Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Czy dla Niemiec Polska jest ważniejsza od Chin? [DEBATA]

przeczytanie zajmie 6 min

Temat polsko-niemieckich relacji gospodarczych jest obecny nie od dziś. W obliczu przetasowań, jakie dokonują się w ostatnich latach na arenie międzynarodowej, wiele niedawnych oczywistości okazuje się pustymi hasłami, a stereotypy myślenia o tej relacji znikają lub zmieniają się całkowicie. Jak naprawdę wyglądają nasze relacje z zachodnim sąsiadem na płaszczyźnie gospodarczej? Jak mogą, a jak powinny wyglądać? Na to pytanie starali się odpowiedzieć goście Klubu Jagiellońskiego: Anna Kwiatkowska-Dróżdż, Sebastian Płóciennik oraz Marcin Kędzierski.  

Debatę otworzyło kluczowe pytanie o to, czym tak właściwie są relacje polsko-niemieckie (lub też wyszehradzko-niemieckie) i co stanowi istotę ich stanu wyjściowego. Anna Kwiatkowska-Dróżdż, w odpowiedzi na tak postawione pytanie, wspomniała tytuł widniejący na jednym z plakatów promujących wydarzenie: „Niemcy, Grupa v4 – potęga gospodarcza?”, sugerując pozbycie się znaku zapytania. „My, Grupa Wyszehradzka, razem z Niemcami, jesteśmy na wielu płaszczyznach jednym organizmem gospodarczym. Niemcy nadal są potęgą gospodarczą” – przypomniała Kwiatkowska-Dróżdż.

„To jest państwo, które postawiło na przemysł i na tym polu może konkurować z nim w Europie chyba tylko Francja. Niemcy mają potencjał i potrafią go wykorzystywać, co pokazały kolejne kryzysy. Pamiętajmy, ze jeszcze w latach 2000 mieliśmy do czynienia ze sloganem Niemcy – chory człowiek Europy. Dzięki przeprowadzonym reformom rynku pracy, zwiększającym konkurencyjność Niemiec, dzięki wykorzystaniu potencjału rozszerzenia Unii, co mogło zrobić każde państwo, np. Francja, która ostatecznie tego nie wykorzystała, Niemcy wyszły z tego bardzo dobrze” – mówiła ekspertka CSW.

Nie zaprzeczyła jednak, że Niemcy również stoją przed własnymi, poważnymi wyzwaniami. Jak stwierdziła, „są ofiarą własnego sukcesu”. Kwiatkowska-Dróżdż zwróciła uwagę na to, że Niemcy opierają się głównie na eksporcie. Z tego powodu wszystkie zmiany, , które są obecnie obserwowane na scenie gospodarczej, takie jak ewentualna wojna handlowa między USA a Chinami, niosą ze sobą zagrożenie w tej kwestii. Byłoby to jednak, jak zaznaczyła ekspertka, katastrofalne nie tylko dla Niemiec, ale również dla krajów V4. Zdaniem ekspertki, w tej chwili kluczowe pozostaje znalezienie odpowiedzi na pytanie o dalszą rolę Niemiec wobec grupy Wyszehradzkiej. Rosną bowiem w siłę głosy domagające się zmiany obecnego stanu uzależnienia gospodarek regionu od Niemiec.

Sebastian Płóciennik, jak sam podkreślił, „przywraca znak zapytania”, który „usunęła” Kwiatkowska-Dróżdż. Swoje wątpliwości tłumaczył następująco: „Szczerze mówiąc, mam cały czas problem z traktowaniem v4 jako spójnej całości. Staje się coraz bardziej oczywiste, że mówimy o krajach, które mają zupełnie inne wyobrażenia co do polityki bezpieczeństwa. Orban stawia coraz bardziej na Rosje i wpuszcza Chiny na rynek, Polska zaś stawia zdecydowanie na USA, podczas gdy Słowacja zdecydowanie bardziej otwiera się na Rosje. Są też różnice instytucjonalne” – zauważył – „Slowacja jest w strefie Euro i cały czas podkreśla swój udział w rdzeniu integracji”.

Chociaż Płóciennik zgodził się z tym, że w kontekście gospodarki można mówić o pewnej całości, to jednak ekspert nie był pewien, czy możemy pozwolić sobie na optymizm. Celem przeprowadzenia eksperymentu myślowego Płóciennik naszkicował hipotetyczną sytuację, w świetle której jesteśmy autorami świetnie pracującego organizmu gospodarczego V4. Jakie byłyby tego dla nas konsekwencje? Otóż, z jednej strony jest prawdą, że Niemcy są bardziej zależne od V4, niż od Chin, a rola Polski przewyższyła rolę Wielkiej Brytanii. Z drugiej jednak strony ekspert przypomniał, że nie są to równoważne relacje. „Niemcy” – mówił – „są dla nas niezbędne jako partner”. Polska zaś, jak mówił Płóciennik, jest do zastąpienia nawet nie tyle przez inny kraj, co przez nowe technologie. „Jeżeli rozpowszechni się druk 3d, to nie wiem, czy handel światowy w znanej nam formie faktycznie przetrwa” – konkluduje.

Marcin Kędzierski już na wstępie wypowiedzi zasygnalizował ze swojej strony trzy tezy. Po pierwsze, jego zdaniem, mimo niewątpliwego udziału państw v4 w cudzie gospodarczym Niemiec, świadomość tego wśród samych Niemców jest wciąż niewielka. Zauważa, że w mentalności niemieckiej kraje naszego regionu pełnią nadal rolę drugiego świata, znacznie mniej ważnego niż sąsiedzi zachodni. Po drugie, Kędzierski powiedział, że „poza gospodarką nie ma w grupie wyszehradzkiej czegoś, co by nas specjalnie łączyło”. Poza zablokowaniem kandydatury Timmermansa, relokacji uchodźców i paru innych rzeczy, tak naprawdę niewiele rzeczy nas łączy. Po trzecie, Marcin Kędzierski spostrzegł, że w owym momencie zwrotnym jedyną osobą „dającą recepty na to, co się dzieje”, jest Emmanuel Macron. To zaś, czy jego odpowiedzi wejdą w życie, zależy od tego, co zrobią Niemcy.

Sami Niemcy stoją zaś, według Kędzierskiego, przed czterema strategiami. Pierwszą z nich jest pójście za pomysłem francuskim, co ekspert ocenia jako mało prawdopodobne. Strategię drugą, która polega na zbudowaniu przeciwwagi i zawarciu sojuszu ze Skandynawią oraz V4, również ocenił jako raczej nierealną. Zdaniem Kędzierskiego, prawdopodobny jest scenariusz trzeci, którym jest próba „pożenienia” Paryża, Warszawy i Berlina. Czwartym wariantem jest trwanie przy „status quo, czyli utrzymywanie tego, co jest, pomimo rosnących kosztów. Realizację tego pomysłu Kędzierski ocenił jako najbardziej spodziewaną”.