Kompromitacja izraelskiej dyplomacji. Czy powinniśmy wyrzucić ambasadora z Polski?
Skandaliczna reakcja ambasadora Izraela na śmiertelny atak Izraelskich Sił Zbrojnych na konwój humanitarny, w którym zginął Polak, to wierzchołek góry lodowej bezczelności izraelskiej dyplomacji. Powinniśmy zdać sobie wreszcie sprawę, że Izrael można krytykować jak każde inne państwo, że na świecie protesty wobec izraelskich zbrodni wojennych w Palestynie są normą, a empatia wobec trudnego położenia geograficznego ma swoje granice.
Ambasador Izraela, Jakow Liwne, nie skorzystał z okazji i mimo zaproszenia przez Roberta Mazurka do Kanału Zero, nie zdobył się na słowo „przepraszam” wobec Polski, a nawet rodziny zabitego przez izraelskie wojsko wolontariusza z Przemyśla. Dał się poznać widzom jako antypatyczny, bezrefleksyjny i arogancki sztywniak, recytując przez cały program te same wyuczone banały z powtarzanym w kółko „jak już powiedziałem”.
Przy dyplomacie wypadł znakomicie nawet irytujący czasem Robert Mazurek, dociskając i wypytując swojego gościa o źródła tej postawy. Prowadzący popisał się nie tylko dociekliwością i obiektywizmem. Choć znany jest raczej z sympatii wobec Izraelczyków, to także nie hamował się w ciętych ripostach. Kiedy przypomniał ambasadorowi zdjęcie w furażerce czerwonoarmisty podczas służby w Moskwie, a ten odpowiedział, że miało to go ochronić przed słońcem, Mazurek stwierdził: „Faktycznie, majowe słońce w Moskwie potrafi być zabójcze, szczególnie dla osoby przyzwyczajonej do izraelskich chłodów”.
Wnioski z reakcji państwa Izrael – bo głos ambasadora wyraża głos jego kraju, a o przeprosinach nie zająknął się również premier Netanjahu – na tragedię są dalece odmienne od oczekiwań. Mówimy o państwie, którego dyplomacja reaguje w nadwrażliwy, krzykliwy, ostry i często napastliwy sposób na wszelkie związane z nim incydenty, zarówno poważniejsze, jak i błahe. Prawie zawsze pojawiają się zarzuty o antysemityzm. Kilka lat temu o „wyssanie antysemityzmu z mlekiem matki” oskarżał Polaków szef izraelskiego MSZ. Dziś robi to ambasador tego kraju w Polsce w reakcji na zabicie naszego współobywatela. W ten sposób izraelska strona paraliżuje wyważony dialog.
W Polsce do pierwszych dni kwietnia nie było mowy o otwartej krytyce Izraela. Jak ognia boimy się dyplomatycznej konfrontacji, politycy obawiają się powtórki ze sporów o nowelizację ustawy o IPN z 2018 r. i zrażenia do siebie w jakikolwiek sposób patrona Izraela, Stanów Zjednoczonych. Izrael de facto wyrzucił nawet gwiazdę naszej dyplomacji i jednego z niewielu ambasadorów w Tel-Awiwie mówiących po hebrajsku, Marka Magierowskiego. Od dwóch lat placówka pozostaje nieobsadzona. Po zgaszeniu świec chanukowych w Sejmie przez Grzegorza Brauna, prezydent Duda wraz z marszałkiem Hołownią o mało nie założyli jarmułki w geście potępienia incydentu i solidarności z Żydami.
Żyjemy w przekonaniu, że Izrael kieruje całą administracją USA i nawet niewielkie obrażenie władz w Tel-Awiwie spowoduje wycofanie sił NATO z Polski. Dajemy wiarę wizerunkowi niepokonanych, nieomylnych, zawsze zwycięskich izraelskich służb specjalnych, które nie popełniają błędów, zawsze stoją po stronie dobra w walce ze złem, a ich morderstwa każdorazowe są uzasadnione „muzułmańską dziczą”.
Czy ktoś pamięta o niedawnym zabójstwie dziennikarki Al-Jazeery w kamizelce podpisanej „press”? Zdaniem części komentatorów izraelskie wojsko jest więcej niż profesjonalne, a ich ataki na instalacje palestyńskich bojowników super-precyzyjne. Ciekaw jestem, jak te osoby tłumaczą sobie „przypadkowy” atak na polskiego wolontariusza karmiącego Palestyńczyków. W tym zachwycie nad lwią męskością Izraela w walce o przetrwanie na trudnym terenie Bliskiego Wschodu umyka nam, że świat jest już gdzieś indziej niż kilka-kilkanaście lat temu.
Wiele państw ma tego zachowania dość. Nawet w Stanach Zjednoczonych bombardowania cywili przez Izrael stanowią coraz większy ciężar dla polityków głównego nurtu, dając paliwo do wzrostu poparcia dla radykalnej lewicy, która nie boi się otwarcie mówić o zbrodniach tego kraju. W Turcji w niedzielnych wyborach samorządowych ogromny sukces odniosła islamistyczna Odnowiona Partia Dobrobytu. Ta skrajnie prawicowa partia przejęła ponad 6% elektoratu od rządzącej AKP m.in. dzięki antyizraelskiej kampanii, która obwiniała Erdogana o zbyt bliskie stosunki z Izraelem (więcej na temat tych wyborów pisałem w środowym artykule).
Zachód od lat funkcjonuje w kulturze wiktymizacji, w której górę biorą ciemiężeni przez izraelskich okupantów Palestyńczycy. To przeważnie oni wygrywają walkę o sympatię „społeczności międzynarodowej”, jeśli w ogóle coś takiego istnieje. Wsparcie, przyzwolenie lub przemilczanie izraelskich zbrodni przez Zachód jest coraz wyraźniej przyjmowane z niezrozumieniem i otwartą krytyką przez tzw. Globalne Południe. Tę hipokryzję wytyka Zachodowi nie tylko cyniczna Rosja, ale i mniejsze kraje rozsiane po całym świecie.
Nie musimy być bardziej święci niż papież i krzyczeć o wsparciu Izraela głośniej niż USA czy UE. Nie jesteśmy Niemcami, żebyśmy obawiali się użyć słowa na „Ż” w niewłaściwym kontekście. Nie potrzebujemy izraelskich dronów, nie otrzymamy Żelaznej Kopuły, nie musimy układać się z Izraelem za wszelką cenę w obawie przed irańską ekspansją, tak jak czynią to arabskie monarchie. Nie zostaniemy zaatakowani rakietami przez izraelskie wojsko tak jak sąsiedzi Tel-Awiwu.
Po 7 października wiele zachodnich państw, w tym Polska, okazało Izraelowi poparcie i solidarność w obliczu terrorystycznych ataków Hamasu. Jednak przez kolejne pół roku Izrael robił wszystko, żeby pokazać, że ma to wsparcie w nosie. Kilka dni temu ostentacyjnie obraził Polaków, nawet nie przepraszając za śmierć pochodzącego z Przemyśla wolontariusza, Damiana Sobóla.
Cieszę się, że zarówno minister Sikorski, jak i premier Tusk stanęli na wysokości zadania i zrugali ambasadora. Ich wypowiedzi powinny przełamać tabu i pozwolić na szczery, otwarty dialog z Izraelem na bardziej partnerskich zasadach. Na dobry start – rozważmy i porozmawiajmy o wyrzuceniu ambasadora Izraela z Polski.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.