Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

PiS załatwi nam darmowe autostrady?

PiS załatwi nam darmowe autostrady? Zhu Hongzhi/flickr.com

1 lipca ma wejść w życie zniesienie opłat za przejazd motocykli i samochodów osobowych na autostradach zarządzanych przez państwo. Obecnie płatne są tylko 2 odcinki takich autostrad, jednak już nawet ta zmiana będzie odczuwalna dla budżetu państwa – może kosztować nawet 200 mln zł.

Mała zmiana?

Wszystko zaczęło się od partyjnej konwencji Prawa i Sprawiedliwości w Warszawie, która odbyła się 14 maja. To na niej Jarosław Kaczyński zapowiedział zniesienie opłat na autostradach państwowych „w najkrótszym możliwie okresie”, a w przypadku odcinków koncesyjnych, gdzie opłaty pobierają prywatni koncesjonariusze, prezes PiS-u obiecał „załatwienie sprawy” w ciągu roku.

Za słowami lidera partii rządzącej poszły działania rządu – w środę, 17 maja, Rada Ministrów przyjęła projekt Ustawy o zmianie ustawy o autostradach płatnych oraz o Krajowym Funduszu Drogowym oraz niektórych innych ustaw. Dokument przedłożony został przez ministra infrastruktury, Andrzeja Adamczyka.

Projekt zakłada zniesienie opłat za przejazd pojazdów o masie do 3,5 t, a więc motocykli i samochodów osobowych, na autostradach zarządzanych przez Generalna Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Obecnie płatne są 2 odcinki autostrad zarządzanych przez państwo: Konin-Stryków oraz Bielany Wrocławskie-Gliwice Sośnica. To właśnie one staną się bezpłatne wraz z wejściem w życie ustawy, co planowane jest na 1 lipca.

Problemem nowej obietnicy PiS-u, który rzuca się w oczy jako pierwszy, jest skromny procent autostrad, jakie realnie staną się bezpłatne z początkiem lipca. Są to odcinki o łącznej długości ok. 261 km. To dość niewiele na tle łącznej długości autostrad w Polsce wynoszącej 1800 km.

Już nawet ta zmiana będzie odczuwalna dla budżetu państwa. Premier Morawiecki oznajmił na spotkaniu z wyborcami w Skalbmierzu, że rezygnacja z opłat na odcinkach autostrad zarządzanych przez GDDKiA będzie kosztować nawet 200 mln zł.

Odległe terminy końca koncesji

Prawdziwe kłopoty będą dotyczyć autostrad zarządzanych przez prywatnych koncesjonariuszy. W wielu przypadkach podpisali oni wieloletnie kontrakty z państwem polskim, niektóre wygasną dopiero w 2039 r. Ogranicza to możliwości PiS-u na uczynienie tych dróg bezpłatnymi, a już zwłaszcza w perspektywie jednego roku, co obiecał w swym przemówieniu Kaczyński.

Głos w tej sprawie zabrał Bartosz Jakubowski, ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego ds. transportu. Komentował tę sprawę następującymi słowami: „Zacznijmy od tego, że w Polsce mamy 2 różne rodzaje koncesji: pierwsza z nich oznacza, że koncesjonariusz utrzymuje dany odcinek autostrady w zasadzie samodzielnie, pobiera równocześnie całość opłat od kierowców korzystających z drogi. Mówimy tu o spółkach Autostrada Wielkopolska SA na odcinku Konin-Nowy Tomyśl oraz A4 Stalexport na odcinku Katowice-Kraków”.

„W przypadku tych koncesji rząd nie miał i nie ma nic do powiedzenia – umowy były tak skonstruowane, że Skarb Państwa nie ponosi żadnych kosztów utrzymania tych dróg, ale również nie ma wpływu na ich funkcjonowanie i nie partycypuje w zyskach spółki. Na 95% nie ma szans, że te odcinki autostrad staną się bezpłatne, bo warunki koncesji są dość jasno opisane” – mówił Jakubowski.

Najprostszym sposobem na odzyskanie wpływu na autostrady pod kontrolą koncesjonariuszy jest oczywiście poczekanie na zakończenie okresu trwania umów koncesyjnych między zarządcami dróg a państwem. Niestety terminy wygaśnięcia tych umów są odległe. Najwcześniej dobiegnie końca umowa ze Stalexportem na odcinku A4 między Katowicami a Krakowem – to 2027 r., a więc końcówka przyszłej kadencji Sejmu.

Na kolejne wygaśnięcie koncesji przyjdzie nam poczekać aż dekadę. Umowa z Autostradą Wielkopolską SA na zarządzanie odcinkiem drogi między Świeckiem a Koninem wygaśnie dopiero w 2037 r. 2 lata później, w 2039 r., wygaśnie ostatnia koncesja zawarta z firmą Gdańsk Transport Company (GTC), która zarządza odcinkiem autostrady A1 między Gdańskiem a Toruniem.

