Polska światowym hegemonem w eksporcie golarek. Szkoda tylko, że główną część zysków przejmują Amerykanie z Gilette
Polski eksport żyletkami stoi. Jesteśmy światowym liderem w tej branży, bijąc na głowę inne kraje. Nasze brzytwy trafiają do wszystkich regionów świata niezależnie od uwarunkowań kulturowych, politycznych i geograficznych. Produkujemy jednak dla zagranicznymi marek – podobnie jak w większości polskiego eksportu.
W 2019 r. Polska eksportowała brzytwy, maszynki do golenia, żyletki i ich półprodukty o wartości prawie miliarda dolarów – ponad dwa razy więcej niż kolejne w rankingu Chiny, Meksyk, Niemcy czy Stany Zjednoczone. Większość produkcji przeznaczonej na eksport trafia na rynki europejskie: najwięcej do Rosji (13%), Niemiec (8,3%) i Wielkiej Brytanii (7,6%). Znaczącą ilość wysyłamy także na azjatyckie rynki (głównie kraje bliskowschodnie, choć też Japonia, Korea i Wietnam), nieco mniej do Afryki (RPA, Egipt, Maroko).
W tym samym czasie byliśmy drugim największym importerem żyletek po USA. Dlaczego jednocześnie tak dużo importujemy i eksportujemy? Wiele czynników ma na to wpływ – część towarów kupujemy jako półprodukty i przerabiamy na gotowe modele, część trafia na krajowy rynek, który ma inne preferencje niż np. azjatyckie, do których eksportujemy. Warunki techniczne, regulacyjne i logistyczne również wpływają na atrakcyjność naszego kraju jako żyletkowego węzła.
Czy jednak znamy jakiś polskich potentatów w tej branży? Czy mamy własne światowej sławy marki? Czy w Polsce istnieją jakieś giga-fabryki maszynek do golenia? Tylko odpowiedź na ostatnie pytanie jest twierdząca. Największa na świecie fabryka Gilette jest zlokalizowana w Łodzi. W 1992 r. amerykański gigant przejął upadającego polskiego producenta, firmę Wizamet, która przez pewien czasu była jedynym producentem na krajowym rynku, eksportując produkty do ZSRR, Libii i Iraku.
Gilette zatrudnia 1200 pracowników, a zewnętrzne firmy, które zajmują się dla Gilette pakowaniem czy współpracują z centrum dystrybucji, dają pracę kolejnym 1800 osobom. Jest i druga strona medalu. Branża jest smutnym odzwierciedleniem struktury polskiego eksportu, w którym dominuje produkcja dla zagranicznych marek. Dysponujemy więc bazą wytwórczą, kadrą inżynierów i fachowców, dobrą jakością produkcji, konkurencyjnymi stawkami i dostępnością siły roboczej, ale nie potrafimy przekuć tego w budowę własnych brandów.