Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Patologie społeczne mundialu. Kto w Brazylii i Katarze tak naprawdę wołał „chleba i igrzysk”?

Patologie społeczne mundialu. Kto w Brazylii i Katarze tak naprawdę wołał „chleba i igrzysk”? Vienna Reyes/unsplash.com

Organizacja wielkich wydarzeń sportowych oznacza splot wielu interesów. Najważniejsze w ich podjęciu są czynniki polityczne, dyplomatyczne, wizerunkowe i (być może) ekonomiczne. Społeczny interes jest najmniej istotny. Igrzyska olimpijskie i mistrzostwa świata w piłce nożnej w Brazylii, Rosji, Chinach i Katarze niosły ze sobą wiele negatywnych konsekwencji dla lokalnych społeczeństw i często były objawem patologii, które utrwalały.

Kategoria sports mega-events oznacza wielkie wydarzenia sportowe, które angażują globalną widownię, w tym kibiców, sponsorów, reklamodawców i polityków. W katalogu tych wydarzeń trzeba umieścić przede wszystkim letnie i zimowe edycje igrzysk olimpijskich, mistrzostwa świata i Europy w piłce nożnej, a także pojedyncze turnieje, które potrafią wygenerować ogromną liczbę odbiorców, m.in. turnieje tenisowe Wielkiego Szlema, wyścigi serii F1, mistrzostwa świata w popularnych w części państw dyscyplin, takich jak rugby lub krykiet.

BRICS sportowym salonem

Większość ostatnich najważniejszych wydarzeń sportowych stało się domeną państw BRICS (Brazylii, Rosji, Indii, Chin i RPA):

  • Brazylia – Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w 2014 r., Igrzyska Olimpijskie 2016;
  • Rosja – Zimowe Igrzyska Olimpijskie 2014 r., Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w 2018 r. (Rosja zorganizowała obie imprezy po agresji na Gruzję w 2008 r. oraz na Ukrainę w 2014 r.);
  • Chiny – Igrzyska Olimpijskie 2008 r., Zimowe Igrzyska Olimpijskie 2022 r.;
  • RPA – Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w 2010 r.

Widać tendencję wśród rosnących potęg aspirujących do miana globalnych graczy i podjęcia prób organizacji gigantycznych sportowych spektakli, które mają wzmacniać prestiż danych krajów.

Przykład Chin z 2008 r. jest wręcz podręcznikowy, ponieważ igrzyska olimpijskie w Pekinie zbiegły się w czasie z dynamicznym rozwojem ekonomicznym i demograficznym kraju, a dzięki organizacji tego sportowego święta Chińczycy zaznaczyli swoją aspirację do bycia globalnym supermocarstwem.

Organizacja tego typu imprezy to także szereg innych czynników, m.in. próba budowania wewnętrznego kapitału politycznego, pobudzenia turystyki, stworzenie nowych powiązań ekonomicznych i wzmocnienie rozwoju sportu w państwie. 

Znamienne, że sport wymieniłem jako ostatni. Niestety często organizacja tego typu wydarzenia odbywa się zgodnie z jedną zasadą – za wszelką cenę. Z tym wiążą się problemy społeczne, które orbitują wokół negatywnych zjawisk, a są szeroko komentowane przez wewnętrzne lub zewnętrzne środowisko.

Brazylijski sen o potędze okazał się koszmarem

Tak było w Brazylii. Dwie największe imprezy sportowe świata, organizowane jedna po drugiej, są unikalnym „zbiegiem okoliczności” w całej współczesnej historii sportu. Dla części elit tego kraju mistrzostwa świata w piłce nożnej i igrzyska olimpijskie w odstępie zaledwie dwóch lat były spełnieniem marzeń o ekspozycji nowoczesnej i wielkiej Brazylii. Jednak to, czego oczekują elity, nie jest tym samym, na co liczy społeczeństwo.

Ówczesny prezydent Brazylii, Lula da Silva, wykonał olbrzymią pracę w procesie lobbingu w strukturach FIFA i MKOl. Budował dobre relacje z działaczami i roztaczał piękną wizję ekonomicznego, infrastrukturalnego i przede wszystkim społecznego rozwoju Brazylii, m.in. poprzez stworzenie setek tysięcy nowych miejsc pracy. Zdołał przekonać organy decyzyjne do przyznania prawa organizacji Brazylii. Dlaczego zatem w tym kraju pojawiły się tak olbrzymie niepokoje społeczne w przededniu imprezy?

„Chleba, a nie igrzysk” to hasło, które często pojawiało się w Brazylii. Okres najintensywniejszych przygotowań do obu imprez, czyli lata 2009-2016, został wypełniony wieloma skandalami politycznym (korupcją Luli da Silvy i usunięciem z urzędu Dilmy Rousseff), kryzysem ekonomicznym i epidemią wirusa Zika.

