Od teraz każdy z nas może pomóc samotnemu seniorowi z sąsiedztwa. I otrzymać za to pieniądze
Świadczenia socjalne i ośrodki pomocy społecznej nie wystarczą. Potrzebujemy zaangażowanego społeczeństwa obywatelskiego, które nie tylko będzie patrzeć władzy na ręce, ale przede wszystkim oglądać się na ubogich i słabych, którzy nie dali sobie rady. Trudno jednak oczekiwać, by w skali całego państwa organizować oddolną samopomoc. Dlatego to państwo i samorządy powinny inicjować projekty pozwalające obywatelom zaangażować się we wsparcie osób potrzebujących w ich okolicy.
Garść informacji
1 listopada br. weszła w życie nowelizacja ustawy o pomocy społecznej. Niesie ona za sobą kilka zmian, z których szczególnie ciekawe i warte omówienia jest wprowadzenie usług sąsiedzkich. Zgodnie z definicją Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej (MRiPS) usługi sąsiedzkie są świadczeniami pomocy społecznej o charakterze opiekuńczym, organizowanymi w miejscu zamieszkania usługobiorców. Są one dedykowane osobom samotnym, głównie starszym lub chorym, wymagającym opieki i niemogącym otrzymać jej w inny sposób.
Za organizację i finansowanie tych usług odpowiedzialne będą gminy, jednak nie są do tego zobligowane. Gdyby jednak jednostki samorządu terytorialnego zdecydowały się na uruchomienie takiego programu, mogą ubiegać się o dofinansowanie do 80% kosztów, które pokryte zostaną ze środków Korpusu Wsparcia Seniorów na rok 2024. Program usług sąsiedzkich będzie realizowany przez cały 2024 rok.
Korpus Wsparcia Seniorów to inny program realizowany przez MRiPS od 2022 roku. Jego korzeni można doszukiwać się w czasie pandemii COVID-19, kiedy seniorzy, będący w grupie największego ryzyka, nie opuszczali swoich domostw w obawie przed wirusem. Wtedy to wolontariusze, często oddolnie, zajmowali się dostarczaniem im najpotrzebniejszych rzeczy oraz pomagali w załatwianiu różnych spraw, aby zmniejszyć ryzyko zakażenia.
Dotychczasowe edycje „Korpusu…” opierały się na codziennym wsparciu seniorów w konkretnych gminach z wykorzystaniem wolontariuszy, a także poprawie ich bezpieczeństwa, m.in. poprzez zwiększanie dostępności do tzw. „opieki na odległość”, a więc wszelkiego rodzaju urządzeń monitorujących stan zdrowia osób starszych i umożliwiających zdalne wezwanie pomocy, np. poprzez przycisk bezpieczeństwa.
Dlaczego to jest ważne?
Programy takie jak usługi sąsiedzkie czy Korpus Wsparcia Seniorów mogą nie wydawać się istotne z punktu widzenia całego systemu pomocy społecznej w Polsce. Z pewnością kwoty rzędu kilkudziesięciu milionów złotych, które przeznaczono na ich roczne budżety, nie robią wrażenia na tle olbrzymich świadczeń socjalnych, do których rząd przyzwyczaił nas w ciągu ostatnich lat.
Jednak waga i znaczenie tych programów nie leży w ich finansowaniu, a w istocie ich funkcjonowania, a więc działaniu opartym nie na redystrybucji środków czy pomocy instytucjonalnej, czyli np. pomocy w domach pomocy społecznej (DPS), ale właśnie na pozainstytucjonalnych formach wsparcia – wsparciu lokalnym, oferowanym na miejscu w domach seniorów i osób chorych.
Proces rozwoju usług opiekuńczych świadczonych na poziomie lokalnych społeczności nazywa się deinstytucjonalizacją pomocy społecznej. W ostatnich latach jest to jeden z najważniejszych trendów wyznaczających zmiany w sposobie myślenia i organizacji pomocy społecznej w Polsce, na którego temat opracowano szereg analiz, raportów i artykułów, w tym także na portalu Klubu Jagiellońskiego.
Deinstytucjonalizacja pomocy społecznej jest ważna z wielu różnych powodów, choć w innym stopniu dla różnych grup społecznych. W Polsce najwięcej mówi się o deinstytucjonalizacji pieczy zastępczej, a więc zastąpieniu domów dziecka rodzinami zastępczymi.
Jest rzeczą oczywistą, że nawet najlepsza instytucja nie jest w stanie zastąpić dziecku choćby namiastki rodziny, jaką może być rodzina zastępcza. Dlatego też skandalicznie niskie pensje dla rodziców zastępczych i fakt powstawania coraz to nowszych domów dziecka jest regularnie nagłaśniany przez media.
Mniej znane są lokalne i pozainstytucjonalne formy wsparcia oferowane innym grupom społecznym, np. osobom niepełnosprawnym czy seniorom, choć ich podstawowy sens jest taki sam jak w przypadku rodzinnej pieczy zastępczej. Chodzi przede wszystkim o godność człowieka i umożliwienie mu życia w jego własnym domu i środowisku, jeśli tylko jego kondycja psychofizyczna na to pozwala.
W przypadku osoby z niepełnosprawnością ruchową może to być na przykład wsparcie w postaci dofinansowania remontu pozwalającego dostosować mieszkanie do jej stanu zdrowia. W przypadku seniora mogą to zaś być właśnie usługi sąsiedzkie, a więc regularne odwiedziny jednej lub kilku osób z okolicy, które dotrzymają towarzystwa i pomogą w codziennych wyzwaniach.
