Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Jakub Żulczyk i hashtag #Dudajestdebilem. Co zrobić z przepisem o znieważaniu głowy państwa?

Internet często zamienia się w ściek pełen wulgaryzmów i prostackiego chamstwa. Jednak pomysł ograniczania zasięgu tego szamba przepisami karnymi jest z gruntu nierealizowalny. Gdy zaś do próby tego prawnego unormowania dołączy się bieżący kontekst polityczny, wówczas całość zaczyna śmierdzieć polityczną arbitralnością. Tak jest w wypadku stosowania art. 135 § 2 kk, zgodnie z którym za publiczne znieważenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.

Jakub Żulczyk, internetowe szambo i zbrodnia obrazy majestatu

„Trzech uczniów stanęło we wtorek przed Sądem Okręgowym w Kaliszu, oskarżonych o znieważenie Prezydenta RP. Do zarzutu nie przyznali się. Zgodnie przyznali, że to było nierozważne zachowanie, za co przepraszają” – podał we wtorek 23 marca portal polsatnews.pl. Wczoraj w podobnej sytuacji znalazła się 20-letnia Wiktoria K., którą sąd w Zielonej Górze uznał za winną znieważenia prezydenta Andrzeja Dudy, choć sędzia postanowił o warunkowym umorzeniu postępowania wobec kobiety. Jednak najgłośniejsza sprawą tego typu dotyczy oskarżenia Jakuba Żulczyka, któremu za wpis na Facebooku grozi do 3 lat więzienia.

Przepis stanowiący o karze za znieważenie Prezydenta RP jest dalekim echem crimen laesae maiestatis – zbrodni obrazy majestatu, za którą niegdyś groziła nawet kara śmierci. Dziś na szczęście nie jest aż tak drastycznie. Niemniej zarówno wówczas, jak i dziś stosowanie karnej ochrony głowy państwa razi swoją arbitralnością.

Wpis Żulczyka oraz krążący we wtorek na Twitterze hasztag #Dudajestdebilem są tego najlepszym dowodem. Art. 135 § 2 kk jest publicznoskargowy, czyli jest przestępstwem „ściganym z urzędu”. Jeżeli więc organy ścigania dowiedzą się, że ktoś wypowiedział znieważające słowa publicznie pod adresem urzędującej głowy państwa, to powinny one natychmiast wszcząć postępowanie względem takiej osoby i rozpocząć zbieranie materiału dowodowego.

Kluczowe tutaj jest słowo „publiczne”, które odnosi się do takich okoliczności, jak wiec, manifestacja, oficjalne przemówienie Prezydenta RP, a także telewizja, radio czy Internet. Publiczne znieważenie obejmuje bowiem również te sytuacje, w których wypowiedź, co do której istnieje podejrzenie, że narusza art. 135 § 2 kk, mogła zostać rozpowszechniona za pośrednictwem środków masowego przekazu.

Publiczny status przestrzeni internetowej jest faktem. Twitter i Facebook są dziś platformami, na których toczy się debata publiczna. Jednak charakterystyka tej debaty, do której należą brak przekazu pozawerbalnego, brak osobistego kontaktu z rozmówcą i złudzenie anonimowości, sprawia, że internetowe polemiki są naznaczone dużą emocjonalnością. Dość spojrzeć na sekcję komentarzy na YouTube, Twitterze lub Facebooku pod dowolnym, kontrowersyjnym materiałem poświęconym tematowi politycznemu, żeby zobaczyć setki wypowiedzi, których autorzy nie przebierają w słowach.

Nie chcę tutaj twierdzić, że istnieje prawo do obrzucania osoby publicznej wulgaryzmami, które miałoby być podtypem prawa do swobody wypowiedzi. Wolność jest zawsze wolnością do dobra i trudno racjonalnie utrzymywać, że najbardziej knajackie wyzwiska mają prawo obywatelstwa w debacie publicznej. Nie, nie mają.

