Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Radośnie Odgrodźmy się Dyktą. Ogródki działkowe w Polsce potrzebują transformacji

Radośnie Odgrodźmy się Dyktą. Ogródki działkowe w Polsce potrzebują transformacji Paul Marshall/flickr.com

Rodzinne ogrody działkowe od wielu lat są miejscem relaksu i ucieczki od zgiełku miasta dla ludzi, których nie stać na wyjazdy ani dom z ogrodem. Coraz częściej mówi się również o istotnym walorze ekologicznym. Jednak kontrowersje związane z funkcjonowaniem Polskiego Związku Działkowców (PZD) i wykluczająca funkcja działek w przestrzeni miasta nie pozwalają jednoznacznie ocenić ich przydatność dla społeczeństwa. Rozwiązaniem jest zmiana działania ogrodów przy zachowaniu ich społecznych i ekologicznych walorów.

Rodzinne ogrody działkowe (ROD) to tereny o dużej powierzchni, znajdujące się często w centrach miast. W Warszawie ROD-y zajmują 17 km2 (więcej niż parki), czyli 3% powierzchni stolicy. Na samym Mokotowie znajduje się prawie 40 ogrodów. W skali Polski funkcjonuje ponad 4,5 tys. ROD-ów (w sumie ponad 900 tys. działek). Tereny te są zazwyczaj niedostępne dla mieszkańców, którzy nie należą do społeczności działkowiczów.

Niedostępność ogrodów jest dwojaka. Po pierwsze, nie są one atrakcyjnym miejscem dla ludzi z zewnątrz, gdyż pozostają otwarte tylko w określonych godzinach. Drugim wymiarem jest niedostępność rynkowa – mieszkańcom spoza społeczności dużo trudniej zdobyć działkę (chociaż to teoretycznie możliwe), gdyż są one przydzielane przez stowarzyszenia działkowców, które często kierują się sympatiami w wyborze nowego dzierżawcy działki.

Polskie RODos

Pierwsze ogródki powstały w Polsce pod koniec XIX wieku. Miały wspomóc biedniejszych mieszkańców miast, którzy uprawiali tam warzywa i owoce. Jednak nieprzypadkowo ROD-y są utożsamiane z okresem PRL-u. To właśnie wtedy nastąpił ich największy rozkwit. Popularność takiego rozwiązania spowodowała, że teraz w Polsce jest ponad 900 tys. działek, z których korzysta koło 4 mln Polaków. Co więcej, jak czytamy w raporcie CBOS, „ponad jedna czwarta badanych (29%) zadeklarowała, że ktoś z ich najbliższej rodziny bądź oni sami mają działkę na terenie rodzinnych ogrodów działkowych. Większość z nich (60%) spędza na tej działce czas. Można więc powiedzieć, że 17% dorosłych Polaków korzysta z rodzinnych ogródków działkowych”.

Tereny, na których powstają ROD-y, należą do Skarbu Państwa, gminy lub stowarzyszenia. W dwóch pierwszych przypadkach organ oddaje teren do dyspozycji stowarzyszenia ogrodowego. Stowarzyszenie jest de facto jedyną jednostką decyzyjną w ramach ROD-u, rozplanowuje teren i zarządza budżetem. Mieszkaniec miasta, jeśli chciałby się stać działkowcem, musi podpisać umowę dzierżawy ze stowarzyszeniem na czas nieokreślony. Jeśli dba o teren i płaci składki regularnie, dysponuje działką dożywotnio. Decyzja o przypisaniu komuś działki nie jest uregulowana prawnie. Przez dekady kontrowersyjnym aspektem procesu przypisania działki był przepis, który mówił, że osoba zainteresowana musi zostać członkiem PZD, aby w ogóle być rozważona jako kandydat. Członkostwo wiąże się z tzw. wpisowym i comiesięcznymi składkami.

Przez długi okres PZD był monopolistą i w ten sposób kontrolował wszystkie ROD-y w Polsce. Ten przepis został zakwestionowany przez Trybunał Konstytucyjny (podstawą było naruszenie swobody zrzeszania się).

Nowa ustawa o ROD-ach dopuszcza bycie działkowcem bez członkostwa, jednak realia są inne. Na stronie Polskiego Związku Działkowców nadal czytamy, że aby móc być zakwalifikowanym jako kandydat, „należy wyrazić wobec zarządu ROD chęć zostania członkiem PZD poprzez złożenie podania i wypełnionej deklaracji członkowskiej”. W 2015 roku PZD nadal kontrolował ok. 95% ogrodów działkowych w całym kraju.

