Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Bartosz Brzyski  29 listopada 2016

Wylewanie dziecka z kąpielą

Bartosz Brzyski  29 listopada 2016
przeczytanie zajmie 3 min

Szukanie wśród organizacji pozarządowych spisków i układów posunęło się tak daleko, że część dziennikarzy i publicystów przy okazji zaprzepaściło wiele lat pracy tysięcy osób, które z poczucia misji wierzyło i realizowało cele statutowe swoich organizacji. Cele mające realnie pozytywny wpływ na otoczenie społeczne, kondycje społeczeństwa obywatelskiego czy ścisłe sprecyzowane obszary działania jak działalność charytatywna.

Zacznijmy od podstaw. Dziennikarze często posługują się prostymi danymi procentowymi, żeby ich informacje dawały widzowi wrażenie rzeczowej analizy. Jednak źle zestawione liczby wprowadzają tylko zamęt i służą w najlepszym wypadku dezinformacji. Taki skutek niesie za sobą na przykład zestawienie budżetu organizacji charytatywnej, która w większości przypadków pełni wyłącznie funkcję  „przekaziciela” pieniędzy osobom potrzebującym z organizacją obywatelską, która przykładowo może zajmować się udzielaniem porad prawnych najbiedniejszym. W takiej sytuacji budżet obu organizacji będzie się różnił w sposób niebotyczny. W pierwszym wypadku wynagrodzenia osobowe będą jedną z mniejszych pozycji w budżecie, w drugim największą, ze względu na odmienny charakter ich działalności.

Oczywiście można stawiać pytania o racjonalne wydatkowanie, efektywność zarządzania funduszami it.., ale nie zmieni to faktu, że to działalność organizacji warunkuje pozycje budżetowe i ich porównywanie nie daje nam żadnej wiedzy o tym, czy są one zarządzane w sposób efektywny.

Budżet szkoły, której celem jest nauka w ok. 70% składa się właśnie z kosztów osobowych. Mimo, że składa się z budynku, wyposażenia oraz że generuje wiele kosztów związanych z jej funkcjonowaniem, to właśnie ludzie są największym obciążeniem szkolnego budżetu. Oczywiście możemy teraz zestawić je z organizacją charytatywną, której koszty osobowe stanowią wielokrotnie mniej. Jednak nikt nie dokonuje takich porównań, nikt nie podnosi, że szkoły trzeba zlikwidować albo chociaż ograniczyć pensje nauczycielom. W dodatku wszyscy zdają sobie sprawę, że to ludzie stanowią największy zasób szkoły, to oni ostatecznie decydują o tym jakie dziecko ze szkoły wyjdzie. Fantastyczne pomoce naukowe będą bezużyteczne, piękna sala gimnastyczna służyć będzie bezsensownej bieganinie, a nowy fortepian stać zakurzony, jeżeli nie będzie człowieka, który będzie potrafił je wykorzystać.

Tak samo jest w organizacjach obywatelskich. Piętnując finansowanie w nich ludzi, odbieramy im to, co mają najbardziej wartościowego.

Już dziś utrzymanie pracowników etatowych jest zadaniem nieraz karkołomnym. Darczyńcy wolą przekazać pieniądze na catering czy koszt wyjazdu, niż na pracownika organizacji.

Przez to na przykład wychowawcy w organizacjach prowadzących placówki opiekuńcze mogą pozwolić sobie na pensję wynoszące połowę pensji wychowawcy w szkole. Tak. Twoje dzieci mogą spędzać czas po szkole w świetlicy prowadzonej przez jedną z takich organizacji, tylko dlatego, że siedzi w niej często entuzjasta, który źle opłacany zaciska zęby, ponieważ brak jest funduszy na jego godziwą pensję. Po medialnej nagonce na organizacje pozarządowe będzie im jeszcze trudniej prowadzić działalność, a ludziom w nich pracujących jeszcze trudniej znaleźć motywację do pracy.

Dochodzimy do sedna problemu. W organizacjach obywatelskich nie pracuje się dla pieniędzy, ale dla idei, chęci samorealizacji, wewnętrznego przekonania, że praca ma znaczenie i realnie czemuś, a raczej komuś służy. To nie jest sektor dla marzących o dużej liczbie zer na koncie. Najlepiej zarabiający dyrektorzy organizacji otrzymujący miesięcznie ok. 5 tys. zł. z łatwością otrzymaliby lepsze uposażenie na średnim szczeblu korporacyjnym, mimo że często ich zakres pracy i obowiązków, a także odpowiedzialności jest przecież znacznie większy.

To sektor, który znajduje się na drugim biegunie od pracowników spółek Skarbu Państwa otrzymujących wielotysięczne pensje, a których kompetencje mogłyby być obiektem niejednego dziennikarskiego śledztwa.

Jednak wymaga to większej odwagi niż szkalowanie tysięcy pracowników licznych organizacji, którym daleko jest do życia na wysokim poziomie.

Oczywiście organizacje pozarządowe nie są pozbawione wad ani słabości. Niektóry z problemów systemowych zasygnalizował sam wicepremier Gliński. O nich trzeba rozmawiać, ponieważ mają jak najlepiej służyć budowie dobrobytu Polski i jej obywatelom. Jednak obecna krucjata przeciwko NGO-som to wylewanie dziecka z kąpielą i niszczenie wielu lat pracy oddanych ideom ludzi.