Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

My tu się w Polsce kłócimy o Wąsika i Kamińskiego, a Rosja tylko zaciera ręce

My tu się w Polsce kłócimy o Wąsika i Kamińskiego, a Rosja tylko zaciera ręce źrodło: wikimedia commons; Creative Commons Attribution 4.0

Spirala chaosu w Polsce cały czas się nakręca. Choć pewnie kolejne wydarzenia i wypowiedzi płynące z mediów mogą nierzadko wywoływać zażenowanie lub wręcz śmiech, to sytuacja staje się niezwykle niebezpieczna. Pomijając poważne konsekwencje wewnętrzne, trzeba mieć na uwadze, że brak stabilizacji politycznej w naszym państwie przełoży się również na brak przygotowania na zagrożenia płynące z zewnątrz. A zwłaszcza ze strony Rosji.

Rosyjska agresja na naszego sąsiada i sojusznika dalej trwa

W ostatnim czasie w debacie publicznej zbyt mocno koncentrujemy się (w tym autor poniższego tekstu) na absurdalnych z perspektywy powagi państwa obrazkach, jak chociażby ten z zepsutym autobusem linii 180 skutecznie blokującym prezydenta.

Równocześnie zbyt mało do debaty publicznej przebijają się informacje na temat bezpieczeństwa naszego kraju. Prawie całkowicie przemilczany został raport Najwyższej Izby Kontroli o tym, że Polska jest podatna na zagrożenia hybrydowe (o czym pisał na naszych łamach Rafał Jękot). To teza pewnie banalna, ale momentami zdaje się ona zacierać w publicznej świadomości.

W piątek 29 grudnia 2023 odbyło się największe bombardowanie od początku pełnoskalowej agresji Rosji – według danych przytaczanych przez Ośrodek Studiów Wschodnich na terytorium Ukrainy wystrzelono nawet 150 rakiet i 36 dronów kamikadze. Nasilone ataki skierowane głównie na infrastrukturę krytyczną były kontynuowane także w kolejnych dniach. W samym Kijowie, a więc z dala od frontu, w wyniku ostrzału zginęło 30 osób.

Na froncie okres noworoczno-świąteczny i trudne warunki atmosferyczne stały się okazją do zmniejszenia intensywności walk i odpoczynku przed kolejnym etapem konfliktu. Zarówno Kijów, jak i Kreml przygotowują się do kolejnej fali mobilizacji swoich obywateli.

Rosja jest gotowa i zdeterminowana, aby przedłużać wojnę aż do wyczerpania ukraińskiego państwa i społeczeństwa, a także wspierającego Ukrainę Zachodu. Sukces z perspektywy Putina w dalszym ciągu wydaje się definiowany przez zaistnienie trzech warunków: demilitaryzacji Ukrainy, zmiany władzy i odrzucenia przez władzę w Kijowie prozachodnich ambicji.

Przy tak dużych żądaniach wystosowanych do ukraińskich przywódców nie ma więc mowy o realnych negocjacjach pokojowych, o których zdają się coraz częściej marzyć Europa Zachodnia i Stany Zjednoczone. Skłonność do wsparcia wydaje się maleć, co pokazują przedłużające się problemy w przyjęciu nowych pakietów pomocy dla Ukrainy w Waszyngtonie i Brukseli.

Tym bardziej warto pochwalić Wielką Brytanię za ogłoszony właśnie nowy pakiet pomocy militarnej na lata 2024–2025 wart 2,5 mld funtów (wzrost o 200 mln funtów względem poprzedniego), w którym głównym komponentem będzie dostawa dronów.

W kontekście przyszłości amerykańskiego wsparcia kluczowe będą listopadowe wybory na urząd prezydenta. W zeszłym tygodniu europejską opinię publiczną zszokowały słowa unijnego komisarza Thierry’ego Bretona, który przytoczył rzekome słowa Donalda Trumpa z prywatnej rozmowy sprzed trzech lat z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen o potencjalnej bierności USA w przypadku ataku na Europę. Trump miał wówczas także stwierdzić, że „NATO jest martwe” i „wyjdziemy z NATO”.

Oczywiście nie wiemy, jak dalece te słowa zostały podkoloryzowane przez Bretona, który jest głośnym adwokatem zwiększania suwerenności UE. Nie wiemy także, czy nie były przejawem typowej dla byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych taktyki negocjacyjnej w ramach starań o zwiększenie wydatków na rzecz bezpieczeństwa wśród europejskich partnerów.

Nie zmienia to jednak faktu, że takie sygnały powinny nam przypomnieć o konieczności samodzielnego umacniania własnego bezpieczeństwa, czy to poprzez naciskanie Zachodu na zwiększenie wsparcia militarnego dla Ukrainy, czy też realne wzmacnianie własnej armii, budowanie polskiego przemysłu zbrojeniowego i silnej gospodarki.

Tymczasem wydaje się, że napięcia w relacjach polsko-ukraińskich dotyczące rolników i przewoźników osłabiły nasz sentyment do strony ukraińskiej. Niestety najprawdopodobniej dotyczy to także wysoko postawionych urzędników. Jak wyraźnie wskazują anonimowe wypowiedzi ważnych osób poprzedniej władzy w nowej książce Polska na wojnie Zbigniewa Parafianowicza, Ukraina części polityków się już znudziła, a inni są już nią zmęczeni.