Drugim kontrowersyjnym aspektem procesu jest metoda decyzji, kto działkę otrzyma. Stowarzyszenie decyduje, czy dana osoba „będzie bardziej [działki] potrzebować lub użytkowanie przez tą osobę działki będzie w większym stopniu spełniało cele, jakie stawia przed sobą PZD”. Egzekucja tego zapisu wydaje się podatna na subiektywne zdanie członków stowarzyszenia i tym samym może generować koteryjne decyzje.

Ustawa zakazuje prowadzenia działalności gospodarczej i mieszkania na działkach (ogranicza również metraż domku). Prowadzenie działalności gospodarczej czy stałe zamieszkanie mogłoby naruszyć spokój i ciszę współdziałkowiczów. Dodatkowo udostępnianie terenu pod ROD-y jest formą pomocy publicznej (organy samorządowe i państwowe otrzymują mniejszą korzyść finansową, niż by mogły). Prawo Unii Europejskiej zabrania faktycznego wspierania zmniejszania konkurencyjności, do czego by doszło, gdyby Polak płacił mniej za dzierżawę terenu, na którym prowadziłby działalność gospodarczą. Jednak rzeczywistość wygląda inaczej. Z raportu NIK-u z 2010 roku wynika, że w aż 6 z 8 zbadanych gmin zamieszkiwało na działkach około 1000 osób. NIK wskazał także wiele samowolek budowlanych i obiektów niespełniających norm określonych w ustawie o ROD-ach.

Błogie życie na działce

Mimo wielu administracyjnych problemów działki w miastach przynoszą wiele korzyści nie tylko tym, którzy je dzierżawią. Z ekologicznego punktu widzenia ROD-y są istotnym źródłem bioróżnorodności w mieście – działkowcy posiadają drzewa owocowe czy jadalne rośliny, które nie występują w miastach. Warto zauważyć, że parki nie są w stanie dorównać działkom w tej kwestii, większą ich część zajmują trawniki. Dodatkowo stworzenie bioróżnorodności wiązałoby się z zatrudnieniem większej liczby ogrodników i ryzykiem kradzieży co lepszych gatunków.

Ta mnogość roślin i nieobecność człowieka w nocy przyciąga wiele insektów i gryzoni, ale również większych zwierząt (saren, jeleni). Mówi się również o ROD-ach jako płucach miasta. Alternatywą są dzikie parki (tzw. czwarta przyroda), czyli tereny pozostawione same sobie. Takie parki „wychwytują duże ilości pyłów, absorbują dwutlenek węgla i mają korzystny wpływ na mikroklimat okolicy, w której się znajdują, obniżając jej temperaturę”. Jednak, jak wyjaśniał w podcaście Międzymiastowo dr Kasper Jakubowski, wymagają nakładów finansowych, aby zapewnić ich dostępność i bezpieczeństwo na ich terenie.

Istotny jest też w tym wszystkim aspekt finansowy. ROD-y mają być odpowiedzią na problem wielu rodzin, których nie stać na wyjazd poza miasto ani na dom z ogrodem. Działka jest miejscem odpoczynku, gdzie człowiek może się czuć swobodniej, bo jest u siebie. Co istotne, działka jest też miejscem aktywnego obcowania człowieka z naturą i oddychania świeższym powietrzem.

Zobaczyliśmy, jak bardzo ważna jest to potrzeba w czasach pandemii. Nie dziwi więc gwałtowny wzrost cen za działki w ostatnim czasie. Wielu psychologów i socjologów sugeruje, że kontakt z naturą rozwija w nas wrażliwość ekologiczną, która w dobie kryzysu klimatycznego jest bardzo istotna. Natura również jest traktowana jako terapeuta – obcowanie z nią redukuje poziom stresu. Staje się też antidotum na przeładowanie informacjami i FOMO (fear of missing out).

Działki są też miejscem aktywności fizycznej seniorów. Badania CBOS z 2016 roku pokazały, że w wolnym czasie 19% seniorów uprawia sport (basen, gimnastyka, rower), a 58% uprawia ogród albo działkę. Jasnym więc jest, jakiego rodzaju aktywność jest bardziej naturalna i preferowana przez seniorów. Równie oczywiste jest to, że sprawne fizycznie osoby starsze są mniejszym obciążeniem dla służby zdrowia i najbliższej rodziny. O istotności argumentu z aktywności fizycznej decyduje skala potencjalnego problemu.

