Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Agata Kempa  7 kwietnia 2017

Bajka o niegrzecznej księżniczce i zniewieściałym rycerzu

Agata Kempa  7 kwietnia 2017
przeczytanie zajmie 5 min

50 twarzy Greya odpowiada na wszystkie potrzeby kobiet XXI wieku. Jest pornografia, jest książę, jest indywidualistka i jest szczęśliwe zakończenie. W mojej głowie rodzi się jednak pytanie – dlaczego jako dorośli wciąż karmimy się romansami, lecz na boleśnie niższym poziomie niż te autorstwa choćby Jane Austen?

Daleka jestem od przypisywania wygórowanych ambicji czy jakichkolwiek głębszych, intelektualnych treści do powieści E. L. James. Błaha fabuła sprawia, że możemy jej przypisać niemal każdą wymyśloną przez nas koncepcję. Dlatego też swobodnie mogę wpleść w poniższe rozważania zarówno zarzuty wobec XXI wieku, jak odejście od tradycyjnych wzorców relacji damsko-męskich, czy – wręcz przeciwnie – jego pochwałę jako epoki tolerancji i przełamywania stereotypów.

Jako nastolatka byłam fanką Zmierzchu. Ze wstydem muszę przyznać, że sagę tę przeczytałam bagatela cztery razy! Książki napisane przez Stephanie Meyer  chłonęłam ze łzami, złością i śmiechem. Miałam wówczas zaledwie 12 lat i były to jedne z moich ulubionych lektur. Dzięki niej (i Ani z Zielonego Wzgórza) rozpoczęłam swoją przygodę z czytaniem na dobre. Co sprawiło, że przez 50 twarzy Greya – fanfiction Zmierzchu dla dorosłych – nie mogłam przebrnąć? Może to, co w stanie jesteśmy wybaczyć sobie w wieku dziecięcym, jak niski styl i magię, staje się nieznośne dla dorosłych? Dlatego wiara w odrealnione bajki traci sens, a przy wyżej wymienionych powieściach zaczynam się zastanawiać, czy bardziej prawdopodobne nie byłoby jednak spotkanie romantycznego wampira niż powieściowego Christiana Greya.

Kopciuszek z kajdankami

Bycie kobietą w XXI wieku wymaga sporej elastyczności – dama, kura domowa, feministka, kobieta wyzwolona i podporządkowana jednocześnie. Mężczyźni nie mają wcale łatwiej – współczesny świat wychowuje pantoflarzy w zbyt obcisłych spodniach i za dużych koszulkach, którzy, chcąc być bardziej męscy, zapuszczają brodę, aby potem u barberów wydać więcej niż przeciętna kobieta na comiesięcznego fryzjera. Oczywiście przykłady te są celowo przerysowane, ale myślę, że doskonale obrazują współczesne paradoksy. Nie rozumiemy płci przeciwnej, własnej i samych siebie.

Zmierzch pokochały nastolatki, które z rumieńcami na twarzy czytały o przygodach zakochanych w sobie dziewczynie i wampirze. Czytelniczki widziały w głównej bohaterce siebie – zakompleksione, zwyczajne panny, które spotykają wymarzonego księcia (czy też w wersji współczesnej – wampira). Uwspółcześniony Kopciuszek, w którym zamiast złych sióstr pojawia się ród wampirów i wilkołak, a pikanterii dodają opisy pocałunków i nagiej kąpieli małżeństwa w morzu.

Kilka lat później powstaje kolejny Kopciuszek, tylko tym razem świat poszedł do przodu i naga kąpiel już nie wystarcza. Tym bardziej, iż docelowymi odbiorczyniami powieści nie są nastolatki, lecz dojrzałe kobiety po 40., które w głębi serca marzą o księciu na białym koniu.

Dostaliśmy więc powieść skrojoną na miarę rzeczywistości, gdzie seks sprzedaje wszystko. Sztuczne biusty reklamują wiertarki, pełne usta – batoniki, nagie torsy – koszule. Przyszedł też czas na gadżety erotyczne, które zyskały niezwykłą popularność m.in. właśnie dzięki 50 twarzom Greya. W erze seksualnego wyzwolenia, niezależności i równości płci z chęcią poczytamy także o seksie. W końcu pornografia dobrze się sprzedaje. A gdyby ją wpleść w to, co niespełnione kobiety kochają najbardziej? Skoro filmy pornograficzne są odpowiedzią na marzenia mężczyzn, to soft porno w wykonaniu 50 twarzy Grey’a staje się odpowiedzią na marzenia kobiet. W ten sposób otrzymujemy połączenie romantycznej historii z erotycznymi opisami. Przepis na sukces gwarantowany. Przecież czytając taką powieść nie tylko rozwijamy się intelektualnie – bo w końcu sięgnęłyśmy po książkę – ale zaspokajamy swoją potrzebę marzenia o księciu z bajki, a jednocześnie dostajemy upragnioną pornografię, bo przecież taka oglądana w sieci damie nie przystoi.

Co więc sprawia, że 50 twarzy Grey’a cieszy się takim powodzeniem? Bazuje na bajce, która dobrze sprzedaje się od lat, dodatkowo zaś ubiera ją w sadomasochistyczny kostium, żeby nadać pozory nowoczesności i wyzwolenia. Nie brakowało niczego, żeby książka stała się fenomenem.

