80 rocznica „krwawej niedzieli”. Wspólna walka z Rosją nie unieważnia ludobójstwa na Wołyniu
W skrócie
Dzisiejsza rocznica rzezi wołyńskiej ma znaczenie wyjątkowe. Wyjątkowe, bo mija w cieniu ukraińskiej walki z rosyjskim imperializmem. Istnieje więc pokusa, aby historyczne ludobójstwo Polaków niejako „przykryć” aktualnym sojuszem Warszawy i Kijowa oraz wojennym heroizmem samych Ukraińców. Tak się jednak nie powinno stać.
1. Fundamentem każdego dojrzałego oraz trwałego porozumienia między państwami i narodami musi być prawda historyczna. W przypadku relacji polsko-ukraińskich ta prawda jest szczególnie bolesna. Latem 1943 roku na Wołyniu oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii przeprowadziły – zorganizowaną przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów Stepana Bandery – masową eksterminację polskiej ludności. Była to akcja mająca charakter czystek etnicznych, działania o znamionach ludobójstwa. Dodatkowo przeprowadzone z niebywałym okrucieństwem, bestialstwem i barbarzyństwem. Z perspektywy katolickiej – wręcz demoniczne.
2. Z tych powodów moralnym i politycznym obowiązkiem każdego polskiego rządu jest stałe i regularne domaganie się od rządu ukraińskiego przyznania się do tych zbrodni, wzięcia za nie politycznej odpowiedzialności, potępienia żołnierzy UPA uczestniczących w mordach oraz przeproszenia polskich rodzin, których przodkowie zostali bestialsko wymordowani przez oddziały chcące w ten sposób budować niepodległe państwo ukraińskie. W dalszej kolejności powinny pójść za tym następne działania, m.in. budowa miejsc pamięci pomordowanych i samego ludobójstwa na terytorium Ukrainy oraz umożliwienie polskim archeologom prowadzenia prac o charakterze ekshumacyjnym.
3. Nie możemy zgodzić się na próby budowania fałszywego symetryzmu pomiędzy działaniami władz polskich wobec etnicznej ludności ukraińskiej w II RP a ludobójstwem Polaków na Wołyniu. Nawet przeprowadzona przez sanacyjny rząd w roku 1938 akcja „polonizacji” prawosławnych obywateli połączona ze zniszczeniem 138 cerkwi i kaplic, nie stanowi żadnego usprawiedliwienia dla akcji eksterminacyjnej zrealizowanej przez żołnierzy UPA. Co nie zmienia faktu, że dzisiaj polski rząd oficjalnie powinien za te działania przeprosić i je potępić.
Podobnie nie ma mowy o budowaniu fałszywego symetryzmu poprzez odwołanie się do innych działań podejmowanych przez polskie rządy w międzywojniu, jak akcja kolonizacyjna we wschodnich województwach, czy polonizacja urzędów nawet na tych ziemiach, gdzie dominowała etniczna ludność ukraińska. Obszernie o „węźle gordyjskim” w relacjach polsko-ukraińskich w II RP pisał na naszych łamach Tomasz Turejko.
4. Tak samo nie może być zgody na próby „prześlizgnięcia” się nad tematem poprzez zredukowanie dyskusji do różnic w pamięci narodowej lub interpretacji II wojny światowej, prób zamknięcia tematu poprzez budowę symetrycznego modelu w duchu „wyście mieli Armię Krajową, my UPA, każdy walczył o swoją niepodległość”. Czystki etniczne i działania ludobójcze to nie jest kwestia odmiennych perspektyw historycznych.
5. Współczesna tożsamość narodowa Ukraińców jest budowana na antyrosyjskości Bandery i UPA. Nie chodzi więc o to, aby domagać się teraz od Kijowa zburzenia pomników lidera OUN i całkowitej rewizji prowadzonej przez nich polityki historycznej. Celem jest po prostu zwyczajna uczciwość historyczna i logika „i, i”, zamiast „albo, albo”. Bandera dzisiaj jest antyrosyjski, ale wczoraj był antypolski.
Dzisiejszy antyrosyjski charakter pamięci o nim nie kasuje zbrodniczej działalności jego oddziałów na Wołyniu. Swoista historyczna amnezja lub wybiórcza pamięć nie jest żadnym rozwiązaniem. Oficjalne potępienie przez władze ukraińskie ludobójstwa na Wołyniu nie musi od razu oznaczać porzucenia Bandery jako antyrosyjskiego sztandaru w symbolicznej wojnie o współczesną suwerenność Ukrainy.
6. To działa również w drugą stronę. Jasne postawienie sprawy i otwarte wymagania wobec strony ukraińskiej nie oznaczają, że mamy teraz rządowi w Kijowie przedstawić ultimatum „albo potępienie ludobójstwa na Wołyniu, albo koniec z wysyłką czołgów”. Przeszłość historyczna ma swoją wagę, ale w żadnym stopniu nie powinna determinować całości naszych stosunków.
Nie ma sprzeczności w jednoczesnym oczekiwaniu na przyznanie się do zbrodni z przeszłości i wspólnej walce z rosyjskim imperializmem dzisiaj. Ale znów – bez logiki, że z powodu inwazji Putina wszystko co trudne i bolesne w relacjach polsko-ukraińskich należy zamieść pod dywan. Albo, że dzisiejszy heroizm ukraińskich żołnierzy niejako „kasuje” bestialstwo ich przodków. Taka „moralna arytmetyka” byłaby czymś etycznie niedopuszczalnym.
7. Ostatecznym celem jest pojednanie i dojrzały rozwój relacji polsko-ukraińskich. W ostatnich latach ten rozwój przebiegał coraz intensywniej na wielu płaszczyznach. Obecna wojna i powojenna odbudowa Ukrainy tylko ten rozwój wzmocni. Tym bardziej więc warto zabliźnić tę jątrząca się już od lat historyczną ranę. Ale trzeba to zrobić uczciwie i z poszanowaniem prawdy, a nie według logiki politycznych targów.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki 1% podatku przekazanemu nam przez Darczyńców Klubu Jagiellońskiego. Dziękujemy! Dołącz do nich, wpisując nasz numer KRS przy rozliczeniu podatku: 0000128315.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.