Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Kamil Książek  23 kwietnia 2015

Punkowa opozycja. Historia Federacji Młodzieży Walczącej

Kamil Książek  23 kwietnia 2015
przeczytanie zajmie 7 min

Założona w 1984 roku Federacja Młodzieży Walczącej była niezwykłą częścią PRL-owskiej opozycji. Stworzona przez młodych, pełnych entuzjazmu ludzi, nie miała konkretnego programu politycznego. Jej hasła ograniczały się do walki o demokratyczną, wolną Polskę, bez odniesień do wartości lewicy czy prawicy, a kierowane były do młodzieży od podstawówek po studia.

To samo w sobie było i szansą, i zagrożeniem. Dzięki brakowi programu, pod sztandarem sprzeciwu przeciw rzeczywistości i w rytm punkowej muzyki, FMW przyciągała wszelkich buntowników i ludzi o naturze społeczników; gromadziła też zwykłych młodych, indoktrynowanych przez szkołę. Jasne idee, jeden wróg i frustracja rzeczywistością „niosły” organizację przez lata 80., ale pod koniec dekady stało się jasne, że wielkie zmiany są blisko i nie można wobec nich przejść obojętnie.

FMW wkraczała w schyłek PRL jeszcze bez własnego programu, zajmując się głównie najbliższymi jej sprawami edukacji. W tej kwestii formułowała precyzyjne i dojrzałe postulaty. Na łamach swojej prasy protestowała przeciwko przymusowemu wcielaniu uczniów do prorządowych Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej i Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej.

Kwestia ta pojawiła się podczas dyskusji nad nowym Kodeksem Ucznia, wprowadzonym w 1988 roku. „Biuletyn MW” punktował jego braki, postulując m.in. swobodę wymiany poglądów na terenie szkoły, wolne soboty, wpływ uczniów na program nauczania (dotyczyło to zwłaszcza znienawidzonej propedeutyki, czerwonej od dzieł Lenina i wypracowań na temat wysokiego poziomu życia w PRL) czy wreszcie wspomnianą dobrowolność przynależenia do ZSMP i innych tego typu organizacji. Przestrzegania nowego Kodeksu miał pilnować samorząd, z opiekunami wybieranymi przez uczniów, zamiast narzucanych odgórnie. Część postulatów została przejęta od poprzedniczek, zwłaszcza Federacji Młodzieży Szkolnej, ale znikły najbardziej infantylne – w 1981 r. FMS domagała się np. zniesienia w szkołach ocen.

Równolegle federaci obserwowali zmieniającą się historię. W sierpniu 1988 r. władze rozpoczęły rozmowy z opozycją. 16 września zaczęto negocjacje w Magdalence, tydzień później nowym premierem został Mieczysław Rakowski, w styczniu 1989 zaś ustalono termin rozpoczęcia obrad Okrągłego Stołu. Wśród tych błyskawicznych zmian młodzi poszukiwali wspólnej tożsamości. Dotychczas terenowe struktury FMW miały swobodę kształtowania swoich programów. Powstawały różne dokumenty, najczęściej ogólnikowe i pozytywistyczne, takie jak „Nasze postulaty”, uchwalone przez gdańską FMW w 1987 roku, gdzie czytamy m.in.:

3. Praworządność:

– Poszanowanie praw człowieka i obywatela (…)

– Zniesienie cenzury

– Zniesienie kary śmierci

– Przywrócenie autentyczności ordynacji wyborczej

– Rozpisanie nowych wyborów (…).

Nie mając własnego programu, FMW była kojarzona jako młodzieżówka innych organizacji, zwłaszcza KPN lub Solidarności Walczącej z racji podobnej nazwy. Tymczasem chciała być niezależna od wszystkich. FMW dystansowała się też od „Solidarności”, co działało w obie strony. Starsza część solidarnościowców była niechętna modzie na punk i niechlujnie ubranej, radykalnej młodzieży, szukającej zadymy na ulicach. Inni widzieli w FMW tylko chłopaków od czarnej roboty, wywierania presji na komunistów. Lech Wałęsa był przez młodszą generację co najmniej lekceważony jako zbyt mało radykalny. Zresztą w samej Solidarności też działała radykalna młodzież, i chociaż Wałęsie udało się wygasić strajki w 1988 roku, to jednak w jednej ze stoczni Trójmiasta czekała już na niego taczka.

FMW miała do rozstrzygnięcia przede wszystkim kwestię konspiracji. Nadal była organizacją niejawną i niektórzy jej liderzy chcieli działać przede wszystkim w utajnieniu. Bogdan Rymanowski argumentował, że w razie następnej fali represji ukryta struktura przetrwa je w lepszym stanie niż takie, które postawiły na jawność (ale nie legalizację!), jak NZS. W środowisku krakowskim tajnego działania pragnęła przede wszystkim młodzież nowohucka, bardziej radykalna i niechętna wszelkim kompromisom. Przeciwny był temu m.in. Wojciech Polaczek, należący do „nurtu krakowskiego”. Obawiał się izolacji przywódców od zwykłych członków, która w konspiracji byłaby koniecznością. Przywódcy bez kontaktu z dołami organizacji, ponadto niewybrani demokratycznie, straciliby wpływ i w efekcie organizacja mogła zacząć upadać. Ostatecznie lokalne struktury zadziałały na własną rękę; już w lutym 1989 r. warszawskie „Nasze wiadomości” podały nazwiska i adresy sześciu czołowych federatów. Następnie ujawniano adresy, nazwiska, godziny i miejsca dyżurów działaczy w innych regionach, tak, że w rok 1990 FMW wchodziła już jawnie.