Z tej perspektywy warto pochwalić nowego-starego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, że to właśnie Kijów stał się celem jego pierwszej zagranicznej wizyty. Teraz czas na podróż premiera Donalda Tuska, który aby mieć więcej przestrzeni na zajęcie się kwestią ukraińską, powinien dążyć do ostudzenia najbardziej destrukcyjnych konfliktów wewnątrz kraju.

Nie mamy komfortu bierności w sprawach dalszej zagranicy

Wojna na Ukrainie sprawiła, że jeszcze mniej niż w przeszłości możemy sobie pozwolić na brak zainteresowania kwestiami międzynarodowymi, także tymi z bardziej odległych części świata. Już sam fakt, że ukraińskie miasta ostrzeliwane są irańskimi dronami kamikadze i amunicją z Korei Północnej, pokazuje globalny wymiar naszych interesów. Ponadto wyzwania w innych częściach świata zmniejszają zainteresowanie Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych Ukrainą.

Tutaj warto przypomnieć o trwającej wojnie Hamasu z Izraelem, która w zachodnich społeczeństwach budzi od 7 października większe zainteresowanie niż agresja rosyjska. Niestety, ten konflikt również szybko się nie skończy, jak przekonuje Stephen M. Walt na łamach Foreign Policy.

Ostatnim ważnym odcinkiem tej kwestii jest otwarcie przez Republikę Południowej Afryki postępowania przeciwko Izraelowi w Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości w sprawie działań w Gazie. Na platformie X/Twitter prof. Patrycja Grzebyk słusznie podkreśla znaczenie procesu dotyczącego naruszenia zakazu ludobójstwa dla Polski:

„Ta sprawa jest kluczowa, jeśli chodzi o ocenę skuteczności prawa międzynarodowego, i jeśli Polska chce być konsekwentna we wspieraniu roli prawa międzynarodowego, to jest moment by wyrazić wsparcie dla trybunału i oświadczyć, że każda decyzja będzie zaakceptowana przez Polskę”.

Innym wydarzeniem z Bliskiego Wschodu, o którym w mediach krajowych zbyt mało się jak na razie wspomina, a które już ma reperkusje dla Polski, jest sytuacja w Jemenie. Od kilku tygodni na Morzu Czerwonym jemeńscy Huti atakują statki handlowe zachodnich firm, co powoduje zakłócenia w handlu międzynarodowym (15% transportu morskiego na świecie przebywa tę trasę), dotykające poprzez zwiększenie cen transportu i opóźnienia także polskie firmy. Bojownicy Huti wspierani przez Iran mówią, że celują w statki sojuszników Izraela ze względu na wydarzenia w Palestynie.

Wczoraj w celu udrożnienia szlaku Stany Zjednoczone i Wielka Brytania przeprowadziły naloty na pozycje Huti w Jemenie. Zachodnie firmy transportowe (m.in. niemiecki Hapag-Lloyd) przyjęły atak z entuzjazmem, natomiast Iran i Rosja potępiły te „niezgodne z prawem międzynarodowym” działania.

Kontekst gospodarczy, zaangażowanie militarne naszych sojuszników, działania dyplomatyczne Rosji, a także kontekst groźby ogólnoregionalnej eskalacji konfliktu izraelsko-irańskiego na cały region sprawiają, że temu problemowi również należy się uważnie przyglądać.

Ostatnim krótkim punktem, którego nie mogło zabraknąć, jest kwestia napięcia między kontynentalnymi Chinami i Tajwanem, które również coraz mocniej angażuje USA i Unię Europejską, a przez to powinien interesować także i nas. W sobotę na Tajwanie odbyły się wybory prezydenckie, w których po raz trzeci z rzędu wygrał przedstawiciel proniepodległościowej Demokratycznej Partii Postępu (DPP); może to oznaczać zintensyfikowanie napięć w regionie (choć w wyborach parlamentarnych DPP straciła większość).

Niezależnie od wyniku słusznym kierunkiem postępowania dla Polski wydaje się bliższa współpraca z Japonią i Koreą Południową, które razem z USA są żywotnie zainteresowane obroną prawa międzynarodowego i zapobieżeniu inwazji Pekinu na Tajwan, a przez to są potencjalnym sojusznikiem w kontekście walki z rosyjskim imperializmem.

***

Powyżej opisane konflikty bynajmniej nie wyczerpują palących wyzwań międzynarodowych. W kolejnym, nadchodzącym tekście opisuję kontekst unijnych wyzwań stojących przed nowym rządem w Warszawie przez najbliższe pół roku. Oczywiście ze względu na wielowymiarowe ograniczenia nie w każdym temacie polska dyplomacja może odgrywać znaczącą rolę i priorytetyzacja nastawiona na agresje rosyjską jest dalej potrzebna.

Ważnym jednak wnioskiem z obecnej niestabilności międzynarodowej jest konieczność uspokojenia sporów przez wszystkich aktorów politycznej wojny polsko-polskiej, tak aby jak najwięcej zasobów Polska mogła przeznaczyć na budowanie własnej odporności w tych niespokojnych i niebezpiecznych czasach.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.