Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Conrad Gadomski  1 lipca 2014

Gadomski: O co naprawdę chodzi w aferze taśmowej?

Conrad Gadomski  1 lipca 2014
przeczytanie zajmie 4 min

Cały dyskurs polityczny w Polsce został zdominowany przez tzw. „aferę taśmową”. Trwa to już od 14 czerwca – dnia, w którym tygodnik „Wprost” ogłosił, że jest w posiadaniu nagrań kompromitujących rząd.

Nagrania brutalnie obdzierają z fałszu i ukazują opinii publicznej nagą prawdę o polskiej scenie politycznej. Dowiadujemy się z niej, jak realnie wyglądają rozmowy na najwyższym szczeblu, jaką kulturę osobistą prezentują nasi wybrańcy oraz w jaki sposób zapadają najważniejsze dla państwa decyzje (np. odwołanie ministra finansów).

Podobno jest aż 900 godzin takich nagrań, zamieszanie z aferą będzie więc trwało i trwało, ukrywając pod sobą każdy inny temat z życia publicznego. Rozumiem, że ludzie doznali szoku. Ujrzeli bowiem brudną i brutalną prawdę, a nie wyelegantowaną i PRową grupę profesjonalistów w garniturach. Ale przyjrzyjmy się sprawie na chłodno.

Są środowiska w Polsce, które od dawien dawna mówią, że tak to właśnie wygląda. Oczywiście muszę przywołać tutaj postać Janusza Korwin-Mikkego. Nie robię tego dlatego, że jest on prezesem mojej partii, ale dlatego, że to on od 1989 r. powtarza w kółko jak mantrę, że III RP jest państwem stworzonym po to, aby jego elity mogły kraść. Cały ustrój, począwszy od konstytucji, poprzez system prawny, organy władzy, instytucje, wymiar sprawiedliwości, aż po niepisane zasady są jego zdaniem skonstruowane tak, by rozmywała się odpowiedzialność, powstawał chaos, a w konsekwencji można było robić przekręty. Afery korupcyjne wybuchały nieprzerwanie od 1989 r. Nieważne, czy rządziło PC, AWS, PSL, SLD, PO czy PiS. Afera FOZZ, Układ Warszawski, afera Rywina, afera Mostowa… długo można wymieniać. Należy więc zadać pytanie – gdzie leży przyczyna? Nie wierzę w to, że ci ludzie, niegdyś szczerzy, ideowi i oddani Polsce patrioci, którzy dziś tworzą klasę rządzącą, zawsze byli zakłamani i traktowali Polskę jak dojną krowę. To system ich zdeprawował. To on spowodował, że polska polityka wygląda tak, a nie inaczej, i będzie tak wyglądać. Nic się nie zmieni, dopóki nie obalimy systemu złodziejskiej III RP, a na jego miejsce nie zbudujemy nowego państwa.

To nie jest takie trudne. Trzeba najpierw odsunąć na bok dzisiejszą klasę skorumpowanych i skażonych systemem polityków, a później zmienić ustrój całościowo. Drobne zabiegi nic tutaj nie zmienią. A jeśli ktoś oburzy się, że bez ogródek używam słów „złodzieje” i „kradną”, niech odpowie sobie na pytanie, czymże jest dodrukowywanie pieniędzy, właśnie ujawnione przez taśmy „Wprost”?

Jest jeszcze inna, w mojej ocenie ważniejsza kwestia. Pomyślmy spokojnie: kto ujawnia wielką aferę w wakacje (kiedy sezon polityczny jest martwy), a w dodatku w czasie trwania mundialu? Dodatkowo jeszcze dawkuje oburzające, lecz małe elementy w postaci kilkuminutowych nagrań, nie pozwalając całej sile wybuchnąć równocześnie… Moim zdaniem ta afera ma przykryć coś poważniejszego. Widzę trzy możliwości.

