Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Prezydent Duda chce w Polsce broni jądrowej? Ma rację, ale to nie wystarczy

Prezydent Duda chce w Polsce broni jądrowej? Ma rację, ale to nie wystarczy źródło: flickr.com

Kwestia potencjalnego współdzielenia broni nuklearnej Polski coraz mocniej wybrzmiewa w polskiej debacie publicznej. Choć ta broń może być użytecznym dodatkiem, ale niech nie będzie to jedyny koń, na którego stawiamy. Zacznijmy od budowy sprawnego, silnego państwa z nowoczesną armią i silnymi więzami z sojusznikami.

Ofensywa Dudy

W ostatnich dniach głośno o dyplomatycznych inicjatywach prezydenta Andrzeja Dudy. Od spotkań w ramach ECOSOC ONZ przez spotkanie z Donaldem Trumpem aż do głośnego wywiadu, którego udzielił 22 kwietnia dziennikowi Fakt. W rozmowie z redaktorem naczelnym tego medium prezydent stwierdził, że Polska jest gotowa do przyjęcia amerykańskiej broni nuklearnej w ramach programu Nuclear Sharing.

Ta ważka wypowiedź spotkała się z zaskoczeniem ze strony rządu Donalda Tuska, który wyraził konieczność spotkania z prezydentem w celu wyjaśnienia i lepszego zrozumienia intencji tego głosu. W podobnym tonie słowa prezydenta ocenił poseł KO Paweł Kowal, który wskazał, że nie do końca rozumie, o co prezydentowi chodzi, i przypomniał, że kwestie polityki zagranicznej i bezpieczeństwa państwa leżą w gestii rządu. Przewodniczący Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych i pełnomocnik rządu RP ds. odbudowy Ukrainy stwierdził również, że takie wypowiedzi prezydenta nie pomagają w staraniach podejmowanych przez szefa rządu na rzecz budowy szerszej układanki bezpieczeństwa w Europie.

Nuklearne odstraszanie Rosji

Prezydent Duda w przywoływanym wyżej wywiadzie podkreślił, że polska gotowość na przyjęcie broni nuklearnej wynika wprost z militaryzacji obwodu królewieckiego przez Rosję i przemieszczania w ostatnim czasie części jej arsenału nuklearnego na Białoruś. Biorąc pod uwagę balans sił na wschodniej flance NATO, można zauważyć, że przemieszczanie broni nuklearnej bliżej naszych granic wpływa negatywnie na bezpieczeństwo naszego regionu.

Według raportu Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych pt. Nuklearna adaptacja NATO. Przesłanki za zwiększeniem sił nuklearnych w Europie dotychczasowy przebieg wojny na Ukrainie dowodzi skuteczności odstraszania nuklearnego zapewnianego przez NATO. Jak jednak zauważają autorzy raportu, o ile Sojusz Północnoatlantycki i Rosja posiadają sumarycznie podobną liczbę głowic nuklearnych, to w regionie Europy Środkowo-Wschodniej Moskwa dysponuje znaczącą przewagą, zarówno pod kątem broni taktycznej (czyli o mniejszej sile rażenia niż klasyczne bomby, np. do użycia bezpośrednio na polu bitwy), jak i środków jej przenoszenia.

Rekomendacją autorów raportu jest rozproszenie zasobów nuklearnych Sojuszu, wzmocnienie sygnalizacji strategicznej, a więc określenie jasnych punktów, których przekroczenie spowoduje nuklearną odpowiedź Sojuszu. Należy także pracować nad poprawą możliwości i gotowości do użycia.

Jak Polska może pozyskać broń nuklearną?

Biorąc pod uwagę uwarunkowania, o których piszą autorzy raportu, Rosja posiada strategiczną przewagę w tym względzie nad wschodnią flanką Sojuszu Północnoatlantyckiego i zredukowanie tej przewagi w sposób konwencjonalny wydaje się obecnie trudne do osiągnięcia. Jak w takim razie Polska mogłaby pozyskać broń nuklearną? Czy jest to w ogóle możliwe?

Nuclear Sharing to powstały na przełomie lat 50. i 60. XX wieku program współdzielenia przez sojuszników z NATO amerykańskiej broni nuklearnej. Program ten powstał jako odpowiedź na rosnące zagrożenie ze strony Związku Sowieckiego i polega na przekazaniu głowic nuklearnych i umieszczeniu ich w należących do danego państwa środkach przenoszenia.

