Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Bartosz Paszcza  10 kwietnia 2016

Internetowy anarchizm czy wolny rynek?

Bartosz Paszcza  10 kwietnia 2016
przeczytanie zajmie 3 min

Wkrótce wystartuje platforma do handlu w Internecie OpenBazaar. Nie jest to jednak kolejny zwyczajny konkurent dla Amazona, eBay czy Allegro. Różni się od powyższych faktem, że nowy system stworzony został po to, aby umożliwić każdemu użytkownikowi handel dowolnym przedmiotem lub usługą. Aby to osiągnąć, decyzyjność (i odpowiedzialność) za serwis będzie podzielona między użytkowników, na wzór waluty Bitcoin. Czy więc doczekamy się już wkrótce internetowej wersji znanego nam z ulic targowiska, pozbawionego stojącej za nim firmy, która zbija kokosy pobierając prowizję od wartości sprzedanych produktów?

OpenBazaar zapożycza filozofię całkowicie zdecentralizowanej waluty cyfrowej Bitcoin oraz technologię escrow, która pozwala przetrzymywać zapłatę za usługę bądź produkt „w zawieszeniu”, dopóki kupujący nie potwierdzi otrzymania zamówienia. Jest to sprawdzony sposób budowania zaufania do transakcji online, który zapewnił sukces m.in. w okrytemu (uzasadnioną) złą sławą serwisowi Silk Road. Decentralizacja serwisu osiągnięta jest przy pomocy technologii blockchain, która (w telegraficznym skrócie) pozwala każdemu „posiadać” część bazy danych serwisu, tym samym uniemożliwiając na przykład usuwanie bądź dodawanie fałszywych transakcji. Ta technologia wyklucza także istnienie pewnego centralnego ciała wprowadzającego zmiany w serwisie – nikt zwyczajnie nie może tego zrobić, bo „aktualna” wersja bazy danych rozrzucona jest po całym świecie. W ten sam sposób stworzony został Bitcoin i to on ma się także stać jedynym sposobem płatności w serwisie.

W tej elektronicznej walucie oraz powstającym właśnie internetowym targowisku można widzieć urzeczywistnienie wyśnionej wizji wolnego rynku, całkowicie pozbawionego centralnego ciała kontrolującego.

Równie dobrze, można w nich dostrzec prawdziwą komunę społeczną, w którym władza podzielona jest „po równo”, brak jest kapitalistycznych wyzyskiwaczy spijających śmietankę w postaci prowizji od handlującego ludu. Jak to zazwyczaj bywa z urzeczywistnieniem ideologii, sprawy okazują się wyglądać zgoła inaczej.

Pierwszym problemem jest fakt, że w zamyśle twórców platforma ma umożliwiać handel dowolną usługą lub przedmiotem, a o ewentualnych zasadach mają decydować użytkownicy. W połączeniu z silną anonimowością platforma na pewno przyciągnie osoby chcące sprzedawać i kupować substancje nielegalne, jak broń czy narkotyki. Zresztą sami twórcy na początku chcieli swoją stronę nazwać Dark Market, ale ze względu na inwestorów zmuszeni byli zmienić narrację – choć zdaje się, że wcale nie wymogło to na nich działania na rzecz uniemożliwienia nielegalnego handlu na platformie.

Bitcoin, zapowiadany jako idealna waluta pozbawiona banku centralnego, mierzy się obecnie z kryzysem, który doprowadza do jego rozpadu na dwie waluty. Pomijając techniczne aspekty sprawy, okazało się, że rozmycie odpowiedzialności i silna decentralizacja władzy w praktyce uniemożliwia rozwój i dostosowanie do stale zwiększającej się ilości wykonywanych walutą operacji. Co ciekawe, zarówno reformatorzy, jak i tradycjonaliści z jednej strony starają się bronić decentralizacji, a z drugiej między wierszami wskazują na fakt, że konieczne jest wyłonienie grupy najważniejszych (czytaj: posiadających najwięcej Bitcoinów) użytkowników, którzy mogliby podejmować decyzje. Taka decyzyjna grupa raczej nie mieści się ani w wizji „społecznej komuny”, ani „niewidzialnej ręki rynku”.

Problem z rosnącą skalą pojawi się także w pewnym momencie na OpenBazaar: praktyka zaś zaczyna pokazywać, że nie mamy pomysłu na zarządzanie takim zdecentralizowanym systemem.

Znaków zapytania jest jednak jeszcze więcej: Bitcoin ma bardzo niestabilny kurs, co nigdy nie odbija się dobrze na handlu i jedynie zwiększa jego ryzyko, a jego użytkownicy to w znacznej mierze bardzo wąska grupa fanatyków technologicznych nowinek oraz informatyków, ponieważ tylko oni są w stanie przynajmniej udawać, że zasadę działania waluty rozumieją. Warto zaznaczyć, że twórcy nowej platformy wskazują na fakt, że użycie Bitcoinów do handlu fizycznymi przedmiotami o określonej wartości powinno pozytywnie wpłynąć na stabilizację kursu. Dużo większym problemem wydaje się wąska baza użytkowników: trudno dostrzec na razie powody, dla których OpenBazaar miałby trafić w gusta szerszej grupy społecznej niż ci, którzy używają cyfrowej waluty.

OpenBazaar może więc wcale nie zawojować świata. Wydaje się dużo bardziej prawdopodobne, że obydwa wspomniane rozwiązania nie zrewolucjonizują metody płatności i zakupu przeciętnego obywatela, ale technologie przez nie wykorzystywane przenikną do bardziej tradycyjnych firm zajmujących się handlem w sieci. Microsoft, wraz z konsorcjum jedenastu wielkich banków, pracuje nad wykorzystaniem metody blockchain do usprawnienia przelewów międzynarodowych, co może przynieść znaczące ich przyspieszenie oraz obniżenie opłat. Anarchistyczna, idealistyczna wizja najpewniej zostanie wchłonięta przez trybiki wielkiej gospodarki, z wymierną korzyścią dla przeciętnego obywatela.