Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Tolkien miłośnikiem eugeniki, a Aragorn nadczłowiekiem? Czy „Władca Pierścieni” to NA PEWNO dzieło arcykatolickie? Część II [PODCAST]

Tolkien miłośnikiem eugeniki, a Aragorn nadczłowiekiem? Czy „Władca Pierścieni” to NA PEWNO dzieło arcykatolickie? Część II [PODCAST] autor ilustracji: Marek Grąbczewski

Mistyka krwi, germańska mitologia, świat praktycznie pozbawiony transcendencji, analogie z Tetralogią Wagnera. Władca Pierścieni to nie tylko inspiracje chrześcijańskie, ale również takie, które wydawałyby się od chrześcijaństwa bardzo odległe, by nie powiedzieć całkowicie mu przeciwstawne. W tym odcinku Kultury Poświęconej Piotr Kaszczyszyn, Bartosz Brzyski i Konstanty Pilawa, z gościnnym udziałem Mateusza Tondery i Jana Maciejewskiego mierzą się z pytaniem: czy Władca Pierścieni to na pewno dzieło arcykatolickie?

,,Władca Pierścieni to nie jest pierwsza wojna o pierścień, która się odbyła w kulturze europejskiej. Kilkadziesiąt lat wcześniej odbyła się podróż po pierścień bardzo podobna do tej – Tetralogia Wagnera. Pierścień Nibelunga to mniej więcej ten sam pierścień. Nie chodzi tu o to, że Tolkien nawiązywał do tego, co robił Wagner, ale że obaj korzystali z tego samego zasobu kulturowego – dla obu były to mitologie Północy. Podobieństwa pomiędzy nimi dwoma są bardzo ciekawe, bo pokazują, w jaki sposób Tolkien przekracza Wagnera.

U Wagnera pojawia się kategoria, »necessity of doom« – konieczność fatum. W całym pomyśle, który stał za jego koncepcją sztuki, ale też polityki i religii, bo to była jedność, była niesamowita żądza władzy, tego by skupić w swoich rękach jakąś ogromną moc. Tego symbolem był pierścień u Wagnera i tego jest też u Tolkiena. W tym wszystkim jest jednak też przeczucie, że tego jest za dużo, że człowiek nie jest w stanie tego udźwignąć. Motyw konieczności fatum pojawia się właśnie w momentach wzmożenia. Kiedy już jesteśmy blisko, to musi się nie udać” – stwierdził Jan Maciejewski.

Wątek przekraczania fatum przez Tolkiena kontynuował Bartosz Brzyski: ,,Postacie Tolkiena są raczej pesymistami, nie doomerami. Mówią często: działamy, to jest skazane na porażkę, ale jest pewna prawda, do której nie mamy wglądu. To właśnie odróżnia ich od doomerów – dzisiejsi doomerzy są bierni. Kiedy wiedzą, że są skazani na porażkę, to nie idą na żadną bitwę, tylko czekają na kolaps. Co więcej, chcą, żeby przyszedł wcześniej i skrócił ich cierpienia. To, co szczególnie wartościowe u Tolkiena dla dzisiejszego świata, to przekonanie, że ta kastastrofa, o której doomerzy mówią, nie jest totalnie wymyślona. Jednak to, co musisz dzisiaj zrobić, to utożsamić się z postaciami z Władcy Pierścieni i dołączyć do Drużyny”.

,,U Tolkiena realnie występują fascynacje Wagnerowskie, mitologiczne, mistyka krwi również. Zawsze bronię Tolkiena przed zarzutami o rasizm, ale wątek krwi numenoryjskiej jest, jaki jest. Żyją dłużej i są jakby lepsi. Potencjalnie, kiedy upadają, upadają bardziej – Czarni Numenorejczycy są strasznie źli. Jest natomiast jakieś powołanie idące z tą krwią. Jeśli mu się sprzeniewierzysz ,stajesz się bardzo zły, ale to świadczy o pewnej wielkości tego ludu, który dostaje genetycznie pewne błogosławieństwo” – zauważył Mateusz Tondera.

Do wątku mistyki krwi we Władcy Pierścieni odniósł się również Piotr Kaszczyszyn: ,,Nie odczytywałbym jednak tego jako determinizm rasowy. Opisując ten wątek, przyjąłeś jednak lewicowy sposób patrzenia – tropienie złych rzeczy w starych dziełach kultury typu: ,,Murzynek Bambo – obrzydliwa rzecz”. Ja traktuje to raczej jako element szerszego porządku hierarchicznego. Cały porządek świata Śródziemia jest w pewnym sensie feudalny. W związku z tym Numenorejczycy, kwestia ich królewskości i rodów jest pokłosiem przyjęcia modelu uporządkowanego i hierarchicznego. Próbowałbym bronić Tolkiena właśnie w ten sposób: to nie jest nowoczesny rasizm i eugenika, ale właśnie myślenie raczej w kategoriach duchowego wybraństwa”.

,,Nie musimy też podchodzić do Władcy Pierścieni jako do uniwersum, które tłumaczy się stricte racjonalnie, niemalże w duchu teologii scholastycznej – będziemy teraz dzielić każdy włos na czworo. Dlatego to też jest fantastyka, żeby dać jednak przestrzeń do pewnych miejsc niedookreślonych. W tych miejscach natomiast zawsze szukać, zgodnie z intencją Tolkiena, jakichś narzędzi łaski” – postulował Konstanty Pilawa.