Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Redakcja  23 października 2015

Wszyscy się mylicie, nikt z was nie ma racji

Redakcja  23 października 2015
przeczytanie zajmie 3 min

Dziennikarz nigdy nie może poprzeć żadnej partii politycznej. Jeżeli to robi, to albo przez cynizm motywowany partykularnymi pobudkami, albo przez zatracenie się w czynnej polityce. Obie możliwości sprawiają, że dziennikarz nie nadaje się do sprawowania swojej roli.

Publicysta może także formułować swoje oceny, jednak nie bez daleko idących konsekwencji, czego należy być świadomym. Takim daleko idącym nadużyciem, przekroczeniem symbolicznej granicy jest agitowanie na rzecz którejkolwiek partii. Niedopuszczalne, chociaż w polskich realiach bardzo powszechne. Sytuacja trwająca od 2005 roku, która podzieliła polskich dziennikarzy na dwa zwalczające się obozy wedle podziału partyjnego sprawiła, że w dużej mierze stał się on ich żywicielem.

Dlaczego więc istniejący system nikogo już nie dziwi i nie reagują na jego patologiczność? Prof. Zybertowicz w książce Państwo Platformy. Bilans Zamknięcia. pisze tak: „Wyniki badań psychologicznych są bezlitosne, osoby głęboko zaangażowane w spór polityczny (a taki charakter ma spór o III RP i o ocenę rządów Platformy, oraz oczywiście, wcześniej Prawa i Sprawiedliwości) w zasadzie są niezdolne do zmiany swoich poglądów – bez względu na to, jak przekonujące fakty zostaną im przedstawione.” Istnienie tego zjawiska pozwala nam zrozumieć powód wynaturzenia dzisiejszego dziennikarstwa. Duża część Polaków, zapieklona w sporze PO – PiS nie czyta i nie szuka informacji, tylko opinii bliźniaczych do ich własnych, zaś dziennikarze, przynajmniej z nazwy, z przyjemnością na tym żerują, sprzedając marne tytuły w kilkusettysięcznych egzemplarzach. Komentując rezultat wyborczy Pawła Kukiza, podkreślaliśmy nie wartość jego postulatów, lecz fakt, że jego 20% daje szansę na rozbicie toksycznego duopolu.

Tymczasem zarówno GW, jak i panowie z wSieci tworząc wsobne, ideologiczne, ale przede wszystkim finansowo opłacalne ekosystemy, wydają się patrzeć przede wszystkim na grubość swoich portfeli, nie interes państwa jako całości.

Dlaczego o tym piszemy? Możliwe, że nie zdecydowalibyśmy się na to, gdyby nie wstępniak Jerzego Baczyńskiego ze środowej „Polityki” który jest najgorszym, bo najbardziej perfidnym paszkwilem dziennikarskim, jaki przyszło nam czytać, ponieważ manipulacja zawarta w tekście przykryta jest, jak zwykle w przypadku „Polityki”, pod inteligenckim płaszczykiem. Baczyński pisze o zagrożeniu dożywotnim sprawowaniu władzy Jarosława Kaczyńskiego, jako naczelnika państwa. W końcu pisze on wprost „zaszyfrowaną sugestię wyborczą – KBNP, czyli Każdy Byle Nie PiS. Kaczyńskiego przypisując między innymi ideę „jednego czystego etnicznie Narodu”. A jeśli PiS wygra? „To pewnie trzeba będzie zaczynać od nowa” – odpowiada Baczyński.

Czy naczelny „Polityki” ma świadomość jaką wagę mają jego słowa? Jak ogromnym ładunkiem jest zarzucenie komuś ataku na demokratyczne instytucje, albo aluzję do nazistowskich haseł „czystości Narodu”. Oczywiście, że ma, ponieważ nie jest dziennikarzem, tylko cynikiem lub megalomanem.

Adam Michnik powiedział kiedyś wprost, że boi się mniej postkomunistów od ZCHN-owców. I w tej logice trwamy od 26 lat, a raczej trwają oni, którzy głosem prof. Marcina Króla powiedzieli „Byliśmy głupi”. Byliście, ale czy coś się zmieniło, czy wyciągnęliście konsekwencję? Czy dalej gonicie za widmem faszyzmu, antysemityzmu, ksenofobii, tytułując takimi epitetami każdego kto jest waszym politycznym wrogiem? Dzisiejsza okładka Gazety Wyborczej daję nam na to pytanie jednoznaczną odpowiedź.

A co z „prawą stroną mediów”? Gazeta Polska, wSieci, nawet Tygodnik Lisickiego. Każdy z tych tytułów wpisuje się w tę samą logikę co Tomasz Lis i Adam Michnik. Inny partyjny wektor nic tutaj nie zmienia.

Uczciwość dziennikarska zabrania nam wskazania konkretnej partii politycznej. Uczciwość intelektualna każe nam z całą mocą podkreślić, że rzeczywistość polityczna jest zdecydowanie bardziej skomplikowana niż wstępniaki Lisa czy Karnowskiego. Jakkolwiek obrazoburczo to brzmi, to słuszne intuicje, postulaty i propozycje rozwiązań systemowych znajdziemy najprawdopodobniej w programie każdego z komitetów wyborczych. Naszym zadaniem jest ciągłe mówienie „sprawdzam”, praca intelektualna, analityczna, ciągłe testowanie naszych pomysłów na państwo.

Dzisiejsze media są suflerami partii politycznych. Tymczasem wbrew pozorom taki model jest szkodliwy dla obu stron.

Szkodliwy dla mediów, bo niszczy ich niezależność i zamienia w partyjnych najemników. Szkodliwa dla partii, bo utwierdza ich w fałszywym przekonaniu, że ich wizja państwa i propozycje ustrojowe są jedyne i właściwe oraz nie wymagają już dalszej pracy. Dlatego potrzebujemy nowego modelu relacji partie-media; modelu, w którym obie strony będą się znajdować we wzajemnym, twórczym napięciu.

Na kogo więc głosować? Mamy nadzieję, że skreślicie tych kandydatów i te partie, których program zawiera najwięcej propozycji zgodnych z Waszymi postulatami.  Mamy jednocześnie, że te postulaty będą uwzględniały interes naszego państwa. Tylko tyle i aż tyle.