Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Zakochanie się Francuzów w Rosji jest zbyt głębokie, aby wojna w Ukrainie ostatecznie je pogrzebała

Zakochanie się Francuzów w Rosji jest zbyt głębokie, aby wojna w Ukrainie ostatecznie je pogrzebała Print screen from https://www.youtube.com/watch?v=qnbHn-G48cw

Francja od dawna wykazywała prorosyjskie sympatie. Ich źródłem była rosyjska imigracja do Francji, antyantlantyzm de Gaulle’a i fascynacja rosyjską kulturą. Rosjanie wykorzystywali te związki jako żyzną glebę dla budowy swojego soft power nad Sekwaną, jednak agresja Moskwy na Ukrainę istotnie podkopała owoce rosyjskiej pracy. Bynajmniej nie oznacza to, że Francuzi uwolnią się spod czaru Rosji. Przeciwnie, wiele wskazuje na to, że w przyszłości wszystko wróci na stare, prorosyjskie tory.

Sprzedać brzydki wizerunek Rosji

Rosyjska soft power? Czy to nie oksymoron? Sam twórca tego pojęcia, amerykański politolog Joseph Nye ukuł rozróżnienie na hard i soft power w 1991 dla określenia amerykańskiej atrakcyjności kulturowej, która działa spontanicznie i bezperswazyjnie. W wypadku Rosji pojęcie soft power może być co najwyżej analogiczne, bo Rosja ma w światowej opinii publicznej jednoznacznie negatywny wizerunek (70% opinii negatywnych wg sondażu Gallupa jeszcze przed wojną), a rosyjski ład nie tylko nie stanowi atrakcyjnego modelu do naśladowania, ale po prostu nie istnieje. Analitycy wolą więc mówić w wypadku Rosji XXI wieku o soft power niszowym, partykularnym i nie pretendującym do uniwersalności.

Nie znaczy to, że rosyjski establishment nie zdaje sobie sprawy z tego, jak pożytecznym narzędziem do realizacji celów politycznych jest atrakcyjność proponowanych wartości czy modelu kulturowego. Począwszy od lat 90. nowe elity rosyjskie zaczęły nieśmiało odnawiać oficjalny dyskurs państwowy w oparciu o mniej ideologiczny repertuar, aby zrównoważyć ideowe bankructwo reżimu sowieckiego. Już po dojściu do władzy Władimira Putina, szereg porażek wizerunkowych Rosji (pomarańczowa rewolucja w 2004 r., wojna w Gruzji w 2008 r., ruch protestów wyborczych w 2011 r.) uświadomił rosyjskiemu establishmentowi, że nie jest w stanie skutecznie konkurować z liberalną soft power Zachodu, co skłoniło go do opracowania i zaproponowania ideologicznej kontroferty.

Niechęć dużej części rosyjskiego establishmentu do soft power jako koncepcji zachodniej sprawiła, że jej użyteczność została oficjalnie uznana dopiero w 2013 r., gdy włączono ją do Koncepcji Polityki Zagranicznej opublikowanej przez rosyjskie MSZ. Publikacja tego dokument zbiegła się w czasie z przemówieniem wygłoszonym przez szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej Walerija Gierasimowa, który wyjaśniał, że „rola środków pozamilitarnych w osiąganiu celów politycznych i strategicznych wzrosła, a w wielu przypadkach ich skuteczność przewyższyła skuteczność siły zbrojnej”.  Wielu zachodnich analityków zaczęło wtedy mówić o „doktrynie Gierasimowa” chcąc tu widzieć oficjalny akt narodzin świadomej rosyjskiej soft power, choć de facto była to po prostu banalna obserwacja o strategicznym znaczeniu konfliktu hybrydowego opartego na wojnie komunikacyjnej i wpływach kulturowych.

Rosja wykorzystuje narzędzie soft power nie w sposób uniwersalny, ale z przekazem odpowiednio sprofilowanym i skierowanym do konkretnych grup docelowych. Jego filary to m. in. historia i kultura Rosji, ideowe i historyczne dziedzictwo sowieckie, obecna konserwatywna i nieliberalna tożsamość polityczna, status „wolnego strzelca” na scenie międzynarodowej w opozycji do Pax Americana… Putin opowiada się za celowo szeroką narracją narodową, aby przemówić do jak największej liczby osób: pochwała radzieckiej chwały z czasów Stalina i Breżniewa, prawosławnej kultury religijnej i caratu z autokracją jako politycznym punktem odniesienia, świata słowiańskiego i Eurazji.

