Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Dobro „Brajanka jest najważniejsze”. Tak wygląda dziś szkoła

Dobro „Brajanka jest najważniejsze”. Tak wygląda dziś szkoła autor ilustracji: Julia Tworogowska

Zarobki niższe niż w Biedronce na kasie, przemęczenie, wypalenia zawodowe, brak szacunku ze strony państwa, rodziców i uczniów. Najbardziej irytujące w tym wszystkim jest jednak to, że do degradacji pracy nauczyciela dochodzi podczas rządów prawicy, której z ust nie schodzą frazesy o konserwatywnych wartościach. To jeden z moich największych zarzutów wobec rządzącej ekipy – PiS chce kształtować wśród dzieci postawy patriotyczne, miłość do narodowej historii i kultury, a jednocześnie ma głęboko gdzieś tych, którzy za to wszystko odpowiadają.

Zacznijmy od liczb. Pensja minimalna w Polsce wynosi dziś na rękę 2780 zł. Nauczyciel może liczyć na podstawowe uposażenie w przedziale między 2846 zł a 3432 zł. To mniej niż kasjer w Biedronce, który dostaje do kieszeni między 3023 zł a 3459 zł.

Zdaniem PiS-u równowaga we wszechświecie zostanie niebawem przywrócona, bo już od 1 stycznia statystyczny belfer ma ponoć otrzymywać nawet 3804 zł podstawy wynagrodzenia. To mniej więcej tyle, ile trzeba dziś wydać na miesięczną ratę przeciętnego kredytu hipotecznego w Polsce. Szału nie ma.

„8 lat podstawówki i 4 liceum. Potem 5 bite studiów, dyplom z wyróżnieniem, 20 lat praktyki i oto mi płacą, jakby ktoś dał mi w mordę. Ja p******ę, k***a! O, bracia poloniści, siostry polonistki, 130 było nas na pierwszym roku. Myśleliśmy, że nogi Boga złapaliśmy, że oto nas przyjęto do szkoły poetów.

Szkoła poetów, Dżizus, k***a, ja p******ę! Przez 5 lat stron tysiące, młodość w bibliotekach. A potem bida, bida i rozczarowanie! A potem beznadzieja, starość pariasa i wszechporażająca nas wszystkich pogarda”. Przed pierwszym dzwonkiem nowego roku szkolnego polscy nauczyciele mają twarz Adasia Miauczyńskiego z Dnia Świra.

Cytat trafia w sedno, dlatego że zwraca uwagę nie tylko na niskie zarobki pracowników edukacji. Za tym podstawowym, mówiąc eufemistycznie, mankamentem idą następne. Skoro zarabiasz źle, musisz dorabiać.

Zatrudniasz się więc w drugiej, trzeciej szkole, a do tego dorzucasz korepetycje albo równocześnie studiujesz coś, co pozwoli ci w przyszłości zmienić branżę. Tyrasz więc na 2 etaty, uczysz 6 klas, codziennie kończysz pracę o 23:00, a do tego wszyscy wchodzą ci na głowę.

Co robi dziś typowy rodzic, gdy dowiaduje się o złym zachowaniu swojego dziecka? Ufa nauczycielowi i stara się wpłynąć na nieodpowiednie zachowanie syna lub córki? Nic z tych rzeczy. Bardzo prawdopodobne, że weźmie stronę podopiecznego i złoży skargę na nauczyciela do dyrekcji lub, co ponoć zdarza się coraz częściej, kuratorium oświaty.

Co w tej sytuacji zrobią przełożeni? Logika rynkowa już dawno opanowała publiczne szkolnictwo, które musi konkurować z placówkami prywatnymi i edukacją domową. Klient nasz pan, uczeń to skarb. A nauczyciel? Pozostaje mu rola kozła ofiarnego.