Zapewnienia prezesa PiS-u o załatwieniu tej sprawy w ciągu roku wskazują, że rządzący mają plany na szybsze dobranie się do koncesjonowanych autostrad niż czekanie 14-16 lat. Waldemar Buda, minister rozwoju i technologii, zapowiedział w audycji Radia Zet, że w przypadku braku porozumienia i braku chęci negocjacji z koncesjonariuszami istnieje mechanizm wywłaszczenia na cele publiczne.

Gdyby do tego doszło, Polskę czekałyby gigantyczne odszkodowania na rzecz pokrzywdzonych spółek, a nasz kraj straciłby wiarygodność jako bezpieczne miejsce dla przyszłych inwestycji, nie mówiąc już o potencjalnym nowym konflikcie z Unią Europejską.

Kosztowne podnoszenie bramek

To nie koniec dość złożonego systemu koncesji polskich dróg. „Drugi rodzaj koncesji, dotyczący m.in. Gdańsk Transport Company, działa mniej więcej tak, że koncesjonariusz pobiera opłaty wnoszone przez kierowców w imieniu Skarbu Państwa i przekazuje je do Krajowego Funduszu Drogowego, a w zamian dostaje stałą wypłatę.

Takim koncesjonariuszem jest m.in. Autostrada Wielkopolska SA zarządzająca autostradą A2 na odcinku Nowy Tomyśl-granica państwa i GTC, działająca na autostradzie A1 na odcinku Swarożyn-Nowe Marzy” – mówił Bartosz Jakubowski.

„Ich sytuacja może wyglądać tak, że zostanie wobec nich zastosowana istniejąca już ustawa o tzw. podnoszeniu bramek. Polega ona na tym, że minister może w każdej chwili zarządzić podniesienie bramek na autostradzie i uzasadnić to np. bardzo ważnymi aspektami dotyczących bezpieczeństwa ruchu drogowego, co jest oczywiście mitem i bzdurą, ale przecież nikt o to nie zapyta” – kontynuował ekspert CAKJ.

„Kolejną ważną cechą tych koncesji jest fakt, że koncesjonariusz nie reguluje opłat za przejazd w sposób dowolny, bo zostały ustalone w umowie koncesyjnej, natomiast firma jest tylko «przekładaczem» pieniędzy.

Już teraz można wprowadzić tam bezpłatne przejazdy, natomiast wtedy 100% kosztów pokryje Krajowy Fundusz Drogowy. Można podjąć takie kroki w każdej chwili, ale się tego nie robi z oczywistych powodów – to po prostu ogromne pieniądze” – podsumował Jakubowski.

Problemu nie stanowią wyłącznie skomplikowane spory z koncesjonariuszami. Główną przeszkodą niemającą, jak widać, znaczenia w okresie przedwyborczym są gigantyczne koszty bezpłatnych autostrad w Polsce.

Jak informuje GDDKiA na swojej stronie internetowej, „zgodnie z obowiązującym prawem wszystkie autostrady w Polsce będą płatne”. Deklaracja PiS-u to odwrócenie tej logiki i w rezultacie obciążenie budżetu państwa gigantycznymi kosztami utrzymania dróg w Polsce.

Czas na winiety?

Bartosz Jakubowski zauważa, że w przypadku braku opłat za użytkowanie dróg ekspresowych i autostrad możliwe będzie wprowadzenie innych sposobów na pozyskanie środków od kierowców.

„Pomysłem może być system winiet, jednak wtedy korzystanie z nich musi być powszechne. Jeżeli nasz system miałby działać tak jak winiety w Czechach, to należy pamiętać, że podstawowa zasada w tym kraju jest taka, że winiety są tanie, ale drogie jest to, kiedy ich nie ma. Za brak winiety dostaje się w Czechach tak potworny mandat, że każdy woli tę winietę kupić i dmuchać na zimne” – tłumaczył ekspert CAKJ.

„Ważne jest, żeby umieć to wyegzekwować. Zazwyczaj mamy problemy z egzekucją i stąd w Polsce obecność bramek na autostradach. Po prostu nikt nie potrafił stworzyć systemu, który zapewniałby pełną egzekucję opłat.

Trzeba więc będzie pójść drogą wprowadzenia opłat na autostradach i egzekwowania konieczności stosowania urządzeń pokładowych (e-Toll), w co raczej wątpię. Alternatywą jest powszechny podatek od samochodu, czyli właśnie legendarna winieta” – podkreślał Jakubowski.

„Oczywiście to nie spodoba się wszystkim, ale myślę, że byłoby to łatwiejsze do przełknięcia niż każdorazowa opłata za przejazd autostradą. Można też pójść najprostszą drogą, czyli po prostu podnieść opłatę paliwową i wtedy problem się rozwiąże, choć oczywiście wiadomo, jak wszyscy zareagują na podwyżki cen paliw” – zaznaczał ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego ds. transportu.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.