Reforma Ziobry to kompromitacja. Polityka wymiaru sprawiedliwości na 2
W skrócie
Polityka wymiaru sprawiedliwości w drugiej kadencji rządów Zjednoczonej Prawicy charakteryzowała się przede wszystkim niezwykłym uporem, z jakim obóz Jarosława Kaczyńskiego forsował realizację tzw. reformy Zbigniewa Ziobry z 2017 r. Działo się tak mimo braku jakichkolwiek pozytywnych efektów tych działań i przy bardzo wysokich kosztach ponoszonych zarówno przez rządzących, jak i przez Polskę. Wielka reforma sądownictwa, przedstawiana w rządowej propagandzie jako jeden z kluczowych obszarów „dobrej zmiany”, przyniosła jak dotąd trojakie skutki: utratę przez nasz kraj funduszy z Krajowego Planu Odbudowy oraz realną groźbę ograniczenia pozostałych wypłat z unijnego budżetu; osłabienie suwerenności i podmiotowości Polski oraz poszerzenie zakresu władzy instytucji europejskich; głęboki konflikt w elitach sędziowskich, który może w przyszłości stać się przyczyną destabilizacji wymiaru sprawiedliwości.
W wyniku wyborów w 2019 r. pozycja Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry w rządzie Zjednoczonej Prawicy wzrosła, szczególnie po opuszczeniu rządu przez Jarosława Gowina. Uczyniło to Jarosława Kaczyńskiego zakładnikiem polityki własnego ministra sprawiedliwości. Polityki coraz bardziej kosztownej i destrukcyjnej.
Konflikt pomiędzy ministerstwem a środowiskami prawniczymi –
Podstawowym celem zmian wprowadzonych w 2017 r. było uzyskanie przez ministra sprawiedliwości decydującego głosu w sprawie nominacji sędziowskich, pozostających wyłącznie w gestii Krajowej Rady Sądownictwa. Do tej pory była ona zdominowana przez reprezentantów wymiaru sprawiedliwości i wyłaniana przez samorząd sędziowski. Uchwalenie ustawy przerywającej kadencję dotychczasowej KRS w połączeniu ze zmianą trybu wyboru jej członków na stricte polityczny (zwykłą większością sejmową) pozwoliło ministerstwu zrealizować swoje zamierzenia.
Jednocześnie jednak dostarczyło oponentom reformy koronnego argumentu przeciwko niej. Nad nową KRS pojawił się zarzut niekonstytucyjności wynikający nie tylko z samego sposobu jej powołania, ale też z przyświecającego jej powołaniu celu. Rozwój wydarzeń z każdym miesiącem potwierdzał, że dyspozycyjność wobec ministra sprawiedliwości jest główną cechą łączącą nowych członków KRS. Zatwierdzeni przez nich kandydaci na stanowiska sędziowskie byli w istocie kandydatami Ziobry, choć oczywiście nie wszyscy.
W latach 2018–2023 powołanych zostało łącznie 2985 sędziów i asesorów. W przypadku przeważającej większości z nich o nominacji nie decydowały kryteria polityczne, lecz po prostu spełnienie ustawowych przesłanek. Inaczej jednak rzecz się miała z sędziami nowo powołanej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego (ID SN). Bez wyjątku dali się poznać jako gorący zwolennicy „dobrej zmiany”.
Jednocześnie w latach 2018–2020 minister sprawiedliwości, korzystając z przyznanych mu przez reformę uprawnień, wymienił ok. 140 prezesów i wiceprezesów sądów powszechnych, których łącznie mamy w Polsce 375. Wszystko wskazuje na to, że również w tym wypadku kierował się kryterium rzeczywistej lub zakładanej lojalności wobec siebie.
Działania te wywołały gwałtowny sprzeciw środowiska sędziowskiego, podsycany przez opozycję, z którą „starzy” sędziowie weszli w nieformalny sojusz. Reakcją ministerstwa było wszczynanie kolejnych postępowań dyscyplinarnych i dążenie do usunięcia z sądownictwa najbardziej zaangażowanych w protesty sędziów. To z kolei utwierdzało oponentów PiS w przekonaniu, że cała „reforma” nie ma innego celu niż polityczne podporządkowanie sądownictwa władzy, i zachęcało ich do dalszego oporu.
Najważniejszym efektem tej „wojny z sędziami” stał się – obok przejściowej dezorganizacji pracy sądów – konflikt w łonie środowiska sędziowskiego. Najbardziej zradykalizowana jego część domaga się obecnie usunięcia z sądownictwa wszystkich nominowanych przez tzw. neoKRS sędziów. Gdyby w wyniku zmiany władzy rzeczywiście dojść miało do realizacji tego postulatu, grozi to po pierwsze częściowym paraliżem wymiaru sprawiedliwości, po drugie zaś znaczącym obniżeniem jego jakości.