Wszystkie te elementy można odnieść mutatis mutandis do adresatów przekazu za granicą, a więc i we Francji. W uproszczeniu, każde środowisko polityczno-społeczne nad Sekwaną może znaleźć w rosyjskiej narracji coś dla siebie: tradycyjna kultura rosyjska dla centroprawicy, sowiecka nostalgia i hasła sprawiedliwości społecznej dla wyborców Mélenchona, autokratyczny model putinowskiego konserwatyzmu dla obozu patriotycznego, postura lidera oporu wobec Nowego Porządku Światowego dla rozmaitych nieformalnych grupek etc.

Jeśli możesz przekaż nam 1% podatku. Nasz numer KRS: 0000128315.
Wspierasz podatkiem inny cel? Przekaż nam darowiznę tutaj!

Bogaty arsenał soft power

Jak każde wielkie mocarstwo, Rosja ma do dyspozycji pełen wachlarz narzędzi polityki zagranicznej, które mogą posłużyć do realizowania zadań z zakresu soft power. Rosja posiada jedną z największych sieci placówek dyplomatycznych na świecie, odbudowaną po jej praktycznym zaniku w latach 1990. Rosyjską dyplomację publiczną charakteryzuje wysoki stopień własności państwowej, która jest zarządzana albo poprzez strukturę rządową jej głównych instrumentów, albo dzięki lojalność podmiotów niepaństwowych. Kontrolowany przez państwo kompleks wojskowo-przemysłowy oraz potężne spółki państwowe, jak Rosatom czy Gazprom, ale także duże podmioty prywatne w rękach bliskich władzy oligarchów, takie jak Rosnieft, odgrywają kluczową rolę w ekspansji soft power za granicą.

Rosyjski system często wzoruje się na sprawdzonych modelach, takich jak anglosaskie kanały informacyjne czy chińskie Instytuty Konfucjusza. Ważnym jego aspektem jest aktywna dyplomacja medialna, której celem jest nawiązywanie bezpośredniego kontaktu z zagraniczną opinią publiczną i promowanie wśród niej własnych interesów i wartości. Dlatego istnieje całe panopticum międzynarodowych mediów sponsorowanych przez państwo: powstała w 2005 r. państwowa grupa medialna Russia Today obecnie składająca się z sześciu kanałów telewizyjnych, sześciu serwisów internetowych i wielu kont w mediach społecznościowych, wielojęzyczna gazeta Russia Beyond The Headlines (RBTH, 2007), agencja informacyjna Rossija Siegodnia (2013) i jej międzynarodowy oddział Sputnik, który powstał w 2014 z połączenia stacji radiowej Głos Rosji i agencji prasowej RIA Nowosti.

Do tego można dorzucić szeroki wachlarz mniej lub bardziej oficjalnych strategii, zarówno odziedziczonych po sowieckim know-how, jak i inspirowanych nowoczesnym amerykańskim marketingiem politycznym. Przykładem zastosowania przez Rosjan tego ostatniego są utworzona w 2007 r. fundacja Ruskij Mir („Rosyjski Świat”), która podejmuje działania na rzecz pielęgnowania języka rosyjskiego utworzona, albo Rossotrudniczestwo, czyli agencja ds. koordynacji wymiany kulturalnej, naukowej i akademickiej, która nadzoruje pracę 92 centrów nauki i kultury, czy wreszcie Fundacja Gortczakowa wspierająca dyplomację publiczną. Każdy z tych elementów można odnaleźć w rosyjskiej aktywności na terenie Francji.

Emigranckie źródła francuskiej miłości do Rosji

Jeśli jakiś kraj w Europie stanowi żyzną glebę dla rosyjskiej soft power, to jest to na pewno Francja, tak jeśli chodzi o jej klasę polityczną, jak i społeczeństwo. Stosunki francusko-rosyjskie opierają się na długiej tradycji interakcji między tymi dwoma krajami. Od XIX w. Francja przyjęła kilka fal emigracji rosyjskiej.

