Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Wymyślać od nowa czy kopiować od Niemców? Jak mądrze wydać środki na transformację energetyczną?

Wymyślać od nowa czy kopiować od Niemców? Jak mądrze wydać środki na transformację energetyczną? Źródło: Hans Permana - flickr.com

Transformacja energetyczna wykracza poza energetykę i nie może być postrzegana jedynie z punktu widzenia trosk sektora wydobycia węgla i wytwarzania z niego energii. Polska będzie mogła szukać własnej ścieżki tylko do pewnego stopnia, w dużej mierze odpowiadając na megatrendy dyktowane przez silniejszych graczy.

Pieniądze za zmiany

Transformacja energetyczna to stopniowe przejście od technologii wykorzystujących paliwa kopalne ku źródłom odnawialnym w celu redukcji emisji CO2. Jest to jeden z punktów docelowych polityki energetyczno-klimatycznej Unii Europejskiej, opisywany w legislacji unijnej za pomocą celów wspólnotowych, takich jak 20% udziału OZE w miksie energetycznym do 2020 roku. Plan Europejskiego Zielonego Ładu zgłoszony przez Komisję Europejską zakłada, że cele klimatyczne zostaną wpisane w całą politykę gospodarczą Wspólnoty: redukcja emisji CO2, wzrost udziału OZE i efektywności energetycznej mają się stać priorytetami wszelkiej aktywności w gospodarce. Jedna trzecia budżetu unijnego na lata 2021-2027 ma realizować cele klimatyczne.

Porozumienie budżetowe z lipcowej Rady Europejskiej zakłada, że wartość całego budżetu UE w latach 2021-2027 wyniesie 1,074 biliona euro, a Fundusz Odbudowy o wartości 750 miliardów euro będzie składał się z: 390 miliardów euro w formie grantów i 360 miliardów euro w formie pożyczek. Polska otrzyma z tego prawie 160 miliardów euro (125 miliardów euro dotacji i prawie 35 miliardów euro pożyczek), a w cenach bieżących – prawie 174 miliardów euro – czytamy w komunikacie resortu. Środki na transformację energetyczną Unii Europejskiej mogą pochodzić z trzech źródeł: Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, Funduszu Odbudowy i polityki spójności w ramach Wieloletnich Ram Finansowych. Te pieniądze mogą być wydatkowane na różne cele, ale nie mogą stać w sprzeczności z polityką klimatyczną. Istnieje zalecenie, aby ją wspierały.

Czy wystarczy pieniędzy na reformę górnictwa?

Fundusz Sprawiedliwej Transformacji ma służyć wsparciu przemian regionów najbardziej zagrożonych jej skutkami negatywnymi. MFiPR informuje, że Polska może liczyć na 3,5 z 10 mld euro w jego budżecie zamiast pierwotnie planowanych 8 mld. Połowa tych środków zostanie wypłacona dopiero w zamian za poparcie przez Polskę celu neutralności klimatycznej Unii Europejskiej do 2050 roku. Polacy akceptują go werbalnie, ale nie podpisali się jeszcze pod dokumentem w tej sprawie.

3,5 mld euro z FST może trafić do rejonów uzależnionych od gospodarki węglowej na Śląsku, Dolnym Śląsku i w Wielkopolsce. Należałoby je rozdysponować między innymi na programy osłonowe dla górników: programy dobrowolnych odejść, odprawy, przebranżowienie. Warto w tym kontekście nadmienić, że niedoszły plan ratunkowy dla Polskiej Grupy Górniczej, który ostatecznie nie został przedstawiony związkom zawodowym górników, zakładał między innymi takie rozwiązania o wartości 5 mld zł.

Oznacza to, że 3,5 mld euro (około 15,4 mld zł) wystarczyłoby na program trzy razy bardziej ambitny bez udziału środków krajowych. To niemała kwota, która teoretycznie pozwoliłaby uśmierzyć niepokoje społeczne związane ze stopniowym odchodzeniem Polski od węgla. Do tego potrzebny jest jednak plan i odpowiednia platforma do jego omówienia z podmiotami zainteresowanymi reformą.