Jak podaje GUS, od 1989 roku podwoiła się liczba osób 60+, a ich odsetek w społeczeństwie zwiększył się z 12% do 20%. Zapotrzebowanie na miejsca aktywności fizycznej seniorów jest coraz poważniejsze.

Alternatywą dla działek, która mogłaby spełniać podobną rolę, są ogrody komunalne, gdzie każdy członek społeczności ma wydzielony symboliczny 1m2 pola, na którym może uprawiać rośliny. Przy tym rozwiązaniu senior nadal może uprawiać ogródek (warto zauważyć, że w przeciwieństwie do uprawiania sportu zajmowanie się ogródkiem jest celowe – widać jego namacalne efekty, a ruch jest tylko środkiem do celu), nadal tworzy się wspólnota, w której osoba starsza ma szansę nawiązać relacje, a przy tym nie ogradzamy hektarów ziemi w środku miasta. Przykładem takiego miejsca jest ogród na nieużywanych torach w Sztokholmie. Prócz działalności ogrodniczej organizowane się tam wydarzenia edukacyjno-kulturalne.

Czy ogrody działkowe mogą być lepsze?

Wielowymiarowość pozytywnych aspektów ROD-ów powoduje, że trudno je zastąpić inną zieloną formą. Dodatkowo z badań CBOS jasno wynika, że spora część społeczeństwa popiera istnienie ROD-ów (57%, a 35% respondentów uważa, że „lepszym rozwiązaniem niż ogródki działkowe byłyby ogólnodostępne miejsca rekreacji i wypoczynku”). Te dwa aspekty powodują, że trudno postulować likwidację ROD-ów. Jednak problem wielkich, zamkniętych terenów w środku miasta pozostaje.

Rozsądnym rozwiązaniem było zminimalizowanie tych mankamentów. Pierwszą istotną kwestią byłoby otwarcie (fizyczne i psychiczne) ROD-ów. Przykładowo na teren ROD-u Ursynów w Warszawie można wejść tylko na zaproszenie jednego z działkowców, a brama ROD-u „Wiarus” jest zamknięta mimo zadeklarowanych godzin otwarcia. Z punktu widzenia społeczeństwa teren, który należy do gminy i do którego gmina de facto dopłaca, powinien być otwarty dla wszystkich mieszkańców, jeśli nie ma jasnego, ważnego powodu, żeby było inaczej. Takim przykładem są szpitale, gdzie człowiek nie może wejść z ulicy i zacząć zwiedzać.

Otwarcie ROD-ów powinno się odbyć poprzez uatrakcyjnienie ich dla niedziałkowiczów. Należałoby je tak przekształcić, aby ludzie z zewnątrz mieli po co tam przychodzić. Jednym z takich rozwiązań jest stworzenie na terenie kilku segmentów placu zabaw, gdzie rodzice z dziećmi mogliby przychodzić i czuć, że ich pociecha jest bezpieczna (nie może uciec).

Innym pomysłem jest zorganizowanie ogrodów komunalnych, z których może korzystać więcej osób, ale też jest ich większa fluktuacja. W ramach kilku wolnych segmentów można stworzyć pustą przestrzeń lub park, które byłyby miejscem spotkań i wydarzeń organizowanych przez społeczność działkowiczów.

Przykładem dobrego zorganizowania przestrzeni jest ROD im. Żwirki i Wigury w Warszawie –ogród otwarty jest dla mieszkańców osiedla, dla wszystkich, którzy pragną spacerować, podziwiać jego uroki i piękne kwiaty. Na terenie ogrodu znajdują się plac zabaw i siłowania plenerowa. Natomiast w ramach ROD-u w Białej Podlaskiej organizowany jest cykl zajęć dla przedszkolaków poświęcony edukacji przyrodniczej. Jeszcze innej inicjatywy podjął się ROD im. Wojska Polskiego w Poznaniu, oddał jedną działkę do dyspozycji Stowarzyszeniu Przyjaciół Niewidomych i Słabowidzących. Został na niej stworzony ogród sensoryczny, aby niewidomi mogli poznać różne gatunki ziół i roślin. Poznański ROD organizuje również pikniki seniora, Dzień Działkowicza i Dzień Dziecka.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.