Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

PiS zaprzecza własnym wartościom

PiS zaprzecza własnym wartościom autor zdjęcia" Piotr Drabik; źródło: flickr.com

Konserwatyzm, suwerenność i katolicyzm – to najważniejsze składniki filozofii politycznej Prawa i Sprawiedliwości, na które partia powołuje się od początku swojego istnienia. Koniec drugiej kadencji rządów Zjednoczonej Prawicy to dobra okazja, by idee zestawić z polityką realizowaną w latach 2019-2023.

Warto na początku zdefiniować kluczowe kategorie. Konserwatyzm definiuję szeroko: jako postawę sceptyczną wobec nagłych zmian kulturowych, społecznych i politycznych, wiarę w moc sprawiedliwych instytucji temperujących zepsutą ludzką naturę oraz głęboki szacunek do tradycyjnych struktur społecznych, takich jak rodzina, naród czy religia. Taką partią, integralnie konserwatywną, w zamyśle Jarosława Kaczyńskiego od samego początku miał być PiS.

Suwerenność państwa oznacza w uproszczeniu niezależność od innych podmiotów sprawowania władzy i zdolność do samostanowienia. Współcześnie ten ideał trzeba czytać w szerszym kontekście stosunków między- i ponadnarodowych. Polska jako członek Unii Europejskiej i NATO, państwo funkcjonujące w globalnym systemie zależności, jedynie w sposób ograniczony może samostanowić o sobie. PiS podkreśla znaczenie suwerenności zewnętrznej. Chce bronić Polski przed wpływem innych państw, instytucji ponadnarodowych oraz globalnego kapitału.

Katolicyzm w kontekście politycznym rozumiem zgodnie z literą i duchem Gaudium et spes, konstytucji duszpasterskiej o Kościele współczesnym. Jak czytamy, „wspólnota polityczna i Kościół są w swoich dziedzinach od siebie niezależne i autonomiczne”. Partie polityczne mogą i powinny powoływać się na wartości katolickie, a ich członkowie słuchać nakazów chrześcijańskiego sumienia.

Magisterium nie opowiada się za rozdziałem Kościoła od państwa. Jest otwarte na współpracę z poszanowaniem autonomii, a także rości sobie prawo do komentowania wydarzeń politycznych z perspektywy moralnej i stricte religijnej. Jednakże katolicyzm nie zachęca do budowy państwa wyznaniowego. Chrześcijaństwo nie może być również instrumentalizowane, by osiągane były cele partyjne. Kościół zrezygnował więc z pełnienia funkcji politycznych. Chce operować na poziomie metapolitycznym. Zakładam, że podobnie zasady te rozumie Prawo i Sprawiedliwość.

Konserwatyzm PiS

Zacznę od tego, co moim zdaniem z konserwatyzmu w PiS zostało. Po pierwsze, rząd Mateusza Morawieckiego kontynuował politykę wspierania materialnego polskich rodzin. Nasz kraj zajmuje drugie miejsce w UE w kategorii udziału wydatków na świadczenia dla rodzin (w ogóle wydatków socjalnych). Zarówno retorycznie, jak i realnie rodzina stanowi dla prawicy priorytet.

Po drugie, podczas drugiej kadencji utrzymano, a nawet zaostrzono, normy prawa w newralgicznych obszarach toczących się wojen kulturowych. Zaostrzono prawo antyaborcyjne, nie zalegalizowano małżeństw homoseksualnych ani związków partnerskich.

Po trzecie, na polu kultury wspierano rozwój tożsamości narodowej. Regularnie podczas drugiej kadencji przekazywano rekordowe środki do dyspozycji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, wspierano cały szereg cennych, choć raczej niezbyt głośnych medialnie, inicjatyw. Podczas pandemii przekazano również bezprecedensowe wsparcie dla polskich twórców i animatorów kultury.

Niby-konserwatyzm PiS

Nawet w tych dziedzinach życia publicznego, w których PiS trzymał się konserwatywnych pryncypiów, popełniono sporo zaniechań i błędów. Wykonano kilka ruchów, które przynoszą efekty odwrotne do zamierzonych.