Polski rząd chciał pierwotnie przedstawić gotowy plan związkom zawodowym, ale wycofał się z tego pomysłu z końcem lipca. Nowa propozycja ma powstać w dialogu ze związkowcami w ciągu dwóch miesięcy, a zatem teoretycznie do końca września 2020 roku. Doświadczenia niemieckie pokazują, że warto poszerzyć to grono o inne podmioty. Komisja węglowa w Niemczech przygotowała plan odejścia od węgla w energetyce do 2035 lub najpóźniej 2038 roku po kilkumiesięcznych konsultacjach z udziałem związków zawodowych, ale także przemysłu, organizacji branżowych i pozarządowych. Dzięki szerokiej reprezentacji osiągnięty przez komisję konsensus społeczny dotyczący reformy górnictwa i energetyki węglowej, pod którym podpisali się najważniejsi gracze, zyskał silną legitymizację. Rządzący powinni rozważyć bardziej przejrzysty i inkluzywny charakter rozmów o zmianach w sektorze węglowym. Rozmowy o przyszłości regionów pogórniczych powinny uwzględniać przedstawicieli organizacji pozarządowych (nie tylko związków zawodowych), branżowych, przedstawicieli całej sceny politycznej i ekspertów wzorem komisji węglowej w Niemczech. Będzie to najlepsza gwarancja legitymacji uzyskanego konsensusu.

Warto przy tym podkreślić, że Śląsk to region wrażliwy politycznie ze względu na historyczne subsydiowanie górnictwa, które podtrzymuje przekonanie o wyjątkowości pracy górnika, ale także poszukiwania autonomii politycznej przez część organizacji regionalnych, które każą podchodzić ostrożnie do pomysłów z ładunkiem destabilizującym społeczeństwo regionu. To dodatkowe argumenty nakazujące rządzącym ostrożność, lecz jednocześnie podkreślające potrzebę bardziej przejrzystego procesu wykształcania programu zmian. Program powinien powstawać w warunkach daleko idącej konsultacji przemian z prezentacją założeń popartych dyskusjami w grupach roboczych zajmujących się poszczególnymi zagadnieniami. Nie może być tak, że rząd komunikuje kolejne pomysły i czeka biernie na reakcję uczestników debaty na ten temat: związków zawodowych z jednej strony i aktywistów ekologicznych z drugiej. Ich współudział w pracach umożliwiłby prezentację dokumentów, które byłyby już owocem konsensusu, a nie stawały się przedmiotem kolejnych sporów za pośrednictwem komunikatów prasowych.

Transformacja gospodarki

Warto podkreślić, że transformacja energetyczna wykracza poza energetykę i nie może być postrzegana jedynie z punktu widzenia trosk sektora wydobycia węgla i wytwarzania z niego energii. Podobnie jest w wypadku funduszów europejskich. 125 mld euro dotacji i 35 mld euro pożyczek dla Polski z Funduszu Odbudowy powinno służyć dofinansowaniu projektów na rzecz transformacji energetycznej. Ta będzie wykraczała poza sektor elektroenergetyczny, zahaczy o ciepłownictwo i indywidualne źródła ogrzewania. Dobrze wymyślone projekty będą mogły zyskać te środki poprzez wkomponowanie ich w unijny plan dekarbonizacji. Przykładem może być uzupełnianie planowanych inwestycji, na przykład gazowych, o elementy odnawialne, na przykład wpisywanie do założeń projektów elektrowni i gazociągów, odpowiednio produkcji i transportu wodoru czy biogazu. To tak zwane gazy odnawialne pozbawione emisji, które w przyszłości mogą zyskać cel udziału w miksie energetycznym niczym OZE obecnie. Warto wziąć pod uwagę scenariusz, w którym nowa infrastruktura gazowa z założenia byłaby projektowana jako hydrogen ready albo biogas ready i mogła wykorzystać gazy odnawialne. Zyskałaby na rentowności ze względu na to, że nawet w razie szybszego odchodzenia od gazu w unijnej polityce klimatycznej znajdzie się dla niej zastosowanie w nadchodzących dziesięcioleciach. Nowe gazociągi, jak na przykład Baltic Pipe lub tzw. pływający gazoport, czyli jednostka do magazynowania i regazyfikacji FSRU mająca stanąć w Zatoce Gdańskiej, powinny uwzględniać taką możliwość.

Listę projektów, które będą mogły liczyć na środki z Funduszu Odbudowy, koordynuje Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej. Podobne listy powinien przygotować Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej posiadający dobre doświadczenia programu „Mój Prąd” autorstwa Ministerstwa Energii (już nieistniejącego) i innych form redystrybucji środków na rzecz środowiska, które także mogłyby zostać wzbogacone o pieniądze unijne z nowego rozdania. Im bardziej kompleksowe i zintegrowane będą projekty przedstawione do dofinansowania, tym większą będą miały szansę na jego uzyskanie. Wspomniane ministerstwo tworzące Krajowy Plan Odbudowy rozpoczęło kolejny etap prac nad nadesłanymi propozycjami ministerstw i regionów. Przedstawiciele resortu wymienili, że wspomniane środki mają zostać przeznaczone m.in. na modernizację sieci przesyłowych i dystrybucyjnych, tak aby przygotować krajową sieć na rozproszoną energetykę, a także na wyprowadzenie mocy z morskich farm wiatrowych i termomodernizację budynków w Polsce. Ma także powstać krajowy system opomiarowania, a więc systemu kontroli, nadzoru nad siecią, który pokazywałby, gdzie jest nadmiar, a gdzie deficyt mocy.

