Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Piotr Kaszczyszyn  3 sierpnia 2015

Polskie państwo nie lubi matek

Piotr Kaszczyszyn  3 sierpnia 2015
przeczytanie zajmie 3 min

Niski poziom dzietności? Odmieniany przez wszystkie przypadki. Pełzająca katastrofa demograficzna? Była nawet w wieczornym studiu TVN.  Stopniowe wyludnianie się Polski? Nie bądźmy nudni. Co dalej? Chcieliśmy pisać o problemach związanych z naszą polityką prorodzinną, ale państwo nas przechytrzyło. Okazało się, że trudności zaczynają się na jeszcze bardziej podstawowym poziomie- już od samych matek.

Gdzie szukać źródeł słabości polskiego państwa? Pierworodne wobec pozostałych grzechów wydają się dwie zasadnicze kwestie. Po pierwsze, brak strategicznego myślenia o poszczególnych politykach publicznych czy wyzwaniach, jakie stoją przed naszym krajem. Po drugie, niezdolność do efektywnego przekuwania tych nielicznych koncepcji, które zostaną wypracowane, w konkretne działania na poziomie ministerstw. Wydaje się raczej, że na słabości Kancelarii Prezesa Rady Ministrów żerują poszczególne resorty, przekształcając się w udzielne księstwa. W ten sposób rząd, pozbawiony silnego centrum, staje się konfederacją złożoną z KPRM i szesnastu ministerstw.

Ofiarami takiego stanu rzeczy są kolejne obszary działalności naszego państwa. Nie inaczej jest w przypadku polityki prorodzinnej, która wydaje się zlepkiem doraźnych, punktowych i nie wynikających z szerszej i komplementarnej wizji roli, jaką rodzina ma pełnić w życiu politycznym, gospodarczym czy społecznym. W ten sposób do „rodzinnego garnuszka” wpadają tak różne rozwiązania jak „becikowe”, urlop rodzicielski czy ogólnopolska Karta Dużej Rodziny. Taki miszmasz nie jest niczym złym, ale wciąż za dużo w nim indywidualnej inicjatywy poszczególnych ministrów na przestrzeni lat, a za mało szerszej strategii, w którą wszystkie te działania miałyby być wpisane.

Dlatego proponujemy spojrzeć na pozycję matek i rodzin z pięciu uzupełniających się perspektyw: kulturowej, społecznej, prawnej, politycznej i gospodarczej.

Dyskutując o przeszkodach stojących na drodze do zwiększenia dzietności, w pierwszej kolejności wymienia się trudności związane z brakiem stabilnej sytuacji ekonomicznej rodzin. Tylko, że w sytych i bogatych krajach Zachodu liczba dzieci także pozostawia wiele do życzenia. Prawdziwy problem to popularny model kulturowy, według którego nie warto/nie należy mieć więcej niż jednego czy dwojga dzieci. Albo w sumie najlepiej nie mieć ich w ogóle. A podwyższenie standardu życia tylko ten trend w Polsce wzmoże.

Czy matka może być feministką? Na to pytanie postaramy się odpowiedzieć na marginesie lektury książki Matka feministka, autorstwa Agnieszki Graff.

Na styku kultury i płaszczyzny społecznej znajdziemy stereotypy dotyczące obrazu matki- bezrobotnej kury domowej. Postaramy się przełamać to szkodliwe spojrzenie, pokazując, że nie każda praca musi odbywać się poza domem a biuro nie musi być szczytem zawodowych aspiracji kobiet i matek.

Po drugie, wymiar społeczny dyskryminacji matek przez nasze państwo. O nim porozmawiamy z dr Ewą Rumińską-Zimny, wiceprezes nielubianego przez prawicę Kongresu Kobiet. Dla ideowej równowagi swoje pozytywne propozycje (jak bon wychowawczy czy postulat likwidacji „składkowej” dyskryminacji kobiet) w tekście programowym zaprezentują Karolina Dobrowolska i Tymoteusz Zych z Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.

W przypadku perspektywy prawnej, pochylimy się nad konkretnymi problemami z jakimi borykają się na co dzień mniej zamożne matki i żony. O tym przeczytacie w artykule Edyty Dziobek-Romańskiej z Poradni Obywatelskiej Klubu Jagiellońskiego.

Płaszczyzna polityczna to pytania i wątpliwości dotyczące głosowania rodzinnego. Chociaż w sumie przyglądamy się tej propozycji raczej z przychylnym zainteresowaniem.

Wreszcie wymiar gospodarczy rozpisany na dwa materiały i dwie kwestie. Po pierwsze, dyskryminacja matek już na poziomie Kodeksu pracy. Po drugie, spojrzenie na alternatywną wizję systemu emerytalnego, który w pewnym stopniu premiowałby rodziny i częściowo byłby związany z poziomem jej zarobków.

Nie mamy wątpliwości, że zarysowane przez nas kwestie stanowią tylko pewien wycinek szerszego problemu, jakim jest polska polityka (pro?)rodzinna. Do spójnej strategii wciąż jeszcze daleko, ale chyba warto stawiać podobne kroki. Zresztą, nie chcemy we wszystkim wyręczać naszego rządu.