Po pierwsze, odpowiedzialna polityka prorodzinna nie może opierać się wyłącznie na bezpośrednich transferach socjalnych, musi również kształtować warunki sprzyjające powstawaniu nowych gospodarstw domowych. Według danych Polskiego Instytutu Ekonomicznego 49% młodych osób (między 18. a 34. r. ż.) mieszka z rodzicami. Analitycy stwierdzili, że głównym powodem tego stanu rzeczy jest brak mieszkań.

Mimo hucznych zapowiedzi rząd PiS poniósł w polityce mieszkaniowej porażkę. Rosnąca inflacja i wysokie stopy procentowe sprawiły, że zmniejszył się odsetek Polaków, których stać na wynajem lub wzięcie kredytu hipotecznego. Trudno nazwać to dogodnymi warunkami do zakładania rodziny.

Po drugie, choć podczas drugiej kadencji rządów PiS zaostrzono przepisy antyaborcyjne, to nadal zgłaszane są zastrzeżenia wobec funkcjonowania Programu za życiem, który miał zapewnić kompleksowe wsparcie dla matek dzieci z niepełnosprawnościami.

Kilkukrotnie program ten był krytykowany przez NIK i środowiska pro-life, m.in. w zakresie niewykorzystywania przeznaczonych na ten cel środków. Nie wystarczy zakazać aborcji eugenicznej, trzeba też stworzyć komfortowe warunki dla życia i rozwoju rodzin w bardzo trudnej sytuacji.

Po trzecie, na polu kształtowania tożsamości narodowej można zgłaszać szereg zastrzeżeń. Prawo i Sprawiedliwość od początku swojego istnienia miało ambicję kształtować pedagogikę dumy, która miała zastąpić pedagogikę wstydu. Sądzę jednak, że w tym kontekście można wskazać działania, które przyniosły efekt odwrotny do zamierzonego.

Przykładem jest wprowadzenie do polskich szkół przedmiotu historia i teraźniejszość. Ideę należy ocenić pozytywnie. W polskiej edukacji brakuje powszechnej miejsca na rozwijanie świadomości historycznej w odniesieniu do czasów najnowszych.

Osławiony podręcznik profesora Wojciecha Roszkowskiego, nawet abstrahując od samej wartości merytorycznej tej pracy, spotkał się krytyką nawet po prawej stronie debaty publicznej. Wielokrotnie zwracano uwagę na formę przekazu podręcznika, która przedstawia zbyt jednostronną wizję najnowszej historii i nie zostawia miejsca na poważną rozmowę na temat polskiej tożsamości, co w efekcie zniechęca uczniów szkół ponadgimnazjalnych do konserwatywnych wartości.

Trzeba też dodać, że podczas drugiej kadencji nie powstał bodaj ani jeden film lub serial, który zyskałby finansowanie polskiego państwa, okazał się wielkim sukcesem i mógłby kształtować dumę z polskości. Zdarzały się filmy nieźle oceniane przez widzów i krytyków, takie jak Zieja (2020), Johnny (2022) czy Prorok (2022), ale żaden z nich nie zasłużył na miano narodowej superprodukcji. Te, które wprost można uznać za przykłady kina patriotycznego, takie jak Piłsudski (2019) i Orlęta. Grodno ‘39 (2022), okazały się po prostu nieudane.

Antykonserwatyzm PiS

Od początku swojego istnienia PiS chciał uzdrowić polskie państwo. Ambicją było wyprowadzenie polskich instytucji z mroków postkomunizmu, walka z kolesiostwem i układami. Konserwatysta ufa w siłę instytucji, wierzy, że są one w stanie poskramiać egoizm jednostki i zneutralizować szkodliwy wpływ grup interesów. W tym sensie PiS jest partią antykonserwatywną.

W drugiej kadencji pogłębił się kryzys standardów w procesie stanowienia prawa. Paradygmatycznym przykładem jest chaos legislacyjny związany z „wyborami kopertowymi” w 2020 r. Zanim zażegnano kryzys polityczny, nie mając żadnym podstaw prawnych, nie przeprowadzono głosowania w pierwotnym terminie i wyznaczono nową datę głosowania.