Warto podkreślić, że zmiany narzucane przez zieloną agendę unijną podążają za dominującymi trendami technologicznymi – premiują OZE i wodór, czyli specjalności najbardziej rozwiniętych krajów unijnych na czele z Niemcami. Wspomniane megatrendy dyktowane przez silniejszych mogą być z kolei europejską specyfiką pozwalającą Staremu Kontynentowi skuteczniej rywalizować z innowacjami z USA lub Państwem Środka.

Polska może poszukiwać własnej ścieżki tylko do pewnego stopnia, rezerwując sobie prawo do atomu lub czystych technologii węglowych. Będzie jednak w ten sposób rozpraszać siły niezbędne do skutecznego spożytkowania kurczących się i zieleniejących środków unijnych. Władze w Warszawie muszą ostatecznie rozstrzygnąć, czy chcą wskoczyć na falę innowacji projektowaną przez najsilniejszych, czy szukać własnej. Należy obliczyć, na którym scenariuszu więcej skorzysta polska gospodarka. Polacy muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, czy wobec nieuchronności zmiany technologicznej (wspieranej regulacyjnie!) i zastępowania energetyki konwencjonalnej odnawialną lepiej iść szlakiem utartym przez awangardę tych zmian, czyli na przykład naśladować Niemców, czy szukać własnej ścieżki w celu ochrony status quo w energetyce, spowalniając jednak tempo zmian.

Do rezerwy, wystąp!

Polska nie ma już dużo czasu na refleksję. Istotne są ramy czasowe wydatkowania środków na transformację energetyczną do 2027 roku. Projekt Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku zakłada, że węgiel pozostanie do tego czasu w miksie energetycznym. Skuteczne wydatkowanie środków na transformację wymagałoby jednak rozprawienia się z nią szybciej niż w 2050 roku, kiedy Europa ma być neutralna klimatycznie, bo po 2027 roku może być coraz trudniej o środki wspierające zmiany, o ile Polska nie zadba o nie na poziomie unijnym.

Polska wspiera funkcjonowania energetyki węglowej ze względu na niekorzystne uwarunkowania rynkowe i regulacyjne za pomocą mechanizmu rynku mocy, który czyni bloki węglowe rentownymi z pomocą opłaty mocowej doliczanej do rachunków za energię, ale obniża konkurencyjność gospodarki płacącej więcej za prąd. Jest to jednak niezbędne z punktu widzenia państwa, które chce utrzymać stabilność dostaw energii w okresie przejściowym, kiedy nie ma alternatywy w postaci atomu czy też miksu gazu i OZE. To rozwiązanie może funkcjonować jeszcze nawet dwie dekady, ale wskazane będzie stworzenie agencji ściągającej aktywa węglowe z rynku, który za zgodą Komisji Europejskiej mógłby bronić bezpieczeństwa energetycznego Polski z użyciem węgla w zamian za to, że pozostała część energetyki będzie się transformować szybciej i bez obciążeń wynikających z aktywów tego typu w portfolio. Takie plany są rozważane przez rząd RP i należy je jak najszybciej skrystalizować. Aktywa węglowe zostałyby skupione w takiej agencji i subsydiowane przez państwo bez oglądania się na uwarunkowania rynkowe. Spółki pozbawione ich balastu mogłyby skuteczniej działać w istniejących realiach rynkowych i regulacyjnych.

Administracja polska przyznaje, że wzoruje się na rozwiązaniach z Niemiec, które stworzyły tak zwaną zimną rezerwę. To grupa aktywów konwencjonalnych, które będą subsydiowane przez państwo po to, aby zapewniały bezpieczeństwo energetyczne bez względu na uwarunkowania rynkowe i regulacyjne. Rzeczona agencja miałaby skupiać elektrownie konwencjonalne, które pozostaną dyspozycyjne niezależnie od dalszego rozwoju wypadków na rynku i w polityce klimatycznej Unii Europejskiej. Będą gwarantować ciągłość dostaw energii.

