Robimy sport, robimy politykę
Czy sport może stać się wartościowym nauczycielem polityki? Ten zespołowy z całą pewnością. Kluczowe są trzy jego funkcje: zdolność do budowania wspólnoty celów i wartości, kształtowanie wspólnej tożsamości (także tej lokalnej) oraz nauka odpowiedzialności za otaczającą nasz przestrzeń i żyjących w niej ludzi. I tylko od naszych wysiłków zależy na ile skutecznie boiska, bramki oraz wpadające do nich piłki zostaną wprzęgnięte do budowy sprawnie funkcjonującego państwa.
Klasyczna definicja polityki jako troski o dobro wspólne daleka jest od jej współczesnego, machiavelliczno-underwoodowskiego wizerunku. Dodatkowo , „skolonizowana” przez pojęcie społeczeństwa obywatelskiego oraz działalność organizacji charytatywnych, polityka wydaje się dzisiaj nie odsyłać do niczego pozytywnego; jawi się raczej jako przeszkoda niż pomoc w dążeniu do dobra wspólnego.
Christian Meier w swojej pracy zatytułowanej „Powstanie polityczności u Greków” stwierdza, że u źródeł greckiej demokracji leżało osiągnięcie przez lud świadomości własnej podmiotowości, zdolności do aktywnego uczestnictwa w historii, możliwości współkształtowania otaczającej ich rzeczywistości wespół z rządzącą dotychczas arystokracją.
Dzisiaj podobną rolę mogą spełnić ruchy miejskie oraz młode środowiska intelektualne, stawiające sobie za cel „odczarowanie” polityki z jej jednoznacznie negatywnych konotacji.
W naszym przekonaniu analogiczny potencjał drzemie w sporcie, mogącym stać się wehikułem tak rozumianej polityczności oraz kuźnią nowych polityków. I o tym właśnie będą nadchodzące teksty.
Indywidualizacja oraz „prywatyzacja” sportu, firmowana twarzą Ewy Chodakowskiej oraz aplikacją Endomondo jest zabójcą polityczności.
Dla dobra państwa musimy odzyskać nasze trawniki, parki i chodniki. A pisze o tym Bartosz Brzyski w artykule pt. „Sportowa złość”.
O republikańskim charakterze sportu i jego zdolności do budowania lokalnej tożsamości przeczytacie w tekście autorstwa Marcina Pawlika.
18 krakowskich dzielnic, 18 młodzieżowych klubów piłkarskich, finał na stadionie Wisły. O tym jak zaprzęgnąć piłkę nożną do budowania wspólnoty na najniższym szczeblu dowiecie się z artykułu Jarosława Komorniczaka „Wykopmy marazm z naszej dzielnicy”.
Ponadto, cienie i blaski amerykańskiego modelu obecności sportu na uniwersytetach, Kościół, sport i liche lekcje wychowania fizycznego, 10 najdziwniejszych dyscyplin sportowych, o których nigdy nie pomyślelibyśmy, że mogą być traktowane jako prawdziwy sport, wreszcie biegi sprinterskie jako fundament patriotyzmu i narodowej tożsamości.
Robimy sport, robimy politykę. Po prostu.