Państwo działało wówczas w kontekście pandemii COVID-19. Stanowi to pewną okoliczność łagodzącą, niemniej eksperci OBWE w raporcie o wyborach prezydenckich podkreślali, że „wszelkie zmiany w ordynacji wyborczej, w tym w sytuacjach nadzwyczajnych, powinny być sformułowane i przyjmowane odpowiednio wcześniej, w wyniku otwartego procesu, tak aby zapewnić zasadę stabilności prawa”.

W trakcie drugiej kadencji PiS wielokrotnie dochodziło również do łamania regulaminu Sejmu. Za przykład może posłużyć reasumpcja głosowania zarządzona bezprawnie przez marszałek Elżbietę Witek 11 sierpnia 2021 r. Zjednoczona Prawica po przegranym głosowaniu zdecydowała się na powtórzenie głosowania z uwagi na domniemane błędy kilku posłów. Zdaniem konstytucjonalistów uruchomienie procedury reasumpcji głosowania jest możliwe tylko wtedy, gdy dochodzi do błędów zawinionych przez organy prowadzące obrady, nie zaś przez posłów.

Cała druga kadencja rządu Mateusza Morawieckiego przebiegała pod dyktando przedłużającego się kryzysu sądownictwa. Jacek Sokołowski, ekspert Klubu Jagiellońskiego, wielokrotnie podkreślał, że wprowadzane rewolucyjną ścieżką zmiany w żaden sposób nie uzdrowiły polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Wręcz przeciwnie, postępująca anarchizacja sądownictwa przyniosła jedynie negatywne konsekwencje, również dla obywateli. Wbrew zapowiedziom czas procedowania spraw między 2019 a 2023 r. jeszcze się wydłużył, zaufanie do sądów dramatycznie spadło.

Do upartyjnienia państwa i wątpliwie prawnego wykorzystywania jego instytucji dla własnych celów politycznych doszło również w innych dziedzinach życia publicznego. Przykładowo, w drugiej kadencji kontrola NIK wykazała nieprawidłowości w wydatkowaniu publicznych pieniędzy w MEN w związku z przekazaniem przez ministra Przemysława Czarnka 6 mln zł na wybrane organizacje samorządowe związane z PiS, zaś 84,9 mln zł na rzecz organizacji, które nie zostały zarekomendowane przez zespoły doradcze (tzw. Willa plus).

Przykłady zagarniania państwa przez PiS można by mnożyć. Wbrew zapowiedziom ogłaszanym w 2005, 2015 i 2019 r. partia Jarosława Kaczyńskiego nie wprowadziła lepszej jakości zarządzania państwem. Co więcej, w wielu aspektach życia politycznego patologie jedynie się pogłębiły.

Suwerenność PiS

PiS od początku swojego istnienia jest partią suwerennościową, opowiadającą się za Europą ojczyzn i przywiązaną do ideału państwa narodowego. W związku z sytuacją międzynarodową retoryka ta została w drugiej kadencji jeszcze zaostrzona.

Niewątpliwie Prawu i Sprawiedliwości udało się zwiększyć potencjalne znaczenie państwa w obszarze militarnym. Polska już w 2023 r. będzie wydawała około 4% PKB na zbrojenia, a docelowo liczebność armii ma zostać zwiększona do 300 tys. żołnierzy.

Te intensywnie realizowane plany wpisują się w szereg zmian, które trzeba wpisać w kontekst wybuchu pełnoskalowej wojny Rosji z Ukrainą. Dotychczasową reakcję na ten konflikt uznaje się dość powszechnie za sukces. Zarówno działania polskiego rządu, jak i obecna sytuacja geopolityczna mogą w dłuższej perspektywie umacniać pozycję państwa w regionie.

Niby-suwerenność PiS

Rząd Mateusza Morawieckiego od początku drugiej kadencji używał suwerennościowej retoryki na forum unijnym. Wielokrotnie podkreślano, że kryzys w sądownictwie zostanie zażegnany, a Komisja Europejska i Trybunał Sprawiedliwości UE nie mają prawa ingerować w wewnętrzne sprawy polskiego sądownictwa. W grudniu 2020 r. odbył się pamiętny szczyt Rady Europejskiej, podczas którego Mateusz Morawiecki zgodził się na tzw. warunek praworządności.