„Dyskutujemy o tym, jaki kształt miałby mieć podmiot, który skupiłby wszystkie aktywa węglowe, na razie nie chcę mówić o decyzjach, bo te są jeszcze przed nami. Rozważamy różne formy organizacyjne i prawne, od spółki rynkowej po inne rozwiązania. Najważniejsze jest zapewnienie na 20-30 lat mocnych podstaw do funkcjonowania dla węglowej części energetyki” – mówił minister aktywów państwowych, Jacek Sasin. Polska zimna rezerwa będzie prawdopodobnie węglowa. Konsekwencją jej stworzenia i przekazania do niej elektrowni węglowych byłaby reorganizacja sektora wytwórczego.

Wielka czwórka, czyli Polska Grupa Energetyczna, Tauron, Enea i Energa, bez czarnych aktywów mogłaby się rozwijać w oparciu o rosnące portfolio nisko- (atom, gaz?) i zeroemisyjne (OZE). Możliwe, że musiałyby wtedy zostać przeorganizowane w nowe spółki Skarbu Państwa zajmujące się oddzielnie na przykład wytwarzaniem i dystrybucją energii. Koncepcja zmian powstaje w bólach, ale decydenci nie będą mogli odejść daleko od rozwiązań sprawdzonych za Odrą, o ile nie zdecydują się na rewolucję na przekór machinie europejskiej napędzanej przez awangardę z zachodniej części kontynentu.

Polacy chcą iść własną drogą, ale jaką?

Obecny budżet europejski jest prawdopodobnie ostatnim, w którym Polska może liczyć na tak istotne wsparcie. Już teraz można nieoficjalnie usłyszeć, że staniemy się płatnikiem netto budżetu unijnego w okolicach 2027 roku, czyli prawie ćwierć wieku po wstąpieniu do Wspólnoty.

Ponadto, jeżeli w Europie utrzymają się trendy polityczne premiujące partie głoszące zielone postulaty polityczne, należy się spodziewać dalszego zazieleniania budżetu europejskiego. Oznacza to, że coraz większą część środków unijnych będzie można wydatkować na cele wspierające zrównoważony rozwój gospodarczy z poszanowaniem środowiska.

Należy zatem uznać, że Polacy będą wykorzystywać te pieniądze tym efektywniej, im lepiej zaplanują transformację energetyczną. Kierunek będzie zdefiniowany przez cały pakiet regulacji unijnych, na które Polska może mieć wpływ, ale nie decydujący. Oznacza to, że będzie mogła szukać własnej drogi tylko do pewnego stopnia, w dużej mierze odpowiadając na megatrendy dyktowane przez silniejszych graczy.

Musimy więc kontynuować prace na rzecz wykształcenia regulacji unijnych pozwalających Polsce realizować projekty transformacji energetycznej, które w krajach najbardziej zaawansowanych na tej drodze są już uznawane za niepożądane. Chodzi o energetykę i infrastrukturę gazową, które w realiach polskich mają służyć do stabilizowania rozwoju odnawialnych źródeł energii wymagających wciąż rezerwy konwencjonalnej z zastrzeżeniem, że uzależnienie od węgla nie powinno zostać zastąpione uzależnieniem od błękitnego paliwa, choćby miał pochodzić on z różnych źródeł. Natomiast gaz będzie mniej emisyjny niż węgiel. Do rozważenia pozostaje wykorzystanie środków unijnych do budowy polskiej elektrowni jądrowej, która miałaby oczywisty efekt środowiskowy w postaci skokowego spadku emisji CO2 z sektora energetycznego RP. Ten wywód powinna zatem kończyć wyświechtana konstatacja, że Polska będzie w stanie wykorzystać optymalnie środki na transformację energetyczną, gdy zdefiniuje oficjalnie jej kierunek w Polityce Energetycznej do 2040 roku. Póki co Polacy formalnie nie wiedzą, na co zamierzają wydać środki unijne przeznaczone na transformację energetyczną. Zapewniają, że pójdą własną drogą, ale dotąd jej nie wyznaczyli. Nowy projekt PEP 2040, przedstawiony we wrześniu 2020 roku, zakłada udział węgla na poziomie 11-28% w 2040 roku (wcześniej 56%) i budzi tym samym opór związkowców. Niekończące się debaty w rządzie trwają, czas ucieka, a w następnym rozdaniu budżetowym lepiej nie będzie. Czas na decyzje!

Anglojęzyczna wersja materiału do przeczytania tutaj. Wejdź, przeczytaj i wyślij swoim znajomym z innych krajów!

Artykuł (z wyłączeniem grafik) jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zezwala się na dowolne wykorzystanie artykułu, pod warunkiem zachowania informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie „Dyplomacja publiczna 2020 – nowy wymiar”. Prosimy o podanie linku do naszej strony.

Zadanie publiczne współfinansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Dyplomacja publiczna 2020 – nowy wymiar”. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.