Należy tutaj zwrócić uwagę, że instytucje nie są złe same w sobie i promowanie deinstytucjonalizacji nie jest skierowane przeciwko nim. Dla osób o znacznym stopniu niepełnosprawności, poważnie chorych lub w bardzo podeszłym wieku wsparcie instytucjonalne może być jedynym wyjściem.
Dlatego koniecznie należy dbać o wysoki poziom tych placówek i ich dużą dostępność. Jednym ze sposobów, aby to zrobić, jest właśnie deinstytucjonalizacja – zajęcie się częścią osób potrzebujących w ich lokalnych środowiskach znacząco odciąży placówki pomocy społecznej i ochrony zdrowia, robiąc w nich miejsce dla osób, które nie mogą przebywać we własnych domach.
Rozwój społeczeństwa obywatelskiego
W całym tym systemie dużą rolę odgrywać może społeczeństwo obywatelskie, a zwłaszcza organizacje pozarządowe. Gminy mogą powierzać im realizację usług sąsiedzkich, co czyni je ważnym partnerem w całym procesie. Nie ulega wątpliwości, że wiele NGO już od wielu lat na własną rękę realizuje działania ujęte w opisanych wyżej programach, np. Stowarzyszenie mali bracia Ubogich zajmujące się niesieniem pomocy i wsparcia osobom starszym.
Nowy program MRiPS daje samorządom swobodę w zakresie decydowania o formach współpracy z opiekunami, o tym komu i w jakim zakresie powierzy te funkcje. Opiekunowie mogą być więc wolontariuszami, mogą też pracować w oparciu o umowę zlecenie.
Ustawa zakłada, że usługi sąsiedzkie mają być świadczone przez osoby mieszkające blisko potrzebujących, a ich praca będzie wynagradzana przez gminę. Zakres pomocy ma ograniczać się do czynności niewymagających specjalistycznego przygotowania.
Byłoby wspaniale, gdyby program usług sąsiedzkich spotkał się z masowym odzewem „zwykłych” ludzi, niezrzeszonych w żaden sposób, którzy oddolnie uznaliby, że te kilka godzin w tygodniu poświęcone na pracę na rzecz starszego sąsiada jest trudem, który warto podjąć, z dodatkowym miłym akcentem w postaci drobnego wynagrodzenia z budżetu gminy za poświęcony czas. Jednak bardziej prawdopodobne wydaje się, że w wielu przypadkach głównym wykonawcą programu okażą się organizacje pozarządowe, od lat zrzeszające ludzi zainteresowanych pomaganiem bliźnim.
Część osób może obawiać się, że ten i inne programy realizowane w duchu deinstytucjonalizacji sprawią, że tak trudną i wymagającą dziedziną, jaką jest opieka nad osobami starszymi, chorymi, czy niepełnosprawnymi, będą zajmować się przypadkowi ludzie z okolicy, niemający w tym żadnego doświadczenia, a przez to mogący raczej zaszkodzić, niż pomóc swoim podopiecznym. Warto jednak uświadomić sobie, że realnie wciąż bardzo niewiele osób jest w stanie regularnie lub w ogóle korzystać z różnych form wsparcia, takich jak profesjonalny asystent.
Posłużmy się przykładem rodziny dziecka z jakąś formą niepełnosprawności – jest czymś oczywistym, że jego rodzice i pozostali bliscy poprzez praktykę nabędą profesjonalną wiedzę o tym, jak w najlepszy sposób pomóc takiemu dziecku i w jaki sposób się z nim obchodzić, aby go nie skrzywdzić i zapewnić możliwie najlepszy rozwój.
W tekście omawiającym jakiś wycinek polityki społecznej państwa polskiego nie mogło zabraknąć jednego z jego głównych leitmotivów, a więc kryzysu demograficznego – nieubłaganego procesu starzenia się polskiego społeczeństwa. Kolejne programy socjalne opracowane w celu zwiększenia dzietności w polskich rodzinach nie przynoszą spodziewanych rezultatów, choć cechują się pozytywnymi skutkami ubocznymi, takimi jak spadek ubóstwa.
Rozwiązania tego problemu są różne, najprostszym wydaje się nowelizacja polityki migracyjnej Polski i pozyskanie siły roboczej z zagranicy, jak to ma miejsce u naszych zachodnich sąsiadów, jednak takie rozwiązanie nie cieszy się zbytnią popularnością wśród Polek i Polaków.
Skoro więc państwo zawodzi w nakłanianiu Polaków do posiadania większej liczby dzieci, konieczne jest dostosowanie systemu opieki do realiów, w których coraz większy odsetek społeczeństwa będą stanowiły osoby w wieku emerytalnym. W tym procesie przydatna może być właśnie deinstytucjonalizacja pomocy społecznej, zwłaszcza w zakresie usług opiekuńczych.
Instytucje publiczne z pewnością nie będą w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb seniorów, jeśli nie przedstawi się im racjonalnej alternatywy, w której będą mogli realizować swoje potrzeby.
***
Programy lokalnej pomocy, jak Korpus Wsparcia Seniorów czy usługi sąsiedzkie, mogą odciążyć publiczne placówki takie jak DPS-y, które skupią się na osobach w poważniejszym stanie, wymagających profesjonalnej opieki. Jednak sam system to za mało – nawet najlepsze programy mają sens tylko wtedy, gdy trafią na podatny grunt, jakim jest rozwinięte społeczeństwo obywatelskie. Bez niego, bez ludzi go współtworzących, trudno spodziewać się, by tego rodzaju inicjatywy okazały się sukcesem.
Sfinansowano ze środków Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Rządowego Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich NOWEFIO na lata 2021–2030.