Absolwenci Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, utworzonej nota bene pod rządami Platformy Obywatelskiej, prezentują z reguły wysoki poziom merytoryczny i wolni są od wielu wad sędziów starszego pokolenia. Zarazem ich eliminacja z sądownictwa tylko z tego powodu, że otrzymali nominację w latach rządów Zjednoczonej Prawicy, będzie stanowić dalszy krok w kierunku podważenia i tak słabej legitymizacji wymiaru sprawiedliwości w Polsce.
Konflikt z UE –
Jednym z instrumentów wykorzystywanych przez sędziów sprzeciwiających się reformie Ziobry były środki prawne kierowane do Trybunału Sprawiedliwości UE. Orzeczenia TSUE na przestrzeni mijającej kadencji zadały ciężki cios „dobrej zmianie” realizowanej w sądach przez PiS. Zarówno ID SN, jak i neoKRS uznane zostały za instytucje niedające się pogodzić z europejskim standardem państwa prawa.
Przeniosło to spór o sądy na nową płaszczyznę: dopuszczalność decydowania przez UE o kształcie polskiego sądownictwa nie jest oczywista, choć traktaty unijne dają podstawy do takiego rozszerzenia kompetencji organów europejskich. Polityka Zjednoczonej Prawicy wobec sądownictwa doprowadziła do sytuacji, w której ewidentne złamanie standardów państwa prawa dostarczyło wygodnego i wiarygodnego pretekstu do ingerencji w suwerenność Polski i wzmocniło pozycję zwolenników federalizacji UE.
Wyroki TSUE dały organom unijnym mandat dla działań o charakterze stricte politycznym: przeciwko Polsce uruchomiona została procedura art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej, umożliwiająca nałożenie sankcji w razie stwierdzenia poważnego naruszenia „wspólnych wartości” przez państwo członkowskie. Zaś w grudniu 2020 r. premier Morawiecki musiał zgodzić się na przyjęcie tzw. rozporządzenia w sprawie warunkowości, umożliwiającego zablokowanie wypłaty środków z Funduszu Odbudowy (a także „zwykłych” środków pochodzących z budżetu Unii) na rzecz krajów, „w których stwierdzone naruszenia zasad praworządności utrudniają zarządzanie funduszami UE”. Z narzędzia tego Komisja Europejska niezwłocznie uczyniła użytek.
W ten sposób ceną za ambicje jednego polityka, sprowadzające się do tego, aby decydować, kto zostanie prezesem polskiego Sądu Najwyższego, stało się ponad 150 mld zł. Obrana przez Zjednoczoną Prawicę metoda obrony polegająca na ogłaszaniu, że wyroki TSUE nie obowiązują Polski, okazała się całkowicie nieskuteczna i rząd ostatecznie musiał się cofnąć.
Izba Dyscyplinarna SN została w końcu zlikwidowana. Ruch ten jednak miał wszelkie cechy pozorności: sprawy dyscyplinarne i immunitetowe sędziów przeniesiono do kompetencji Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ponadto ustawa w ogóle nie weszła w życie. KPO pozostało zablokowane.
Doprowadziło to do sytuacji, w której Polska pozbawiona została ogromnych środków finansowych, UE rozszerzyła zakres uznawanej za dopuszczalną ingerencji w sprawy państw członkowskich, zaś stan sądownictwa nie uległ żadnej poprawie w stosunku do okresu przed 2015 r.
Pozostałe obszary –
Zbigniew Ziobro, najdłużej urzędujący w historii minister sprawiedliwości, nie podjął żadnych działań nakierowanych na systemową naprawę polskiego sądownictwa, którego największą bolączką pozostaje opieszałość i brak zaufania społecznego. Poszczególne punktowe zmiany, z których niektóre – jak reforma kodeksu prawa cywilnego czy konfiskata rozszerzona – uznać można za dobre pomysły, nie wpływają na zmianę ogólnego stanu rzeczy.
Za szczególne zaniechanie uznać należy wyjątkowo nieudolną próbę cyfryzacji wymiaru sprawiedliwości. Poza sądami administracyjnymi w polskich sądach nadal nie istnieje możliwość procedowania w formie cyfrowej, zaś poszczególne narzędzia cyfrowe postawione do dyspozycji sędziów i pełnomocników (Portal Akt Sądowych Sądów Administracyjnych, Portal Rejestrów Sądowych i Portal Informacyjny Sądów Powszechnych) nie tworzą spójnego systemu i działają ułomnie. Dwie kadencje Zjednoczonej Prawicy w obszarze wymiaru sprawiedliwości uznać można za całkowicie zmarnowane.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.