Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Intel na Dolnym Śląsku. Polska dołączy do światowej gry o czipy?

Intel na Dolnym Śląsku. Polska dołączy do światowej gry o czipy? Screen z materiału wideo w serwisie Youtube, "GAME OF THRONES - SEASON 1- TRAILER"

Intel wybuduje w dolnośląskiej Małkini pod Wrocławiem Zakład Integracji i Testowania Procesorów. Polska pierwszy raz w historii będzie częścią globalnego łańcucha produkcji najbardziej zaawansowanych na świecie układów. Co nowa fabryka zmieni technologicznie i gospodarczo dla Polski? Czy dzięki tej inwestycji nasz kraj dołączy do globalnej gry o czipy, być może dziś najważniejszego produktu rynkowego?

Inwestycja ośmiokrotnie większa niż Gdynia

Po trwających 2 lata negocjacjach Intel zdecydował się ulokować w Polsce Zagład Integracji i Testowania Procesorów, który będzie kosztował około 20 mld zł (4,5 mld dol.) i zatrudniał 2 tys. pracowników. Cały powstały dookoła tego zakładu ekosystem poddostawców ma według przewidywań stworzyć warunki pracy aż dla 10 tys. osób.

Zakład Intela jest największą zagraniczną inwestycją w polskiej historii. Próbowałem porównać ją do innych, ale trudno znaleźć podobny przykład. Centralny Port Komunikacyjny ma kosztować ok. 40 mld zł, farmy wiatrowe Baltica 2 i 3 ok. 35 mld zł, nowa fabryka Mercedesa ok. 6 mld zł, a głośno dyskutowany przekop Mierzei Wiślanej 2 mld zł. Z kolei 20 razy mniej kosztowała ogłoszona niedawno nowoczesna fabryka chipsów.

Największe wrażenie zrobiła na mnie próba oszacowania tego, ile wydaliśmy w czasach II Rzeczpospolitej na port w Gdyni. W ówczesnych zł było to ok. 300 mln. Trudno przeliczyć to na dzisiejszą wartość pieniądza. Wspomagam się szacunkami portalu WielkaHistoria. 1 zł z 1926 r. pomnożony razy 8 daje dzisiejszą wartość.

Port w Gdyni kosztował nas w czasie II RP ok. 2,5 mld dzisiejszych zł. Ta wspominana dzisiaj w podręcznikach inwestycja II Rzeczpospolitej kosztowała przeszło 8 razy mniej niż inwestycja Intela pod Wrocławiem. Warto zaznaczyć, że II RP była po prostu biedniejszym krajem, więc stanowiło to dla niej dużo większy wysiłek.

Pamiętajmy jednak, że nie tylko Intel inwestuje w ten zakład. Według doniesień Polityki Insight ok. 1,5 mld dol. (1/3 wartości inwestycji) ma być wsparciem publicznym. Jest to możliwe też dzięki ogłoszonemu niedawno tzw. CHIPS Act, czyli regulacji Unii Europejskiej mającej na celu rozkręcenie tego sektora w UE. To na pierwszy rzut oka robi wrażenie. Jednak właśnie ogłoszona inwestycja w Niemczech o wartości 30 mld dol. ma otrzymać wsparcie publiczne w wysokości 10 mld dol. Proporcje wsparcia – ok. ⅓ wartości inwestycji – są więc w obu przypadkach podobne.

Historia półprzewodników nad Wisłą

Dziś klienci Galerii Mokotów w Warszawie lub pracownicy biur „Mordoru” raczej rzadko zdają sobie sprawę, że chodzą po dawnych terenach fabryki TEWA, miejsca, gdzie w PRL-u produkowano tranzystory, układy scalone i nawet mikroczipy.

Pierwszy tranzystor na świecie powstał w 1947 r. Stworzyła go trójka badaczy – Bardeen, Brettain i Shockley. Ten ostatni niedługo później przeniósł się do rodzinnych okolic Palo Alto w Kalifornii oraz dał początek przyszłej Dolinie Krzemowej. W Polsce pierwszy tranzystor skonstruowano w 1953 r., a więc 6 lat później.

Pierwszym publicznie dostępnym, hitowym produktem zawierającym tranzystory były zgrabne, niezawodne i przenośne radia tranzystorowe. Te również zaczęły w Polsce powstawać mniej więcej 5 lat po tym, jak pojawiły się w Stanach Zjednoczonych. Wkrótce w naszym kraju zaczęto konstruować też pierwsze komputery, w tym serii Odra, które produkowano w zakładach ELWRO we Wrocławiu.