Nowa era ze starymi marzeniami

Każda dziewczynka marzy o księciu, każda kobieta marzy o silnym mężczyźnie (tylko nie każda się do tego przyznaje). Oczywiście, że wzdychamy także do romantyków, którzy na randkę zabiorą nas na spacer i obdarują kwiatkiem, jednak obecnie nie ma ich zbyt wielu, a romantyczne gesty wolimy od czasu do czasu, by na co dzień móc cieszyć się siłą i stanowczością dżentelmenów. Niestety, zamiast tego dostajemy pokaźne grono aroganckich chamów. Dlaczego ich wybieramy? Bo obok nich stoi jeszcze większy tłum nieporadnych pantoflarzy, którzy nie obdarują nas ani kwiatkiem, ani klapsem. Z dwojga złego, doskonale zdając sobie sprawę z negatywnych konsekwencji, wolimy arogantów, przy których nie musimy udawać silnych.

Kobiety – słaba płeć – w pełni się z tym zgadzam. Na co dzień doskonale radzimy sobie same w męskim świecie, ale marzymy o tym, żeby ktoś się nami zaopiekował. Gdy obok pojawia się silne i zdecydowane ramię, życie od razu staje się mniej stresujące, bo czujemy się po prostu bezpiecznie. O czym bardziej marzymy niż o stabilizacji i bezpieczeństwie? O kim innym marzymy jeśli nie o bogatym księciu, który zagwarantuje nam dom, pieniądze i rodzinę? Na szaleństwo i spontaniczność z chęcią się przyzwala, ale gdy istnieje pewność, że nie wywrócą one nagle życia do góry nogami. Czymś innym jest nieplanowany wyjazd w góry czy nocna kąpiel w morzu, jeśli potem możemy wrócić do ciepłego mieszkania. A gdy do tego od czasu do czasu pojawią się kwiaty, jesteśmy w siódmym niebie. Dalej jednak pozostajemy w sferze marzeń, która jest nadzwyczaj rozbudowana przez wychowanie się w narracji komedii romantycznych. Trudno przez to zejść na ziemię, bo zderzenie z rzeczywistością jest bolesne. Zaczynamy się błąkać wśród nieporadnych, niezdecydowanych pantoflarzy. Jak znaleźć silnego mężczyznę, gdy większość z nich boi się podejść do kobiety i z nią porozmawiać? Dlatego też lądujemy w ramionach pozornej siły chamów.

Książe na białym koniu wciąż w cenie

Kobiety, walcząc o własną niezależność, posunęły się o krok za daleko i zaczęły tworzyć niemęskich mężczyzn. Będąc na siłę silne i niezależne, pokazujemy płci męskiej, że wcale jej nie potrzebujemy. Dlaczego więc czekamy na księcia na białym koniu, kiedy już nawet słoik potrafimy samodzielnie odkręcić? Oczywiście, nie mam na myśli całkowitego podporządkowania się i powrotu do czasów, kiedy człowiek oznaczał wyłącznie mężczyznę. Jednocześnie jednak odbieramy sobie prawo do narzekania na zniewieściałych mężczyzn, bo same stałyśmy się nieco zbyt męskie.

Zniewieściali mężczyźni zaczęli tworzyć wyzwolone kobiety. Z drugiej strony żyjemy w czasach, kiedy wszystko zostało nam podane na tacy, a walka o przetrwanie przybrała zupełnie inne znaczenie. Siła fizyczna przestała mieć aż takie znaczenie, na pierwszy plan wysunął się spryt. Mężczyźni nie muszą już udowadniać swojej siły, bo nie istnieje taka potrzeba. W ten sposób otworzyła się furtka do zniewieściałości i protez dawnej siły, choćby w postaci mody na „mężczyznę-drwala”.

Tkwimy w samonapędzającym się kole, w którym stopniowo pozbawiamy się najpiękniejszych cech przypisywanych naszym płciom – kiedy mężczyzna miał dbać o bezpieczeństwo, a kobieta o ognisko domowe. Doprawdy, nie mam na myśli tutaj ucieczki w stereotypy, ale chyba nikt nie zaprzeczy, że w nocy znacznie bezpieczniej, wracając do domu, kobieta czuje się, gdy odprowadza ją mężczyzna, a mężczyzna lubi, gdy ktoś czasami zatroszczy się o niego jak mama. Zaczynamy walczyć z naturą. Nikt przecież nie wstaje i nie krzyczy na słońce za to, że znów wschodzi. Kobiety zawsze (fizycznie) będą słabsze, mężczyźni będą silniejsi. Czy nam się to podoba czy nie.

Sytuacja staje się więc paradoksalna.

Współczesna kultura oferuje nam jeden z dwóch pakietów do wyboru: albo tradycyjny świat męsko-damskich ról, albo życie wyzwolonych seksualnie heter, gdzie nie ma miejsca dla męskiego oparcia.

W konsekwencji dostaliśmy nowoczesną bajkę, która nas z tego karykaturalnego szantażu wyzwoliła. Mamy więc współczesnego Kopciuszka, ale jednocześnie nie musimy rezygnować z seksu, pornografii i praktyk sadomasochistycznych. Za współczesnym sztafażem wyzwolonej kobiety-indywidualistki wciąż kryje się pragnienie księcia na białym koniu.

***

W ten sposób otrzymaliśmy przepis na fenomen. 50 twarzy Greya – książka ta odpowiada na wszystkie potrzeby kobiet XXI wieku. Jest pornografia, jest książę, jest indywidualistka i jest szczęśliwe zakończenie. W mojej głowie rodzi się jednak pytanie – dlaczego jako dorośli wciąż karmimy się bajkami, które są opisane w znacznie niższej formie niż baśnie braci Grimm, które czytaliśmy jako dzieci?