Lewicki: Wróg u bram
Nie pierwszy raz Władimir Putin polewa nas i całą Europę Zachodnią kubłem zimnej wody. Jednak do tej pory sytuacja chyba nigdy nie była tak poważna. Chodzi przecież o najważniejszy element neoimperialnej koncepcji prezydenta Rosji. Z naszej perspektywy to największe zagrożenie dla bezpieczeństwa od czasu opuszczenia terenów Polski przez wojska radzieckie.
Europa Zachodnia żyje w swoim Raju, dlatego po raz kolejny takie kraje jak Polska i Ukraina muszą zerkać w stronę Potęgi (takim mianem Europę i USA określał Robert Kagan w swoim eseju „Potęga i Raj”). Sam soft power przestaje być tu użyteczny. Nawet NATO, którego militarnym fundamentem jest Ameryka, nie jawi się jako absolutny gwarant naszego bezpieczeństwa.
Dziś znów, chociaż dosadnie jak nigdy, okazuje się, że to koncepcja Lecha Kaczyńskiego oraz jego zaplecza dotycząca polityki zagranicznej była słuszna. Iż – wbrew tezom Fukuyamy – historia się nie zakończyła. Nawet w Europie. Jagielloński24 przypomniał niedawno słowa śp. Kaczyńskiego skierowane do Gruzinów podczas wojny z Rosją:
„I my też świetnie wiemy, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę”.
Wydaje się, że Putin przyjął wyzwanie rzucone przez polskiego prezydenta. Jego test wypadł pozytywnie. Sprawdził jak daleko może się posunąć. Okazało się, że daleko. Dziś realizuje kolejny etap.
W pewnym sensie Unia Europejska już obudziła się z ręką w nocniku. Na kogo mamy więc liczyć? Na kogo mogą liczyć Ukraińcy? Bo same bandaże i namioty mogą niedługo okazać się niewystarczające. Kończy się zima, więc jest nadzieja, że brytyjscy żołnierze nie będą bali się mrozu i może przeprowadzą nawet jakieś manewry. A może niemiecka Bundeswehra odważy się narazić na szwank komfortowe życie rodzinne swoich mundurowych i każe im opuścić koszary (to realne problemy niemieckiej armii). Pytanie co z morale i „bojowością”, na które – według ostatnich badań – negatywny wpływ ma duży odsetek kobiet w zawodowej armii.
Niestety także Ameryka pod rządami Baracka Obamy skupiła swoje zainteresowanie na innych regionach świata. Mimo tego, przynajmniej w kwestii Ukrainy, to USA reagowały najszybciej i najbardziej zdecydowanie. Niewybrednie wypowiadając się przy tym o Wspólnocie.
Wróg u bram. Oby najgorszy scenariusz się nie zrealizował.