Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

COVID-19, czyli wyjaśnienie tajemnicy najniższej dzietności w historii Polski

COVID-19, czyli wyjaśnienie tajemnicy najniższej dzietności w historii Polski Fotografia w abumie “Zofia Rydet. Mały człowiek”, Wydawnictwo Arkady, 1965; Zofia Augustyńska-Martyniak; zdjęcie dostępne na licencji CC BY-NC-ND 3.0 PL

W 2023 r. spodziewamy się najniższej dzietności w historii Polski, znacznie poniżej 1,2 dziecka na kobietę. Dlaczego dzietność w Polsce spada w ostatnich kilku latach coraz szybciej? Wyjaśnieniem jest nieco już zapomniany czynnik, który wciąż ma znaczący wpływ: COVID-19.

Mateusz Łakomy analizuje jak pandemia koronawirusa wpłynęła na demografię w naszym kraju

W sieci wrze. W internecie i tradycyjnych mediach co chwila pojawiają się sensacyjne doniesienia, że liczba urodzeń w Polsce jest coraz niższa i po raz kolejny padł rekord najniższej liczby urodzeń od czasu II wojny światowej. Nie inaczej jest ze współczynnikiem dzietności. Od swojego szczytu w 2017 r., kiedy osiągnął 1,45 dziecka na kobietę, w każdym kolejnym roku spada. Dodać należy, że od 2020 r. pikuje coraz szybciej.

Nie mamy jeszcze oficjalnych danych dotyczących współczynnika dzietności za 2023 r., aczkolwiek Analizy Biura Maklerskiego Pekao szacują wynik 1,18 dziecka na kobietę, mój model wskazuje na 1,16. Nie chodzi o ściganie się, które wyliczenia są „lepsze”, ponieważ nie ma pełnych danych i każdy musi przyjąć jakieś założenia, aczkolwiek oba te wyniki wskazują na to, że spadek między 2022 a 2023 r. będzie ponownie należał do największych od 2017 r. Cóż tak przełomowego wydarzyło się w 2020 r.? Mamy oczywistego podejrzanego: pandemia COVID-19.

Współczynnik dzietności w Polsce w latach 2017-2023 (dla 2023 szacunki)

Rok 2017 2018 2019 2020 2021 2022 2023
Współczynnik dzietności 1,453 1,435 1,419 1,387 1,330 1,261 1,18/1,16
Różnica do roku poprzedniego -0,018 -0,016 -0,032 -0,057 -0,089 -0,081/-0,101

Jak lockdown osłabił dzietność?

Na początku pandemii w mediach pojawiały się głosy, że lockdown to błogosławieństwo dla demografii, bo cóż bowiem mają robić młodzi dorośli zamknięci razem w domach w wyniku ograniczeń sanitarnych? Pojawiły się naiwne analogie do stanu wojennego i występujących wówczas ograniczeń w poruszaniu się, które rzekomo miały przyczynić się do wzrostu dzietności.

Eksperci nie traktowali tych dywagacji poważnie. Pandemie skutkują bowiem średnio 2-procentowym spadkiem dzietności, a jeśli towarzyszy im wiele zachorowań, recesja lub mają one miejsce w kraju rozwiniętym, to spadek może sięgnąć średnio 5-6%. Nawet jeśli nie mamy w głowie tych liczb, wiedza o tym, jak podobne okoliczności wpływają na warunki życia ludności, prowadzi do wniosku, że z dzietnością może być tylko gorzej.

Pandemia COVID-19 była odmienna niż wcześniejsze, np. grypy hiszpanki po I wojnie światowej czy wirusa Zika z lat 2014-2017. Wówczas to zachorowania i zgony dotyczyły całej populacji, bez względu na wiek.

Tymczasem w przypadku COVID-19 dość szybko stało się jasne, że narażone są szczególnie osoby starsze oraz cierpiące na choroby współistniejące, natomiast zagrożenie dla życia osób w wieku rozrodczym i dzieci jest niewielkie, wręcz pomijalne.

Niemniej jednak władze państwowe na świecie zdecydowały się na wprowadzenie ograniczeń dla wszystkich grup wieku, od najmłodszych do najstarszych. Tymczasem to właśnie lockdown, a nie sam wirus, był zasadniczą przyczyną spadku dzietności odciskającą swoje piętno do dzisiaj.

Lockdown wprowadził wiele zmian, które znacząco utrudniły życie młodych rodzin w Polsce. Z tego powodu spośród par planujących wcześniej urodzenie dziecka 16% z nich zdecydowało się odłożyć swoje plany na lepszy czas, natomiast 3% całkowicie z nich zrezygnowało.

Wśród zasadniczych przyczyn tych decyzji Polacy wskazywali ryzyko utraty pracy oraz pogorszenie własnego stanu psychicznego, nie bez znaczenia była też obawa potencjalnych rodziców przed samotnym porodem matki odciętej od towarzystwa ojca oraz ograniczenia w możliwości właściwej opieki medycznej w trakcie ciąży.

Te liczby są znaczące, aczkolwiek w porównaniu do Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Hiszpanii czy Włoch, w których na odłożenie w czasie decyzji o posiadaniu dziecka zdecydowało się między 38% a 58% ludzi, a na jej całkowite porzucenie między 14% a 37% osób wcześniej planujących potomstwo, negatywne reakcje w Polsce są wyraźnie umiarkowane.

Przyczyny niskiej dzietności

Skoro było nie najgorzej, to czemu jest tak źle? Można wskazać dwie przyczyny. Po pierwsze, istnieje prawidłowość, wedle której każde odłożenie w czasie decyzji o posiadaniu potomstwa wiąże się po części z porzuceniem tych planów. Zatem część z owych 16% odłożonych decyzji w praktyce już nigdy nie zostanie podjęta.

