Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Damian Kasperczyk  15 listopada 2013

Kasperczyk: Kilka słów o byciu fajnym

Damian Kasperczyk  15 listopada 2013
przeczytanie zajmie 3 min

Bycie fajnym… Co to właściwie znaczy? Sformułowanie tak szerokie, że można umieścić je pomiędzy wymuszoną aprobatą a stanem absolutnej fascynacji. Pomimo tego, że tak ciężko je zdefiniować, że znaczy zarazem wszystko i nic, to jednak fajnym w naszym społeczeństwie chce być wielu.

Ba, jakiś czas temu trafiłem na zaproszenie do udziału w szkoleniu (prowadził je zresztą dość znany polski coach), które miało nauczyć mnie właśnie bycia fajnym. Biorąc pod uwagę, że popyt kształtuje podaż – a w wypadku szkoleń jest to chyba jeszcze bardziej oczywiste – chciałbym zastanowić się, co nami wszystkimi kieruje i co sprawia, że fajnym w naszym społeczeństwie być trzeba.

Ale kto właściwie decyduje o tym, że możemy uważać się za osobę fajną? Każdy z nas? Nie sądzę. Przynajmniej w większości przypadków znaczący wpływ na to, jak się czujemy, ma reszta społeczeństwa i to, czy przypisują nam tę zacną cechę, czy też nie. Poczucie bycia fajnym jest dość jednoznaczne z odczuwaniem akceptacji społecznej. Poza tym to ludzie dookoła nas – nie we wszystkich, ale jednak w większości przypadków – decydują o tym, jak postrzegamy samego siebie. Czujemy się tak, a nie inaczej, odbieramy się jako taką, a nie inną osobę, bo inni twierdzą, że jesteśmy właśnie tacy; tak nas interpretują. Swoją drogą, na pierwszy rzut oka może wydawać się to dość sensowne – jeżeli większość sądzi, że posiadamy cechę X, to chyba z racji swojej przewagi liczebnej wiedzą, co mówią.

Prof. Richard Wilkinson na podstawie przeprowadzonych badań twierdzi, że duże różnice społeczne, które prowadzą do zwiększonej konkurencji pomiędzy członkami danej społeczności i wiążący się z nimi stres znacząco wpływają na nasze zdrowie oraz długość życia. Wynika więc z tego, że bycie fajnym, a więc zarazem akceptowanym i szanowanym przez społeczeństwo, wpływa na coś tak niezwykle ważnego, jak np. podatność na daną chorobę czy wiek, w którym przyjdzie nam opuścić ten świat. Wierząc badaniom można więc stwierdzić, że dążenie do bycia szanowanym przez społeczeństwo jest swego rodzaju instynktem samozachowawczym. Wilkinson w rozmowie z Jackiem Żakowskim twierdzi, że np. skutki palenia tytoniu mogą być zniwelowane poprzez przyjaźnie. Wynika z tego, że lepiej mieć przyjaciół i palić, niż nie palić i nie mieć przyjaciół.

Ale idźmy dalej i skupmy się na wspomnianym wcześniej instynkcie. Jeżeli faktycznie jest to prawda, to warto się zastanowić, jak jest to wykorzystywane przeciwko nam. Nowa reklama Volvo. Słyszymy „Volvo nie jest dla każdego… i to nam się w nim podoba”. Jak możemy to rozumieć? Bardzo prosto: osoba posiadająca dany samochód jest z góry uznawana za lepszą od reszty. I bynajmniej treść reklamy nie jest skierowana tylko dla potencjalnych klientów. Kupujący wie, że może czuć się lepszy od reszty… a reszta dzięki reklamie wie, że faktycznie taki stan rzeczy jest jak najbardziej na miejscu, bo przekaz jest skierowany również do nich. Uświadamia się im, że powinni czuć się gorsi od posiadaczy danego modelu samochodu, jeżeli oni też nie mają go w swoim garażu. Kolejnym przykładem jest nowy iPhone , a konkretnie jego podział na dwie wersje – 5s i 5c. Pomijając już fakt iście horrendalnej ceny zarówno jednego, jak i drugiego modelu, chciałbym zaznaczyć, że pierwszy jest droższy od drugiego o około 20%. Zastanówmy się, do kogo skierowany jest każdy z nich oraz kto może sobie na który pozwolić. Załóżmy, że pan X jest posiadaczem każdej kolejnej wersji produktu Apple – zresztą podobnie jak jego znajomi. Dobrze wiadomo, że iPhone w naszym społeczeństwie jest pewnego rodzaju wyznacznikiem zamożności – wie to też nasz bohater, któremu zresztą niezwykle to odpowiada. I teraz właśnie pierwszy raz dostał możliwość wyboru – 5s czy 5c. Niestety, jest to tylko pozorna możliwość. Kupienie tańszego modelu będzie bowiem sugerować, że nie stać go na ten droższy, czyli wcale nie jest tak bogaty, za jakiego wszyscy go uważali, kiedy korzystał z poprzedniej wersji urządzenia. iPhone 5c sprawdzi się za to idealnie u osoby, u której w kręgu znajomych raczej nie znajdziemy posiadaczy urządzeń od Apple. Wtedy to, czy jest to wersja tańsza, czy droższa, nie będzie miało znaczenia – cel zostanie osiągnięty, a klient będzie miał świadomość, że za ten sam efekt mógł zapłacić mniej. Oczywiście obie wersje znacznie różnią się od siebie wizualnie. Nasze ciągłe dążenie do bycia lepszym od reszty jest wykorzystywane na każdym kroku, ale bynajmniej nie jest to cecha tylko naszych czasów.

Bardzo ciekawym zjawiskiem występującym w indiańskich plemionach Ameryki Północnej był potlacz. Na celu miało (zostało zakazane na przełomie XIX i XX w.) ukazywanie swojego dobrobytu poprzez niszczenie lub oddawanie posiadanych dóbr materialnych – a tym samym podniesienie swojego statusu społecznego oraz poniżenie reszty członków społeczeństwa. Miało ono jednak cechy pozytywne, jak np. przekazywanie dóbr biedniejszym za cenę prestiżu.

Nie chcę nikomu zabraniać bycia fajnym. Warto jednak czasem zastanowić się, dlaczego w naszym świecie jest tak, a nie inaczej, co z czego wynika i dlaczego właściwie dzieje się tak, że wszystko dookoła jest wprost oczywiste. Chyba zbyt dużo rzeczy dociera do nas, nie zatrzymując się uprzednio na żadnych filtrach ukrytych w naszych głowach. Myślmy, pytajmy, dyskutujmy, bądźmy ciekawi świata i nas samych, a takie szkolenia jak to, o którym wspomniałem na początku, nie będą nam potrzebne.