Natomiast w drugiej połowie XX w. wyróżniała się żywotnością lokalnej partii komunistycznej i ideologiczną sympatią wielu intelektualistów do marksizmu, zaś gaullistowska promocja „Europy od Atlantyku po Ural” uczyniła z Francji mocarstwo europejskie, które zachowało strategiczną niezależność od NATO i było względnie przychylne Związkowi Sowieckiemu. W efekcie zrodziło to w opinii publicznej silną skłonności w kierunku zbliżenia z Rosją.

Obecnie ta strategia równowagi między amerykańskim sojusznikiem a rosyjskim sąsiadem została przejęta przez francuską klasę polityczną, od lewicy po narodową prawicę. Emmanuel Macron rozpoczął swoją kadencję prezydencką uroczystym przyjęciem Władimira Putina w pałacu wersalskim i zainicjowaniem Dialogu Trianon. Francja stanowi dziś podatny grunt dla wielobiegunowego przesłania rosyjskiej soft power.

Pierwszą i niewątpliwie najważniejszą warstwę tej roli, na której instytucje rosyjskie prowadzą swoją orkę, stanowi rosyjska diaspora, choć właściwie powinno się używać w odniesieniu do niej liczby mnogiej. Rosyjska wspólnota nad Sekwaną jest  historycznie i socjologicznie różnorodna. Składa się ona z kilku fal emigracji, z których pierwsza, sięgająca korzeniami rewolucji bolszewickiej, to biała emigracja: ponad jedna czwarta uciekinierów z Rosji wybrała Francję jako kraj docelowy. Druga fala to emigranci epoki sowieckiej: jeńcy wojenni z II wojny, wyrzuceni ze Związku Sowieckiego dysydenci, mniejszości narodowe, a zwłaszcza Żydzi, uciekinierzy etc. Ostatnia fala, najbardziej różnorodna, to mieszanka prześladowanych prozachodnich opozycjonistów, uciekających przed wojną Czeczenów, ale także pro- i antyputinowskich oligarchów czy po prostu przedstawicieli klasy średniej preferujących Lazurowe Wybrzeże nad dacze pod Moskwą.

Diaspora ta, podzielona kwestiami historii, pamięci, tożsamości i stosunkiem do obecnej władzy, jest od lat 90. celem rosyjskiej dyplomacji, która stara się przerzucić mosty między Mateczką Rosją a „rodakami”. Pojęcie „rodak” (соотечественник) nie ma charakteru etnicznego, ale dotyczy szeroko pojętej „historycznej i duchowej identyfikacji z narodami żyjącymi na obszarze Rosji”, jak to definiuje ustawa z 1999 r. Teoretycznie każda osoba luźno związana z Rosją albo ze Związkiem Sowieckim może być przedmiotem zainteresowania rosyjskiej soft power jako „rodak”.

Rosyjska polityka wobec francuskiej diaspory jest realizowana przez kilka instytucji, takich jak utworzony w 2005 r. Departament Pracy z Rodakami MSZ, zrzeszająca stowarzyszenia diaspory na całym świecie Światowa Rada Rodaków, utworzona w 2007 r. fundacja Russkij mir (Rosyjski Świat) oraz Federalna Agencja ds. Wspólnoty Niepodległych Państw, Rodaków Mieszkających za Granicą i Międzynarodowej Współpracy Humanitarnej (nikogo nie zdziwi, że wszyscy wolą skrót Rossotrudniczestwo). Miasta Moskwa i Sankt Petersburg mają własne wydziały stosunków zagranicznych i utrzymują bezpośrednie kontakty z niektórymi diasporami. Celem rosyjskiej polityki wobec diaspory jest skonsolidowanie wszystkich, którzy w taki czy inny sposób identyfikują się z Rosją, w jeden spójny blok, zdolny do przezwyciężenia podziałów politycznych, rodzaj pośrednika między Rosją a Francją pod względem politycznym, kulturowym i ekonomicznym.

