Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Prawica rozmawia: Jaki – pasożyt, Błaszczak – leń, Mastalerek – nieudacznik

Prawica rozmawia: Jaki - pasożyt, Błaszczak - leń, Mastalerek - nieudacznik autor ilustracji: Julia Tworogowska

Prawicowy wyborca usłyszał w ostatnich dniach z ust swoich liderów, że Patryk Jaki to pasożyt, Mariusz Błaszczak leń, a Marcin Mastelerek nieudacznik. Politycy Zjednoczonej Prawicy zachowują się jak patocelebryci na freakfighowej gali. Sprawiają wrażenie, jakby podgrzewali atmosferę wzajemnym obrażaniem się bezpośrednio przed pojedynkiem w oktagonie. Czy do niego dojdzie?

Na prawicy trwa żenujący spektakl. Wypuszczono bzdurną plotkę, że Mateusz Morawiecki zakłada swoją partię z Andrzejem Dudą. W ten domniemany projekt ma być zaangażowane trio Mastalerek-Chłopik-Bielan. W poniedziałek Mariusz Błaszczak u redaktora Rymanowskiego zareagował na te doniesienia w następujących słowach: „Mogę pozwolić sobie na żart? Jak Chłopik ma z Mastalerkiem to robić, to nie wróżę temu przyszłości”.

Prezydencki minister nie pozostał byłemu szefowi MON dłużny i odpisał na zaczepkę: „Panie Błaszczak, patrząc na pana osiągnięcia w odbudowie przemysłu zbrojeniowego, to ja panu nie wróżę przyszłości. Zajmij się pan wreszcie pracą, a nie fejkami, bo to szkodzi kandydatom PiS w wyborach samorządowych”.

Oliwy do prawicowego ognia dodał Michał Dworczyk, który we wtorek nazwał Suwerenną Polskę partią pasożytniczą. Była to reakcja na słowa Patryka Jakiego wypowiedziane w Pabianicach podczas spotkania z wyborcami. Lider Suw-Pola perorował: „Ktoś te wszystkie dziadostwa w Unii Europejskiej podpisał […] Jeśli Morawiecki kolejny raz będzie premierem, to ja żadnej gwarancji nie daję, że nie będzie tak samo jak było”.

Prawicowy wyborca usłyszał więc w ostatnich dniach, że Patryk Jaki to pasożyt, Mariusz Błaszczak leń, a Marcin Mastelerek nieudacznik. A to wszystko dzieje się w kontekście rachitycznej kampanii samorządowej, w której także bez tej wymiany uprzejmości tzw. Zjednoczona Prawica i tak dostałaby bęcki.

Zdrowy rozsądek każe myśleć, że po przegranych wyborach każda partia powinna wykonać intelektualną i organizacyjną pracę wewnątrz własnego środowiska. Zdiagnozować wyborcze porażki, uczciwie porozmawiać o wojenkach koterii i podchodach wychodzących przed szereg, dążyć do rozładowania frustracji i zaplanować narrację na następne miesiące.

W mediach zaś, jeśli jeszcze jakiejś spójnej linii nie ma, powinno się grać w bezpiecznie karty, mówić o biało-czerwonej drużynie, za którą stoją miliony zmobilizowanych ludzi, którzy niedawnym zwycięzcom pokażą niebawem jeśli jeszcze nie czerwoną, to przynajmniej żółtą kartkę.

PiS i Suwerenna Polska robią na odwrót. Nic nie wskazuje na to, że od 15 października cokolwiek konstruktywnego zadziało się wewnątrz środowiska, nie ma natomiast tygodnia, żeby w jakimś studiu prawica publicznie nie prała brudów (vide Kowalski, Ardanowski, prof. Nowak, a teraz Jaki, Dworczyk, Mastalerek, Błaszczak). Ekipa, która rządziła 8 lat krajem, zatrudniająca dziesiątki PRowców i analityków, wie, że strzela sobie w stopę. Dlaczego więc to wszystko się dzieje, wbrew elementarnej logice i to na trzy tygodnie przed wyborami samorządowymi?

Rozmawiałem ostatnio z Janem Rokitą, który zdradził, dlaczego już nie para się polityką. W nostalgicznym wspomnieniu mojego rozmówcy lata 90. to czas polityki amatorskiej i inteligenckiej, gdzie siadano przy kawie lub czymś mocniejszym, a kluczowi nominaci partyjni urządzali sobie wielogodzinne kluby dyskusyjne. W takich gremiach miały powstawać strategie i polityczne postulaty. Polityka ta zgodna była z przysłowiem przywoływanym w Discorsi przez Machiavellego, że nie należy wygłaszać na piazza (placu) tego, nad czym dyskutowano w palazzo (pałacu).

Dziś jest na odwrót, dlatego osób pokroju Jana Rokity w polityce nie ma. Nie sposób wyobrazić sobie, mówił mój rozmówca, że dziś na konwencji partyjnej po starannie wyreżyserowanym przemówieniu lidera partyjnego szeregowy poseł zgłasza się, chcąc rozpocząć dyskusję nad jakimś punktem dopiero co zaprezentowanego wystąpienia. Zostałby uznany za szaleńca i wyproszony z sali.

Deliberacja, spór, ucieranie poglądów – niegdyś uznawane za sól polityki – zostały zastąpione udanym roastem na politycznych przeciwników w czasach hossy lub żenującym plotkowaniem o własnym środowisku w świetle reflektorów w czasach bessy.

Na prawicy dziś mamy do czynienia z tym drugim. Nieistotne, że za trzy tygodnie są wybory. Jeśli nie sposób narzucić wszystkim jednej linii, to jedyne co pozostaje, to plotkowanie u Rymanowskiego lub hejty na X. Jeśli w pałacu niczego nie dało się ustalić, to na placu trzeba wskazać winnych tego stanu rzeczy.

Wrażenie to potęgowane jest również faktem, że mówimy przecież o konieczności rozmowy między dwoma niezależnymi partiami prawicowymi. Dogmatyczna niechęć wobec dyskusji wewnątrz koalicjantów wydaję się czymś absurdalnym. Niestety, co widzimy również w koalicji rządzącej, jest to reguła królująca w naszej niepolitycznej polityce.

Trudno wierzyć, że taki stan rzeczy na prawicy będzie trwał dłużej niż kilka miesięcy. I to nawet, gdyby rządzący co tydzień zapraszali na komisje śledcze Jarosława Kaczyńskiego, który rozjeżdżałby kolejnych politycznych żółtodziobów. To nieustanne budowanie napięcia musi do czegoś doprowadzić. Albo więc prawica zmieni dres na garnitur i wróci do poważnej środowiskowej dyskusji, albo dowiemy się o rozwodzie z okładki Faktu.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.