Broń ta jest tylko użyczana i dalej jest kontrolowana przez Stany Zjednoczone. Jakiekolwiek jej użycie nie jest możliwe bez specjalnych kodów, które posiada prezydent USA.

Ta konstrukcja jest pochodną ogólnoświatowego dążenia do nieproliferacji broni jądrowej; państwa, na terytorium których broń stacjonuje, nie są jej właścicielami, dzięki czemu nie łamią traktatowego zakazu proliferacji, czyli rozprzestrzeniania broni jądrowej, i grona państw, które są w jej posiadaniu w myśl układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej z 1 lipca 1968 roku.

Obecnie w programie współdzielenia broni nuklearnej uczestniczą Włochy, Niemcy, Belgia, Holandia i Turcja. Nie istnieją żadne formalne warunki, aby być w programie.

Należy jedynie posiadać przystosowane do amerykańskich standardów przenoszenia takiej broni, co w przypadku taktycznych ładunków jądrowych typu B-61 oznacza konieczność posiadania określonych myśliwców – F-16 lub Panavia Tornado. Możliwość uczestnictwa w programie dają także myśliwce F-35, jednak wymagają one certyfikacji i znaczących usprawnień konstrukcyjnych w stosunku do standardowej wersji, którą Polska zamówiła.

Wieloletnie próby

Sama koncepcja goszczenia przez Polskę amerykańskiej broni jądrowej nie jest nowa. Już w 2015 roku ówczesny wiceminister obrony narodowej Tomasz Szatkowski mówił na antenie Polsat News o planach przystąpienia Polski do programu współdzielenia broni nuklearnej.

Temat powrócił do debaty publicznej w 2020 roku wskutek tarć w koalicji rządzącej w Niemczech. Ówczesny szef frakcji SPD Rolf Mützenich na łamach Tagesspiegel zasugerował możliwość wycofania amerykańskiej broni jądrowej z Niemiec i zakończenia udziału tego państwa w programie Nuclear Sharing. Asumptem do tej dyskusji był upływający w 2030 roku termin technicznej zdatności do przenoszenia amerykańskich głowic jądrowych samolotów niemieckich sił zbrojnych.

Dojście do władzy przez SPD zweryfikowało jednak te plany i ostatecznie Niemcy nie wycofały się z programu. Jednak sytuacja ta sprawiła, że ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Georgette Mosbacher sama zasugerowała możliwość przeniesienia stacjonującej w Niemczech broni nuklearnej do Polski, co spotkało się z entuzjastyczną reakcją ówczesnego rządu PiS i prezydenta Dudy.

Dziś oczywiście widać, że był to element amerykańskiej presji na niemiecką administrację, niemniej ziarno zostało zasiane i temat na dobre zagościł w polskiej debacie publicznej. Jak pisał w zeszłym roku na naszych łamach Piotr Ryś, o konieczność zmiany zasad uczestnictwa w programie Nuclear Sharing i rozszerzenie grona państwa „goszczących” amerykańskie głowice nuklearne apelował w 2022 roku prezydent Andrzej Duda, a szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera sugerował pozyskanie zdolności przenoszenia amerykańskich ładunków nuklearnych B-61 zamówionymi przez Polskę samolotami wielozadaniowymi F-35.

Temat wielokrotnie wracał do debaty publicznej i biorąc pod uwagę zmieniające się na niekorzyść Polski uwarunkowania geopolityczne i coraz szersze grono osób postulujących, udział w programie lub propagujących wiedzę na ten temat w przestrzeni publicznej – vide gen. Rajmund Andrzejczak i Sławomir Dębski w Kanale Zero – warto zadecydować już teraz, w którą stronę jako państwo pójdziemy.

Akcja i reakcja

Na jakiekolwiek rozwiązanie byśmy się zdecydowali, wywoła ono skutki w przestrzeni międzynarodowej.

Szczególnie istotna byłaby potencjalna reakcja Rosji. W przypadku przemieszczenia broni spotkałoby się to najprawdopodobniej z wieloma atakami cybernetycznymi, falą fake newsów czy próbami podzielenia w temacie broni nuklearnej zarówno polskiego społeczeństwa, jak i naszych sojuszników. Rosja odebrałaby takie działanie jako pogwałcenie zapisów Aktu Stanowiącego NATO-Rosja z 1997 roku, w którym zapisano brak intencji rozmieszczania broni nuklearnej na terytorium nowych państw członkowskich.