Drugi czynnik jest o wiele bardziej znaczący. Badania dotyczące dzietności w pandemii dotyczyły najczęściej osób wcześniej planujących dzieci, a zatem, co do zasady, będących w bezpiecznych związkach, głównie małżeńskich. Natomiast w Polsce efekt COVID wydaje się mieć szczególnie duży wpływ na decyzję zazwyczaj poprzedzającą urodzenie dziecka, czyli zawieranie małżeństw.

Jeszcze w 2019 r. liczba małżeństw w Polsce wynosiła 184 tys. Choć w przeszłości zdarzało się, że liczba ta falowała, w 2020 r. nastąpiła prawdziwa hekatomba, gdyż wynik w stosunku do 2019 r. spadł o 21%, czyli do 145 tys.

Głównym winowajcą był okres pierwszej fali pandemii i pierwszego lockdownu, a więc czas zamknięcia kościołów, urzędów, branży weselnej oraz największych lęków przed możliwością zarażenia się wirusem. Tylko w okresie marzec-czerwiec 2020 r., będącym początkiem sezonu weselnego, liczba małżeństw spadła o 52% w stosunku do tego samego okresu roku poprzedniego.

Do dzisiaj liczba zawieranych małżeństw nie wróciła do normy sprzed pandemii. Co prawda, w 2021 r. wzrosła ona w stosunku do 2020 r. i wyniosła 168 tys., ale wciąż była poniżej trendu z lat poprzednich. W latach 2022 i 2023 znów zaczęła spadać, wyniosła odpowiednio 156 i 146 tys. Żeby to zrozumieć, warto zauważyć, że zawarcie małżeństwa to ukoronowanie długiego procesu.

Para musi się poznać, pójść na pierwszą, drugą i kolejną randkę, zbudować relację i zaangażowanie. Tymczasem zamknięcie w domach na kilka miesięcy spowodowało, że część młodych ludzi w ogóle nie poznało swojej potencjalnej wybranki bądź wybranka, a część luźniejszych związków nie przetrwało tej próby i się rozpadło. Spadek liczby małżeństw w ostatnich latach jest więc w istotnej mierze efektem rozcięcia relacji społecznych młodych dorosłych na ich różnych etapach, spowodowanego lockdownem.

Co to ma wspólnego z dzietnością? Jeśli weźmiemy pod uwagę miesięczne urodzenia z 2021 r. jako przybliżenie poczęć 9 miesięcy wcześniej, to zauważymy, że w okresie marzec-czerwiec 2020 r. liczba poczęć spadła o 11% w stosunku do tego samego okresu roku poprzedniego. Jest to nieco większy spadek niż w porównaniu do okresów przed pandemią, kiedy średnio miesięcznie liczba urodzonych dzieci była o 5% mniejsza niż w analogicznym miesiącu roku poprzedniego. Tę różnicę tłumaczą wspomniane wcześniej decyzje o odroczeniu w czasie lub nieposiadaniu potomstwa.

Co interesujące, już w lipcu 2020 r., miesiącu wakacyjnym i okresie poluzowania restrykcji lockdownu, można było dostrzec niewielki wyż kompensacyjny. Wtedy bowiem liczba poczęć była o 12% wyższa niż w lipcu 2019 r., zatem odkładanie urodzeń nie trwało zbyt długo, choć liczba utraconych urodzeń za poprzednie 4 miesiące nie została w pełni skompensowana.

Negatywny wpływ pandemii

Niezaistniałe małżeństwa pozostawiają swoje piętno w urodzeniach w kolejnych latach. Pamiętać przy tym należy, że „urodzenia małżeńskie” stanowiły w okresie przed pandemią ok. 3/4 wszystkich urodzeń, a 2/3 dzieci małżeńskich rodzi się w okresie 5 lat od małżeństwa. Zatem brak małżeństw musi mieć skutki w braku urodzeń przez kilka kolejnych lat. I tak też faktycznie było. Między 2018 r. a 2022 r. liczba urodzeń małżeńskich spadła aż o 23%.

Co więcej, w badanym okresie liczba urodzeń pozamałżeńskich również spadła o 16% – szybciej niż spadek liczby kobiet w wieku rozrodczym (15-49 lat), a nawet kobiet w wieku 20-39 lat, w którym rodzi się blisko 95% wszystkich dzieci. Można zatem wnioskować, że niepowstałe relacje oraz utracone małżeństwa w wyniku lockdownu w 2020 r. będą miały wpływ na urodzenia także po 2023 r.

Przedstawione dane dowodzą wielowymiarowego oddziaływania pandemii na dzietność w Polsce. Lockdown jedynie chwilowo wpłynął na podejmowanie świadomych decyzji o posiadaniu potomstwa. W dłuższym odstępie czasu znacznie poważniejszym skutkiem okazał się brak możliwości stworzenia rodziny w ogóle, co nie było już efektem świadomych decyzji młodych Polek i Polaków. Dla większości analityków ten problem był wręcz niedostrzegalny.

Czy utracone urodzenia da się odzyskać? Część osób, które nie doprowadziły do finalizacji potencjalnie dobrze rokującej relacji, w końcu stworzy rodzinę. Nie zrobią tego jednak wszyscy. Co więcej, małżeństwa zawierane w późniejszym wieku oznaczają późniejsze ciąże, co wiąże się z utratą części możliwych kolejnych urodzeń. Lockdown doprowadził zatem do bezpowrotnej utraty części urodzeń, które czas skompensuje tylko w pewnym ułamku. Demograficzny ślad pandemii zostanie zatem z nami na dłużej niż sam wirus.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.