Dylematy katolika przy urnie wyborczej: PiS, Konfederacja, Lewica, etc.?
Czy rzeczywiście nauka katolicka odbiera nam wolność politycznego wyboru, a Kościół już w samej swojej doktrynie wtrąca się do polityki i dąży do wprowadzenia katolickiej dyktatury moralnej? I czy rzeczywiście można zgodzić się z Beatą Mazurek, która jakiś czas temu powiedziała, że PiS jest partią katolicką?
„Mam wrażenie że Vademecum Wyborcze KEP jest przesiąknięte liberalną logiką, według której wybory są jak komunia święta w Wielkanoc u katolika. Jego podstawowy wymiar polityczności to przypomnienie sobie raz na cztery lata, że jest się obywatelem, pomijając to wszystko, co się dzieje w międzyczasie. Przywoływane zdanie z adhortacji Jana Pawła II, że prawo i obowiązek uczestniczenia w polityce dotyczy wszystkich i każdego jest wyabstrahowane od kontekstu. Dalej przeczytamy bowiem, że formy tego udziału mogą być różne i wzajemnie się uzupełniać” – stwierdził Bartosz Brzyski.
„Chciałbym odtworzyć logikę, która stała za autorami Vademecum. Ona jest zasadna teoretycznie, ale w praktyce może się rozjeżdżać. Wydaje mi się, że demokracja jest przez nich pojmowana w duchu konstytucji, według której suwerenem jest naród. A najwyższym aktem tej suwerenności jest akt wyborczy. Ergo – katolik, który nie może uciekać w prywatyzację swojej wiary, musi wziąć udział w wyborach. Tymczasem wybieramy dwie ekipy politycznych ultrasów. I tu nasuwa się pytanie, czy głosując na nich, nie wzmacniamy tylko tej toksycznej polaryzacji” – zauważył Konstanty Pilawa.
„W Nocie doktrynalnej o niektórych aspektach działalności i postępowania katolików w życiu politycznym inspirująco opisane jest pojęcie, które można by określić jako ideologię laicyzmu. Zakłada ona, że Kościół nie może nawet sugerować pewnych rozwiązań w sferze politycznej – nie tylko rozwiązań na poziomie państwowym, ale także nie powinien wtrącać się w decyzje wyborcze swoich wiernych. Gdyby to zastosować w praktyce, to mielibyśmy do czynienia z pewnego rodzaju schizofrenią. Człowiek w życiu prywatnym miałby stosować się do zaleceń moralnych Kościoła, ale, broń Boże, nie próbować ich przekładać na życie publiczne. W sferze politycznej musiałby działać według odmiennych zasad, narzuconych mu przez dominującą opcję polityczną. To absurdalny świat” – podsumował Piotr Kaszczyszyn.
Piotr Kaszczyszyn
Konstanty Pilawa
Bartosz Brzyski