Różne diaspory rosyjskie we Francji zostały skupione przez Kreml w Radzie Koordynacyjnej Forum Rosjan we Francji, która zrzesza blisko 300 stowarzyszeń. Niemniej polityka wobec „rodaków” napotkała liczne trudności i Rosja ma nad nimi ograniczoną kontrolę, niezależnie od tego, czy chodzi o nieufne wspólnoty czeczeńskie, bałtyckie czy ukraińskie, które nie chcą pojednania i odrzucają wszelkie próby wcielenia ich do koncertu rosyjskich interesów, czy o nowszych emigrantów, którzy zachowują naturalną nieufność wobec reżimu Putina, tak jeśli chodzi o aktywistów praw człowieka, co radykalnych działaczy prześladowanej Partii Narodowo-Bolszewickiej. Jeśli chodzi o rosyjskich Żydów, to wpływ oligarchów na Europejski Kongres Żydów i Europejską Konferencję Rabinów sprawia, że część wspólnoty sprawuje swego rodzaju funkcję nieformalnego ambasadora rosyjskich interesów wobec francuskiej wspólnoty żydowskiej.

Nawet próba pozyskania potomków historycznej białej emigracji okazała się bardziej złożona, niż się spodziewano. Wierność spadkobierców Białej Rosji, nawet w trzecim czy czwartym pokoleniu, jest niekompatybilna z putinowską dialektyczną syntezą dziedzictw Mikołaja II i Stalina. Pojednanie odrzuca wiele stowarzyszeń z tradycjami, na przykład Chrześcijańska Akcja Studentów Rosyjskich (ACER), stowarzyszenia kombatantów Białej Armii, w szczególności Powszechny Związek Kombatantów Rosyjskich RONS, a także dawni dysydenci z YMCA-Press, które przemycało samizdaty oraz historyczny ośrodek białej emigracji przy księgarni Montagne Sainte-Geneviève.

Jednak wielu innych przedstawicieli emigracji poparło politykę zbliżenia, a atutem władz rosyjskich jest pozyskanie wielu znamienitych rodów, takich jak Szeremietiewowie, Tołstojowie, Trubieccy, Oboleńscy etc. W 2010 r. zorganizowano z ich udziałem symboliczny wielki rejs z Morza Śródziemnego na Morze Czarne pomyślany jako metaforyczna odwrotna droga wygnania, symbol powrotu emigracji do Ojczyzny. Podczas kryzysu ukraińskiego specjalna petycja solidarności z Rosją w Paryżu zebrała ponad sto nazwisk potomków rosyjskiej arystokracji, takich jak Tołstoj, Puszkin czy Szeremietiew.

Rosja Putina mruga okiem do prawosławia

W polityce wobec diaspory rząd Rosji stara się od początku stulecia zamknąć sowiecki nawias w sferze religijnej. Jednym z kluczowych elementów tej strategii jest kanoniczne pojednanie między Patriarchatem Moskiewskim a dysydenckim Kościołem Prawosławnym poza Granicami Kraju. Proces ten, który zakończył się aktem zjednoczenia w 2007 r., spowodował liczne rozłamy we francuskich wspólnotach prawosławnych, z których część odmówiła podporządkowania się Patriarchatowi Moskiewskiego, oskarżając go o brak zadośćuczynienia za współpracę z sowieckimi służbami.

Konkurencja jest nie tylko natury teologicznej, ale także finansowej: państwo rosyjskie chce przejąć kontrolę nad dobrami materialnymi należącymi do emigracji. Wspólnoty prawosławne we Francji są podzielone. Diecezja Genewy i Europy Zachodniej oraz diecezja Chersonezu podporządkowały się Patriarchatowi Moskiewskiemu, ale np. Egzarchat Patriarchatu Ekumenicznego, do którego należy słynny sobór św. Aleksandra Newskiego w Paryżu i cerkiew w Grenoble, pozostał w jurysdykcji Patriarchatu Konstantynopola. Część Kościoła poza Granicami Kraju odłączyła się pod nazwą Prowizoryczna Najwyższa Władza Kościelna i nadzoruje np. cerkiew w Lyonie. Dwa inne podmioty, Rosyjski Kościół Prawosławny na Uchodźstwie i Prawdziwy Rosyjski Kościół Prawosławny, które wyłoniły się z ruchu kościołów katakumbowych w okresie sowieckim, nadal pozostają niezależne.

