Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Michał Kuc  30 czerwca 2016

Wspierajmy Polonusów, nie Polonię

Michał Kuc  30 czerwca 2016
przeczytanie zajmie 4 min

Polaków mieszkających poza granicami kraju oraz osób przyznających się do polskiego pochodzenia jest na świecie 20 milionów. Choć geneza ich wyjazdów z ojczyzny była bardzo różna – od przymusowych deportacji po wykorzystanie swobody przemieszczania się i zarobkowania w Unii Europejskiej – jedno nie ulega wątpliwości: Polska utraciła w ten sposób olbrzymi potencjał, szczególnie intelektu i przedsiębiorczości. Potencjał ten w moim przekonaniu pozostaje niewykorzystany głównie z powodu dużego rozproszenia naszych rodaków. Warto zastanowić się więc, czy części środków państwowych nie przeznaczyć na mechanizmy jednoczące Polonusów zamiast koncentrować się wyłącznie na organizacjach polonijnych. Tym bardziej, że obejmują one zaledwie kilka procent społeczności polonijnych.

Obowiązek wspierania Polonii wynika wprost z art. 6 ust. 2 Konstytucji RP, zgodnie z którym Rzeczpospolita Polska udziela pomocy Polakom zamieszkałym za granicą w zachowaniu ich związków z narodowym dziedzictwem kulturalnym. W efekcie rząd opracowuje co pewien czas cele i priorytety polityki wobec Polonii, określając podstawowe kierunki działania. Od 1991 roku, gdy po raz pierwszy powstały odpowiednie założenia, pozostają one do dzisiaj w zasadzie takie same. Chodzi więc ogólnie o umacnianie pozycji polskiej mniejszości w kraju zamieszkania, wspieranie tożsamości narodowej (nauczanie języka polskiego, upowszechnianie kultury i tradycji polskiej) oraz intensyfikację kontaktów Polonii z krajem poprzez m.in. spotkania młodzieżowe, naukowe, biznesowe i sportowe, a także zachęcanie Polaków do powrotu do kraju. Najnowszy dokument – przyjęty w sierpniu 2015 roku „Rządowy program współpracy z Polonią i Polakami za granicą w latach 2015-2020” – dodaje do tego zestawu jedynie pobudzanie aktywności i udziału w życiu publicznym w krajach zamieszkania oraz popularyzowanie wiedzy o przysługujących im prawach. Różnice pojawiają się w szczegółach dotyczących wdrożenia założeń, które wynikają głównie z postępu technologicznego i cyfryzacji nowych dziedzin życia.

Dotychczas głównym inicjatorem i koordynatorem polityki polonijnej był MSZ. To tutaj dysponowano największą pulą pieniędzy (ok. 75 milionów złotych rocznie), które przekazywano wyspecjalizowanym instytucjom typu Wspólnota Polska oraz placówkom dyplomatycznym. Pozostała część środków była przeznaczana na konkursy dla organizacji pozarządowych na projekty polonijne.

Sytuacja zmieniła się z początkiem 2016 roku, gdyż środki na współpracę z Polonią wróciły do Senatu. Od przyszłego roku będą rozdzielane w postępowaniu dotacyjnym, którego tryb nie jest jeszcze znany. Władze prawdopodobnie odstąpią od konkursów i zagwarantują sobie większy (a może wyłączny) wpływ na wybór spraw zasługujących ich zdaniem na wsparcie. Obojętnie jaki ostatecznie kształt przyjmą rozwiązania prawne, schemat pomocy pozostanie ten sam: państwo przekazuje pieniądze wybranej organizacji polonijnej, a ta rozlicza się z efektywności zadania. Jest to typowy układ w systemie administracyjnym (biurokratycznym), który zapewnia władzy kontrolę nad wydatkowaniem pieniędzy publicznych, a przy okazji pozwala ocenić skuteczność działań beneficjenta i zaplanować decyzje na przyszłość. Układy takie tworzone są według klucza przedmiotowego (cel wsparcia) oraz krajowego – analizuje się sytuację Polonii w poszczególnych krajach świata i dopasowuje szczegóły programu pod kątem lokalnych uwarunkowań.

