeł istnienia arbitrażu, czyli wyeliminowanie różnego oskładkowania i opodatkowania identycznych rodzajów dochodów poprzez wprowadzenie tzw. jednolitej daniny.
4) Podniesienie podatku CIT, ponieważ możemy sobie na to pozwolić bez negatywnych konsekwencji gospodarczych. Po okresie dbania o liczbę inwestycji polski rząd w końcu może przenieść priorytet na ich jakość, co odnosi się także do kwestii zysków podatkowych.
5) Kwota wolna od podatku powinna być wysoka, aczkolwiek wprowadzony przez rząd PiS Polski ład odpowiada na ten problem podnosząc ją do poziomu 30 tys. zł.
Nie przesadzać z antyliberalną narracją
Propozycja proredystrybucyjnej korekty jest zasadna, ale nie oznacza to, że wszystkie argumenty, jakie padają w debacie publicznej, w tym w tekście Walczyńskiego na rzecz redystrybucji, są przekonujące. Poniżej lista najistotniejszych tez, które polemizują z lewicowymi narracjami, w której wpisuje się Walczyński:
Czym innym jest walka z ubóstwem, a czym innym jest walka o równość społeczną – W tym pierwszym przypadku można, a nawet należy się zgodzić, że istnieje moralna powinność ograniczająca prawo własności. W tym drugim przypadku jest to znacznie bardziej problematyczne. Państwo bez wątpienia powinno dążyć do tego, aby każdy miał maksymalnie równy „start” (poprzez np. system edukacji), ale z punktu widzenia sprawiedliwości nie jest oczywiste, jak głęboko powinno wyrównywać sytuację „na mecie”.
1) Liczba osób zamożnych w Polsce jest ograniczona – Grupa krezusów jest naprawdę w Polsce nieliczna. Co więcej, ma ona możliwości rozliczania podatkowego poza Polską, więc podniesienie progu dla najbogatszych wcale musi spowodować, że więcej fiskusowi zapłaci rodzeństwo Kulczyków. Przeciwnie, będą to przede wszystkim specjaliści z wyższej klasy średniej. Na każde przysłowiowe 300 zł więcej w portfelu dla najuboższego przypada „pi razy oko” 3000 zł mniej dla jej przedstawiciela, który mieszka zazwyczaj w miastach o najwyższych kosztach życia. Nie jest więc prawdą, że zwiększenie obciążenia dla najbogatszych nie będzie istotnie odczuwalne.
2) Zwiększenie opodatkowania korporacji teraz jest zasadne, wcześniej niekoniecznie – Polska, podobnie jak wiele innych państw Europy Środkowo-Wschodniej, przez ostatnie 30 lat cechowała się niskim poziomem opodatkowania dla przedsiębiorstw, co było związane z potrzebą stworzenia zachęty dla zagranicznych korporacji, aby inwestowały w Polsce. Dziś po 30 latach od transformacji można pozwolić sobie na to, żeby podatki stopniowo zacząć podnosić i wprowadzać dodatkowe progi dla przedsiębiorstw najbardziej dochodowych, ponieważ wchodzimy w inny etap rozwoju. Oczywiście wprowadzając większą progresję w CIT trzeba obserwować konsekwencje gospodarcze i reagować w sytuacji, kiedy koszty gospodarcze okazałyby się zbyt duże i miałoby to negatywny wpływ na inwestycje.
3) Polska jest państwem z dużymi możliwościami awansu społecznego – oczywiście, że przekazywany kapitał kulturowy w domu powoduje, że statystycznie więcej osób będzie również miało wyższe wykształcenie, jeśli takowe posiadają ich rodzice. Tak będzie zawsze i wszędzie, chyba że chcemy wrócić do systemu punktów na uniwersytetach za pochodzenie. Kluczowe pytanie brzmi, czy osoby nie mające kulturowego „handicapu” odczuwają szklany sufit? Duża część polskiej klasy średniej, w tym także wyższej średniej to pokolenie dużego awansu społecznego, co podważa tezę o niskiej mobilności społecznej, którą trzeba wymusić zmianami podatkowymi.
