Brzyski: Mamy do czynienia z rosnącą polaryzacją międzypokoleniową
„Na podstawie badań, które cyklicznie prowadzi CBOS wśród młodzieży, można wysnuć wniosek, że prawica utraciła rząd dusz, który wygrała w 2015 roku. O ile w latach 2016-2016 widzieliśmy umocnienie się poglądów prawicowych w tej grupie, o tyle już w 2018 roku widzieliśmy już tendencję zupełnie odwrotną. Widać wyraźnie, że rządy prawicy rok po roku coraz mocniej zniechęcały do siebie młodych wyborców” – mówi Bartosz Brzyski, ekspert CAKJ, w wywiadzie dla Radia Warszawa.
„Obrazki, które widzieliśmy na Marszu Niepodległości, potwierdzają dwie główne tendencję. Po pierwsze, powtarza się to, co już wydarzyło się w 2013 i 2014 roku, czyli w okresie schyłkowym rządów Platformy Obywatelskiej. Badania pokazywały wtedy, że istnieje społeczne poczucie, że sprawy polityczne idą w złym kierunku. Odczuwało się ogólne zmęczenie rządami liberalnej większości i polityki „ciepłej wody w kranie”. Dziś zachodzi proces analogiczny do tamtego. Po drugie, mamy do czynienia ze zmianami poglądów i coraz większą polaryzacją między kobietami a mężczyznami. Symbolicznie oddają to obrazy niemal samych mężczyzn stających przed kościołami, z drugiej niemal same kobiety protestujących naprzeciw nim w miastach całej Polski. Polaryzacja poglądów pogłębia się na dotąd niewidocznych polach” – uważa Brzyski.
„Źródeł frustracji u młodych jest kilka. Po pierwsze, wynika ona z poczucia, że nie mają oni żadnego wpływu na sprawy publiczne. Mimo że młodzież ponadstandardowo wzięła udział w ostatnich wyborach prezydenckich, to i tak ich kandydat nie wygrał. Ewidentnie młodzi nie popierali Andrzeja Dudy, który wedle sondaży był dopiero ich czwartym wyborem. Po drugie, polityka państwa radykalnie rozjeżdża się z poglądami ludzi młodych. Nawet większość wyborców Konfederacji deklaruje swoje poparcia dla protestów zorganizowanych przez Strajk Kobiet. Znaczy to też, że w jakimś sensie pojęcie prawicowości zmieniło swoje znaczenie. Po trzecie, z badań wynika ogromna różnica w podejściu do religii między młodzieżą a osobami starszymi. Mamy więc do czynienia z dużą polaryzacją międzypokoleniową” – ocenia ekspert.
„Jeżeli zgodnie z harmonogramem wybory odbyłyby się w 2023 roku, to będzie to ostatnim moment, w którym zmobilizowane młode pokolenie będzie miało jakikolwiek wpływ na bieg spraw w państwie poprzez wybór swojej reprezentacji i zaznaczenie swojej podmiotowości. Później ich głosy nie będą miały znaczenia. Pokolenie starsze będzie po prostu liczniejsze, to oni będą wybierali władzę, a politycy niespecjalnie będą musieli przejmować się głosami młodego pokolenia. Oznacza to rosnącą frustrację najmłodszego pokolenia, częstsze protesty i być może jeszcze bardziej radykalne postulaty” – uważa Brzyski.