Równocześnie rozgorzała walka o przejęcie miejsc kultu, często prowadząca do długotrwałych procesów przed sądami francuskimi. Francja obfituje w cerkwie prawosławne: oprócz słynnej katedry Aleksandra Newskiego i seminarium św. Sergiusza w Paryżu (na ulicy Krymskiej!), wiele parafii znajduje się w regionie paryskim, ale także na Lazurowym Wybrzeżu, w Sabaudii, w Kraju Basków itp. Np. emblematyczna katedra prawosławna w Nicei została uznana przez sąd za własność Federacji Rosyjskiej, ale zajmująca ją wspólnota podlegająca Patriarchatowi Konstantynopola odmawia zmiany jurysdykcji. Z kolei wspólnota w Biarritz uzyskała korzystny wyrok sądu wbrew rektorowi parafii, który chciał włączyć ją do Patriarchatu Moskiewskiego.

Najbardziej emblematycznym przykładem instrumentalizacji prawosławia przez rosyjską soft power we Francji jest projekt budowy nowej katedry prawosławnej w sercu Paryża, który został przyklepany w 2008 r., podczas rozmów między Władimirem Putinem a Nicolasem Sarkozym. Owocem tych negocjacji była sprzedaż Rosji działki nad brzegiem Sekwany, którą zainteresowane były także Chiny i Arabia Saudyjska. Prawosławne Rosyjskie Centrum Duchowe i Kulturalne, kompleks zawierający katedrę, szkołę i ośrodek kulturalny, został w całości sfinansowany przez rząd rosyjski (170 mln euro) i uroczyście otwarty w 2016 r. w obecności patriarchy Cyryla.

Przewidziana wizyta Władimira Putina została odwołana z powodu kryzysu syryjskiego. Sobór jest postrzegany przez Moskwę jako sukces w wymiarze symbolicznym: geopolityczny, historyczny i religijny, symbol potęgi odnowionej Rosji w samym sercu Europy Zachodniej, w stolicy białej emigracji, świątynia Patriarchatu Moskiewskiego. W wymiarze praktycznym Centrum jest przejawem typowej rosyjskiej niekompetencji i przaśności: jego wielki potencjał pozostaje niewykorzystany, zatrudnia on raptem kilka osób personelu (swego czasu tylko trzy etaty!), a program kulturowy stanowi raczej alibi dla biurokratycznej struktury, niż realną ofertę kulturalną dla Paryżan.

Rosyjski biznes i kultura nad Sekwaną i Loarą

Gdyby rosyjska soft power ograniczała się tylko do narodowo-religijnej diaspory, to jej działalność można by uznać za mało użyteczną. Jednak jest ona nakierowana także na współpracę rosyjsko-francuską w dziedzinie biznesu i kultury. Najbardziej aktywnym stowarzyszeniem promującym więzi francusko-rosyjskie jest sytuujące się na styku różnych aspektów rosyjskiej soft power stowarzyszenie Dialog Francusko-Rosyjski, utworzone w 2004 r. Jest ono kierowane przez Aleksandra Trubieckoja, potomka znamienitej książęcej rodziny, wnuka księcia Mikołaja, jednej z figur białej emigracji, a jednocześnie blisko związanego z wpływowymi kręgami na Kremlu oraz z francuskim biznesem w Rosji jeszcze od czasów sowieckich.

Stowarzyszenie ma ważne kontakty we francuskim świecie polityki i biznesu dzięki swojemu współprzewodniczącemu Thierry’emu Marianiemu, jednemu z najbardziej otwarcie prorosyjskich polityków na francuskiej prawicy (złożył wizytę na Krymie po aneksji), dziś eurodeputowanemu Zjednoczenia Narodowego, który przez wiele lat był posłem centroprawicy i wiceprzewodniczącym Parlamentarnej Grupy Przyjaźni Francusko-Rosyjskiej. Członkami i partnerami Dialogu są największe francuskie firmy z CAC 40, czyli spółki o najwyższej kapitalizacji na paryskiej giełdzie, takie jak Airbus, Alstom, Bouygues, Renault, Sanofi czy Total, ale także państwowa firma zbrojeniowa Safran oraz grupa energetyczna Engie, itp.