4) Nierówności społeczne w Polsce nie są duże – biorąc pod uwagę poziom rozwoju gospodarczego, Polska nie jest krajem rażących nierówności ekonomicznych. Nierówności dochodowe są w Polsce wysokie na tle bogatszych krajów UE, ale na tle krajów o podobnym poziomie zamożności oraz przechodzących transformację gospodarczą Polska wypada korzystniej. Co ważne, od kilku lat nierówności dochodowe nie wykazują tendencji wzrostowych.
Narracja Walkiewicza jest potwierdzeniem tezy, iż słusznym postulatom redystrybucji towarzyszy „antylibkowa” narracja. Zostawiając na bok spory na ile należy się im „pałowanie” za niechęć do większego dzielenia się własnym majątkiem należy podkreślić, że poza satysfakcją lewicy taka strategia jest politycznie po prostu przeciw skuteczna. Zraża bowiem do siebie część opinii publicznej, która mogłaby się zgodzić na wyższe podatki, ale jednocześnie nie podziela antyliberalnych emocji. Zamiast narracji „kombinatorzy oddawajcie państwu i pracownikom kasę, bo wasze majątki zostałby zbudowane na ich ciężkiej pracy” zdecydowanie bardziej skuteczna będzie narracja: „zgadzamy się, z Wami, że jesteście polską elitą przedsiębiorczości budującą polskie PKB i właśnie dlatego, że nią jesteście powinniście się więcej dokładać, ponieważ bycie elitą traktowaną ze szczególnym szacunkiem nie jest prawem do większych przywilejów, ale do większego wysiłku na rzecz wspólnoty zgodnie z duchem „noblesse oblige””.
Progresja to nie wszystko
Niezależnie od sporów o głębokość redystrybucji polski system podatkowy wymaga także prowolnościowych zmian. Ważną kwestią jest nie tylko wysokość podatku, co także sposób jego poboru. Słuszne zmiany na rzecz uszczelnienia opodatkowania zbyt często tworzą nieuzasadnione obciążenia dla firm. Ekspert CAKJ Łukasz Kempa wskazywał na łamach portalu Klubu Jagiellońskiego, że tylko w ostatnim czasie rząd wprowadził liczne obowiązki po stronie przedsiębiorców, które stają się coraz bardziej kosztowne. Rozwiązania te prowadzą bowiem wykonywania przez podatników pracy, która leży w gestii urzędników Krajowej Administracji Skarbowej. Mierzalnym już teraz efektem jest to, że według Paying Taxes 2020 w Polsce potrzeba średnio aż 334 godzin rocznie, by uporać się z obowiązkami rozliczeń podatków, podczas gdy średnia państw UE wyniosła 161 godzin.
Bez wątpienia polski system podatkowy wymaga systemowych zmian, ale nie powinny być one sprowadzone jedynie do prostej redystrybucji. Jeśli chcemy obciążyć wyższymi podatkami najlepiej zarabiających, aby ulżyć najbiedniejszym, to powinniśmy zadbać o to, aby nie dokładać przedsiębiorcom dodatkowych kosztów, jakie generuje polski system podatkowy, a także zadbać o proredystrybucyjną narracje, która będzie przekonująca nie tylko dla antyliberalnie gospodarczej lewicy.
Artykuł powstał w ramach projektu „Spięcie” realizowanego przez: redakcję Klubu Jagiellońskiego – klubjagiellonski.pl, Magazyn Kontakt, Kulturę Liberalną, Krytykę Polityczną i Nową Konfederację. Wszystkie teksty powstałe w ramach projektu znaleźć można tutaj. Inicjatywę wspiera Fundusz Obywatelski im. Henryka Wujca.