W 1968 r. w Kalifornii powstał Intel. Został założony przez weteranów branży, którzy zaczynali pracę jeszcze u Shockleya. Zaledwie 3 lata później zaprezentowali światu kolejną technologiczną rewolucję – mikroprocesor. Wcześniej produkowano układy scalone dla konkretnych zastosowań, a tworzenie urządzeń polegało na wykonywaniu układów z pełniących daną funkcję podzespołów. Mikroprocesor był uniwersalny – element fizyczny pozostawał ten sam, ale za pomocą kodu można było zaprogramować go do różnych zadań.

Za żelazną kurtyną od 10 lat panowała doktryna kopiowania Aleksandara Szokina, o której wspominałem w odcinku podcastu Paszczą o Technologiach. Dotyczył roli Putina w kradzieży zachodniej technologii, m.in. dlatego opóźnienie Polski wzrosło. Dopiero 11 lat po wynalezieniu mikroprocesora w Polsce wystartowała produkcja kopii procesora Intel 8080, nazwana MCY 7880.

Nie tylko fakt, że byliśmy technologicznie opóźnieni, miał znaczenie. Problem stanowiła też niewielka skala produkcji elektroniki. W 1970 r. w Polsce na 1 mln mieszkańców przypadało zaledwie 5 komputerów, było to 2,5 razy mniej niż w bratnim ZSRR i 90 razy mniej niż w Stanach Zjednoczonych. Na skutek niedoinwestowania w drugiej połowie lat 70., gdy PRL złapał gospodarczą zadyszkę, a szczególnie w latach 80., kiedy gospodarka PRL-u chyliła się ku upadkowi, polski przemysł elektroniczny przestał nadążać.

Gdy doszło do transformacji ustrojowej, technologie produkowane przez zakłady w Polsce były już raczej przestarzałe. Nawet jeśli zakupiono część nowoczesnych maszyn, to niedoinwestowanie i niedostatki w technologicznym doświadczeniu spowodowały, że polskie zakłady nie potrafiły konkurować z zachodnimi.

Zakłady ELWRO we Wrocławiu, gdzie produkowano komputery Odra, zostały sprzedane firmie Siemens, która je po prostu zamknęła. Warszawskie zakłady TEWA na Mokotowie zbankrutowały, a na ich miejscu powstały biurowce i galeria handlowa.

W ciągu ostatnich 30 lat w Polsce powstały różne firmy współpracujące z sektorem półprzewodnikowym. Poza rodzimymi firmami na rynku pojawili się też zagraniczni gracze. Być może niektórych to zaskoczy, ale Intel w Polsce jest obecny już od ponad 2 dekad. W 1999 r. na skutek przejęcia firmy Olikom Intel stał się właścicielem zakładów w Gdańsku.

Od tego czasu stworzone tam Centrum Badawczo-Rozwojowe urosło prawie dziesięciokrotnie, wkrótce zatrudniało ok. 4 tys. ludzi, a właśnie oddawany jest szósty budynek. Pracuje się tam zarówno w laboratoriach, jak i programuje zaawansowaną sztuczną inteligencję. Ten sukces odegrał ważną rolę również podczas przekonywania firmy Intel do kolejnej inwestycji.

Testowanie i integracja

Niezależnie od tego, co działo się w rosnącym polskim sektorze programowania, seryjna produkcja układów scalonych lub procesorów w naszym kraju właściwie zakończyła się w 1990 r. Po 3 dekadach wracamy do gry. Jakie znaczenie ma to dla Polski?

Warto zauważyć, że 4,5 mld dol. zainwestowane w Polsce to tylko parę procent z całej sumy 80 mld dol., które Intel chce w ciągu dekady zainwestować w Europie. Największe z tych projektów już zostały zapowiedziane – fabryka w Irlandii i ogłoszona 20 czerwca fabryka w Niemczech. Tam powstaną faby – zakłady, w których w krzemie wytrawiane są tranzystory i całe czipy. Stamtąd dziesiątki układów na dużych krzemowych waflach będzie przyjeżdżać do Zakładu Integracji i Testowania Procesorów, jaki znajdzie się pod Wrocławiem.

Na Dolnym Śląsku wafle będą cięte, pojedyncze czipy łączone z innymi elementami metalowymi, a następnie zostaną na nie nałożone obudowy. Cały proces zakończy testowanie urządzeń. Testy obejmą zarówno sprawdzenie indywidualnych, mających parę nanometrów tranzystorów, jak i całych układów.

Element przełomowego globalnego łańcucha

Dzięki zakładom pod Wrocławiem po raz pierwszy w historii pracujący w Polsce pracownicy będą brali udział w najbardziej zaawansowanym na świecie łańcuchu produkcji procesorów. Intel, chociaż w ostatnich latach produkcyjnie wyprzedził konkurujący z nim TSMC i nawet częściowo Samsung, wciąż znajduje się na wąskim globalnym podium.

