Tata Mata, czyli jak (nie) wychować rapera [PODCAST]
,,Papuga to gruba ryba, papuga to twardziel!/Mogę powiedzieć mu wszystko/Bo wiem, że dotrzyma tajemnicy adwokackiej” – rapuje raper Mata, czyli Michał Matczak, na najnowszej płycie pt. ,,Młody Matczak” o swoim ojcu – prof. Marcinie Matczaku, okazjonalnie również raperze o pseudonimie Tata Maty, a także autorze poradnika: Jak wychować rapera. W najnowszym odcinku Kultury Poświęconej skomplikowanym relacjom pomiędzy twórczością Maty a Taty Maty przyglądają się Bartosz Brzyski, Konstanty Pilawa i Piotr Kaszczyszyn. Zapraszamy do słuchania!
,, Dla mnie duet Mata-prof. Matczak to dziwny produkt, choć nie chciałbym ich działalności sprowadzać wyłącznie do aspektów komercyjnych. Jest to natomiast na pewno coś, czego dotychczas nie mieliśmy w polskiej popkulturze, szczególnie w światku hip-hopowym. Jeśli spojrzymy na ,,Starą Gwardię”, to Sokół czy Pezet raczej nie występowali z ojcami. Tutaj mamy taką dziwną formułę.
Można sobie zadać pytanie, czy taka upupiona wersja rapera, który nie tylko przyznaje się do ,,papugi”, czyli swojego ojca, ale otwarcie z nim współpracuje, to jest dobry model? Czy przedstawianie taty w swoich kawałkach to nowy rodzaj partnerstwa, czy raczej jednak, zwłaszcza pod kątem tradycyjnej dla rapu figury buntu, nie jest to jednak ograniczające?” – pytał Piotr Kaszczyszyn.
,,Martwić musi kawałek ,,Szmata”. Głównym przekazem Maty jest w nim to, że jest całkowicie pozbawiony podmiotowości – jest tylko obiektem kolejnych wydarzeń, w wypadku tego utworu, głównie obiektem seksualnym. Można to jednak analizować szerzej” – zauważył Bartosz Brzyski.
,,Jeśli wychowujesz człowieka do wiecznego buntu, to tak naprawdę go nie wychowujesz, tylko pozwalasz mu na wieczne trwanie w okresie dojrzewania. Prawdziwie odpowiedzialny człowiek to ten, który jest w stanie kontynuować to, co stałe, dobre i prawdziwe, zamiast, w poczuciu wyższości mieć wiarę w siebie, że jest w stanie zanegować wszystko to, co istnieje. Takiego przekazu, oczywiście bardzo boomerskiego, nie ma w książce prof. Marcina Matczaka, ale to chyba tylko dlatego, że Tata Maty tak bardzo nie chce być boomerem.
Staje się nim jednak w zupełności. Nie dość, że nie potrafił przekazać konkretnej wiadomości młodym osobom, które sięgną po jego książkę, to sugeruje, że te młode osoby powinny brnąć w, często nihilistyczny, bunt” – komentował Konstanty Pilawa.