Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Bartosz Brzyski  17 stycznia 2016

Nie wierzcie autorytetom

Bartosz Brzyski  17 stycznia 2016
przeczytanie zajmie 3 min

Nominowany do Oskara w kategorii „Najlepszy film” obraz Big short to kolejny przykład pragnienia zbiorowej autoterapii oraz chęci zrozumienia powodów nagłego załamania gospodarki w 2008 roku. Odpowiedź udzielona widzowi jest bardzo prosta, chociaż raczej niewyczerpująca – nie ufajcie systemowi. A nade wszystko, nie ufajcie autorytetom.

Czy Big short to jedynie retrospektywa, a opisane przyczyny kryzysu z 2008 roku są niczym innym jak obrazem kolejnego rozdziału finansowej historii ludzkości? Czy banki, agencje ratingowe, agencje kontrolne nauczyły się czegoś z danej im lekcji? Lekcji bankructw, cięć i kar? A może to jedynie zapis fragmentu niekończącego się cyklu kryzysu, depresji, ożywienia i rozkwitu. Cyklu, którego nie da się ani kontrolować, ani tym bardziej zatrzymać. Co najwyżej próbować złagodzić jego sinusoidy? Big short nie daje nam wielu odpowiedzi co do sposobu działania całego systemu, ale z pewnością świetnie opowiada o wpływie czynnika ludzkiego na jego funkcjonowanie. 

Reżyser włożył ogromną pracę, aby wytłumaczyć nam – laikom, zasady działania różnych instrumentów finansowych, ale wierzcie mi i tak na wiele wam się to nie zda. Dlaczego? Ponieważ główni bohaterowie filmu, który spędzili lata jako maklerzy, czy traderzy, także rozumieją je na ogół w sposób wycinkowy.

Poza tym istnieje jeszcze jeden zasadniczy problem. Aby rozumieć, należy założyć, że model który mamy w głowie, odpowiada rzeczywistości. A przed kryzysem w 2008 roku, wszystko było dalekie od założeń modelowych.

Bbig short najpierw dowiadujemy się więc co jest czym, by później po kolei odkrywać wynaturzenia kolejnych mechanizmów, procedur, instrumentów finansowych i prawnych. I jak wynika z filmu, trafne diagnozy trafiają się jedynie tym, którzy nie wrośli zbyt mocno w system, ale potrafią trzeźwym, nieco zewnętrznym okiem spojrzeć na rynek i nadchodzącą powoli, acz nieustannie katastrofę. Takim człowiekiem jest Christian Bale, który z lekarza przeistacza się w giełdowego maklera. To właśnie on jako pierwszy odkrywa narastającą bańkę kredytów hipotecznych na amerykańskim rynku nieruchomości. A później akcja nabiera tempa. Nabiera, ale selektywnie.

Niezależnie od siebie na pęknięcie bańki spekulacyjnej grają Steve Carell, z drugiej Hamish Linklater i John Magaro, którzy dopiero zaczynają swoją karierę na giełdzie. Kłopot jest jeden, mimo coraz silniejszych zawirowaniach na giełdzie, agencje nie obniżają ratingów hipotek.

W końcu sfrustrowany całą sytuacją Carell, który nie rozumie dlaczego nikt zdaje się nie dostrzegać nadchodzącej katastrofy, odwiedza pracowniczkę agencji Standard & Poor’s, która postawiona pod murem wyjaśnia mu, że obniżenie ratingów nie jest w interesie jej agencji, bo w innym wypadku banki zamówią je u konkurencji. Agencja więc, jest zakładnikiem swoich zleceniodawców.

Oglądając film miałem nieustanne wrażenie, że mechanizmy światowej finansjery są jak mutujący wirus, który zawsze znajdzie sposób na maksymalizację zysków wbrew kolejnym barierom i ograniczeniom stawianym przez organy kontrolne. I tak zawsze pozostajemy krok za nimi. Oczywiście można, tak jak Piotr Wójcik, pisać, że główny czynnik cyklicznego pojawiania się kryzysów wynika z samej istoty kapitalizmu. Pewnie tak jest, ale nie tak postanowili przedstawić obraz kryzysu twórcy Big Short. Na cel wzięli czynnik ludzki, który w ramach systemu potrafi generować kolejne, mniej lub bardziej przewidywalne, błędy. 

Ci którzy zarobili przewidując wystąpienie kryzysu nie są jasnymi postaciami tej historii. W krótkiej scenie emerytowany trader Brad Pitt mówi do młodych inwestorów – nie cieszcie się, jeśli macie rację, tysiące ludzi stracą swoje domy. To najlepsze podsumowanie moralnie wątpliwych działań świata finansjery. Czy tendencje do naginania reguł w celu maksymalizacji zysków odeszły w zapomnienie? Może bylibyśmy w stanie w to uwierzyć, gdyby winni zostali ukarani, zamiast pobierać gigantyczne premie z pieniędzy ratujących ich podatników. Koniec końców i tak sięga się po zasadę „zbyt wielcy, by upaść” i godzi na niesprawiedliwość konstrukcji, w której winowajcy są zbyt silni, aby ponieść konsekwencje.