Chcąc utrzymać oglądalność, media kształtują nas na kibiców polityki, a nie jej recenzentów [VIDEO]
W skrócie
„Media, jak wskazuje Matt Taibii w książce „Nienawiść sp. z o.o.”, są głównymi sprawcami polaryzacji. Kiedyś media były inne, również w Stanach Zjednoczonych. Telewizji było zaledwie kilka i musiały one docierać ze swoim przekazem do wszystkich. Oprócz tego od lat 40. w Stanach obowiązywała tzw. fairness doctrine. Zgodnie z nią przekaz medialny musi być obiektywny, a w dyskusjach na najważniejsze tematy powinno się znaleźć miejsce na zaprezentowanie poglądów każdej ze stron. W rezultacie otrzymywaliśmy przekaz bardzo stonowany. Dlatego głównym zadaniem mediów stało się zaskakiwanie widza. Sytuacja zmieniła się, gdy nastały lata 80. i powstała telewizja kablowa” – mówi Andrzej Kohut, ekspert CAKJ ds. międzynarodowych, w KluboTygodniku o medialnych źródłach polaryzacji.
„Po pierwsze, telewizja kablowa pokazała, że przekaz medialny nie musi być skierowany do wszystkich. Może istnieć kanał emitujący wyłącznie seriale, które będzie oglądała tylko kochająca mama, może istnieć kanał z baseballem, który będzie oglądał tylko tata, może istnieć kanał z teledyskami, który będą oglądały tylko dzieci. Po drugie, w latach 80. Ronald Reagan i jego administracja odrzucili fairness doctrine. W ten sposób stała się możliwa sytuacja, w której student w koszulce z Che Guevarą będzie mógł oglądać całymi dniami o tym, jak Ameryka traktuje niesprawiedliwie kraje globalnego Południa, a republikanie po raz kolejny w niegodziwy sposób utrącili reformę opieki zdrowotnej. Natomiast wuj prawicowiec będzie oglądał całymi dniami o imigrantach, którzy falami zalewają południową granicę USA. Pierwszym, który w pełni wykorzystał tę nową sytuację, był Roger Ailes, prezes stacji Fox News” – mówi ekspert.
„W nowej rzeczywistości kluczem do utrzymania uwagi odbiorcy stały się dwie bardzo silne emocje: gniew i nienawiść Taibii w swojej książce wskazuje na kilka takich zasad, które nazywa przykazaniami nienawiści. Po pierwsze, muszą istnieć dwie czytelne strony barykady. Podział musi być prosty: za Trumpem lub przeciwko Trumpowi. Po drugie, te strony muszą być w odwiecznym konflikcie. Po trzecie, przedmiotem nienawiści musi być konkretna osoba. Dziś za różne negatywne zjawiska odpowiadają często nie pojedynczy politycy, ale na przykład wielkie korporacje, instytucjonalne zaniedbania, które trwały wiele lat i ciągnęły się mimo zmieniających się ekip rządzących. Jednak nie da się nienawidzić globalnego trendu, dlatego bohaterem historii medialnej zawsze musi być konkretna osoba, jej skandaliczny charakter i obrzydliwe wypowiedzi, ponieważ to one generują autentyczne, tak bardzo potrzebne telewizji emocje. Stąd media powinny unikać takich tematów, gdzie odpowiedzialność nie jest jasna. Jak to powiedział jeden z rozmówców Taibiiego, jeśli coś nie jest za Trumpem lub przeciw Trumpowi, to nie idzie na antenę” – komentuje Kohut.
„Polaryzacja przekazu i oparcie oglądalności na negatywnych emocjach są wzmocnione przez jeszcze jedno zjawisko. Jest nim usportowienie relacji o polityce. W debacie teoretycznie chodzi o to, że dwaj polityce mają dzięki argumentom przekonać nas do swojej racji i zaprezentować, w którą stronę chcieliby pociągnąć cały kraj. Zamiast tego otrzymujemy dwie godziny retorycznej wymiany ciosów, a później studio pomeczowe, w którym dziennikarze tłumaczą nam, kto wygrał. Ostatecznym kryterium nie jest lepszy pomysł na reformę wybranego obszaru funkcjonowania państwa, ale nokaut. Media kształtują odbiorców, aby nie byli recenzentami swojej partii, ale jej kibicem. Recenzenta znacznie trudniej byłoby zatrzymać przy ekranie” – mówi Kohut.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.
Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o zachowanie informacji o finansowaniu artykułu oraz podanie linku do naszej strony.