Ktoś powie, że nawet jeśli to prawda, to przecież nauczyciel ma ostateczny argument – wystawienie oceny z przedmiotu lub obniżenie zachowania. Niby tak, ale jest to dziś coraz trudniejsze. Oceny przecież są krzywdzące, a dzieci takie kruche.

Co właściwie oznacza jakaś cyferka wystawiana w dzienniku przez „nieudacznika, który pracuje w edukacji, bo zapewne nigdzie indziej nie potrafił znaleźć pracy”? Dzieci słyszą w domu takie pogardliwe gderanie, powtarzają więc po starszych. Stopniowo dochodzi do nich, że pani nauczycielka tak naprawdę nic nie może.

A jeśli nawet przyjdzie co do czego i Brajankowi będzie grozić kiblowanie 2 razy w tej samej klasie, to przecież jest jeszcze Szkoła w Chmurze. Zawsze można przepisać dziecko do modnej ostatnio internetowej edukacji, a tam wiadomo – wymagania mniejsze, stresu żadnego, wszystko bez wychodzenia z domu.

10 lat temu zdawałem maturę. Szkoła, którą kończyłem, już nie istnieje. Owszem, miała sporo mankamentów, ale nauczyciel przynajmniej nie był systemowo ustawiany w pozycji chłopca do bicia. Tak wiele mówi się (i słusznie!) o kryzysie zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży.

Chyba warto byłoby zapytać, jak te wszystkie ciężary znoszą nauczyciele. Zarabiają źle, nie otrzymują wsparcia i cały czas słyszą, że są darmozjadami, bo mają 2 miesiące urlopu. To nie jest urlop, ale konieczna rekonwalescencja, żeby przez pozostałe 10 miesięcy mieć siłę na funkcjonowanie w tym grajdołku.

18 000 pracowników dydaktycznych wypełniło ankietę na portalu głosnauczycielski.pl. Niemal połowa z nich o nowym roku szkolnym „myśli z rozpaczą, odczuwa zmęczenie i wypalenie”. To nie bierze się znikąd. Nauczyciele są biedni. Nie tylko z powodu pustych portfeli, ale również ze względu na upadek społecznego szacunku, którym jeszcze niedawno mogli się cieszyć.

Pensja ma również wymiar godnościowy. Nie odczuwam niechęci do pań sprzedających w marketach, to również bardzo trudna i stresująca praca, jednak społeczeństwo bez porównania więcej zawdzięcza nauczycielom niż kasjerom. Więcej również wymaga się od nich poświęceń, zarówno żeby ten zawód zdobyć, jak i żeby w nim funkcjonować.

Z mojej perspektywy najbardziej irytująca w tym wszystkim jest polityka edukacyjna prowadzona przez obecny rząd. Ile już razy słyszałem o potrzebie kształtowania patriotycznych postaw wśród uczniów? O tym, że szkoła ma wychowywać dobrych Polaków, rozmiłowanych w historii i kulturze narodowej.

To bardzo ważne cele, jako konserwatysta piszę to bez ironii. Państwo nowoczesne nie wymyśliło lepszego sposobu wpajania narodowej tożsamości od publicznej edukacji. Jednak nawet gdyby podręcznik do HiT-u nie budził wśród uczniów powszechnej szydery, to nic by się nie zmieniło, skoro z kpiną spotykają się nauczyciele w codziennej pracy.

Co zrobił PiS, żeby poprawić ich los? Obiecał, że już od 2024 r. nauczyciele będą minimalnie lepiej wynagradzani od pań/panów sprzątających, kasjerów czy ochroniarzy. Można przypuszczać, że poparcie dla partii Jarosława Kaczyńskiego wśród nauczycieli będzie na poziomie poparcia dla prawicy wśród aborcjonistek ze Strajku kobiet. Nauczyciele polskiego, historii i HiT-u, ci odpowiedzialni za krzewienie patriotycznych postaw, powinni być przez konserwatywną władzę rozpieszczani, a są nieustannie gnojeni. Ot, PiS-owski paradoks.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.