Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Tomasz Turejko  7 maja 2017

Józef Beck nie miał racji

Tomasz Turejko  7 maja 2017
przeczytanie zajmie 2 min

„Honor, jak prawie wszystkie sprawy tego świata ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia honoru za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna, tą rzeczą jest pokój”.

Około roku 1530 Kozacy zaporoscy napadli i spalili dwa osmańskie miasta u wybrzeży Bułgarii. Panujący wówczas w Turcji Sulejman Wspaniały początkowo nie kwapił się, by wymierzyć państwu Jagiellonów karę za niesubordynację ludności zamieszkującej jego terytorium. Jednak za namową wezyrów postanowił zmienić zdanie i rozpoczął przygotowania do retorsji wobec państwa polsko-litewskiego. Powagę sytuacji dostrzegła nielubiana wtedy i niedoceniana dzisiaj w naszym kraju królowa Bona Sforza. Postanowiła wysłać do Konstantynopola dwa wozy złota i wrazić swoje ubolewanie wobec wyprawy kozaków na ziemie Osmanów, jednocześnie składając zobowiązanie, że takowym wycieczkom przeciwko tureckim włościom należy zapobiegać na przyszłość. Sulejman dał się przekonać i zaniechał odwetu wobec Korony. Żeby tego było mało, w 1533 roku Polska, jako pierwsze chrześcijańskie państwo w Europie, zawarła pokój wieczysty z Turcją, który przetrwał niemal sto lat. Wszystko to działo się w sytuacji, kiedy armia Sulejmana podbiła Węgry, oblegała Wiedeń i zagrażała wszystkim śródziemnomorskim potęgom ówczesnej chrześcijańskiej Europy. Polska odmówiła także papieżowi udziału w antytureckiej krucjacie. Powód? Nie było to w interesie Korony Królestwa Polskiego. W tym czasie Polska i Litwa toczyły boje z Księstwem Moskiewskim – otwieranie więc frontu tureckiego u szczytu potęgi Osmanów nie było Państwu Polskiemu potrzebne. 

Jak wobec tego ocenić zachowanie królowej Bony, która nie tylko nie wsparła rodzimych jego mężowi Jagiellonów dogorywających na Węgrzech, ale też wysłała okup sułtanowi, próbując za wszelką cenę zachować pokój z największym wrogiem chrześcijańskiej Europy? Czyż nie było to sprzeczne z mitem przedmurza chrześcijańskiej Europy? Polaków walczących zawsze i wszędzie za wolność naszą i waszą? Zdradziliśmy wtedy nasze ideały i upokorzyliśmy się wobec tureckiego sułtana? A może wręcz przeciwnie. Może właśnie należy uznać, że królowa Bona zachowała się wtedy roztropnie. Wiedziała, że wojna z Turcją będzie dla państwa polsko-litewskiego katastrofą, śmierć poniesie wiele tysięcy ludzi, drugie tyle zostanie wzięte w jasyr, całe Podole stanie w ogniu, handel ze wschodem upadnie, a na tym konflikcie zyska tylko Moskwa, która wykorzystując zaangażowanie państwa w długą i wyniszczającą wojną z Osmanami, będzie połykać coraz większa połacie Litwy, przejmując z czasem rolę hegemona w Europie Wschodniej. Niestety dziedzictwo takiej „nie-honorowej” i „nie-patriotycznej” polityki w okresie największej potęgi, jaką osiągnęło państwo polskie w swojej historii, jest zapomniane i niedoceniane.

Gdyby było inaczej, może kiedyś jakiś polityk w jednym z przełomowych dla naszej historii czasów powiedziałby w swoim exposé, że chociaż honor jest rzeczą cenną i pożądaną, to „honor, jak prawie wszystkie sprawy tego świata ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia honoru za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna, tą rzeczą jest pokój”. 

Niestety nikt nigdy nie poszedł śladami królowej Bony, bo to niehonorowe, bo nie wypada, nierycerskie i niepatriotyczne. W Polsce z niezrozumiałych dla mnie powodów święci się wojny przegrane, a nie wojny, których udało się uniknąć. A szkoda, bo więcej patriotyzmu ma w sobie ten, kto unika wojny, której nie jest w stanie wygrać, od tego, który w imię honoru prowadzi swoje państwo i swoich obywateli na niechybną zagładę.