Dialog stał się w ostatnich latach prawdziwym hubem dla wszystkich zainteresowanych relacjami z Rosją, ponieważ ma większe pole manewru ze względu na bardziej nieformalny status niż oficjalna Francusko-Rosyjska Izba Przemysłowo-Handlowa skupiająca ponad 400 firm, w tym korporacje francuskie i rosyjskie. Od 2007 r. kieruje nią Paweł Chinsky, historyk stalinizmu i wiceprezes Rosyjskiej Federacji Szachowej, który prowadzi intensywną kampanię na rzecz zniesienia sankcji wobec Rosji. Chociaż Izba Handlowa skupia się głównie na kwestiach gospodarczych, to w 2012 r. utworzyła Obserwatorium Francusko-Rosyjskie, rodzaj platformy akademickiej, która dostarcza odpowiednio przetworzonych danych na użytek decydentów. Jej szef, Arnaud Dubien, ekspert w dziedzinie wywiadu gospodarczego, jest członkiem Klubu Wałdajskiego.

Cała mgławica rozmaitych stowarzyszeń istnieje w nurcie usytuowanym politycznie na francuskiej prawicy. Dobry przykład to stowarzyszenie Cercle Pouchkine (Krąg Puszkinowski), któremu patronuje wspomniany wyżej eurodeputowany Thierry Mariani. Działają w nim aktywnie Henri de Grossouvre, syn François de Grossouvre, szarej eminencji prezydenta Mitterranda, a także Xavier Moreau, prawicowy konsultant ds. strategii z serwisu Stratpol, oraz „euroazjatycki” bloger Alexandre Latsa, który prowadzi agencję doradztwa personalnego w Moskwie.

Wśród instytucji reprezentujących bezpośrednie interesy Rosji we Francji należy wymienić także Instytut Demokracji i Współpracy (IDC), utworzony w 2007 r. po ukraińskiej pomarańczowej rewolucji. nabyła to odpowiedź na zachodnią krytykę Rosji i konieczność wypracowania strategii autopromocji. Strategia ta jest skierowana do szerszej publiczności we Francji, w tym do kręgów biznesowych i politycznych.

Finansowanie paryskiej IDC nie jest jawne. Były dyrektor, brytyjski filozof i historyk John Laughland, zapytany o źródła finansowania, stwierdził, że środki pochodzą z Fundacji Perspektyw Historycznych w Moskwie, która z kolei jest dotowana z grantów prezydenckich. W przeciwieństwie do autonomicznych stowarzyszeń diaspory IDC jest sponsorowany przez Dmitrija Rogozina, byłego ambasadora Rosji przy NATO i wicepremiera, a obecnie dyrektora Roskosmosu. Instytut służy rosyjskiemu establishmentowi jako platforma do kontaktów z francuskimi elitami. Na przykład zaprasza się do niego osobistości wysokiej rangi, takie jak minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow. Ze strony francuskiej pojawiają się biznesmeni i politycy, głównie z centroprawicy, ale także duchowni katoliccy i wykładowcy akademiccy, często z prowincji.

Jak każda instytucja rosyjskiej soft power, Instytut ma pewne pole manewru, aby dostosować poruszane tematy do obszaru zainteresowania swojego kierownictwa, ale także do oczekiwań docelowego odbiorcy. Przewodniczącą IDC jest Natalia Narocznickaja, znana postać na rosyjskiej scenie politycznej, w latach 2003-2007 deputowana do Dumy z ramienia partii Rodina i członkini Klubu Izborskiego. Nadaje ona Instytutowi orientację chrześcijańską i konserwatywną, zgodnie z linią rosyjskiej soft power na użytek części środowisk na Zachodzie, promując m.in. sojusz katolików i prawosławnych w obronie chrześcijańskiej tożsamości Europy, ale także potępienie liberalnego porządku światowego w imię prawa narodów do samostanowienia.

We Francji istnieje jeszcze wiele innych ośrodków wpływów rosyjskich, z których cześć służy za narzędzia rosyjskiej soft power niejako rykoszetem, funkcjonując jednocześnie wedle ich własnej logiki i interesów. Tak jest w przypadku fundacji dwóch blisko związanych z Kremlem biznesmenów Władimira Jakunina i Konstantina Małofiejewa, którzy skłaniają się ku Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, reprezentując jednocześnie własne interesy handlowe i finansowe. Potężna siatka, która oplata Francję, zasługuje na osobne omówienie. Inną nie omawianą, ale wartą analizy kategorią, jest para-dyplomacja celebrycka obejmująca wiele ważnych postaci francuskiego kina i kultury. Gérard Depardieu jest najbardziej znanym i karykaturalnym jej przykładem, ale inni aktorzy, jak Alain Delon, Vincent Cassel, Monica Belucci, oraz wielkie nazwiska ze świata sportu odgrywają kluczową rolę w budowaniu marki Rosji we Francji.