Od tamtej pory środki z budżetu unijnego mogą być wypłacane tylko tym państwom, które zdaniem UE przestrzegają zasad demokratycznego państwa prawa. Szef polskiego rządu zapewniał przez miesiące, że rozporządzenie nie będzie blokowało polskich środków KPO, a KE uszanuje autonomię państw członkowskich w zakresie zarządzania sądownictwem. Podkreślano także, że prawo to nie zostało przegłosowane z powodu sytuacji w polskim sądownictwie i w późniejszym czasie zostaną poczynione starania dążące do uszczegółowienia tych ogólnym zapisów zgodnie z interesem Rzeczpospolitej.

Antysuwerenność

Zapowiedzi te nie zyskały potwierdzenia w rzeczywistości. Środki zostały zablokowane, dlatego w maju 2022 r. strona polska zdecydowała się ustąpić ponownie, tym razem w konflikcie o funkcjonowanie Sądu Najwyższego. Po kilku krajowych perturbacjach prezydent Duda 13 czerwca 2022 r. podpisał ustawę, która zlikwiduje Izbę Dyscyplinarną i powoła Izbę Odpowiedzialności Zawodowej. Mimo tych ustępstw Polska nadal nie otrzymała pieniędzy z KPO.

Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia w konflikcie z Czechami o kopalnię i elektrownię w Turowie. Upór Warszawy i suwerennościowa retoryka ostatecznie skończyła się porażką polskiej strony.

To wszystko prowokuje wniosek, powtarzany dziś, chociażby przez Jacka Czaputowicza, byłego ministra spraw zagranicznych w rządzie PiS, że podczas drugiej kadencji rządów Zjednoczonej Prawicy UE rozszerzyła swoje kompetencje ze szkodą dla suwerenności państw członkowskich i wbrew intencjom politycznym Warszawy.

Uchwalenie prawa godzącego w interesy innych podmiotów politycznych, a następnie wycofywanie się z powodu zagranicznej presji, odbyło się nie tylko w kontekście relacji z UE, ale również w relacjach z USA. Mowa o zawetowaniu przez prezydenta nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, która zakazywała podmiotom spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego posiadania większościowych udziałów w polskich mediach.

Ustawa była wymierzona w krytycznie nastawioną wobec PiS stację TVN, należącą do amerykańskiego koncernu Warner Bros. Discovery. Weto Andrzeja Dudy zostało poprzedzone krytyką USA pod adresem Polski, głos w tej sprawie zabrał m.in. amerykański sekretarz stanu, Antony Blinken. Trudno ocenić skalę wpływu tej krytyki na uległość polskich władz, równie trudno jednak uwierzyć, że presja amerykańska nie miała żadnego znaczenia.

Katolicyzm PiS

Tożsamość katolicka nadal jest ważną częścią ideowego credo PiS. Beata Mazurek, była rzecznik PiS, stwierdziła w 2019 r., że jej ugrupowanie jest „partią katolicką”. Jarosław Kaczyński zaś kilkukrotnie powtarzał, że w Polsce może istnieć albo katolicyzm, albo nihilizm.

Zacząć trzeba od wyroku TK z 22 października 2020 r., gdy doszło do fundamentalnej z perspektywy ochrony życia nienarodzonego zmiany w prawie antyaborcyjnym. Krótko po ogłoszeniu tego wyroku przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski pisał o „wyjątkowym uznaniu” dla tej decyzji.

Do przykładów pozytywnych działań należy również powołanie w 2019 r. Państwowej Komisji ds. praw wyjaśniania przypadków czynności skierowanych przeciwko wolności seksualnej i obyczajności wobec małoletniego poniżej lat 15. Działa ona również (choć nie tylko) po to, aby pomóc Kościołowi w oczyszczeniu jego struktur z pedofilii.

