Chat GPT wywołał większą rewolucję w edukacji, niż Wikipedia?

Uczniowie i studenci coraz częściej korzystają z Chat GPT. Sztuczna Inteligencja pisze za nich wypracowania i rozwiązuje testy. Instytucje oświatowe próbują temu przeciwdziałać, lecz ich działania mają bardzo ograniczoną skuteczność. Jak rozwój technologiczny może wpłynąć na edukację?

W ciągu zaledwie pięciu dni od premiery słynnego chatbota GPT skorzystało z niego już ponad milion osób, a na tę chwilę szacuje się, że Chat GPT ma już ponad 100 milionów aktywnych użytkowników.

Mimo uspokajających komunikatów ekspertów, którzy porównują narzędzie do bardzo zaawansowanej wyszukiwarki internetowej, wiele osób jest zaniepokojonych „potęgą” nowego oprogramowania i obawia się, że już wkrótce zastąpi ono dziennikarzy czy programistów. Wydaje się jednak, że tak daleko idące konsekwencje wciąż stanowią science fiction. Realne skutki pojawienia się Chat GPT bardzo szybko uwidoczniły się jednak w obszarze edukacji.

Testy pokazały, że oprogramowanie jest w stanie poradzić sobie z pytaniami z polskiej matury, a także z egzaminami ze studiów medycznych i prawniczych. Jest także w stanie pisać rozprawki i krótkie artykuły. Szybko okazało się, że z „usług” chatbota zaczęli korzystać nieuczciwi uczniowie i studenci. Sally Brandon z Uniwersytetu w Deakin wykazała, że nawet jedna piąta studentów z jej grupy mogła wspomagać się botami przy pisaniu prac zaliczeniowych. Podobne sygnały dochodzą również z innych miejsc na świecie.

Niektóre instytucje już podejmują kroki, aby ograniczyć niewłaściwe korzystanie z Chat GPT. Nowojorskie kuratorium oświaty zablokowało stronę chatbota na wszystkich komputerach w szkołach publicznych. Władze paryskiego Instytutu Nauk Politycznych zakazały korzystania oprogramowania pod karą wydalenia z uczelni lub nawet zakazu studiowania na francuskich uczelniach. Rozważane są także zmiany w systemie egzaminów, które mają ograniczyć możliwości wspomagania się sztuczną inteligencją.

Równolegle trwają zaawansowane prace nad oprogramowaniem antyplagiatowym, które ma wykrywać Chat GPT. Twórcy programu DetectGPT deklarują, że ma ono skuteczność na poziomie 95%. W walkę z nieuczciwymi uczniami i studentami ma włączyć się samo OpenAI, które chce wprowadzić kryptograficzny znak wodny służący do identyfikowania tekstu stworzonego przez ich bota.

Takie środki mają jednak ograniczoną skuteczność i zapewne dość łatwo będzie je obejść. Możemy zatem spodziewać się, że boty, podobnie jak kiedyś Wikipedia i Google, zostaną z uczniami na stałe.

Co ciekawe, problem nie dotyczy wyłącznie stosunkowo prostych zagadnień, z którymi mierzą się uczniowie i studenci. Przeprowadzono bowiem test, w ramach którego abstrakty artykułów naukowych wygenerowane przez Chat GPT zostały wysłane do zawodowych recenzentów, którzy w wielu przypadkach nie umieli odróżnić ich od tekstów przygotowanych przez prawdziwych naukowców. Jeśli jednak chodzi o kwestie naukowe, bot ma tendencję do „oszukiwania”, bo bardzo często powołuje się na fikcyjne badania i publikacje.