Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Steinhoff-Traczewski: Czemu Szwedzi chcą wyższych podatków?

przeczytanie zajmie 5 min

Na początku roku w mediach pojawiły się informacje na temat debaty publicznej w Szwecji, poświęconej obciążeniom podatkowym. Od 2006 roku premierem Królestwa jest Fredrik Reinfeldt, który w tamtejszych warunkach uchodzi za liberała gospodarczego. Obniżenie niektórych podatków, likwidacja wielu zawodów regulowanych oraz uproszczenie prawa handlowego spowodowały, że Szwecja de facto nie odczuła skutków kryzysu gospodarczego i wciąż relatywnie szybko się rozwija.

W 2013 r. Reinfeldt rozpoczął konsultacje społeczne wokół dalszych reform, w ramach których ponownie obniżono by część podatków (składki zdrowotne, fundusz pracy, VAT). Wtedy stało się coś, co spowodowało, że tematem zainteresowały się media w całej Europie. Szwedzi nie chcą niskich podatków!, brzmiały nagłówki. Dziennikarze dziwili się, jak to możliwe, by obywatele z własnej woli chcieli płacić podatki – i to całkiem wysokie.  Zastanówmy się więc, dlaczego.

Stosunek ludzi do płacenia podatków jest zależny od kilku czynników:

  1. Podatki są generalnie za wysokie – najbardziej subiektywny czynnik, zależny od kultury i historii danego państwa. Czy podatek dochodowy w wysokości 40% jest wysoki czy niski? Inaczej na to pytanie odpowie Australijczyk, inaczej Austriak. Co więcej, socjaldemokrata z USA prawdopodobnie ma inne subiektywne wyczucie wysokiego podatku niż socjaldemokrata z Francji. Dobrze widać to na przykładzie Baracka Obamy i Francoisa Hollande’a.
  2. Stosunek obywateli do państwa – czynnik również zależny od historii i kultury. Zawsze podaje się w takiej sytuacji przykład przeciętnego Polaka, dla którego państwo przez większość ostatnich 200 lat było symbolem zaborcy i wroga. Jeśli czujemy się patriotami odpowiedzialnymi za wspólnotę, to skłonność do płacenia podatków jest znacznie wyższa.
  3. Analiza zysku osiągniętego z niepłacenia podatku – omijanie opodatkowania nie zawsze się opłaca. Skomplikowane mechanizmy wyprowadzania dochodów, doradcy podatkowi, spory z fiskusem kosztują. Jeśli uniknięcie podatków pozwala na zaoszczędzenie relatywnie niewiele, liczba osób, która się na to decyduje, jest mała. Sztandarowym przykładem jest słynna krzywa Laffera i akcyza na alkohol. Nie opłaca się przemycać wódki zza wschodniej granicy, jeśli różnica między nią a tą kupioną w sklepie jest niewielka.
  4. Analiza ryzyka wykrycia unikania płacenia podatków – jeśli można nie płacić i nikt tego nie wykryje, to dlaczego tego nie robić? Gdy kontrola skarbowa jest niewydajna lub skorumpowana, więcej osób i firm przestanie płacić należne państwu daniny.

W debacie publicznej nigdy nie słyszałem żadnej poważnej rozmowy wokół celu, dla jakiego płacimy podatki.

Teoretycznie Rzeczpospolita Polska gwarantuje mi bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne, dostęp do kultury, edukacji, służby zdrowia, mediów publicznych, pomoc w wychowaniu dzieci, renty i emerytury, pomoc w szukaniu pracy i wiele, wiele innych usług. Czy którakolwiek z nich jest świadczona na satysfakcjonującym poziomie?

Na pewno nie edukacja. Rodzice są zmuszeni do wysyłania dzieci do prywatnych żłobków, ponieważ państwo nie jest w stanie zapewnić odpowiedniej ilości miejsc. Szkoła nie potrafi nauczyć języków ani matematyki, co widać na przykładzie olbrzymiego rynku prywatnych korepetycji, rozrastającego się z roku na rok. Powstaje coraz więcej prywatnych placówek podstawowych i średnich, ponieważ rodzice nie są zadowoleni z wartości, jakie dzisiejsza szkoła przekazuje uczniom.

Obrona zewnętrzna chyba też nie. Mamy ciągłe afery przy przetargach wojskowych, fiasko tzw. uzawodowienia armii, biurokratyzację i olbrzymie braki w fundamentalnych obszarach obronności państwa. Nie znam nikogo, kto z ręką na sercu powie, że Wojsko Polskie obroniłoby nas przed agresją któregoś z naszych potężnych sąsiadów.

Dlatego nie dziwmy się, że Polacy nie chcą płacić podatków, skoro w zamian dostają usługi na żałośnie niskim poziomie.

W Niemczech czy Wielkiej Brytanii obywatele chętniej płacą, ponieważ usługi państwa są świadczone na o wiele wyższym poziomie.

Nie jest to tylko kwestia wielkości budżetu i wydatków na daną usługę. Nikt mi nie wmówi, że olbrzymia niegospodarność administracji czy opieszałe sądownictwo są spowodowane niskimi wpływami do budżetu. Według Wewnątrz europejskiej Organizacji Administracji Podatkowej, Polska znajduje się na czele Europy, jeśli chodzi o wysokość administracyjnych kosztów egzekucji podatków (Polska – 1.55% wpływów podatkowych, Norwegia 0,55%, Austria 0,82%).

Skupmy się na lepszym gospodarowaniu tym, co państwo aktualnie nam zabiera, zamiast wciąż dosypywać do dziurawego worka.

Statystyczny podatnik w Polsce ma szansę zostać skontrolowanym raz na 15 lat, natomiast zobowiązania podatkowe przedawniają się po 5 latach. Jeśli więc raz na 15 lat wpadniemy, to i tak można to pokryć z podatków niezapłaconych, a już przedawnionych. Pozostaje kwestia skomplikowania przepisów podatkowych. Od tego zależy przebieg starcia między podatnikiem a urzędem skarbowym.

Niejasne przepisy umożliwiają fiskusowi z jednej strony zniszczenie uczciwie funkcjonujących firm (kazus Optimusa), a z drugiej umożliwiają nieuczciwym podatnikom oszukiwanie skarbówki.

Dalsze komplikowanie „systemu” podatkowego powodować będzie kolejne błędy urzędników, kosztujące dziesiątki miejsc pracy oraz miliardy złotych straty, spowodowane przez karuzele podatkowe bądź wyłudzanie zwrotu VAT. Ponadto będzie skutkować dalszym odpływem przedsiębiorstw z Polski do takich państw jak Szwecja, Wielka Brytania czy Niemcy, gdzie podobno podatki są wysokie, a przedsiębiorcy powinni uciekać z tych krajów, a nie do nich.

Podatki mają konsekwencje. W historii z tego powodu wybuchały rewolucje i powstawały nowe państwa. Dzisiaj przez zły podatek od nieruchomości upadają miasta w USA.

W Polsce mamy absurdalnie wysokie opodatkowanie pracy w stosunku do opodatkowania kapitału, śmiesznie niską kwotę wolną od podatku, wysoką akcyzę na alkohol i papierosy powodującą dynamiczny wzrost przemytu. No i wreszcie niesamowicie skomplikowane przepisy.

Zastanówmy się, jakie usługi chcemy finansować poprzez państwo i czy mądrze gospodarujemy tym, co wrzucamy do wspólnej kasy. Dopiero wtedy przyjdzie czas na dyskusję poświęconą radykalnym podwyżkom lub obniżkom zobowiązań.