Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Damian Kasperczyk  30 września 2014

Kasperczyk: Zdrowie polskich przedsiębiorców!

Damian Kasperczyk  30 września 2014
przeczytanie zajmie 3 min

Nigdy nie spodziewałem się, że konkretna marka piwa stanie się tak ważnym elementem dyskusji i sporów natury politycznej. Ba, doszło do sytuacji, że nie muszę już z nikim rozmawiać o polityce, żeby chociaż trochę poznać jego poglądy! Kupuję dwa Ciechany, wyciągam je, gdy razem siedzimy przy stole i czekam na reakcję… Oburzy się, wyjdzie, wypije obojętnie, a może zbije ze mną piątkę? I już wiemy całkiem sporo. 

Wystarczyło zaledwie kilka ostrych słów Marka Jakubiaka, właściciela browaru Ciechan w sprawie kampanii społecznej, w której brał udział znany bokser Dariusz Michalczewski, a w naszym kraju pojawiła się ogromna dyskusja na temat poglądów Jakubiaka oraz zakupu jego towarów. Rozumiem, że można dyskutować o kupowaniu polskich piw w kontekście wspieraniu polskiej gospodarki, ale czy poglądy właściciela są tak kluczowe? Nikt już nawet nie zwraca uwagi na smak: jednym nagle zaczęło smakować, innym przestało. Nie jest to jednak pierwsza taka sytuacja w naszym kraju.

Jakiś czas temu burzę w Internecie wywołało powstanie nowego napoju energetycznego o wdzięcznej nazwie Demon, którego twarzą został Nergal, wokalista zespołu Behemot.

Bojkotowany nie był jednak tylko nowy energy drink, lecz wszystkie produkty produkowane przez spółkę Agros Nova (należą do niej takie marki jak Kotlin, Tarczyn, Łowicz czy Garden). Tam jednak mieliśmy do czynienia nazwą produktu, firmowanego przez konkretną osobę. Co prawda bojkot wszystkich produktów danej spółki to naprawdę sporo, ale i powodów było znacznie więcej. Tutaj mamy raptem kilka słów opublikowanych na portalu społecznościowym.

Społeczność internetowa podzieliła się na dwa przeciwne obozy. Kolejne profile na Faceboku zyskują tysiące fanów – albo piwa Ciechan albo faktu wylewania go do ścieków. Profil Chętnie wypiję Ciechana uzbierał już ponad 31 tys. „Lubię to!”, Nie dla Browaru Ciechan ponad 22 tys. Oczywiście jest jeszcze cała masa mniejszych profili zbierających do kilku tysięcy polubień. W Internecie możemy znaleźć ogrom wywiadów z Jakubiakiem, relacji z wylewania piwa, zapowiedzi kolejnych, słów wsparcia lub krytyki. A jeśli ktoś pije Ciechana w sporych ilościach – przesyłając zdjęcia pustych butelek i paragonów do konkursu organizowanego przez jednego z członków Młodzieży Wszechpolskiej, może dodatkowo zgarnąć nagrody.

Nie chcę tutaj pisać o tym, co sądzę o słowach Jakubiaka oraz po której stronie barykady stoję.

Fenomenem zaistniałej sytuacji jest dla mnie to, że z powodu bojkotu zyskuje absolutnie każdy, kto zaangażuje się w ten spór.

Zacznijmy może od samego właściciela. Geniusz. Nie wiem, czy zrobił to świadomie, ale zorganizowanie sobie takiej darmowej samonakręcającej się kampanii reklamowej nie jest chyba najprostsze. Samo piwo jest naprawdę dobre, ale nie wydaje mi się, żeby każdy w naszym kraju o nim słyszał… do teraz.  Możemy założyć, że osoby które popierają słowa Jakubiaka wypiją to, czego nie wypiją jego przeciwnicy, a i reszta kraju też będzie chciała spróbować piwa, o którym jest tak głośno. A skoro – jak wspominałem – jest naprawdę niezłe, pewnie kupią je jeszcze nie raz. O popularności piw Ciechan w ostatnich dniach najlepiej świadczą zdjęcia sklepowych półek, na których próżno szukać jakiegokolwiek trunku od Jakubiaka. Jestem pewien, że browar nie może teraz narzekać na problemy ze sprzedażą.

Czas na lokale. Możemy znaleźć zarówno te, które manifestują swój sprzeciw i po prostu wylewają zapas piwa jak i te, które nadal napełniają nim kufle z niekrytym zadowoleniem. Oczywiście – podobnie jak w przypadków konsumentów – mamy również te neutralne. Te z nich, które postanowiły bojkotować wspomniany trunek nie dość, że trafiły do mediów, dzięki czemu zyskały ogromną, darmowa reklamę, to na dodatek zyskały przychylność klientów o podobnych poglądach. Tak samo wygląda sytuacja z lokalami, które z dumą sprzedają Ciechana. A te neutralne, które w konflikt się nie zaangażowały – cóż, jak wspominałem, wielu ludzi będzie chciało spróbować sławnego alkoholu, być może właśnie w ich murach. Na koniec można również wspomnieć o przeciętnym Kowalskim, który również w jakiś sposób zyskał – dowiedział się o dobrym, polskim wyrobie, który zdecydowanie może powalczyć o miejsce w jego kuflu. Dodatkowo inne polskie piwa z wyższej półki mogą liczyć na nowych klientów – mam na myśli tych, którzy zrezygnowali z konsumpcji Ciechana i poszukują dla niego alternatywy. Są one również reklamowane przez profile popierające bojkot – właśnie jako zastępstwo wyrobów Jakubiaka.

Ciężko doszukać się przegranych wśród osób, które z Ciechanem mają jakąkolwiek styczność.

Sam nie do końca rozumiem, czemu wokół piwa oraz właściciela browaru powstała taka burza. Ale skoro wszyscy zyskują, to chyba nic złego?

Zresztą, wrzawa pewnie ucichnie w ciągu tygodnia lub dwóch, ale sprzedaż wyrobów Jakubiaka prawdopodobnie wzrośnie na stałe. Czy to dobrze? Patrząc na to przez pryzmat patriotyzmu gospodarczego – zdecydowanie tak.  Abstrahując od poglądów właściciela, każdy z nas powinien cieszyć się, że zyskuje rodzima firma sprzedająca polskie produkty.