Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
dr hab. Błażej Skrzypulec  7 października 2013

Skrzypulec: Jak chleb można nazwać ciałem?

dr hab. Błażej Skrzypulec  7 października 2013
przeczytanie zajmie 2 min

Filozoficzne rozważania nad transsubstancjacją kojarzą się zazwyczaj ze scholastycznymi rozwiązaniami, odwołującymi się do pojęć takich jak „substancja” i „akcydensy”. Wydaje się jednak, że jedynie nieliczni interpretują przeistoczenie za pomocą tych klasycznych kategorii. Dominującym podejściem jest raczej stwierdzenie, że transsubstancjacja jest wynikiem nadzwyczajnego działania Boga, którego człowiek nie jest zdolny pojąć. Nie jesteśmy w więc w stanie wyjaśnić, na czym ona polega i musimy po prostu wierzyć, że w czasie eucharystii chleb staje się ciałem Chrystusa.

W swoim tekście „Problem transsubstancjacji w czterech zdaniach i pięciu rozwiązaniach” staram się pokazać, że typowe rozwiązanie, traktujące transsubstancjację jako niepojmowalną tajemnicę, niesie ze sobą pewne negatywne konsekwencje. Problem transsubstancjacji, podobnie jak wiele podobnych kwestii, zwłaszcza gdy rozważa się je z perspektywy współczesnej filozofii, ma istotny aspekt semantyczny. Twierdząc, że „chleb jest ciałem Chrystusa”, chcemy wypowiedzieć prawdziwy sąd, a nie tylko odwołać do pewnej metafory. Jeśli jednak nie jesteśmy w stanie zrozumieć, na czym polega fakt przemiany chleba w ciało, to trudno również stwierdzić, co tak naprawdę znaczy to, że nazywamy Hostię ciałem. Wydaje się, że nie jest to zwykłe pojęcie ciała, gdyż Hostia nie spełnia standardowych warunków aplikacji tego terminu. Czy jest to jakieś specjalne pojęcie ciała, które ma zastosowanie tylko w tym przypadku? Jeśli tak, to jaka jest jego definicja? Dlaczego w ogóle używamy terminu „ciało”, a nie jakiegokolwiek innego, skoro i tak nie jest jasne, co ma on wyrażać? Wydaje się, że proste przyjęcie transsubstancjacji „na wiarę” nie dostarcza tu odpowiedzi. 

Pod tym kątem analizuję klasyczne – kartezjańskie i scholastyczne – rozwiązania problemu, a także współczesną propozycje Micheala Dummetta, przedstawioną w artykule opublikowanym w tym samym numerze Pressji. Dodatkowo rozważam dwie odmienne propozycje. Wedle jednej z nich termin „ciało Chrystusa” ma inne kryteria aplikacji niż zwyczajny termin „ciało”, który np. nie odnosi się do rzeczy mogących przenikać przez inne materialne obiekty (patrz scena w Wieczerniku). Wedle drugiej, zastosowanie w przypadku transsubstancjacji ma ogólniejsze pojęcie „ciała”, które nie odwołuje się do własności związanych z posiadaniem konkretnej organicznej struktury, lecz raczej do cech pozwalających na przyczynowe oddziaływanie z materialnym światem.

Jak to zazwyczaj bywa w przypadku rozważań filozoficznych, nie postuluję rezultatu stanowiącego „jedyną słuszną opcję”, lecz raczej zarysowuję mapę możliwych rozwiązań wraz ze związanymi z nimi konsekwencjami.