Po pierwsze kompromitacja polskiego parlamentu, jakim było postanowienie o wypłacaniu odszkodowania ofiarom Holocaustu. W parlamencie głosowanie było niemal jednomyślne. Polska będzie wypłacała wszystkim ofiarom zbrodni nazistowskich dokonanych na terenie naszego kraju odszkodowania. Tak wszyscy podatnicy odpokutują za grzechy naszych zachodnich sąsiadów. To tak, jakby jeden brat począł dziecko (przy okazji gwałcąc kobietę), a drugi płacił za niego alimenty, bo gwałt odbył się na jego łóżku.

Z oczywistych przyczyn powinno to wzburzyć opinię publiczną i napełnić ją niechęcią nie tylko do rządu, ale dla całej klasy politycznej, która ten projekt poparła.

Drugą sprawą jest incydent, który w aferę zamienić się mógł i powinien, ale nie dostał na to szansy. Niedawno prokuratura wszczęła śledztwo przeciwko Mariuszowi Kamińskiemu, który rzekomo, jako były szef CBA, naruszył prawo przy okazji badania możliwości kontaktów byłej pary prezydenckiej, państwa Kwaśniewskich, z mafią, za której pieniądze mieli sobie kupić wille. Czy tak było, nie wiemy. Możemy jednak przypuszczać, że Kamiński musiał przedstawić jakieś mocne dowody, skoro negatywnie nastawiony do niego parlament immunitetu mu nie odebrał. To by dopiero była afera! Niestety, ugrzęzła gdzieś pod stertą taśm…

Trzecią sprawą, jaką można chcieć ukryć, są plany Komisji Europejskiej dotyczące emisji CO2. Plany te, lobbowane przez Niemcy, mogą spowodować, że już w 2017 roku będziemy zmuszeni pozamykać wszystkie kopalnie węgla, a za energię będziemy płacić cztery razy więcej. Polegają one na podniesieniu opłat za zezwolenia na emisję jednej tony CO2 z 5,5 do 20 euro. Ma się to odbyć z równoczesnym wycofaniem z obiegu aż 900 mln zezwoleń! Przyjęcie takiego projektu jest równoznaczne z pogrzebaniem całego polskiego kopalnictwa węglowego oraz z wielkimi podwyżkami cen energii.

Być może jest jeszcze więcej faktów, które zostały w ten sposób usunięte na drugi plan lub całkowicie wycięte z dyskursu politycznego. Dlatego nie możemy dać się zwariować. Nie możemy też ulec tej przedziwnej narracji ostatniego miesiąca, jakoby całym problemem był Tusk i jego ekipa, a ich wymiana sprawi, że w Polsce nagle wszystko będzie cacy. To naprawdę nie rząd jest problemem. Ostatecznie – nie różni się on wiele od poprzednich. Prezentował dokładnie ten sam poziom, tylko akcenty i naciski rozkładał w innych miejscach. A to, że przetrwał dwie kadencje, zależało tylko od tego, że Tusk jest świetnym politykiem (co wykazał i przy tej okazji, bezbłędnie kalkulując moment i zgłaszając wniosek o udzielenie wotum zaufania, czym wyprzedził wszelkie ruchy opozycji parlamentarnej), a także to, że jako pierwszy odkrył dobrodziejstwa Public Relations.

Jedno jest pewne. Na „taśmach” nie ma niczego, czego nie moglibyśmy podejrzewać wcześniej albo czego byśmy już nie wiedzieli. Są oburzające, obnażają paskudne zwyczaje i demaskują polską scenę publiczną, ale nie mogą zdominować naszego oglądu na politykę. Rząd po ujawnieniu taśm nie jest ani gorszy, ani lepszy niż wcześniej – jest dokładnie taki sam. Ludzie po prostu ujrzeli jego prawdziwą twarz. Każdy rząd w tym systemie tak właśnie działa. Właśnie dlatego trzeba zmienić ustrój, a nie tylko Radę Ministrów.