Rosyjskie imperium medialne we Francji

Nie da się natomiast pominąć miejsca rosyjskich mediów, najbardziej chyba kontrowersyjnej formy obecności rosyjskiej soft power nad Sekwaną. Ich implantacja w medialnym krajobrazie jest różnorakiej natury.

Pierwsza strategia polega na rozwijaniu partnerstwa mediów zależnych od Kremla z prestiżowymi francuskimi mediami. Centroprawicowy dziennik Le Figaro przez długi czas publikował comiesięczny dodatek La Russie d’Aujourd’hui (Dzisiejsza Rosja, francuska wersja Russia Beyond The Headlines), wydawany we współpracy z rosyjskim rządowym dziennikiem Rossijskaja gazieta. Konserwatywno-liberalny tygodnik Valeurs actuelles, obecnie jeden z najbardziej popularnych tytułów prasy prawicowej, o bardzo dynamicznym wzroście, publikuje również dodatek rosyjski od 2017 r.

Drugim sposobem jest współpraca z mediami alternatywnymi, głównie stronami internetowymi prowadzonymi z Rosji za pomocą platform rejestrowanych w domenach .fr, albo tworzonych we współpracy z rusofilami z rozmaitych środowisk politycznych. Najczęściej są to media o stosunkowo małym zasięgu i funkcjonujące w mikroniszach, ale zdarzają się wyjątki. Przykładem może być niezwykle dynamicznie rozwijający się internetowy kanał wideo Livre Noir, który zbudował swoją reputację na promowaniu wolności wypowiedzi dla treści politycznie niepoprawnych i eliminowanych z mediów głównego nurtu. Podczas wojny na Ukrainie jego reporterzy relacjonowali konflikt z obu stron frontu bardzo często wpisując się w narrację rosyjskiej propagandy i grzesząc brakiem krytycyzmu, którego im nie zbywa we francuskiej polityce wewnętrznej.

Trzecia strategia polega na adaptacji we Francji konkretnych platform medialnych, a zwłaszcza dwóch głównych rosyjskich mediów, RT i Sputnika, uruchomionych w języku francuskim odpowiednio w 2014 i na początku 2015 roku. Paradoksalnie wiele francuskich środowisk powitało pojawienie się rosyjskich mediów jako powiew wolności na tle uniformizacji dyskursu w mediach mainstreamu. Rosyjskie media wykorzystały swoje zasięgi i reputację budowaną na pluralizmie i niecenzurowaniu mniejszościowych punktów widzenia do lepszego pełnienia roli rzecznika władz rosyjskich. Oba te media zainwestowały w obecność w mediach społecznościowych gromadząc np. dziesiątki tysięcy obserwujących na Twitterze.

W połowie grudnia 2017 r., w atmosferze ostrych kontrowersji, uruchomiono rosyjski kanał informacyjny RT w języku francuskim wzorujący się na kanałach anglosaskich, z oficjalnym budżetem ponad 20 milionów euro i profesjonalnym zapleczem technicznym. W skład komisji etyki kanału, obok wielu rusofilskich osobistości ze świata kultury, wszedł znany już nam Thierry Mariani. Programy były dostępne na platformach Free oraz Canal+. Od samego początku RT i Sputnik otaczała polemika: one same twierdziły, że są mediami niezależnymi, podczas gdy oponenci ze świata francuskich mediów i polityki wskazywali, że ich finansowanie pochodzi od administracji rosyjskiej i dlatego powinny zostać uznane za media obcego państwa. Od 2018 r. dziennikarze RT nie maja akredytacji do Pałacu Elizejskiego.

Rosja pogrzebała własny soft power we Francji

Jedną z konsekwencji inwazji na Ukrainę jest samobójczy cios zadany narzędziom rosyjskiej soft power we Francji, mozolnie konstruowanym przez lata. Zdecydowana reakcja Zachodu, w tym Francji, ujawniła jak słabą pozycję ma w Europie Rosja Putina. Uderzenie w najbardziej wrażliwy punkt, czyli w media pojawiło się niemal natychmiast, najpierw w postaci eskalowania napięcia poprzez rozważanie możliwości ich delegalizacji, a następnie w postaci wykonania decyzji europejskiej z 1 marca. RT France i Sputnik z dnia na dzień musiały spakować walizki i zaprzestać nadawania.