Społeczeństwo wyraźnie manifestowało niezadowolenie z konieczności ponoszenia kosztów organizacji imprez (około 11 mld USD na mistrzostwa świata i 14 mld USD na igrzyska olimpijskie), skoro te same pieniądze można było wykorzystać inaczej. 98% wszystkich kosztów związanych z mistrzostwami świata w piłce nożnej zostało sfinansowanych z publicznych środków. Chcąc podołać organizacji igrzysk olimpijskich, Rio de Janeiro ogłosiło bankructwo, aby wymusić wsparcie rządu federalnego. Ten dofinansował miasto, ale jednocześnie zredukował wydatki na służbę zdrowia, edukację i ochronę środowiska (różne szacunki wskazują na redukcję rzędu 2,5-3 mld USD).

Nie pomagał również fakt, że rozwój infrastrukturalny dla wielu osób oznaczał przymusowe przesiedlenia. Był to jeden z głównych powodów protestów społecznych. W samym Rio de Janeiro około 30 tys. rodzin (głównie biednych) musiało opuścić swoje domy (fawele), żeby można było zbudować chociażby trasy szybkiego ruchu. Do tego dodać trzeba również trudne warunki pracy brazylijskich robotników, łamanie praw pracowniczych oraz poważny kryzys ekonomiczny, który skutkował bardzo dużym bezrobociem w Brazylii. Społeczne niezadowolenie było jak najbardziej uzasadnione.

Kraj targany olbrzymim kryzysem polityczno-społecznym ostatecznie zorganizował obie imprezy, które były gigantycznym spektaklem i świętem sportu. Jednak brazylijska polityka realizacji obu wydarzeń „za wszelką cenę” stała się idealnym przykładem, jak nie organizować imprez. Zdaje się, że wiele z tej nauki jeszcze nie wyciągnięto.

Ponadto brazylijska droga do pozyskania obu imprez nie była procesem uczciwym. Kilka najważniejszych osób decyzyjnych ma dzisiaj na głowie wyroki za korupcję, pranie pieniędzy i niegospodarność, ale to już chyba stały element krajobrazu globalnego sportu.

Piłka nożna uśmierciła system kafala?

Innym elementem tej międzynarodowej układanki jest walka o prestiż „nowych” państw. Katar, choć oficjalnie nie należy do grupy państw BRICS, swoimi działaniami wpisuje się w definicję państwa aspirującego do statusu globalnego aktora politycznego. Także Katarczycy realizują politykę przygotowań do swojego sports mega-event za wszelką cenę. Nawet ludzkiego życia. Koszt ekonomiczny nie stanowi problemu.

Słynne koszty mistrzostw świata w Katarze to 220 mld USD. Nie obejmują tylko samego turnieju. To cena rozwoju całego kraju, który był zaplanowany już w 2008 r. Organizacja mundialu przyspieszyła wiele projektów, które wpisują się w plan Qatar Vision 2030. Realny koszt infrastruktury stadionowej to około 20 mld USD. Uwzględnia on cenę rozebrania niektórych stadionów w Katarze.

Katar i tak wydałby 220 mld, nawet gdyby nie organizował mistrzostw, zatem zestawienia historycznych kosztów wielu imprez sportowych, które pokazują, że Katar wydał na mistrzostwa tak gigantyczne pieniądze, są po prostu nieprawdziwe. Prawdziwe za to były (i nadal są) problemy pracowników.

W Katarze funkcjonował system kafala (teoretycznie został już zlikwidowany). To pewien rodzaj relacji między kafilem (np. pracodawcą) a jego podopiecznym (np. pracownikiem). W jakimś stopniu przypomina sponsoring. Kafil organizuje codzienne funkcjonowanie pracownika – reguluje jego wynagrodzenie, wskazuje, gdzie śpi i w jakich warunkach pracuje. Kafil w praktyce decyduje o wielu osobistych kwestiach pracownika, np. konfiskuje paszportu, by ten nie mógł wyjechać z kraju, np. na krótką wizytę do rodziny.

W praktyce poziom życia pracowników był na tragicznym poziomie. Przemęczenie, praca w niekorzystnych warunkach, kilkunastomiesięczne opóźnienia w wypłatach, brak wynagrodzenia za nadgodziny lub brak możliwości rezygnacji z pracy.

Katar, który po 2010 r. stał się jednym wielkim placem budowy, niestety okazał się też jedną wielką mogiłą. Według raportów międzynarodowych organizacji życie straciło tam ponad 6500 zagranicznych pracowników, najczęściej z biedniejszych państw Afryki czy Azji.