Jednak można mieć poważne wątpliwości, czy z powodu specyfiki Internetu zasadna jest regulacja karna w zakresie obrazy głowy państwa. Przywołany wcześniej hasztag #Dudajestdebilem jasno wykazuje bezsensowność podobnych regulacji. Jeśli bowiem zastosować konsekwentnie art. 135 § 2 kk, to prokuratura powinna zainteresować się każdą z osób, która podała dalej wpis z tym hasztagiem. Niewątpliwie tweet z publicznego konta na Twitterze wypełnia znamiona publiczności wypowiedzi, o których mowa w przepisie dotyczącym zniewagi Prezydenta RP. Do niczego jednak takiego nie dojdzie, gdyż byłoby to niewykonalne. Oskarżonym z tytułu znieważenia Prezydenta RP zostanie jedynie Żulczyk, wobec którego sąd będzie musiał rozstrzygnąć kazuistyczny spór, czy w kontekście jego wpisu inkryminowany zwrot był rzeczywiście zniewagą czy tylko bardzo ostrą krytyką Andrzeja Dudy.

Paradoksalnie ten przepis jest też ryzykowny z powodu swojego potencjału do instrumentalnego wykorzystania w bieżącej walce politycznej. Oskarżenie przeciwko Jakubowi Żulczykowi zostało wszczęte na mocy anonimowego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. Można jednak bez większego problemu wyobrazić sobie podobne działanie, które zostaje zainicjowane z motywacji politycznej. Podstawiona osoba wnosi oskarżenie do prokuratury, dzięki czemu opozycja może od razu przystąpić do budowania narracji o opresyjnym rządzie.

Sprzyjać takiej opowieści będzie przede wszystkim wysokość sankcji, którą zagrożone jest złamanie art. 135 § 2 kk. Ten przepis jest zatem nie tylko w praktyce arbitralnie stosowany, lecz także wrażliwy na instrumentalizację. Przede wszystkim jednak można podważać jego celowość z punktu widzenia dóbr, które artykuł o zniewadze głowy państwa ma chronić.

Nie ma podstaw do tak mocnej ochrony karnej godności Prezydenta RP

Osoba broniąca obowiązywania art. 135 § 2 kk może odwołać się do zasady reprezentacji. Zgodnie z jej argumentem głowa państwa z definicji reprezentuje Rzeczpospolitą, zatem jej znieważanie na mocy tej relacji jest jednocześnie znieważeniem samej Rzeczpospolitej. Choć intuicja użyta w tym rozumowaniu nie jest bezpodstawna, to powiązanie między urzędem głowy państwa a państwem nie jest dostatecznie silne, żeby uzasadnić obowiązywanie dyskutowanego przepisu.

Wskazał na to Stanisław Biernat, sam zwolennik utrzymania art. 135 § 2 kk, który w zdaniu odrębnym do wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 6 lipca 2011 r. stwierdził: „Trudno mi się zgodzić ze zrównaniem zniewagi Prezydenta ze zniewagą Rzeczypospolitej. Zawodne jest wyciąganie takiego wniosku z wykładni systemowej, tj. z zamieszczenia zaskarżonego przepisu w rozdziale XVII – »Przestępstwa przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej«”.

Choć rzeczywiście są sytuacje, w których obrzucenie zniewagami urzędującego Prezydenta RP może mieć negatywne konsekwencje dla powagi państwa, nie jest prawdą, że taki stan rzeczy zachodzi za każdym razem.

Znieważenie Andrzeja Dudy podczas pełnienia obowiązków państwowych, na przykład podczas przyjmowania ważnego poselstwa zagranicznego, faktycznie może nadszarpnąć powagę Rzeczpospolitej. Trudno jednak mówić o jakiś konsekwencjach dla autorytetu państwa, gdy publiczne wyzwiska pod adresem Andrzeja Dudy zostałyby sformułowane podczas jednego z jego wypadów na narty.