Następnym problemem była kwestia programu. Wiązało się to z zapowiedzią negocjacji z opozycją, jakie pojawiły się po zakończeniu strajków sierpniowych w 1988 roku. Pierwszą reakcją federatów było niedowierzanie, że coś takiego może się udać. Obawiano się, że władza wykorzysta rozmowy, by rozbić opozycję od środka. Nie wierzono, że ktokolwiek może skutecznie negocjować, jednak żaden z głównych ośrodków FMW nie krytykował oficjalnie samego pomysłu. Na przełomie lat 1988/89 kilkoro federatów dostało propozycję wzięcia udziału w obradach, ale Rada Koordynacyjna (naczelny organ FMW) nie zgodziła się. Kilku z nich wycofało się wówczas z działalności, a Piotr Szynkiel i Jakub Boratyński mimo to uczestniczyli w obradach – pierwszy jako ekspert, a drugi jako członek podzespołu ds. młodzieży. Zakończył on współpracę w połowie marca 1989 roku, a jej owocem było dość lakoniczne oświadczenie i protokół rozbieżności. Pominięto postulat wyrównania statusu majątkowego rządowych i niezależnych organizacji młodzieżowych oraz inne, dotyczące reformy szkolnictwa, które podnosiła FMW. Mimo że postanowienia Okrągłego Stołu były dla Federacji krzywdzące, to nie wypracowała żadnego wspólnego stanowiska w tej sprawie.

Wraz z zakończeniem obrad powróciło pytanie o tożsamość. Pod koniec kwietnia Krajowa Rada Koordynacyjna opublikowała „Deklarację FMW”. Była tak samo ogólnikowa jak poprzednie tego typu dokumenty, ale zawierała kilka ważnych decyzji.

Przede wszystkim podkreślała bezprogramowość FMW, jej nastawienie bardziej obywatelskie niż polityczne. Popierała współpracę z organizacjami, z którymi łączą nas wspólne cele, ale nie padła nazwa „Solidarności”. Był to ostatni wspólny akt działania; tuż potem, w maju, nastąpił rozłam. 8 ośrodków FMW, wśród nich anarchizujący gdański, utworzyło konkurencyjną Komisję Krajową FMW i wezwało do bojkotu wyborów czerwcowych.

Federaci szukali swojego miejsca także poza polityką, działając przez happeningi. W Gdańsku protestowali przeciwko budowie elektrowni atomowej w Żarnowcu, w Krakowie zaś 21 kwietnia 1989 roku zebrali się pod pomnikiem Lenina na Nowej Hucie, oblewając go farbą i pokrywając napisami.

Jednocześnie Federacja trwała w rozdarciu wobec czerwcowych wyborów. Duże nadzieje zderzyły się tu z twardą postawą kierownictwa „Solidarności”, uważającej młodzież za zmanipulowaną przez konkurentów wewnątrz związku (Wałęsa) czy też za grupę o dziecinnych poglądach na świat, wymagającą pokierowania (Jacek Kuroń). Niektórzy działacze FMW roznosili ulotki kandydatów Komitetu Obywatelskiego, a przy innych okazjach zachęcali do bojkotu wyborów. Tuż po nich, 10 czerwca w Gdańsku uchwalono wreszcie prawdziwy Program FMW. Pojawiło się w nim odwołanie do etyki chrześcijańskiej, ale jednocześnie akceptacja dla „różnorodności światopoglądowej”. Podkreślono ponownie walkę z komunizmem jako główne zadanie organizacji. Wyrzekano się przemocy z wyjątkiem sytuacji samoobrony. Podkreślono chęć współpracy z innymi niezależnymi organizacjami, a jednocześnie kilka z pozostałych postulatów (wycofanie wojsk sowieckich z Polski, ochrona środowiska, niezawisłość sądów) zbliżały FMW do programu KPN. Na początku wakacji, które tradycyjnie były okresem mniejszej aktywności młodzieży, miały jeszcze miejsce wiece przeciwko prezydenturze Jaruzelskiego: 21 czerwca oraz 3 i 7 lipca.

Jesienią odżyły spory o formę działania FMW. Na gruncie małopolskim z jednej strony występowała grupa „krakowska”, dążąca do legalizacji i działania w ramach nowego, kształtującego się ustroju, a z drugiej – grupa „nowohucka”, przeciwna legalizacji, wyrosła z walk ulicznych i akceptująca je, ponadto świeżo po doświadczeniach majowych. Od 16 do 18 maja 1989 w Krakowie trwały regularne walki uliczne między radykałami a ZOMO i milicją, znane dziś jako „krakowski maj”, zakończone po mediacjach przywódcy KPN, Leszka Moczulskiego (przez co dzisiaj błędnie przedstawia się je jako walki wyłącznie zwolenników KPN). Obie organizacje połączyła akcja na rzecz wyprowadzenia wojsk radzieckich z Polski, a w styczniu 1990 roku razem okupowały Krakowski Komitet PZPR, jednak do ścisłej współpracy nigdy nie doszło. KPN miała własną młodzieżówkę, a dla FMW ważniejsza była niezależność, ponadto nie miała (jeszcze) ambicji, aby stać się partią polityczną.