Pomijając wsparcie dla rodzin omawiane wyżej i pewne osiągnięcia na polu budowania zrębów katolickiej popkultury (filmy Zieja, Prorok, Johny), można stwierdzić, że na wyroku TK i działalności Komisji ds. pedofilii kończą się ewidentnie prokatolickie działania rządu Mateusza Morawieckiego w drugiej kadencji.

Niby-katolicyzm

Po rozpoczęciu masowych protestów zwolenników aborcji jako konsekwencji wyroku TK Jarosław Kaczyński wydał oświadczenie, w którym przestrzegał przed wrogami Polski i zachęcał do obrony kościołów. Słowa te zostały odebrane przez Radę Stałą Episkopatu krytycznie. Biskupi zachęcali do dialogu i przeciwstawiali się „instrumentalizacji spraw wiary i Kościoła”.

Kościół katolicki podczas drugiej kadencji służył PiS jako narzędzie podgrzewania społecznych emocji. Stanowił pewien symboliczny zasób, z którego korzystano, aby zmobilizować wyborców lub podgrzać emocje społeczne. Kościół często więc był poddawany utylitarystycznej logice partii rządzącej.

Było tak również podczas pielgrzymki Radia Maryja na Jasną Górę 9 lipca 2023 r. Przed mszą świętą prezes PiS nawoływał wprost do głosowania na swoją partię, używał miejsca świętego do agitacji politycznej i straszenia politycznymi oponentami. Wydarzenie to nie zostało jednoznacznie skrytykowane przez polskich biskupów. Niemniej po fali krytyki, jaka wylała się na ojców paulinów, doczekaliśmy się oświadczenia rzecznika prasowego Jasnej Góry, w którym między wierszami można wyczytać krytycyzm wobec całego zajścia.

Antykatolicyzm

Rada ds. Społecznych Konferencji Episkopatu Polski zaprezentowała w czerwcu 2021 r. projekt dokumentu Przestrzeń wspólnej nadziei, przestrzeń dobra wspólnego. Padają tam słowa krytyczne wobec upartyjnienia mediów publicznych.

Jak czytamy, „wydaje się, że istotnym warunkiem przebudowy polskiego życia publicznego jest dziś uwalnianie naszej społecznej komunikacji, a zwłaszcza mediów publicznych, spod wpływów logiki konfliktu politycznego […]”. Kościół podkreśla tym samym, że używanie mediów publicznych do uprawniania partyjnej propagandy również z perspektywy etyki katolickiej jest nie do zaakceptowania.

Krytyka ze strony polskiego Kościoła została również sformułowana w kontekście kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej, który trwa od sierpnia 2021 r. Biskup Krzysztof Zadarko wielokrotnie wypowiadał się przeciwko podgrzewaniu nastrojów ksenofobicznych i rasistowskich.

Latem 2022 r. biskup Zadarko wydał zaś oświadczenie, w którym ponownie przestrzegał polityków przed instrumentalizowaniem ludzkiego cierpienia w celach politycznych. Z kontekstu tej wypowiedzi można wywnioskować, że komentarz był skierowany szczególnie do Prawa i Sprawiedliwości.

Ten sam biskup, również w kontekście kryzysu uchodźczego, krytykował m.in. procedurę tzw. pushbacków. W wywiadzie udzielonym Katolickiej Agencji Informacyjnej stwierdził: „Nas obowiązuje konwencja genewska, która mówi wyraźnie, że jeśli na granicy stanie człowiek i poprosi o azyl, to mamy obowiązek go przyjąć”.

***

Pandemia, rosnący konflikt wewnątrz koalicji, kryzys migracyjny i wojna sprawiły, że polskie państwo przez całą drugą kadencję rządów prawicy funkcjonowało w logice stanu wyjątkowego. Nie zmienia to jednak faktu, że retoryka PiS bardzo często nie przystawała do politycznej rzeczywistości. Druga kadencja zostawiła po sobie wrażenie partii wyczerpanej władzą, zarówno jeśli idzie o zapał modernizatorski, jak i niekiedy jaskrawe sprzeczności między sferą normatywną a działaniami oraz efektami prowadzonej polityki.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.