Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Czy psy i koty zastąpiły nam dzieci? Skrzydłokwiaty, Karol Marks i świniobicie [PODCAST]

Czy psy i koty zastąpiły nam dzieci? Skrzydłokwiaty, Karol Marks i świniobicie [PODCAST] Autor ilustracji: Marek Grąbczewski

W najnowszym odcinku Kultury Poświęconej Konstanty Pilawa, Piotr Kaszczyszyn i Bartosz Brzyski pochylają się nad postępującym od lat zjawiskiem uczłowieczania psów, kotów i roślin. W poszukiwaniu odpowiedzi patronują nam Karol Marks, Kartezjusz i Jean-Jacques Rousseau.

„Wydaje mi się, że postępująca antropomorfizację życia zwierząt jak i roślin jest czymś oczywistym. Wystarczy, że wspomnę takie tytuły jak Sekretne życie krów czy Sekretne życie drzew. To prawie jak u Tolkiena, gdzie enty żyją i się ze sobą porozumiewają. Zaczynamy stosować kategorię, które do tej pory były zarezerwowane dla opisu życia emocjonalnego i psychicznego ludzi do opisu świata poza-ludzkiego. Ja nie wiem czy to nie jest pułapka” – mówił Piotr Kaszczyszyn.

„Myślę, że powodem tego stanu rzeczy jest fakt, że straciliśmy język opisujący przyrodę. My nie znamy żadnego ptaka, który lata za oknem. Nasi pradziadkowie znali nieporównanie więcej nazw ptaków i potrafili bez problemu te ptaki nazywać. Ta nasza polska, miejska i nowoczesna rzeczywistość jest smutna i martwa. My zaś nie wiemy jak opisywać przyrodę. Wynika to z długotrwałego procesu historycznego. Kultura i nauka gdzieś od czasów Kartezjusza, zaczęła instrumentalizować przyrodę i traktować ją jak martwy mechanizm. Z powodu tych wielu wieków industrializacji obecnej  martwoty rzeczywistości.  antropomorfizacja psów i kotów wydaje się wielu  jedyną opcją, jaka nam pozostała.” –  zwracał uwagę Konstanty Pilawa.

„Uważam, że dziś często ludzie biorą zwierzęta po to by zapchać swoje emocjonalne deficyty i pustkę. Ja sam nie lubię być sam w mieszkaniu, gdy nie ma mojej żony. Gdy miałem kiedyś okazję przez tydzień opiekować się kotem, to było to dla mnie bardzo przyjemne i fajne doświadczenie. Czy to robią starsi ludzie, czy pary, które nie mają dzieci, czy »kociary« to widzę w tym ten sam mechanizm – przeniesienia na zwierzęta swoich deficytów. Zwierzęta są czymś na co przenosimy nadmiar emocji albo zapełniamy ich niedobór. Jest to coś co jest szczególnie widoczne w pokoleniu obecnych trzydziesto- i czterdziestolatków, a co uaktywniło się zwłaszcza w pandemii gdzie wyjście na spacer z psem było jedną z niewielu okazji do opuszczenia domu” – komentował Bartosz Brzyski.