Kwestię tę już w 2020 roku podnosiło rosyjskie MSZ. Także i teraz wiceszef rosyjskiego MSZ zdążył odnieść się do tych planów, wskazując, że gdy Polska pozyska taką broń, to stanie się priorytetowym dla Rosji celem.

Trudno sobie także wyobrazić, aby Chiny pozostawiły takie wydarzenie bez reakcji. Chińczycy od wielu lat konsekwentnie wskazują na konieczność nieproliferacji broni jądrowej i rozszerzanie grona sojuszników Stanów Zjednoczonych dysponujących nią na pewno wywołałoby negatywne reakcje.

Przeniesienie broni atomowej bliżej granic rosyjskich stanowiłoby zagrożenie dla stacjonującego na terenie obwodu kaliningradzkiego dowództwa Floty Bałtyckiej. Zachwiałoby to też liczbową przewagę, jaką mają Rosjanie w stanie posiadania taktycznej broni jądrowej w regionie, od kiedy NATO przeprowadziło jednostronną redukcję liczebności bomb w Europie.

Wpływ broni jądrowej na bezpieczeństwo Polski może mieć dwojaki charakter. Z jednej strony mogłaby radykalnie zwiększyć siłę militarną i potencjał odstraszania. Z drugiej strony w świecie, w którym broń jest powszechna, trudno ocenić faktyczną przydatność jej posiadania. Rozpowszechnienie broni nuklearnej niejako unieważnia rywalizację w sferze bezpieczeństwa, ponieważ jej użycie na masową skalę przez strony konfliktu prowadzi do szybkiej zagłady obu stron (ta sytuacja to tzw. MAD, Mutual assured destruction).

John Mearsheimer wskazuje w swoim Tragizmie polityki mocarstw, że MAD oddala niebezpieczeństwo konfliktu nuklearnego, który z samej swojej definicji sprawia, że żadna ze stron tego konfliktu nie wygra. Przywołuje on przy tym słowa Roberta McNamary: „Broń nuklearna nie ma żadnego zastosowania militarnego. Jest całkowicie bezużyteczna – z wyjątkiem odstraszania przeciwnika przed jej użyciem”.

Posiadanie broni nuklearnej sprowadza rywalizację między państwami do starcia potencjałów konwencjonalnych, tak jakby bomba nie istniała. John Mearsheimer w rozmowie z Bartłomiejem Radziejewskim z Nowej Konfederacji zalecał polskim władzom dołączenie do programu Nuclear Sharing.

Sama broń jądrowa nie wystarczy

Należy jednak wskazać, że na bezpieczeństwo państwa składa się więcej czynników niż samo posiadanie broni atomowej i sprowadzanie go do tej kwestii jest spojrzeniem zbyt wąskim. Doskonale obrazuje to charakter dzisiejszych konfliktów, czyli przede wszystkim lokalne starcia między watażkami, wojny domowe, partyzanckie, hybrydowe, zrywy narodowowyzwoleńcze czy zamachy terrorystyczne.

Coraz więcej na świecie zagrożeń asymetrycznych, w których tradycyjne środki walki, do jakich należy broń jądrowa, stają się mało użyteczne. O tym, jak mogą wyglądać nowe rodzaje konfliktów i czego Polska mogłaby się z nich nauczyć, pisałem w listopadzie na łamach Klubu Jagiellońskiego.

Ani powstanie broni nuklearnej, ani jej proliferacja nie rozwiązały problemu związanego z wybuchem konfliktów i eskalacją napięć na arenie międzynarodowej. Możliwości pozyskania takiej broni wydają się otwarte, w końcu Polska od lat bierze udział w ćwiczeniach nuklearnych państw NATO Steadfast Noon, ćwicząc wspólnie z państwami objętymi Nuclear Sharing. Nie wolno zapominać jednak o innych elementach koniecznych do zapewniania bezpieczeństwa państwa.

Są nimi silne więzy transatlantyckie i dobre relacje z sąsiadami, inwestowanie we własne możliwości, modernizacja armii, szkolenie, implementacja nowych technologii i uzbrojenia. Ważne także będzie rozwijanie zdolności do odpierania zagrożeń o charakterze asymetrycznym.

Zacznijmy od budowy sprawnego, silnego państwa z nowoczesną armią. Broń nuklearna może być użytecznym dodatkiem, ale niech nie będzie to jedyny koń, na którego stawiamy w tym wyścigu.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.