W sytuacji, gdy władza w większym stopniu będzie decydować o kierunkach pomocy, powinna moim zdaniem zmienić powyższy paradygmat i podejść szerzej do problemu. Państwo mogłoby zaproponować mechanizm, którego ideą byłaby intensyfikacja kontaktów między Polakami w skali całego świata. Nie chodzi więc o działania sektorowe na linii Polska-Polonia, lecz o zbudowanie w kraju specjalnego narzędzia do zacieśniania więzi między rodakami i oddanie go bezpośrednio w ich ręce. W ten sposób otwieramy się na wszystkich – stowarzyszenia, fundacje, kluby, a przede wszystkim na indywidualne osoby. Taką propozycją może być specjalny portal społecznościowy nazwany roboczo „polonijnym facebookiem”.

Kluczem do jego rozwoju i powodzenia byłoby nadanie nowej jakości wzajemnym kontaktom. Bowiem już teraz nie ma żadnych przeszkód, by umieszczać w Internecie informacje o sobie i poszukiwać nowych znajomych po drugiej stronie globu. Wydaje mi się, że taką ideą może być pomoc wzajemna (samopomoc). Przy czym nie chodzi wyłącznie o wsparcie materialne, które za sprawą władz i różnych stowarzyszeń coraz intensywniej płynie do Polonii. Potrzebne jest przede wszystkim wzajemne zainteresowanie. Dzięki temu Polacy mogą dzielić się wiedzą i doświadczeniami, bo ich problemy, choć żyją na różnych kontynentach, są często zbliżone (np. zachowanie tożsamości, dostęp do polskiej kultury, sprawy urzędowe i prawne). Nie można oczywiście wykluczyć pomocy materialnej, ale po pierwsze powinna być ona pochodną zainteresowania życiem rodaków w innym kraju, a po drugie pozostawiona do decyzji samych zainteresowanych. Państwo powinno jedynie zachęcać do wzajemnych kontaktów, wychodząc z generalnego założenia, że o ile Polacy na Zachodzie mają możliwości, o tyle ci na Wschodzie głównie potrzeby. Na nowym portalu społecznościowym mogą pojawić się dodatkowe elementy, takie jak poszukiwanie korzeni i rodziny, turystyka polonijna czy solidarne zaangażowanie się w promocje dobrego imienia Polski. W ten sposób powstanie grunt pod silne relacje międzyludzkie niezależnie od wieku, możliwości finansowych, przekonań politycznych i przebiegu granic. Wsparcie dla organizacji polonijnych to dopiero pierwszy krok, dlatego warto zrobić ten drugi i oddać w ręce Polonusów platformę, dzięki której będą samodzielnie kontaktować się ze sobą i wzajemnie wspierać.

Podstawową formą komunikacji na portalu byłby język polski. Budowanie każdej tożsamości narodowej zaczyna się od nauki języka, dlatego posługiwanie się polską mową jest tu tak ważne. W tej kwestii można spotkać się z zarzutem, że wiele osób polskiego pochodzenia chce kultywować tradycje rodziców i dziadków, choć same nie mówią już po polsku. Dla nich powinny zostać zorganizowane lekcje języka ojczystego online prowadzone przez osoby w różnym wieku, ale mieszkające na stałe w Polsce. Zajęcia mogłyby przybrać formę konwersacji, których nie zastąpią materiały dostępne w Internecie, i być dostępne także dla innych uczestników. W ten sposób nie odrzucamy nikogo już na wstępie, lecz przeciwnie – zachęcamy do częstszych wizyt na portalu. Zresztą państwo powinno działać tutaj na zasadzie zachęty. Każdy, kto przedstawi krótko historię życia i opowie o swojej małej ojczyźnie, zostanie członkiem wirtualnej społeczności i zyska dostęp do najróżniejszych zasobów. Poza kontaktami i wzajemną pomocą portal powinien udostępniać kanon polskiej kultury (filmy, muzykę, reportaże, wspomnienia), blogosferę czy aktualności z kraju. Wraz z rozwojem mógłby oferować nowe usługi i jeszcze więcej możliwości. Opisany mechanizm byłby ledwie początkiem, choć zapewne istotnym, w długim procesie przełamywania rozproszenia Polonii i jej oddolnego jednoczenia. Co ważne, takie myślenie nie jest obce naszym politykom i być może wymaga tylko zaproponowania realnych metod działania. W programie współpracy na lata 2015–2020 można bowiem przeczytać, że „wyzwaniem polityki wobec Polonii i Polaków za granicą powinno więc stać się motywowanie zorganizowanej i niezorganizowanej części polskich społeczności za granicą do wspólnych działań i łączenia wysokiego potencjału, którym ona dysponuje w działaniach na rzecz zarówno samych środowisk polonijnych, jak i Polski”.