Ponadto powiązanie ochrony karnej godności Prezydenta z jego urzędowymi obowiązkami jest bardzo słabe. Jak dowodzi Piotr Kardas (por. Kodeks karny. Część szczególna. Tom II. Część I. Komentarz do art. 117-211a, red. W. Wróbel, A. Zoll, Warszawa 2017), nie da się uzasadnić art. 135 § 2 kk na podstawie takich zadań Prezydenta RP, jak stanie na straży suwerenności państwa lub niepodzielności jego terytorium. Nie sposób również powiedzieć, że znieważenie głowy państwa w jakikolwiek sposób narusza bezpieczeństwo publiczne.

Cytowany wcześniej sędzia Biernat dowodził, że choć istotnie Prezydentowi Rzeczpospolitej Polskiej należy się szacunek, obowiązywanie karnej ochrony godności osoby sprawującej ten urząd w żadnym wypadku nie jest nakazem konstytucyjnym. Dlatego te uwagi, w moim przekonaniu, wskazują na to, że art. 135 § 2 kk ma słaby związek z zadaniami Prezydenta RP przewidzianymi przez ustawę zasadniczą, co starałem się wykazać powyżej. Można mieć zatem wątpliwości, czy obowiązywanie tego przepisu, za złamanie którego grozi aż do 3 lat więzienia, rzeczywiście jest celowe z punktu widzenia ochrony dóbr konstytucyjnych.

Przepis nie na te czasy

Czy się nam to podoba czy nie, żyjemy w państwach demokratycznych, w których debata publiczna i krytyka urzędników państwowych jest istotną częścią procesu politycznego. Mając to na uwadze, Europejski Trybunał Praw Człowieka w sprawie Colombani i inni przeciwko Francji (skarga nr 51279/99) wskazał, że z uwagi na subiektywizm kategorii „znieważenia” bardzo trudno definiować różnicę pomiędzy faktyczną, niezgodną z prawem zniewagą a dopuszczalnym przez przepisy krytycyzmem. Z tego względu sędziowie zauważyli, że demokratyczny charakter współczesnych państw i ich praktyka polityczna podważają konieczność szczegółowego unormowania w przedmiocie ochrony godności głowy państwa. Prezydentowi wystarczy taka sama ochrona przed znieważeniem, jaka przysługuje każdemu obywatelowi. Polskie prawo realizuje ją za pomocą art. 216 kk.

Szacunek głowie państwa jest bez wątpienia należny. Z tego jednak nie wynika, że tej wartości należy uczyć za pomocą tak kategorycznych środków, do jakich należy wszczynanie postępowania karnego z urzędu i wysoka (proporcjonalnie do szkodliwości czynu) kara do 3 lat pozbawienia wolności. A uwarunkowania dzisiejszej debaty publicznej, która niemal w całości przeniosła się do Internetu, sprawiają, że konsekwentne stosowanie takiego unormowania jest utopią.

Regulacje wolności słowa, choć moim zdaniem są dziś potrzebne, mogą być wprowadzane jedynie poprzez skłonienie właścicieli platform internetowych za pomocą przepisów prawa do wprowadzenia odpowiednich zmian w regulaminach, które wymuszą na nich moderację treści. Przede wszystkim jednak głównym dobrem, które jest zagrożone we współczesnej debacie nie jest cześć polityków pełniących ważne funkcje państwowe, ale prawda i stabilność, które są skutecznie podważane przez bańkowość, teorie spiskowe, dezinformację i fake newsy. Odpowiedź na te problemy jest w moim przekonaniu realnym wyzwaniem współczesności. Natomiast ochrona karna czci głowy państwa to relikt epoki, który już dawno powinien odejść w niepamięć.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki 1% podatku przekazanemu nam przez Darczyńców Klubu Jagiellońskiego. Dziękujemy! Dołącz do nich, wpisując nasz numer KRS przy rozliczeniu podatku: 0000128315.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.