Nieskuteczny okazał się również soft power w dziedzinie kształtowania wizerunku przegrywając sromotnie z instrumentami zachodnimi. Francja, kraj o reputacji rusofilskiego na wszystkich poziomach, nagle zaczęła zaskakiwać wykazując w sondażach poparcie dla Rosji w wojnie z Ukraina na poziomie raptem 3%. Co ciekawe, wyborcy Marine Le Pen, oskarżanej powszechnie (i niebezpodstawnie) o typową gaullistowską rusofilię, reprezentują dokładnie ten sam przekrój, co ogół społeczeństwa i są bardziej proukraińscy niż wyborcy Mélenchona.

Politycy, którzy nie ukrywali wcześniej podziwu dla Putina i wpisywali się w rosyjską narrację, stanowiąc mniej lub bardziej świadome przekaźniki kremlowskiej propagandy, uczestniczą obecnie we wspólnym froncie wsparcia dla Ukrainy, aby nie stracić twarzy. Presja społeczna na francuskie firmy, największego zagranicznego pracodawcę w Rosji, skłoniła większość z nich do wycofania się z rosyjskiego rynku. W tym gronie znaleźli się nawet te przedsiębiorstwa, które na początku konfliktu próbowały grać na nucie pragmatyzmu.

Narracja prorosyjska przeżyła właściwie tylko w niszowych środowiskach rusofilskich ultrasów – w marginalnych nurtach skrajnej prawicy nacjonalistycznej, u sowieto-nostalgicznych komunistów i melenchonistów, u zwolenników teorii spiskowych czy wśród działaczy „dekolonialnych” naznaczonych antyamerykanizmem, często pochodzenia imigranckiego. Wszystkie te tendencje obecne są głównie w mediach społecznościowych i nie stanowią absolutnie równorzędnego partnera w demokratycznej debacie. Jednym ruchem ręki cały mozolnie budowany przez dwie dekady prorosyjski klimat został zburzony jak domek z kart.

Oczywiście konsekwencje rosyjskich działań dotyczą tylko niedawnych owoce rosyjskiego soft power.. Naiwnością byłoby sądzić, że głęboko zakorzenione tendencje historyczne, kulturowe i geopolityczne da się przekreślić ot, tak. Jest mało prawdopodobne, by konflikt na Ukrainie definitywnie zniszczył osiągnięcia i przyszłość rosyjskiej soft power we Francji, niezależnie od wyniku wojny. Negatywny wizerunek państwa-agresora będzie kojarzony z Rosją przez wiele lat. Putin przegrał decydującą wojnę idei i komunikacji, a w nadchodzących latach putinowskie siatki wpływu będą musiały odrabiać straty i staną w obliczu poważnych trudności.

Można jednak domniemywać, że pewna część społeczeństwa francuskiego będzie nadal postrzegać Kreml jako rzecznika tradycyjnych wartości i historycznego partnera Francji. Nisze antyglobalistyczne, antyamerykańskie, suwerennościowe i inne, które odnajdywały się dotąd w oficjalnym dyskursie, a właściwie w sprofilowanych na użytek każdego z nich wielofasadowych dyskursach Moskwy, są skłonne nie zmieniać stanowiska pomimo ogólnego konsensusu na rzecz Ukrainy. Analiza mediów społecznościowych ujawnia, że nadal istnieje kapitał sympatii wobec Putina i Rosji, który we Francji przejawia się w postaci ukrytego poparcia.

Co więcej, strukturalny antyatlantycyzm, który ożywia francuską geopolitykę od de Gaulle’a do Macrona, może stać się w przyszłości odskocznią do nowego zbliżenia francusko-rosyjskiego w perspektywie najbliższej dekady. Francuska polityka równowagi, oparta na światowym pluriversum, nie da się pogodzić z długim rozwodem między Paryżem a Moskwą. Marine Le Pen w swojej wypowiedzi o tym, że po wojnie Putin może stać się sojusznikiem nie wypowiedziała żadnej herezji, a jedynie antycypowała przyszłość.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.