Polscy inżynierowie, pracownicy i naukowcy będą włączeni w wiodący proces produkcji jednego z najbardziej zaawansowanych na świecie urządzeń dostępnych na rynku. Będą brać udział w późniejszych jego etapach, kiedy w krzemie tranzystory zostaną wytrawione, ale to wciąż bardzo technicznie złożone zadanie.

Co więcej, trzeba zauważyć, że Intel w Europie chce ulokować proces 4 nm, a więc przyszłą, jeszcze nieprodukowaną przez Intela generację. Firma zapowiada także otwarcie produkcji układów 2 nm i 1,8 nm. Chodzi więc o najbardziej zaawansowane na świecie rozwiązania, które są dopiero pieśnią przyszłości.

Pojawiają się jednak wątpliwości. To wciąż inwestycja amerykańskiej firmy, która dba przede wszystkim o swoje i ewentualnie krajowe interesy. Zapytałem o zdanie przedstawiciela przedsiębiorstwa z rodzimego sektora. Semihalf to powstała w Krakowie spółka, która pracuje nad oprogramowaniem niskopoziomowym, czyli rzadko widoczną dla nas, użytkowników, częścią software’u, jaka operuje bezpośrednio na czipach, np. w smartfonach, komputerach i routerach.

Firma od lat współpracuje z przedsiębiorstwami produkującymi czipy, w tym z największymi gigantami z Doliny Krzemowej. Od niedawna właśnie stamtąd pochodzi zresztą nowy inwestor Semihalf , ale jego siedziba wciąż mieści się na krakowskim Zabłociu naprzeciwko dawnych zakładów Unitra Telpod, gdzie produkowane były w czasach PRL-u m.in. zestawy Młody Elektronik.

Rafał Jaworowski, założyciel i szef firmy Semihalf, cieszy się z tej inwestycji, ale jednocześnie nieco studzi nastroje. Zaznacza, że „choć wciąż nie znamy szczegółów, to uważam, że to dobra wiadomość. Za parę lat na polskim rynku pojawi się sporo osób z doświadczeniem. Branża półprzewodników jest niszowa nawet w wąskim świecie technologii. To też szansa na rozwój edukacji. Do tej pory projektowania czipów w Polsce się praktycznie nie uczyło”.

Technologicznie jest to więc dla nas szansa, by osoby w Polsce zdobywały kompetencje w najnowocześniejszej na świecie technologii związanej z produkcją procesorów. To szansa też dla polskich uczelni. Podobnie widzi to Piotr Cywiński, kierownik Działu Komercjalizacji w Sieci Łukasiewicz.

Twierdzi on, że „to także szansa dla polskich uczelni oraz instytutów badawczych na jeszcze lepsze kształcenie i zatrzymywanie specjalistów od mikroelektroniki, a nawet powrót części z nich do Polski. […] Łukasiewicz, IMiF jako wiodący polski podmiot w technologiach półprzewodnikowych, już od dłuższego czasu rozmawia z Intelem o partnerstwie badawczo-technologicznym, więc wierzę, że jego najnowsza inwestycja przyczyni się do zacieśnienia współpracy”.

To dopiero pierwszy krok w stronę przemysłu półprzewodnikowego

Czy inwestycja Intela pod Wrocławiem oznacza, że Polska wraca do wielkiej, globalnej gry o półprzewodniki? To nie wydaje się takie proste. Obawy dotyczące rodzącej się już w niektórych głowach wizji krainy mlekiem i półprzewodnikami płynącej podziela Rafał Jaworowski z Semihalf.

„Czy to otwiera potencjał, żeby polska gospodarka stała się graczem [w przemyśle półprzewodnikowym]? Firmy oczywiście będą współpracować z Intelem, ale to nie jest część jakiegoś długoterminowego polskiego planu zaistnienia w przemyśle półprzewodnikowym.

Wydaje mi się, że trzeba by zacząć od początku od planów, edukacji, kadr, rozwijania badań, tworzenia ekosystemu firm, a nawet szerszego planu ściągania zagranicznych inwestycji, żeby na końcu budować własne know-how i własność intelektualną. Tak było w Irlandii, Izraelu i Niemczech. Nie oczekujmy, że inicjatywa Intela nam to zastąpi” – zaznacza Jaworowski.

Z inwestycji Intela możemy się cieszyć. To krok naprzód w technologicznym zaawansowaniu tego, co w polskiej gospodarce się dzieje. Taki ruch trzeba docenić. To też największa w historii inwestycja zagraniczna w Polsce. Jak próbowałem pokazać, skala jest naprawdę duża.

W tej inwestycji musimy widzieć tylko pierwszy krok. Nikt inny nie zadba o to, by zamienić jeden zakład pod Wrocławiem w cały ekosystem. Zagraniczne firmy nie będą myśleć o tym, jak wspierać wzrost również polskich firm w tej trudnej branży.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.