Obserwacje i apele wielu międzynarodowych organizacji monitorujących prawa człowieka ostatecznie doczekały się pewnych skutków. Katarski minister pracy na Międzynarodowej Konferencji Pracy w Genewie w czerwcu 2022 r. osobiście raportował zmiany w prawie katarskim. Polegały one głównie na uregulowaniu kwestii, które dotychczas były nienależycie unormowane. Objęły takie kwestie, jak praca w wysokich temperaturach, wynagrodzenie za nadgodziny, rozwiązanie stosunku pracy i podniesienie płacy minimalnej 280 tys. pracowników.

Smutną puentą walki o poprawę prawa pracowniczego w Katarze był areszt dla 60 zagranicznych pracowników protestujących z powodu wielomiesięcznych zaległości finansowych. Według katarskich władz zostali aresztowani za łamanie przepisów bezpieczeństwa publicznego.

Katarskie mistrzostwa świata to jeszcze jedna negatywna kwestia – braku tolerancji dla osób homoseksualnych. W Katarze obowiązuje kara więzienia „za promowanie homoseksualizmu”. Ambasador mistrzostw świata, Khalid Salman, w wywiadzie z jedną z telewizji określił osoby ze środowiska LGBT jako „uszkodzone umysłowo”. Na drugim biegunie znajduje się FIFA, która zawsze przy okazji swoich flagowych turniejów promuje tolerancję. Tęczowe akcenty są częstym elementem pejzażu tych imprezy.

W trakcie mistrzostw na samych stadionach nikt nie zostanie ukarany np. za ekspozycję flagi LGBT, co potwierdzili już Katarczycy. Co się jednak wydarzy poza stadionami, gdy ta sama osoba wyjdzie z obiektu z taką flagą? Niestety nie wiadomo, jak będą reagować katarskie służby. Kwestia podejścia Katarczyków do homoseksualizmu niestety nie uległa poprawie i nic nie zapowiada, by miało się to w najbliższych latach zmienić.

Transnarodowy zysk, lokalna strata

Każdą globalną imprezę sponsorują międzynarodowe korporacje. Choć dostrzec można pewne wyjątki (np. sponsoring piłkarskiego mundialu lub igrzysk olimpijskich przez lokalną gigantyczną firmę), to model ekspozycji sponsorskiej jest od lat niezmienny.

MKOl lub FIFA to monopoliści. Mają wyłączne prawo do dystrybucji wizerunku własnych flagowych imprez sportowych. Tak też podchodzą do marketingu i wsparcia finansowego ze strony sponsorów. Jeden przedstawiciel danej branży ma globalną wyłączną ekspozycję. Wraz z kilkoma innymi gigantami we własnych sektorach sponsorzy tworzą konglomerat ponadnarodowych struktur, których środki ostatecznie finansują działalność największych sportowych organizacji. Dyskutować można nad zasadnością takiego modelu, ponieważ jednocześnie oznacza to odebranie (w pewnym stopniu) praw ekspozycji marketingowej mniejszym podmiotom.

Czy to do końca etyczne? Trzeba ocenić samemu. Czy to korzystne z punktu widzenia swobody konkurencji? Nie do końca, ponieważ ostatecznie ten model powoduje, że lokalna gospodarka (państwa organizatora) nie odczuwa takiego zysku, jaki potencjalnie by mogła. Na arenach danej imprezy (stadionach i halach) lub w strefach kibica dostępne są tylko produkty globalnych sponsorów.

Mniejsze, lokalne firmy, które mogłyby realnie zyskać na kooperacji na miejscu imprezy, nie mają szans, by konkurować o kontrakt z MKOl i FIFA. Wyłączna strefa wydarzeń sportowych spod egidy MKOl, FIFA czy UEFA jest zazwyczaj strefą zarezerwowaną dla międzynarodowych korporacji – sponsorów tych organizacji. Transnarodowy model wyklucza regionalny rozwój w trakcie samej imprezy.

Nie dziwi zatem tendencja, zgodnie z którą państwa rozwinięte coraz mniej chętnie podejmują się organizacji igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata w piłce nożnej. Koszt negatywnych skutków społecznych i praktycznie zawsze ujemny bilans ekonomiczny stanowią olbrzymią przeszkodę dla państw szeroko pojętej cywilizacji zachodniej. 

Koszt przygotowania wydarzenia kategorii sports mega-event najczęściej przekracza kwotę 8 mld USD, podczas gdy przychód z tytułu organizacji imprezy oscyluje zazwyczaj w granicach 30%-50% poniesionych wydatków.

Nie jest to przeszkodą dla nowych graczy – państw Bliskiego Wschodu. Właśnie te kraje w najbliższych latach będą lobbować za kolejnymi imprezami sportowymi, także tymi najważniejszymi. Na mistrzostwach świata w Katarze się nie skończy.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.