Druga połowa roku 1989 przyniosła zastój działań. Jerzy Schab w tekście „Mój pomysł na Federację” pod koniec roku przyznawał: Wszyscy wiemy, że Federacja przeżywa kryzys, a jest to spowodowane różnymi przyczynami. Jedną z nich jest brak aktywności jej członków (…). Ludzie z zewnątrz zarzucają nam brak programu i w ogóle oblicza, ponieważ nie wiedzą, co my sobą reprezentujemy i myślę, że mają trochę racji. Młodzi, dorastający ludzie z jednej strony poczuli się zagubieni w nowym porządku, który odgórnie ustalał reguły gry, a z drugiej kończyli studia, zaczynali szukać pracy i stabilizacji. Niektórym „starym” działaczom brakowało czasu na społeczną działalność. Jednocześnie dorastały nowe roczniki, pozbawione takiego bagażu doświadczeń jak starsi koledzy, nierzadko bierne i rozczarowane kierunkiem przemian. W ludowej ojczyźnie (a od 1 stycznia 1990 roku Rzeczpospolitej Polskiej) widzieli państwo nadal podległe wschodniemu sąsiadowi.

W międzyczasie, jesienią 1989 r., Federacja odniosła ostatni wielki sukces.

22 listopada pod pomnikiem Lenina pojawił się pierwszy z serii happeningów z żądaniem jego usunięcia. Wódz rewolucji został oblany farbą, pokolorowany i pokryty napisami, a między jego nogami stanęła muszla klozetowa. W tym samym czasie premier Mazowiecki przebywał z wizytą w Moskwie i władze bały się, że Rosjanie odczytają to jako prowokację. Dlatego podczas następnego takiego happeningu, 29 listopada, do ochrony pomnika wysłano milicję.

4 grudnia do Krakowa przyjechał minister Hall i bezskutecznie próbował ugasić bojowe nastroje młodzieży. Kolejny happening miał być przeprowadzony w pamiętną rocznicę 13 grudnia, ale trzy dni wcześniej pomnik został zabrany – oficjalnie do renowacji – i już nie wrócił na cokół.

Na rok 1990 były zaplanowane pierwsze w pełni wolne wybory samorządowe. Krakowska FMW postanowiła wziąć w nich udział, ale bez tworzenia partii. W marcu tego roku odbyło się pierwsze (i, jak się okazało, ostatnie) walne zebranie organizacji. Przyjęto na nim uchwałę i projekt programu. W uchwale kolejny raz odcinano się od dalszych zadym. Program był ułożony w duchu centroprawicowym, z ogólnikowym podkreśleniem własności prywatnej jako podstawy wolności osobistej. Federacja nadal szukała swojego miejsca; z jednej strony nie mogła być „zbyt centrowa”, akceptująca ugodowy sposób prowadzenia polityki, z drugiej strony nie mogła przesadzać z radykalizmem, aby nie być kojarzoną z wybrykami pseudokibiców, robiących jej bardzo złą opinię – tym bardziej, że niektórzy działacze Federacji uczestniczyli w kibolskich burdach. Szerokim echem odbiły się zamieszki krakowskie 28 stycznia 1990 roku, kiedy kibole Wisły i Cracovii zaczęli bitwę na trybunach podczas derbów, a później razem (sic!) ruszyli na miasto, wybijając szyby w budynkach, tramwajach, niszcząc ławki i atakując policjantów.

Wybory samorządowe okazały się porażką FMW, która nie zdobyła żadnego mandatu. Krajowa Rada Koordynacyjna została rozwiązana jeszcze w 1989 roku, w efekcie sporów wokół wyborów czerwcowych, a działalność grup w poszczególnych miastach zanikała zwykle razem z zakończeniem wydawania czasopism. Jedna z najaktywniejszych, gdańska FMW, zawiesiła swoje działania latem 1990 r. Federacja długo i wytrwale poszukiwała swej tożsamości i miejsca dla siebie, niekoniecznie w polityce. Jednak pokolenie młodych w ostatecznym rozrachunku dało się zepchnąć na margines przez ludzi w wieku średnim, którzy najszybciej zorientowali się w przemianach. Młodzi zostali pozbawieni głosu już na etapie Okrągłego Stołu, a później mogli się spełniać co najwyżej jako wykonawcy decyzji podjętych kilka szczebli wyżej. FMW znalazła sobie miejsce – ale w historii.

Przygotowując artykuł autor korzystał z pracy Macieja Gawlikowskiego i Mirosława Lewandowskiego pt. „No Future! Historia krakowskiej FMW”. Więcej informacji o książce tutaj